Home/business/KPO nie bedzie dla budowlanki drugim EURO 2012

business

KPO nie bedzie dla budowlanki drugim EURO 2012

W kontraktach taka posucha ze kumulacja zamowien finansowanych ze srodkow unijnych nie powinna doprowadzic branzy do zadawienia. Ponadto kazda spoka ma swoja specyfike.

September 29, 2024 | business

Co trzeci złoty w przychodach firm budowalnych w 2025 r. może pochodzić z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) – szacują ekonomiści PKO Banku Polskiego. Ich zdaniem w innych sekcjach gospodarki nie powinno to być więcej niż 10 proc. To wskazuje na istotne ryzyko kumulacji projektów w budownictwie, a w konsekwencji ryzyko wzrostu cen i problemów z terminową realizacją przetargów. - To nie jest problem dla firm budowlanych, tylko beneficjentów środków z KPO. Obecnie branża budowlana jest mocno „pod wodą” i zakładamy, że dzięki KPO popyt na jej usługi się poprawi – mówi Marta Petka-Zagajewska, dyrektorka biura analiz makroekonomicznych PKO Banku Polskiego. - KPO wpłynie na rynek, ale takiego dramatu jak przy okazji EURO 2012 nie będzie – twierdzi Maciej Wewiórski, analityk DM Banku Ochrony Środowiska. Wielomiliardowe inwestycje, jakie rozpoczęły się po przyznaniu Polsce organizacji (wraz z Ukrainą) mistrzostw Europy w piłce nożnej, przysporzyły wielu spółkom kłopotów, a nie zysków. Przetargi organizowano w czasie kryzysu w budownictwie, więc spółki ostro walczyły o zamówienia, co skończyło się wyborem ofert poniżej cen z kosztorysu. Skoczyły też ceny materiałów budowlanych. W rezultacie zbankrutowały m.in. Hydrobudowa i PBG. Maciej Wewiórski zaznacza, że sektor budowalny jest duży w stosunku do KPO i znajduje się w bardzo słabej kondycji. W takich segmentach jak budowa biurowców, hoteli czy magazynów wiele się nie dzieje. Realne pieniądze z KPO do spółek spłyną zaś jego zdaniem dopiero w latach 2026-2027. W 2025 r. nie wierzą także inni obserwatorzy życia spółek giełdowych. - Zakładam, że pieniądze ze środków unijnych trafią do spółek w 2026 r. Jest dosyć duża inercja między rozpisywaniem przetargów a podpisywaniem umów z wykonawcami. Dopiero po podpisaniu umowy zaczyna się zaś kontraktowanie materiałów i podwykonawców – dodaje Dariusz Nawrot, starszy analityk Noble Securities. - Ryzyko kumulacji prac w 2025 r. przesuwa się bardziej w kierunku lat 2026-27, kiedy będzie także nacisk na wykorzystanie środków z Funduszu Spójności i perspektywa wyborów parlamentarnych, które zwykle działają mobilizująco na inwestycje rządowe. W 2024 r. podaż kontraktów na rynku jest dość ograniczona. Nawet jeśli wzrośnie w końcowej części roku - co zapowiada część branży - to należy pamiętać o długości procedur przetargowych czy fazie projektowania części inwestycji. W 2025 r. rynek może być raczej w fazie odbudowy po bardzo słabym 2024 r. niż w okresie kumulacji prac. Warto pamiętać, że środki z KPO często zastępują inne źródła finansowania, więc pewne inwestycje i tak byłyby prowadzone. Co do środków z KPO, to możliwe jest także refinansowanie wcześniejszych inwestycji, a coraz częściej pojawiają się głosy, by wydłużyć okres na wykorzystanie pieniędzy (nie tylko Polska ma problem). Środki z KPO nie przejdą też w całości przez krajową branżę budowlaną - np. udział branży przy wydatkach na morskie farmy wiatrowe jest ograniczony – tłumaczy Krzysztof Pado, zastępca dyrektora wydziału analiz i informacji Domu Maklerskiego BDM. Wynikające z rekomendacji Krzysztofa Pady wyceny Erbudu, Torpolu, Mostostalu Zabrze czy ZUE są wyższe od obecnych notowań giełdowych. - Proszę patrzeć na cenę docelową w powiązaniu z zaleceniem inwestycyjnym. Każdy przypadek wymagałby też osobnego skomentowania. Na pewno ryzyko kosztowe przy kumulacji prac dotyczy wszystkich firm budowlanych. Jednocześnie w porównaniu do sytuacji historycznych lepiej obecnie wypracowany jest mechanizm waloryzacji. Poszczególne spółki mają też różne portfele zleceń - budowane w różnych okresach czasu, o różnych terminach zakończenia kontraktów – zastrzega Krzysztof Pado. Również Maciej Wewiórski uważa, że choć ewentualny wzrost cen stali i betonu dotknie wszystkich, to nie można wszystkich spółek budowlanych wrzucać do jednego worka. Każda spółka ma coś wyjątkowego i czegoś innego nie ma. - Na przykład Mirbud i Budimex to generalni wykonawcy. Na tak słabym rynku jak obecnie generalny wykonawca ma łatwy dostęp do podwykonawców i wcale nie musi im płacić dużo – twierdzi analityk DM BOŚ. Ryzyko kosztowe przy kumulacji prac dotyczy wszystkich firm budowlanych. Jednocześnie w porównaniu do sytuacji historycznych, lepiej obecnie wypracowany jest mechanizm waloryzacji. Jego wyceny spółek budowlanych należą do niższych. Jedynie Erbud wycenia wyraźnie powyżej obecnego kursu. Zwraca jednak uwagę, że kurs ostatnio wyraźnie spadł, podczas gdy na wyceny spółek trzeba patrzeć przez pryzmat długoterminowych wyników finansowych. W tym kontekście podnoszenie prognoz dla Mirbudu jest ryzykowne ze względu na brak pewności sukcesu z wejścia w segment kolejowy. Budimex jest zaś po prostu za drogi w stosunku do przyszłych wyników. W przypadku tej spółki nie jest to zresztą odosobniona opinia. - Budimex to najlepiej zorganizowana grupa budowana w Polsce, ale jej wycena giełdowa jest trochę za wysoka. W 2025 r. wyniki się nie pogorszą, bo spółka ma już zabezpieczone koszty podwykonawstwa i materiałów budowlanych. Natomiast w 2026 r. i pierwszej połowie 2027 Budimex będzie trochę przyciśnięty cenami materiałów i podwykonawstwa – prognozuje Dariusz Nawrot. Od maja 2023 r. prezesem Unibepu jest Dariusz Blocher, w latach 2009-2021 szef Budimeksu. Dariusz Nawrot wycenia Unibep 40 proc. wyżej od obecnego kursu, a Torpol właściwie tak jak rynek. W przypadku Torpolu uważa, że duży portfel zamówień powoduje, że nawet w lekko negatywnym scenariuszu wyniki za lata 2025-26 powinny być dobre. Jeśli chodzi o Unibep, to w swoim ostatnim raporcie (z 5 września) napisał, że wyniki segmentu energetyczno-przemysłowego nie powinny już tak jak dotychczas ciążyć spółce, wskutek czego oczekuje poprawy skonsolidowanych wyników za drugą połowę 2024 r. - Do gruntownej poprawy wyników w roku 2025 czy 2026 Unibepowi wystarczy powrót do marż sprzed trzech lat, które w dalszym ciągu będą niższe od tych osiąganych przez Budimex czy Mirbud – mówi Dariusz Nawrot. - Unibep ma spółkę zależną Unihouse, produkującą domy modułowe, która ma problemy od lat i prawdopodobnie z tych problemów już nie wyjdzie. Ona bardzo ciąży na wynikach całej grupy. Podobnie jest w Erbudzie, który próbuje rozkręcić analogiczny biznes. Na razie jest to jednak strat-up generujący koszty – przypomina Maciej Wewiórski.

SOURCE : pb
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS