Blogs
Home/business/Nie wystarczy byc artysta. Trzeba tez byc biznesmenem

business

Nie wystarczy byc artysta. Trzeba tez byc biznesmenem

Dariusz Zacharzewski z Olsztyna tworzy pod marka Zahario misterne pierscienie wisiory bransolety a nawet... guziki i raczki do parasoli. Jego dziea zdobywaja popularnosc do artysty samouka spywaja zamowienia z caego swiata. Ten absolwent zarzadzania chetnie tez maluje i rzezbi ale to jubilerstwo stao sie jego forma artystycznego wyrazu.

November 15, 2024 | business

Twórcze zacięcie towarzyszyło mu od dzieciństwa – już wtedy chętnie rysował i malował. Mama wsparła te zainteresowania, zapisując syna na zajęcia plastyczne. W liceum zwrócił się w kierunku biżuterii. Oglądał ją w sklepach jubilerskich, jednak nie mógł znaleźć niczego interesującego. Przez głowę przechodziły mu myśli o nauce w szkole jubilerskiej... jednak los chciał inaczej. Ukończył studia z zarządzania i wszedł na rynek zarządzania nieruchomościami, potem prowadził firmę handlową. Wciąż jednak poszukiwał formy, w której mógłby wyrazić siebie i swoje artystyczne wizje. Nie było go stać na szkołę jubilerską, więc zaczął... uczyć się sam, na własnych błędach. Na początku przygody z jubilerstwem odkrył japońską glinkę srebra, z której można tworzyć misterne formy, które po wypaleniu zamieniają się w czyste srebro. Zaczął z nią eksperymentować, a po pewnym czasie wziął udział w paru kursach grupowych dla początkujących organizowanych przez innych artystów. – Pojawiało się wiele pytań i wątpliwości w mojej głowie. Dlatego zacząłem się starać uzupełnić wiedzę. Byłem na kursach, ale głównie bardzo dużo czytałem w internecie. Teraz mamy naprawdę dużo możliwości, wiele darmowej wiedzy pod ręką. Potem próbowałem wykorzystać ją w praktyce, bo to wiedza wraz z praktyką czynią mistrza – wspomina jubiler Dariusz Zacharzewski. Nauka na błędach Jego marka Zahario powstała w 2013 r. Początkowo prowadził obie firmy, finansując spółkę jubilerską z oszczędności – w 30. urodziny zainwestował 500 zł w zestaw narzędzi i glinkę srebra, co pozwoliło mu rozpocząć działalność. Pieniądze ze sprzedaży swoich prac inwestował w rozwój marki. Krokiem milowym było uzyskanie dotacji na założenie własnej działalności – 40 tys. zł do wykorzystania na urządzenia i maszyny. Po kilku latach zaczął zarabiać na biżuterii wystarczająco, by móc się z niej utrzymać. – Teraz mogę powiedzieć, że kocham to robić i nie wyobrażam sobie, że mógłbym zajmować się czymś innym. Nauczyłem się wszystkiego na własnych błędach i robię to cały czas. Choć można się uczyć i uczyć, to tak naprawdę człowiek nie jest stanie nauczyć się wszystkiego – tłumaczy artysta. Robi biżuterię od podstaw. Najważniejsze w jego pracy jest stworzenie wzoru matki, czyli bazowego modelu biżuterii, który powstaje ręcznie. Początkowo pracuje z glinką srebra, której konsystencja przypomina plastelinę, co pozwala na precyzyjne rzeźbienie. Po wyschnięciu materiał nabiera właściwości zbliżonych do gipsu, co umożliwia dopracowanie detali. Po wypaleniu wzoru otrzymuje się czyste srebro, które służy do stworzenia formy. W dalszych etapach, w procesie odlewania, tworzy się ostateczny wzór. Końcowa obróbka obejmuje ręczne szlifowanie i polerowanie biżuterii, oksydowanie, patynowanie. Unikalne podejście Dariusz Zacharzewski tworzy ozdoby uniseks. Jego doświadczenia pokazały, że elementy, które uważał za bardziej męskie, często wybierały kobiety i odwrotnie. Dla niego najważniejszy jest gust klienta, a nie przypisanie biżuterii do kategorii płci. Uważa, że rośnie zainteresowanie mężczyzn biżuterią, co potwierdza rozwój jego działalności. Coraz więcej panów, którzy wcześniej unikali biżuterii, zaczyna ją nosić. Wybory są bardzo indywidualne – jedni decydują się na pierścienie, inni na bransolety czy wisiory. Trudno mu jednak określić, która płeć przeważa. Wśród jego klientów są m.in. Małgorzata Baczyńska, dla której zrobił kolekcję biżuterii na pokaz Fashion Week w Paryżu, Marcin Różalski czy obecny mistrz świata w brazylijskim jiu-jitsu Adam Wardziński. Jego prace pojawiły się w filmach i serialach – np. bransoleta Urobos odegrała ważna rolę w „Morderczyniach”. – Mam mnóstwo specyficznych klientów – wierzących, ateistów, anarchistów czy nawet buddystów. Robiłem także biżuterię erotyczną i intymną, obsadzałem zęby w pierścieniach i robiłem krzyże czy różańce z czaszek. Często klienci traktują te ozdoby jak talizmany, a ich fantazje są nieograniczone – mówi założyciel marki Zahario. Artysta przyznaje, że inspiracje czerpie z różnych źródeł. Fascynuje go architektura – podczas podróży odwiedza muzea i zabytkowe kościoły, co często znajduje odzwierciedlenie w jego twórczości. Jako jeden z ulubionych wzorów wymienia czaszkę, którą postrzega jako symbol głęboko związany z ludzką naturą. Choć może być przedstawieniem śmierci, docenia jej ponadczasowy charakter i często wykorzystuje w ozdobach. Odwzorowuje także zwierzęta, wiedźmy, bóstwa, anioły, demony, religijne symbole różnych mitologii i części ciała, np. anatomiczne serce. W wolnym czasie maluje i rzeźbi, co także go inspiruje. Nie doświadczył blokady twórczej – jeden projekt płynnie prowadzi go do kolejnych. Brak weny mu nie grozi, brakuje tylko czasu na realizację wszystkich pomysłów. – Dla mnie inspiracje to temat rzeka. Robię jedną rzecz, a w głowie mam już kilka innych. Skąd to przychodzi? Nawet ja nie znam odpowiedzi na to pytanie – przyznaje jubiler. Prowadzi firmę online, ale klienci mogą odwiedzać jego pracownię w Olsztynie, by obejrzeć ozdoby. Nie wyklucza otwarcia stacjonarnego butiku, jednak na razie priorytetem jest dla niego rozwój sprzedaży internetowej. Widzi ogromny potencjał e-commerce, jednak przyznaje, że na zarządzanie i rozwijanie sklepu poświęca dużo czasu. Na razie nie planuje zmian, ale w przyszłości nie wyklucza dywersyfikacji, by lepiej wykorzystać potencjał marki. Myśli też o wystawianiu swoich wyrobów w internetowych galeriach ekskluzywnego rękodzieła czy na platformach handlowych. – Dziś jedyne, co mnie ogranicza, to czas, którego mam coraz mniej – ubolewa Dariusz Zacharzewski. Choć większość prac wykonuje sam, regularnie korzysta z pomocy dodatkowych osób przy takich zadaniach jak polerowanie i szlifowanie, a także współpracuje z kilkoma odlewniami, co pozwala mu się skupić na tworzeniu wzorów i rozwijaniu sprzedaży internetowej i mediów społecznościowych. Przewinęło się u niego sporo osób zainteresowanych zdobyciem doświadczenia. Wśród nich byli zarówno absolwenci uczelni artystycznych, jak ludzie starsi z różnych środowisk. Współpraca miała charakter nauki przez praktykę – artysta przekazywał wiedzę na bieżąco, instruując, jak konkretny produkt ma wyglądać i pozwalając uczniom stopniowo przechodzić od prostszych do bardziej skomplikowanych zadań. – Wychodzę z założenia, że w dzisiejszych czasach nie wystarczy być artystą. Trzeba być także biznesmenem i marketingowcem – mówi jubiler. Wizja przyszłości Współczesne jubilerstwo to przede wszystkim handel gotowymi produktami, które są wybierane z katalogów przedstawicieli handlowych. W rezultacie rynek zalewa masowo produkowana biżuteria importowana głównie z Chin. W ocenie Dariusza Zacharzewskiego niewielu rzemieślników podejmuje się realizacji ambitnych projektów, które wymagają większego nakładu pracy i umiejętności. Widzi jednak rosnące zainteresowanie rękodziełem i unikatowymi projektami. Mimo postępu technologicznego, w tym wpływu sztucznej inteligencji i automatyzacji w produkcji biżuterii, jubiler nie odczuwa zagrożenia dla swojego stylu pracy. Podkreśla, że jego firma stale się rozwija, bazując na oryginalnych projektach i pomysłach, a branża jubilerska może nadal liczyć na wsparcie w postaci dotacji na ochronę tradycyjnych zawodów, m.in. złotnictwa. W wolnym czasie stara się łączyć harmonię ducha i ciała – lubi wszelkie formy ruchu. Trenuje sztuki walki, chodzi na siłownię. Oprócz tego maluje obrazy i sięga po literaturę – książki Lema czy biografię Elona Muska, zgłębia też tematykę rewolucji technologicznej, jednocześnie studiując filozofię Wschodu. – Staram się zmierzać do rozwoju osobistego we wszystkich kierunkach, nie tylko w jubilerstwie. Tu jednak mam największe pole do popisu, rozwijam się i nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa – podsumowuje Dariusz Zacharzewski.

SOURCE : pb
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS