Home/business/Protekcjonizm skonczy sie tam gdzie zaczyna sie konsumpcjonizm

business

Protekcjonizm skonczy sie tam gdzie zaczyna sie konsumpcjonizm

Na swiecie narasta protekcjonizm to widac goym okiem. Dokad zaprowadzi nas tren trend Wszystko zalezy od tego jakie instynkty mas beda mocniejsze narodowe czy konsumpcyjne.

October 06, 2024 | business

Ten dylemat nurtuje mnie od dawna, ale okazją do wprowadzenia go do Danych Dnia jest decyzja UE o procedowaniu ceł na chińskie samochody elektryczne. Nie zebrała się większość blokująca, która mogłaby zmusić Komisję Europejską (KE) do wycofania się z nowych barier handlowych. Ostateczna decyzja należy już tylko do KE i bardzo możliwe, że zwiększy ona cło z 10 do 45 proc. Protekcjonizm poszerza zasięg. To kolejny krok w szerokim trendzie obejmującym cały świat. Jak pokazał Mario Draghi w swoim raporcie, w ostatnich latach liczba interwencji protekcjonistycznych w polityce handlowej drastycznie wzrosła. Jedni powiedzą: to przywrócenie uczciwej konkurencji. Inni: to koniec globalizacji. Nikt jednak nie zna odpowiedzi na pytanie: dokąd zmierzamy? To jednorazowe dostosowanie czy długi trend? Żeby zrozumieć, w jakim miejscu się znajdujemy, warto przywołać i nieco uzupełnić słynny trylemat Daniego Rodrika. Ekonomista napisał prawie ćwierć wieku temu, że świat nie będzie mógł utrzymać trzech procesów jednocześnie: 1) narastającej globalizacji, 2) masowej polityki demokratycznej, 3) struktur państwa narodowego. To była prorocza wizja. Lata 90. i 2000. to była dominacja pierwszego i trzeciego wierzchołka tego trójkąta. Wyeliminowana została polityka masowa, dominowała ideologia TINA — „there is no alternative”. Nikt poważny w polityce nie mógł kwestionować globalizacji, wolnego handlu, systemu liberalnego. Jeżeli ktoś próbował, był traktowany przez wszystkie istotne media jak odszczepieniec i poddawany ostracyzmowi. Media społecznościowe zmieniły jednak układ sił. Wzmocniły masy, nadały polityce nowej dynamiki. Pytanie więc jest takie: który z wierzchołków trójkąta Rodrika zostanie teraz wyeliminowany. Globalizacja czy państwo narodowe? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, należy najpierw zrozumieć, co ludzie zyskują dzięki globalizacji, a co dzięki istnieniu państwa narodowego. Globalizacja daje masową konsumpcję. Produkcja na świecie alokowana jest w sposób, który pozwala produkować najtaniej. To dlatego okres masowej globalizacji wiązał się ze spadkiem i stabilizacją inflacji od lat 80. Rezygnacja z globalizacji oznacza więc prawdopodobnie wyższe ceny, a może też wyższą inflację. Mówił o tym niedawno w PB w rozmowie z Gabrielem Chrostowskim Andrew Hollenhorst, główny ekonomista Citi w USA. „Jeśli relacje handlowe staną się bardziej podzielone i będzie większy podział na bloki handlowe, nie będzie już takiej możliwości dalszego importowania tańszych towarów. Powinno to oznaczać strukturalnie wyższą inflację cen towarów”. Państwo narodowe też daje ludziom korzyści, choć dla ekonomistów są one mniej zrozumiałe, bo trudno je zmierzyć. Jest to poczucie przynależności, ochrony przez wspólnotę. Filozof Charles Taylor pisał, że nasza osobowość zyskuje pełnię tylko wtedy, gdy jesteśmy w stanie umieścić nasze osobiste narracje w szerszym kontekście opowieści wspólnotowych. Dziś te opowieści są oparte głównie na konstrukcji państwa narodowego. A zatem będzie to starcie między konsumpcjonizmem a nacjonalizmem. Nie postrzegam żadnego z tych zjawisk negatywnie — każde jest odpowiedzią na istotne potrzeby człowieka. Chciałbym jednak, żeby przechył nie odbył się nadmiernie w stronę drugiego wierzchołka. Czeka nas wtedy bowiem świat nie tyle miłych, lokalnych wspólnot uśmiechniętych ludzi, ale narastających konfliktów i wojen. Konsumpcjonizm stanowi przed tym jakąś barierę. I będzie stanowił. Nie wydaje mi się, żeby ludzie na masową skalę byli w stanie wyrzec się dobrodziejstw, które dała im globalizacja.

SOURCE : pb
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS