Home/business/Odbudowywa Stronie Slaskie po powodzi z 1997 roku. Mowi ile zajmie to tym razem

business

Odbudowywa Stronie Slaskie po powodzi z 1997 roku. Mowi ile zajmie to tym razem

Stronie Slaskie powstanie z kolan po powodzi za piec lat - ocenia w rozmowie z money.pl Zbigniew opusiewicz wieloletni burmistrz tego miasta. To za jego rzadow gmina podnosia sie po powodzi z 1997 roku. Teraz mowi o swoich obawach i nadziejach zwiazanych z kolejna odbudowa wysiedleniach i najwiekszych problemach.

September 28, 2024 | business

Zbigniew Łopusiewicz był burmistrzem Stronia Śląskiego w latach 1994-2018, jest honorowym obywatelem gminy Stronie Śląskie i przewodniczącym Rady Powiatu Kłodzkiego. Piotr Bera, money.pl: Minęło 27 lat od "powodzi tysiąclecia" i Stronie Śląskie znów zostało zalane. Dało się tego uniknąć? Zbigniew Łopusiewicz, były burmistrz Stronia Śląskiego: Przegapiliśmy bardzo istotną sprawę. Nasza nieszczęsna tama była przebudowywana i wzmacniana, ale wydaje mi się, że nie zostało to wszystko zrobione technologicznie tak jak powinno. Z tej zapory powinno więcej wody schodzić. Mamy tylko denny i środkowy wypust, a reszta przelewa się przez koronę. Wody Polskie tłumaczyły, że zbiornik był przygotowany na przepływ rzędu 70-80 metrów sześciennych na sekundę, a musiał zmierzyć się z przepływem o wielkości 320 metrów. Gdyby był większy spust tej wody, to pewnie byłoby lepiej. Ale ktoś musiałby to zbadać. Ta tama ma 100 lat i wymagała nie tylko konserwacji, ale też przebudowy. Dalsza część artykułu pod materiałem wideo Fala powodziowa przerwała wał. Nie wiem, ile w tym jest prawdy i nie chciałbym nikogo o cokolwiek osądzać, ale docierają do mnie informacje, że Wody Polskie w tzw. międzyczasie montowały oświetlenie czy monitoring i rozkopały te wały. W wydanym we wtorek oświadczeniu Wody Polskie podkreśliły, że od 2022 roku instalowano kable do istniejących piezometrów oraz monitoring. Nie jestem specjalistą, opieram się na tym, co mówią mieszkańcy. Wody Polskie twierdzą, że prace przebiegły prawidłowo i nie mogły przyczynić się "w żaden sposób" do zniszczenia obiektu. Ale czy ktoś sprawdził, jak potem zagęszczano wał? Jak go ubito? Myślę, że to zbada prokuratura. W 1997 r. sytuacja była inna. Więcej wody płynęło z Morawki i potoku Kleśnica, czyli z tego rejonu, który napełnia zbiornik. Biała Lądecka nie miała tyle wody, co teraz. Więcej dróg i mostów jest zniszczonych. Po powodzi z 1997 roku rozmawiano o powiększeniu tamy? Pojawiło się 15 cm kamienia więcej. To wszystko, co zrobiono. I wtedy, i teraz układano też dość wysoko worki. Nie wystarczyło. Przy samym wale stoją dziesiątki domów. Czy bez wysiedleń można poszerzyć zbiornik? Bez wysiedleń nie ma na to szans. Zresztą obok znajduje się zbiornik rekreacyjny Stara Morawa, który też gromadzi wodę. Kilka lat temu mieszkańcy Kotliny Kłodzkiej protestowali przeciwko budowie dziewięciu zbiorników retencyjnych za 1,5 mld zł. Powiem panu, że myślałem o zbiorniku w Goszowie, który miał powstać. Niewiele by pomógł, bo do zniszczeń doszło w wyniku przerwania tamy w Stroniu i rozlania się Morawki. Na mój chłopski rozum, jeżeli mamy budować zbiornik, to dużo wyżej, nad Stroniem. Budowie zbiorników sprzeciwiali się m.in. mieszkańcy Radochowa, bo wiązałoby się to z wysiedleniami. A teraz wieś jest zniszczona w 75 proc. Nie znam sytuacji Radochowa, jestem zajęty Stroniem i pomagam ludziom, jak mogę. Przy realizacji Centralnego Portu Komunikacyjnego doszło do wywłaszczeń. Obawia się pan, że rząd po prostu podejmie decyzję za mieszkańców i te zbiorniki powstaną, pomimo ich sprzeciwu? Byłbym temu przeciwny. Powinni jeszcze raz przeanalizować, gdzie te zbiorniki powinny się znaleźć. Czy nie znajdziemy takich miejsc, rejonów, gdzie to wysiedlenie nie będzie potrzebne? Przy budowie zbiornika Racibórz Dolny przeniesiono o 7 km dalej całą miejscowość Nieboczowy razem z układem dróg, kapliczką i cmentarzem. Podoba mi się ten pomysł. Radochów jest mniejszy, więc jeśli mieszkańcy wyraziliby zgodę, pewnie jest to możliwe. Natomiast Stronie i Lądek są już za duże. Mamy po kilka tysięcy mieszkańców. Trudno opuścić swoje miejsce na ziemi po wielu latach. Zaraz ktoś powie, że to były jego drzewa. I jego ojcowizna. I tak od zalania do zalania. I co 20 lat odbudowa wszystkiego. To jest z tego wszystkiego najgorsze. Od czego zaczęliście odbudowę w 1997 roku? Od infrastruktury i dróg. To jest pierwsza rzecz, którą trzeba zrobić, bo ludzie muszą się poruszać. Jednak wtedy nie mieliśmy takich zniszczeń w kanalizacji i oczyszczalni jak teraz. W Stroniu najbardziej ucierpiała ul. Nadbrzeżna. W 1997 roku było podobnie. Ul. Nadbrzeżna położona jest przy samej Morawce. Tam stoją duże bloki spółdzielcze na 200 mieszkań. Kiedyś je tu postawiono, może to był błąd. Nie zmienia to faktu, że trzeba je odbudować i nie ma co dyskutować na ten temat. Po analizie okazało się, że bloki są stabilne, trwa wzmacnianie fundamentów. Problemem jest wymiana węzłów cieplnych, co może potrwać półtora miesiąca. W miejscowości nie ma też gazu. W najbliższym czasie 100 przyłączy zostanie zagazowanych, ale zostanie 500. Lokatorzy nie wrócą do swoich mieszkań na zimę? Jest taka możliwość. Obecnie są zakwaterowani w ośrodku narciarskim na Czarnej Górze. Inni mieszkają u swoich rodzin. Odbudowa po kataklizmie to jednocześnie szansa na rozwój dla zalanych miejscowości? Premier zapowiada, że łączny budżet na odbudowę po powodzi wyniesie 23 mld zł . Za te środki można nie tylko odbudować domy i ulice, ale np. zmienić układ miasta. Zaprosiłbym urbanistów i architektów, żeby zaproponowali, co zrobić ze zniszczonymi ulicami. Przy ul. Nadbrzeżnej nie odbudowywałbym garaży wolnostojących. Może powinien tam powstać deptak? Oczywiście są tam prywatne tereny, ale wierzę, że udałoby się dogadać. Mamy wyremontowaną halę sportową, ale basen jeszcze nie. Wykorzystajmy te pieniądze i zróbmy basen z prawdziwego zdarzenia. W 1997 roku większość mostów we wsiach było drewnianych, nie wyobrażałem sobie, żeby nie postawić nowych z kamienia. W Lądku mieszkańcy wspominają już o budowie całkowicie nowego wiaduktu obok policji czy budowie hali sportowej, która w jednej chwili może zamienić się w centrum sztabu kryzysowego. I modernizacji uzdrowiska, bo to serce miasta. Dlatego trzeba wykorzystać tę przykrą sytuację i zbudować ten wiadukt. W Stroniu mamy inny problem do rozwiązania. Pojawiło się wiele agregatów prądotwórczych oraz osuszaczy. Trzeba do kupy zebrać te urządzenia i przechowywać dla mieszkańców. Na razie nie mamy gdzie. Wielki problem mamy ze śmieciami. Sprzątamy tony odpadów i wywozimy je na jakiś plac, ale co potem? Nie wiem, czy mamy możliwości składowania tylu toksycznych odpadów. A to dopiero początek problemów. Za pasem zima. W 1997 roku mówiłem, że były trzy powodzie - zalała nas woda, zalały nas odchody, czyli kanalizacja, oraz wojewoda, który powiedział, żeby do nas nie przyjeżdżać, bo jest zagrożenie. Na naradach z jego współpracownikami mówiłem o tym nie raz. My żyjemy z turystyki i uderzyło nas to. Teraz wody w piwnicy nie brakowało, ale odchodów nie wylało. Osuszamy, sprzątamy i dezynfekujemy. Poradzimy sobie, ale czy zdążymy do zimy? Zostawienie budynków bez ogrzewania na kilka miesięcy to będzie wyrok. I kto zapłaci za to ogrzewanie, jeśli ludzie będą tymczasowo przesiedleni? Nie obawia się pan, że ktoś zrezygnuje np. z noclegu w hotelu i na własną rękę będzie się dogrzewać np. starym piecykiem przy nieszczelnej instalacji? Apelowałem na Facebooku do lokatorów ocalałych budynków, żeby nie stawiali butli gazowych, nawet jeśli nie mają ciepła. To jest niedopuszczalne, żeby wstawiać coś takiego w budynkach wielorodzinnych. Jeden kataklizm już był, kolejnego nie chcemy. Ludzie różnie postępują, co widać, gdy pojawiają się dary dla powodzian. Co się wtedy dzieje? Niektórzy jak przychodzą po dary, to mówią, że zabraliby sobie jeszcze perfumy, ale o innym zapachu. Zaczynają wybrzydzać. W 1997 roku dochodziło do olbrzymich kłótni. Pierwsi przy darach byli ludzie, których nie zalało. Ci drudzy nie mieli czasu, bo sprzątali. Teraz jest podobnie? Ludzie wydający dary pilnują tego, wiedzą, kto ucierpiał. Nie chcę, żeby to źle zabrzmiało. To, że kogoś nie zalało, nie oznacza, że nie cierpi - też nie ma wody czy gazu. Miał po prostu szczęście i jeśli chce dary, to też je otrzyma, bo mamy ich sporo. W 2013 roku mówił pan o przywróceniu linii kolejowej Kłodzko-Lądek-Stronie. Wkrótce ma być przetarg, a pierwszy pociąg ma pojechać w 2026 roku. To szansa dla was po powodzi? Ta kolej musi powstać. Są na to pieniądze z województwa, swoje ma dorzucić UE. Przed powodzią Stronie było znane z trzech rzeczy: z produkcji kryształów, wydobycia marmuru i szpitala psychiatrycznego. Teraz huty i kamieniołomów nie ma, ale chwała Bogu funkcjonuje szpital. Ta kolej to gigantyczna szansa na odbicie się od dna dzięki turystom. Goni was czas, a odbudowę mogą spowolnić przetargi. Nie wyobrażam sobie odbudowy bez uproszczonej procedury przetargowej. Na szybko łatamy drogi, po prostu sypiemy kamień, żeby udało się przejechać. Za to trzeba płacić, ale obecnie nikt przetargami się nie przejmuje. Chcemy, żeby narciarze wrócili do nas jeszcze tej zimy. Tu trzeba działać. Firma podbijająca fundamenty na Nadbrzeżnej i pod przedszkolem robi to chyba w czynie społecznym. Według mieszkańców nie brakuje turystów, ale tych "powodziowych". W poprzedni weekend było ciężko. Wjeżdża ciężki sprzęt, koparki, a tu ludzie przyjeżdżają w cztery auta osobowe, chociaż zmieściliby się w jednym, biorą aparacik, robią zdjęcia i jadą dalej. W tygodniu nie jest to problem, ale przymierzamy się, żeby w weekend nie wpuszczać ludzi. Chyba że ktoś wcześniej awizował, że coś przywiezie lub jest z kimś umówiony np. na sprzątanie. Potrzebujemy wsparcia, ale trzeba robić to z głową. Przy wjazdach do Stronia i Lądka służby prowadziły już weryfikację. Wieziecie dary? Powiedzcie do kogo, to przejedziecie. A jeśli nie wiecie, to zostawcie je, proszę, a my dary już rozwieziemy. Korki nie są nam teraz potrzebne. Jest dużo wojska na ulicach, to dzięki nim wiele zostało zrobione. Kiedy Stronie powstanie z kolan? Za pięć lat i zdania nie zmienię. Mam jednak obawę, czy Stronie odpowiednio wykorzysta moment odbudowy. Musimy podwoić liczbę turystów i oddać do użytku kolejne partie Jaskini Niedźwiedziej, to atrakcja przyciągająca ludzi. Rezygnacja z tego byłaby błędem, muszą na to być pieniądze. Turystyka daje nam miejsca pracy. Bez niej się nie podniesiemy. Rozmawiał Piotr Bera, dziennikarz money.pl

SOURCE : money
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS