Home/business/"Nie bedziemy szli na kompromisy z kims kto chce nas zniszczyc". Izraelski minister zabiera gos TYLKO U NAS

business

"Nie bedziemy szli na kompromisy z kims kto chce nas zniszczyc". Izraelski minister zabiera gos TYLKO U NAS

Celem wojny jest odebranie Hamasowi caej jego infrastruktury terrorystycznej i upewnienie sie ze w przyszosci nie bedzie kierowa Strefa Gazy. Musimy znalezc mieszkancow ktorzy sa gotowi wspopracowac uznac panstwo Izrael oraz zastapic obecna Gaze budowa nowego Dubaju mowi minister gospodarki Izraela w wywiadzie dla Business Insider Polska. Nir Barkat wskazuje na co liczy w relacjach polsko-izraelskich. Sam jestem w poowie Polakiem opowiada.

October 24, 2024 | business

Musimy nakreślić szerszą geopolityczną perspektywę tych zdarzeń. Ta wojna została zainicjowana i zaplanowana przez Iran. Iran ma swój cel, wraz z Katarem i komórkami dżihadystycznego Bractwa Muzułmańskiego w całym regionie Bliskiego Wschodu i poza nim. Ich celem jest wymazanie Izraela z mapy świata. Dążą do posiadania bomby nuklearnej, aby użyć jej przeciwko Izraelowi i wykorzystują strategię proxy, aby zniszczyć Izrael. Wykorzystują do tego Hamas w Gazie, Hezbollah w Libanie, Huti w Jemenie. W ramach tej sieci działają też komórki terrorystyczne Bractwa Muzułmańskiego w Iraku, Syrii i innych miejscach. Strategia Iranu polega na włączeniu infrastruktury terrorystycznej do cywilnej. I to, co dzieje się w Strefie Gazy, jest tego najlepszym przykładem. Kiedy Izrael opuścił Gazę 18 lat temu, wszyscy chcieli, . Innowacyjne państwo — na współpracy z którym wszyscy by korzystali. Nic z tego nie wyszło. Wszystkie pieniądze z Kataru, Iranu czy nawet mających dobre intencje darczyńców z całego świata wykorzystano do budowania infrastruktury terrorystycznej. Pieniądze te przekazano, by zbudować tunele używane podczas akcji terrorystycznych, a w infrastrukturze cywilnej osadzić rakiety. 7 października wykorzystano je do mordowania niewinnych ludzi w naszych miastach. Izrael musiał więc położyć temu kres i zlikwidować całą infrastrukturę terrorystyczną. Hamas wykorzystuje ludność cywilną jako żywą tarczę. Bardziej nienawidzi nas, niż ceni życie własnych dzieci. I wciąż przetrzymuje w nieludzkich warunkach 101 zakładników. Infrastruktura terrorystyczna nie służy mieszkańcom Gazy do obrony. Izrael ją zlikwiduje. Jeśli nie unikasz terrorystów, ryzykujesz życiem. Mówimy wszystkim cywilom i wszystkim w regionie, aby odsunęli się od terroru. Musimy zlikwidować całą infrastrukturę terrorystyczną, ponieważ Hamas nie ukrywa, że zamierza jej ponownie użyć. Celem wojny jest odebranie Hamasowi całej jego infrastruktury terrorystycznej i upewnienie się, że w przyszłości nie będzie kierował Strefą Gazy. Musimy znaleźć mieszkańców, którzy są gotowi współpracować, uznać państwo Izrael oraz zastąpić obecną Gazę budową nowego Dubaju. Po wojnie chcielibyśmy, aby Palestyńczycy przyłączyli się do porozumienia Abrahama. Aby uznali państwo Izrael i zreformowali swój system edukacji. Obecnie w Autonomii Palestyńskiej i Strefie Gazy dzieci uczą się zabijania Żydów. Autonomia Palestyńska jest w stanie zapłacić milion dolarów terroryście, który zabije Żyda i spędzi 25 lat w więzieniu. Podejście dżihadystów jest takie, że nie są zainteresowani żadnym porozumieniem pokojowym z Izraelem. Są zainteresowani wymazaniem Izraela z mapy świata. Nie będziemy szli na kompromisy z kimś, kto chce nas zniszczyć. Przecież nikt by się na to nie zgodził. Nie ma tam przywódców, którzy są gotowi uznać państwo Izrael, współpracować i budować lepszą gospodarkę, lepszą infrastrukturę. Palestyńczycy muszą zdecydować, w którą stronę pójdą. My jesteśmy zdolni do pokoju z państwami arabskimi. Są na to dowody. Od 40 lat trwa pokój z Egiptem, od 25 lat z Jordanią. Teraz wiemy, że Iran naciskał na Hamas, by wywrócić proces pokojowy z Arabią Saudyjską. Nam zależy na rozszerzeniu porozumienia Abrahama o Arabię Saudyjską, Indonezję i umiarkowane państwa arabskie. Gdy tylko znajdzie się ktoś, kto będzie skłonny uznać państwo Izrael, znajdziemy sposób na współistnienie z nim. Najpierw musi zmienić swój system edukacji, o czym już mówiłem. Sam zaproponowałbym rozwiązanie takie jak model emiratu, zdecentralizowaną formę zarządzania, podobnie w Judei i Samarii. Istnieją dobre wzorce do naśladowania właśnie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Tam się to sprawdziło, tutaj też może. Tak, nie mamy żadnych zatargów ze zwykłymi Palestyńczykami. Dzięki kooperacji z Izraelem ich życie byłoby o wiele lepsze. Podam ci interesującą statystykę. Średnia pensja w Izraelu wynosi 54 tys. dol. rocznie. W przypadku arabskich Izraelczyków to od 35 do 40 tys. dol. Natomiast 120 tys. Palestyńczyków, którzy codziennie przyjeżdżali do Izraela, zarabiali 16 tys. dol. Współpracujący z Izraelem mieszkańcy Palestyny już tylko 11 tys. dol. A z kolei w Gazie zaledwie 3 tys. dol. rocznie. Jaki jest wniosek? Im bliżej współpracują z państwem żydowskim, tym lepiej na tym wychodzą. Zwykli ludzie, ale nie terroryści. Nie wrócimy do pozycji z 6 października. I myślę, że jeśli czegokolwiek nauczyliśmy się podczas tej wojny, to tego, że nie można z jednej strony terroryzować Izraela, nie uznawać nas, a z drugiej dążyć do współpracy i stworzenia pokoju. Naszym priorytetem jest współpraca, dążenie do tego, by nasi sąsiedzi wyglądali jak Dubaj, a nie jak Gaza. Jednak to do nich należy decyzja. My nigdy nie pozwolimy, aby to, co wydarzyło się 7 października, powtórzyło się w naszym regionie. Dobrym sposobem na porównanie odporności Izraela jest spojrzenie na stosunek długu do PKB w Izraelu przed wojną, który wynosił 60 proc. To podobnie jak w Polsce, której gospodarka jest całkiem zdrowa i bardzo zdyscyplinowana. Zakończymy tę wojnę z długiem sięgającym 70-75 proc. PKB. To do opanowania. To zrozumiałe, że wojna angażuje gospodarkę i sporo kosztuje. To dramatycznie zwiększa inwestycje i wydatki na bezpieczeństwo. Jednak z mojego doświadczenia wynika, że po każdej wojnie w Izraelu następuje natychmiastowy wzrost, ponieważ jesteśmy bardzo przedsiębiorczy. Nasza wiedza i doświadczenie prawdopodobnie nie mają sobie równych w zachodnim świecie. Wiele państw nam tego zazdrości, a gospodarka jest bardzo odporna. Większość naszego eksportu to usługi technologiczne. Widzimy, że niektórzy, nieznający dobrze naszego kraju, obawiają się inwestycji, ale ci, którzy podwajają swoje inwestycje, a wielu z nich to robi, wiedzą, że powojenny wzrost będzie ogromny. Obecny czas to naprawdę dobry moment na inwestowanie w Izraelu, by wyprzedzić konkurencję. To oni poniosą wszystkie konsekwencje. Szacunki zależą od tego, kiedy zdecydują się uznać Izrael. A to może potrwać. Nie ma na świecie precedensu wojny, w której podczas walki z terrorystami pomoc trafia do cywilów. Nigdy nie było czegoś takiego. Jedynym, który jest w stanie coś takiego zrobić, jest Izrael, ponieważ uważamy, że walczymy z terrorystami, a nie z cywilami w Strefie Gazy. I czekamy, aż przywództwo w Gazie powie: "Ok, mamy dość. Chcemy uznać państwo Izrael i dążyć do pokoju". Gdy tak się stanie, Izrael zacznie szukać rozwiązań korzystnych dla obu stron. Dopóki bojownicy będą walczyć z Izraelem, próbować terroryzować Izrael i próbować infiltrować i strzelać rakietami, mają poważny problem. Nie pozwolimy na to. Iran zapłaci wysoką cenę, bo to oni rozpoczęli wojnę. Kilka tygodni temu wystrzelili 200 pocisków balistycznych w kierunku Izraela. Nie ujdzie im to na sucho. Prezydent John Kennedy podczas kryzysu kubańskiego zapowiedział, że na każdą rakietę z Kuby odpowie rakietą w Moskwę. Uznał, że w tamtym czasie prawdziwym sprawcą byli Sowieci, a nie Kuba, choć Kuba prawdopodobnie zapłaci za to cenę. Wiedział jednak, że głównym inicjatorem tego kryzysu byli Sowieci. I powiedział Sowietom: zapłacicie cenę, jeśli zaatakujecie nas przy użyciu swoich pośredników. Podobnie Izrael uderzy w Iran. Rozpoczęli wojnę z Izraelem, a żadne suwerenne państwo na świecie nie zaakceptowałoby 200 rakiet balistycznych i ataku przy użyciu pośredników i nie podjęłoby walki. Dopóki my nie śpimy spokojnie w nocy, irański reżim też nie będzie mógł spać spokojnie. Choć naprawdę nie mamy żadnych zatargów z narodem irańskim. Prowadzimy wojnę nie ze zwykłymi ludźmi, lecz z irańskim reżimem, reżimem dżihadystów, którego celem jest zniszczenie i wyeliminowanie Izraela. Będziemy się więc bronić i w najbliższej przyszłości będziemy bardzo ofensywni wobec Iranu. Cóż, nie jestem pewien, czy omawianie tego na łamach prasy jest najlepszym rozwiązaniem, jakie znam. Dobrze. Otrzymałeś odpowiedź. Pozwolę sobie na chwilę spojrzeć na to z innej perspektywy. Sam jestem w połowie Polakiem. Moi dziadkowie ze strony matki pochodzą z Warszawy i Grodziska. Straciliśmy całą rodzinę w Holokauście. To było bardzo bolesne. Moi dziadkowie nigdy nie mówili o swojej rodzinie, którą stracili na wojnie. Podczas tej wizyty byłem w Grodzisku. Spotkałem burmistrza i chciałem dowiedzieć się trochę o mojej rodzinie, a on zabrał mnie do domu. Mieszkali w miejscu, w którym mieszkała moja rodzina, choć budynek uległ zmianie. A potem zabrali mnie na cmentarz żydowski. Widziałem grób dziadka mojego dziadka. Byłem zszokowany nie tylko historią, ale także tym, jak ludzie troszczą się o pamięć o Żydach przed wojną. Powodem, dla którego o tym wspominam, jest to, że jestem zdumiony możliwościami kontaktów międzyludzkich między Izraelczykami i Polakami. Potem odwiedziłem Muzeum Historii Żydów Polskich i po raz pierwszy zobaczyłem na własne oczy, że to właśnie Polska była centrum żydowskiego życia przez tysiąc lat. Należałoby sobie zadać pytanie — dlaczego Żydzi przyjeżdżali właśnie do Polski? Dlaczego tak bardzo polubili Polskę? Zamierzam zabrać tu niebawem całą moją rodzinę, aby poszerzać tę wiedzę. Jest tu ogromna ilość informacji, można spotkać ludzi, którym zależy. Spotkałem również kilku ludzi biznesu, którzy wspomnieli o tym samym. Chcemy zgłębić pozytywne relacje, jakie mieliśmy w przeszłości, zanim wybuchła wojna. Dziś ponad jedna czwarta Izraelczyków jest polskiego pochodzenia. Ponad jedna czwarta wszystkich izraelskich Żydów. I widzę szansę dla trzeciego pokolenia na przedyskutowanie naszej wspólnej historii. Ludzie dla ludzi potrafią być niesłychanie serdeczni. Dobrzy. Tak samo dobry rząd może współpracować z dobrym rządem, a firmy z firmami. Tysiąc lat wspólnej, pozytywnej historii to świetny punkt wyjścia do współpracy nad konkretami. Podczas wizyty w Polsce spotkałem się z wicepremierem [Gawkowskim — red.] i ministrem gospodarki [Paszykiem — red.]. Widzimy, że możemy współpracować w obszarze bezpieczeństwa, szczególnie w wymiarze cyber. Jednak to niejedyny element. Sporo możemy razem zdziałać w agrotechnice, rozwoju nowoczesnej żywności, razem rozwijać technologie, w których Izrael już przoduje i szuka partnerstw na całym świecie. Przygotowaliśmy się już prawnie do takiej współpracy — od 1 stycznia wszelkie produkty konsumenckie sprzedawane w Europie, w tym w Polsce, będą mogły być bezpośrednio sprzedawane w Izraelu. Jednocześnie uznajemy europejskie regulacje, w związku z czym dużo łatwiej jest wchodzić na nasz rynek, ale też importować z niego produkty na swój. To bardzo zacieśnia pole do współpracy. Mamy sześć głównych klastrów, w których przodujemy w eksporcie. Wartość tego, co sprzedajemy w tych obszarach, sięga dziś ok. 160 mld dol. Moim celem jest zwiększenie tej kwoty do biliona dol. w ciągu najbliższych 15 lat. A to oznacza gwałtowny wzrost, który osiągnąć można tylko bliską współpracą z partnerami z całego świata. Wywodzę się z branży technologicznej, więc wiem, że jest to możliwe, a Izrael nie ma szklanego sufitu, jeśli chodzi o współpracę ze światem. Polska umie bardzo szybko wdrażać nowe technologie. Istnieją setki firm w Izraelu, które starają się poprawić produkcję i zwiększyć wydajność. W Polsce też je widzimy. Jak z bliskimi przyjaciółmi. Polska jest z pewnością bliskim przyjacielem Izraela, któremu możemy zaufać. To kwestia zaufania, ponieważ naturalnie nie przekazalibyśmy naszej wiedzy i zdolności krajom, które nie są godne zaufania Izraela. Dlatego tak ważne jest, aby dopasować interesy. Jestem pod wrażeniem tutejszego rządu. Jestem pod wrażeniem relacji międzyludzkich. To, co musimy zrobić, to ulepszyć te relacje, by szybciej podejmować decyzje. Chcemy przede wszystkim pobudzić eksport do Izraela. Polska jest postrzegana jako kraj z dobrymi produktami relatywnie tańszymi niż inne kraje w Europie. To szansa na znalezienie nowego rynku w Izraelu, w którym mieszka przecież 10 mln ludzi. Nasze firmy też chcą się rozwijać w nowych miejscach. A Polska to miejsce, w którym warto być obecnym. To nie jest konkretny cel, ale gdy rozmawiałem z przedstawicielami polskiego rządu, nakreśliliśmy wizję, dokąd chcemy zmierzać. Myślę, że bardzo, bardzo ważne jest podążanie trzema ścieżkami: ludzie do ludzi, rząd do rządu i biznes do biznesu. Myślę, że mamy okazję zobaczyć, jak przenieść współpracę na wyższy poziom. Nie bójcie się, jesteśmy odporni. Kiedy zakończymy wojnę na izraelskim rynku, popyt będzie ogromny. Najbardziej skorzystają ci, którzy wejdą już teraz. Jesteśmy bardzo przedsiębiorczy, sam największe transakcje przeprowadzałem, gdy byłem w rezerwie podczas pierwszej Intifady. To wzmacnia kreatywność. Byłem burmistrzem Jerozolimy przez dziesięć lat. Widziałem, że po każdej eskalacji przemocy wychodziliśmy z ogromnym głodem sukcesu i późniejszym boomem gospodarczym. Tak będzie i tym razem.

SOURCE : businessinsider_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS