Blogs
Home/business/Kolekcjoner wspomnien

business

Kolekcjoner wspomnien

Chciabym zeby dzieje Polski byy znane na swiecie i zeby nie powtarzano wiecej gupot na nasz temat mowi Piotr Chudy partner w Clairfield International biznesmen ktorego pasja jest dokumentowanie historii m.in. nagrywanie wspomnien kawalerzystow cichociemnych czyli spadochroniarzy Armii Krajowej powstancow warszawskich i byych wiezniow obozow koncentracyjnych.

November 15, 2024 | business

Wychował się i dużą część życia spędził w USA. Skończył politologię i ekonomię na uniwersytecie w Denver w Colorado, potem zdobył tytuł MBA na uniwersytecie w Arizonie. Obecnie jest partnerem w Clairfield International, korporacji świadczącej usługi doradcze w zakresie sprzedaży, zakupu, fuzji i przejęć średniej wielkości firm. Pasjonuje się historią Polski – nagrywa wywiady ze świadkami wydarzeń z czasów II wojny światowej. – Chciałbym, żeby historia Polski była znana na świecie, a szczególnie w Stanach Zjednoczonych, które są mi bliskie, bo spędziłem tam prawie 24 lata życia – mówi Piotr Chudy. Emigracja za chlebem Losy jego rodziny są związane z USA. Jest już piątym pokoleniem, które wędruje między Stanami Zjednoczonymi i Polską. Jego przodkowie zarabiali w Ameryce i stworzyli firmę Chudy Paper Company w Buffalo w stanie Nowy Jork, która wciąż istnieje. Zawsze jednak czuli się związani z ojczyzną. Niektórzy, tak jak jego dziadek, wrócili, kiedy Polska odzyskała niepodległość. – Mój pradziadek ze strony ojca wyjechał do Stanów Zjednoczonych jeszcze przed I wojną światową, w czasach, kiedy Polski nie było na mapach. Wiem nawet, jakim statkiem dotarł do Nowego Jorku. Zachowały się dokumenty, w których wpisano mu dwa razy narodowość: Polak oraz Austriak. To była emigracja za chlebem. Do Ameryki w celach zarobkowych pojechał też aż dwa razy mój dziadek, a potem mój ojciec – wspomina biznesmen. Piotr Chudy urodził się w Graboszycach koło Wadowic. Żeby rodzinnej tradycji stało się zadość, on również w wieku 11 lat wyemigrował z rodziną do USA. Zamieszkali w Port Clinton nad Wielkimi Jeziorami, w Ohio, gdzie Piotr zaczął używać angielskiej wersji swojego imienia: Peter. Chciał być dyplomatą, interesowała go historia, polityka i ekonomia. W czasie studiów wyjechał do Monachium na staż do rozgłośni Radia Wolna Europa. Przygotowywał informacje gospodarcze i raporty z polskiej prasy podziemnej, która tam docierała. Po uzyskaniu dyplomu MBA znalazł pierwszą pracę w banku inwestycyjnym w Los Angeles, potem w międzynarodowej firmie Central Europe Trust w Londynie, która obecnie nosi nazwę Clairfield International. W 1991 r. zaproponowano mu przeniesienie do polskiego oddziału firmy w Warszawie. Z oferty skorzystał i nie żałuje decyzji. W Polsce zaczął rozwijać pasję, jaką jest dokumentowanie historii. – Zacząłem nagrywać kamerą wideo wspomnienia tych, którzy walczyli w czasie II wojny światowej: kawalerzystów, spadochroniarzy Armii Krajowej zwanych cichociemnymi, powstańców warszawskich i byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Powstała całkiem pokaźna kolekcja – mówi Piotr Chudy. Krzywdzące stereotypy Jego zdaniem historia Polski jest wciąż zbyt mało znana na świecie. Warto ją upowszechniać, bo to wciąż żywy i interesujący temat, również dla młodych ludzi. – Gdy mieszkałem w USA, zaskakiwało mnie, jak niewiele osób słyszało o tak ważnym wydarzeniu, jakim było powstanie warszawskie, które wybuchło 1 sierpnia 1944 r. Amerykanie słyszeli o powstaniu w getcie warszawskim, które miało miejsce w kwietniu 1943 r., i mylą oba zrywy – wskazuje Piotr Chudy. Gdy jest poza granicami Polski, często rozmawia o dziejach naszego kraju. Ci, którzy interesują się historią, pytają go na przykład, jak to się stało, że Polacy mieli dwa rządy: jeden w Londynie, a drugi w Moskwie. – Na wielu spotkaniach tłumaczę, że rząd londyński, tzw. rząd na uchodźstwie, był legalną kontynuacją władz II Rzeczypospolitej zmuszonych opuścić Polskę po agresji Niemiec i Rosji na nasz kraj, a drugi rząd, marionetkowy w Moskwie, nazwany Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego, został powołany przez ZSRR 21 lipca 1944 r. – wyjaśnia Piotr Chudy. Nie tylko stara się zainteresować Amerykanów polską historią, lecz także rozwiewa mity o Polakach, które pokutują do dziś i jego zdaniem są krzywdzące. – Zaskakujące jest to, że opinie ośmieszające Polaków i niedoceniające polskiego wkładu w zwycięstwo w II wojnie światowej są powtarzane nie tylko wśród zwykłych ludzi, ale też w środowiskach uniwersyteckich. Myślę, że dzieje się tak dlatego, że na uniwersytetach w USA program studiów wschodnioeuropejskich odbywa się pod szyldem Rosji. Nazwa kierunku to Russian and East European Studies, dlatego nawet pracownicy naukowi mają poglądy ukształtowane przez rosyjski punkt widzenia na Europę Środkową i Wschodnią i świat – mówi Piotr Chudy. Uważa, że potrzebujemy więcej polskich profesorów na uczelniach w Stanach Zjednoczonych. – Tego formatu osobowości, jak profesorowie: Zbigniew Brzezinski, Adam Ulam, Richard Pipes, Jan Karski czy Zbigniew Kruszewski, powinny mieć godnych następców. Ważną uczelnią, uznawaną za kuźnię amerykańskich dyplomatów, jest Georgetown University. Wykładał tam m.in. Jan Karski. Niestety, teraz na tym uniwersytecie nie mamy polskiego profesora, który by kontynuował jego prace – mówi Piotr Chudy. Jednym z najpowszechniejszych mitów dotyczących II wojny światowej, zakorzenionych przez propagandę nazistowską, a potem powielanych przez komunistyczne władze, jest historia o Polakach atakujących szabelką niemieckie czołgi. – Takie zdjęcia i nieprawdziwe opisy znajdziemy nawet w historycznych książkach wydawanych zarówno w USA, we Francji, Wielkiej Brytanii, jak i w Niemczech – mówi Piotr Chudy. Również dlatego postanowił zebrać świadectwa uczestników tamtych wydarzeń i je upowszechnić. Bezcenne spotkania Począwszy od lat 90. jeździł do Grudziądza, gdzie przed wojną znajdowało się Centrum Wyszkolenia Kawalerii. Nagrał ponad 20 wspomnień polskich kawalerzystów. Wynika z nich jasno, że ani w bitwie pod Krojantami, stoczonej 1 września 1939 r., ani w żadnym innym miejscu w trakcie wojny obronnej 1939 r. nie doszło do szarży polskich ułanów na niemieckie czołgi, chociaż ułani kilkunastokrotnie brali udział w szarżach na pozycje przeciwnika. – Jednymi z najcenniejszych są dla mnie wspomnienia rotmistrza Jana Ładosia, który był dowódcą 2. Szwadronu Liniowego 18. Pułku Ułanów Pomorskich. To właśnie on 1 września 1939 r. brał udział w walkach w rejonie Chojnic i poprowadził słynną szarżę kawalerii pod Krojantami. Prawda jest taka, że oddziały polskiej kawalerii, wychodząc z lasu, dostrzegły odpoczywający odział niemiecki. Był to II batalion 76 regimentu z 20 DPZmot. Ułani w pełnym galopie dopadli wroga, siekąc szablami uciekających. Kiedy jednak szwadrony 18. pułku w pościgu wpadły na rozległą polanę, zostały ostrzelane przez niemieckie transportery i granatniki. Jak tłumaczył rotmistrz, czołgów tam jednak nie było – opowiada Piotr Chudy. Niezwykle ciekawa jest również opowieść pułkownika Antoniego Ławrynowicza o ostatnim epizodzie kampanii wrześniowej 1939 r. Pułkownik brał udział w bitwie pod Kockiem, w której Polacy zadali potężne straty Niemcom, chociaż musieli skapitulować z powodu braku amunicji. Pamiętał żołnierzy, którzy ze łzami w oczach składali broń i szli do niewoli. – Chciałbym w przyszłości przekazać nagrane przez mnie historie do muzeum i udostępnić je również poza granicami Polski – mówi Piotr Chudy. Biznesmen szuka też innych pomysłów na zainteresowanie cudzoziemców polską historią. Wspólnie z amerykańskim Muzeum II Wojny Światowej, które ma siedzibę w Nowym Orleanie, organizuje spotkania w Polsce. Ich uczestnicy nie tylko wspólnie zwiedzają Muzeum Powstania Warszawskiego i Muzeum Historii Żydów Polskich Polin, lecz także spotykają się z powstańcami warszawskimi i więźniami obozów koncentracyjnych, takimi jak Stanisław Zalewski, ostatni żyjący więzień dwóch obozów w Auschwitz i Mauthausen-Gusen. Piotr Chudy uważa, że to doskonały sposób, żeby poznać historię Polski. Bezcenne są też spotkania ze świadkami tych wydarzeń, których niestety co roku jest z nami coraz mniej.

SOURCE : pb
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS