Home/business/MCI W AI wygraja big techy fundusze musza sie dywersyfikowac

business

MCI W AI wygraja big techy fundusze musza sie dywersyfikowac

O koniunkturze na rynku planie wyjsc ze spoek portfelowych przegrzanych tematach inwestycyjnych i o tym czy jest co odbierac z funduszy venture mowia Tomasz Czechowicz i Pawe Borys z MCI.

September 24, 2024 | business

Skoro spotykamy się w takim gronie tuż przed obchodami ćwierćwiecza MCI, zapytam wprost. Szykuje się u was zarządcza sukcesja? Tomasz Czechowicz: W MCI sukcesja menedżerska oraz plan zastępstw i następstw są oczywiście bardzo ważnymi elementami. Natomiast mam nadzieję, że jeszcze przez kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat będę wartościowym członkiem zespołu MCI. Proszę zauważyć, że jesteśmy jedynym funduszem, który działa na rynku technologicznym nieprzerwanie od ćwierćwiecza. Nasze najważniejsze osiągniecia to zbudowanie mocno zdywersyfikowanego portfolio inwestycji i bardzo stabilnego modelu biznesowego oraz bardzo dobrej kadry. To zapewnia nam stały wzrost. Fundusz, który jest znany z jednej dobrej inwestycji, nie jest dobrym funduszem Paweł Borys: Dobry menedżer zawsze myśli o sukcesji, ale przede wszystkim o budowie zespołu. MCI zatrudnia świetnych profesjonalistów, potrafiących realizować dobre inwestycje niezależnie od warunków rynkowych, na co dowodem są choćby transakcje z ostatnich kilkunastu miesięcy: Webcon, ProfitRoom, Focus Telecom czy zakup Thomasa Cooka przez eSky. A warunki rynkowe są teraz jakie? PB: W ostatnich dwóch latach widać spadek aktywności transakcyjnej, wynikający z wysokiej zmienności oraz dużych różnic między oczekiwaniami sprzedających i kupujących. Wzrósł koszt kapitału w środowisku wysokich stóp procentowych. Percepcja ryzyka w regionie też zmieniła się na gorsze, ale sentyment ostatnio się poprawia. Globalnie balansujemy między scenariuszem soft a hard landingu, a kapitał odpływa do rynków bazowych, ale jednocześnie inwestorzy equity szukają wzrostu. W Europie Zachodniej go nie ma, w USA nie jest najlepszy z wyjątkiem liderów technologicznych, a Polska i region ciągle rosną, co tworzy ciekawe możliwości inwestycyjne. Widać aktywność inwestorów strategicznych, a także największych funduszy. TC: Widzimy poprawę na rynku, jeśli chodzi o podaż projektów inwestycyjnych. Rok temu był z tym duży problem, bo potencjalni inwestorzy mocno obniżyli wyceny, a sprzedający pamiętali rekordowe oferty z lat 2020-21, które otrzymywali w środowisku niskich stóp procentowych i pandemii. Poprawę widzimy od drugiego kwartału, po wakacjach ożywienie jest jeszcze większe. Sprzyja nam to, że w regionie aktywne przy transakcjach podobnej wielkości są w praktyce cztery fundusze – a mówimy o rynku, którego zsumowane PKB są większe niż Wielkiej Brytanii. W związku z tym to nadal jest rynek kupującego, a nie sprzedającego, zwłaszcza że giełda wciąż nie jest alternatywnym kanałem sprzedaży, choć może debiut Żabki ją ożywi. Sami będziecie sprzedawać? TC: Na tle kilku porównywalnych funduszy działających w naszym regionie, takich jak Enterprise Investors, Innova, Mid Europa i Abris, mamy młodszy portfel spółek. Będziemy jednak wychodzić w najbliższym czasie z kilku inwestycji. Podpisaliśmy umowę w sprawie Getta, media donosiły już o szykującej się transakcji na Netrisku, w przyszłym roku planowane jest wyjście z IAI. PB: Spodziewamy się dużych wpływów gotówki z tych transakcji, dlatego ogłosiliśmy nową politykę dywidendową. Chcemy zwiększyć naszą atrakcyjność dla inwestorów giełdowych. Spółki technologiczne to zaledwie 15 proc. indeksu WIG. A to ten sektor ma największy potencjał wysokich stóp zwrotu, co widzimy od wielu lat. Chcemy, by MCI było dla polskich inwestorów platformą dającą ekspozycję na sektor technologiczny. Giełdową atrakcyjność można podnieść dzięki poprawie płynności. Po skupach w ostatnich latach macie 7 proc. akcji własnych, wartych prawie 100 mln zł – może trzeba je sprzedać? PB: Nie planujemy teraz sprzedaży akcji własnych, choć możemy to rozważać, jeśli miałoby to poprawić płynność, a kurs byłby zbliżony do fair value. Co chcecie kupować? Na rynku spekulowano ostatnio, że interesuje was branża gier, a konkretnie PCF. PB: Nie ma tematu PCF. Nasza strategia inwestycyjna jest niezmienna – chcemy inwestować w 2-3 spółki rocznie, angażując przeciętnie 150-200 mln zł w pojedynczą transakcję. Dodatkowe akwizycje mogą realizować nasze spółki portfelowe w ramach strategii buy&build. MCI ma naturalną przewagę nad konkurentami jako fundusz evergreenowy. Nie jesteśmy uzależnieni od cyklu pozyskiwania kapitału od inwestorów, a pod tym względem inne fundusze z regionu mają teraz pod górkę, bo inwestorzy instytucjonalni, zwłaszcza fundusze emerytalne i ubezpieczeniowe z USA, mają już dużą alokację kapitału w private equity i nie mogą jej zwiększać. Fundusze private equity muszą najpierw sprzedać część spółek portfelowych, a teraz czekają na lepsze wyceny. TC: Interesuje nas cały region, ale należy zakładać, że dwie trzecie transakcji będzie realizowanych w Polsce, która jest po prostu największym rynkiem. Interesują nas przede wszystkim pakiety większościowe, które najczęściej przejmujemy w ramach sukcesji od założycieli, ale jesteśmy elastyczni – możemy kupować spółki wydzielane z większych grup, dopuszczamy też wspólne inwestycje z innymi funduszami. Patrzymy przede wszystkim na spółki działające w modelu SaaS, na biznesy e-commerce’owe, przyglądamy się też inwestycjom w sektorze ochrony zdrowia – oczywiście chodzi o spółki technologiczne w tym obszarze, a niekoniecznie twarde aktywa w rodzaju szpitali. Inwestowanie venture już was nie interesuje? TC: Zawsze byliśmy i będziemy funduszem technologicznym, ale nie mamy charakteru venture capital. MCI powstało po tym, jak zbudowałem JTT – dojrzałą firmę ze sporą skalą. Dlatego zawsze naturalne było dla mnie skalowanie i ekspansja organizacji w roli operatora. Private equity było bardziej w naszym DNA, zaczęliśmy robić inwestycje venture tylko dlatego, że przez pierwszych 15 lat rewolucji cyfrowej brakowało dojrzałych biznesów cyfrowych, były niemal wyłącznie start-upy i scale-upy – w przeciwieństwie do sektora usług IT, w którym firmy rozwijały się od lat 90. W ostatniej dekadzie, przy dużym udziale PFR, do funduszy venture i start-upów popłynął szeroki strumień pieniędzy. Czy dzięki temu zbudowano spółki, którymi mogłyby być zainteresowane fundusze private equity? TC: Mieliśmy dwie fale inwestycji w start-upy. Do pierwszej doszło w latach 2008-14 w ramach Krajowego Funduszu Kapitałowego. Drugą, znacznie większą, realizował PFR. W ramach pierwszej fali stworzono 5-10 celów inwestycyjnych dla większych funduszy. Teraz powinno być więcej, bo rynek venture jest głębszy, a zespoły zarządzające są bardziej doświadczone. PB: Fundusze venture w ostatnich latach zrealizowały ok. 600 inwestycji w spółki we wczesnej fazie rozwoju, a wartość rynku venture skoczyła z 250 mln zł w 2018 r. do 2,5 mld zł teraz. Oczywiście rynek miał swoje problemy - głównie z programami dotacyjnymi, np. Bridge Alpha. Nie ma jeszcze na rynku wielu spółek, które osiągnęły odpowiednią skalę dla funduszu takiego jak MCI. To wciąż relatywnie młode inwestycje. Spodziewam się jednak, że w ciągu 2-3 lat pojawi się około 20-30 spółek gotowych do kolejnych, już znacznie większych rund finansowania. Od kilkunastu miesięcy wszystkie spółki technologiczne wspominają o wdrażaniu AI. Patrzycie pod tym kątem na potencjalne inwestycje? PB: W inwestycjach jestem kontrarianinem i zwykle dobrze na tym wychodzę. Wobec wszelkich hype’ów i trendów trzeba zachować ostrożność. Wpływ AI jest, moim zdaniem, przeceniany w krótkim okresie, a niedoceniany w długim. To jest technologia, która ma bardzo szerokie spektrum zastosowania, zmieni modele biznesowe i mocno wpłynie na gospodarkę w perspektywie 10-15 lat. Musimy mieć przekonanie, że firmy, w które inwestujemy, będą potrafiły skorzystać na tym trendzie. Bez wątpienia jednak jest mnóstwo przewartościowanych spółek zajmujących się AI, szczególnie w USA. Spodziewam się, że - jak w przypadku rynku chmurowego - największe kawałki tortu i tak przypadną big techom, ale jest szereg zastosowań AI, które tworzą ciekawe możliwości inwestowania i budowania wartości. TC: Śledzimy jednak uważnie, co się dzieje w tej branży. MCI razem z Bainem przygotowuje raport o 100 najciekawszych spółkach AI w regionie, więc ten segment rynku mamy dobrze rozpoznany. Jakie inne tematy inwestycyjne są teraz przegrzane przez media? TC: Wydaje mi się, że wiele funduszy w całej Europie liczyło na znacznie więcej okazji w obszarze szeroko rozumianego ESG. My szukamy od kilku lat spółek z segmentu climatetech, ale wniosek jest taki, że realny rynek jest znacznie płytszy niż aktywność medialna wokół niego. Jest trochę projektów związanych z transformacją energetyczną, ale pasują bardziej do funduszy infrastrukturalnych. Dostępnymi fintechami też nie jesteśmy zachwyceni, zaś ciekawy rynek płatności jest wyeksploatowany. Żartem mówiąc, to trochę wina Zbigniewa Jagiełły i Pawła Borysa. PKO BP i inne banki tak dobrze się rozwinęły i zdigitalizowały, że nie zostało dużo miejsca na inne projekty – w przeciwieństwie do Europy Zachodniej, gdzie sektor bankowy jest skostniały, więc nowi gracze mogli wprowadzać nowoczesne usługi. MCI zostało założone w 1999 r. przez niespełna trzydziestoletniego wówczas Tomasza Czechowicza, który w latach 90. współtworzył produkującą komputery firmę JTT. MCI w 2001 r. weszło na warszawską giełdę i od tego czasu zrealizowało ponad 100 transakcji. Było akcjonariuszem m.in. Allegro, Mall.Cz, czeskiej Invii, grupy WP, Netii, ABC Daty, DotPaya czy ATM. Obecnie ma w portfelu m.in. dostarczającą platformę dla e-sklepów firmę IAI, sprzedającego bilety lotnicze i oferty turystyczne eSky'a czy pakiety w ubezpieczeniowej porównywarce Netrisk oraz e-sklepach Answear (notowany na GPW) i Morele. Na koniec pierwszego półrocza wartość aktywów brutto pod zarządzaniem MCI sięgnęła 2,7 mld zł, a giełdowa kapitalizacja głównej spółki w grupie, zarabiającej na wzroście wartości aktywów oraz opłatach za zarządzanie, wynosi ponad 1,3 mld zł. Tomasz Czechowicz ma w niej 81,1 proc. akcji.

SOURCE : pb

LATEST INSIGHTS