Home/business/Hossa na Wall Street. Entuzjasci zachecaja do kupowania akcji ale Buffetta nie namowili

business

Hossa na Wall Street. Entuzjasci zachecaja do kupowania akcji ale Buffetta nie namowili

Bardzo wysoki poziom amerykanskich indeksow giedowych - Dow Jones i SP500 - osmiela analitykow ktorzy przedstawiaja coraz bardziej optymistyczne prognozy. Gosy ostrzegajacych przed rynkowym krachem sa teraz mniej syszane. Duzo do myslenia daje jednak taktyka Warrena Buffetta ktory w tym roku pozbywa sie akcji i gromadzi gotowke.

October 08, 2024 | business

Poprzedni tydzień . Jednocześnie S&P500, główny wskaźnik giełdy nowojorskiej, utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie w pobliżu 5700 punktów, po tym jak maksimum historyczne (5762 punkty) osiągnął pod koniec września. Dobre nastroje inwestorów to efekt wyraźnie lepszych od oczekiwań najnowszych danych z amerykańskiego rynku pracy. Indeksy poszły w górę, gdy okazało się, że . Prognozy były dużo skromniejsze i przewidywały przyrost o 140 tysięcy. W dodatku, stopa bezrobocia spadła do 4,1 proc., choć oczekiwano, że utrzyma się na poziomie 4,2 proc. Trzeba tu przypomnieć, że Rezerwa Federalna obniżyła stopy procentowe we wrześniu o 50 punktów bazowych, aby zapobiec regresowi na rynku pracy. W sytuacji, gdy zmalało zagrożenie w sferze zatrudnienia, wydaje się mniej prawdopodobne, że listopadowe cięcie stóp w USA też będzie 50-punktowe. W ciągu kilku dni prawdopodobieństwo takiej decyzji ze strony Fed - w ocenie inwestorów - wzrosło z 47 do 68 proc. Na Wall Street nastroje poprawiły się, gdyż w świetle nowych danych i prognoz makroekonomicznych . Takie jest zdanie między innymi Michaela Hartnetta, analityka Bank of America (BofA). "Aktywa ryzykowne, takie jak akcje i surowce, mają szansę na wzrostowy rajd w związku z zaskakująco mocnym raportem o zatrudnieniu w USA. " - czytamy w raporcie eksperta BofA. Hartnett podkreśla, że "byki" kontrolują rynek, a do większej dynamiki wzrostu może przyczynić się także stymulacja gospodarcza w Chinach, którą zapowiedział rząd w Pekinie. Scott Rubner, dyrektor zarządzający i specjalista taktyki rynkowej w Goldman Sachs, twierdzi, że po kilku tygodniach zmienności, , który może doprowadzić S&P500 do poziomu ponad 6 tysięcy punktów pod koniec roku. "Jestem optymistycznie nastawiony do amerykańskich akcji, a rajd zacznie się 28 października. Obawiam się, że mój cel 6 tysięcy punktów może być zbyt niski" - napisał Rubner w raporcie do klientów. Analityk Goldman Sachs powołuje się na dane statystyczne, które pokazują, że od 1928 roku indeks S&P500 średnio zyskuje około 4 proc. w okresie od 27 października do końca roku. Oprócz sezonowości Rubner dostrzega także regułę, że po wyborach prezydenckich w USA często następują wzrosty na rynku papierów wartościowych. Wtedy, Kolejnym ważnym czynnikiem w optymistycznej prognozie Rubnera jest spodziewane wznowienie skupu akcji przez korporacje. Stanie się to po zakończeniu okresu przedstawiania przez spółki wyników finansowych, czyli po 25 października. Według Rubnera, amerykańskie korporacje ponownie staną się znaczącym kupcem, co powinno podbić ceny akcji w ostatnim kwartale 2024 roku. Jeden z najbardziej entuzjastycznych analityków z Wall Street, Ed Yardeni, w najnowszym raporcie prognozuje przyszłą ścieżkę S&P 500 na podstawie historycznych skumulowanych rocznych stóp wzrostu (CAGR). Z jego obliczeń wynika, że przy CAGR na poziomie 6-7 proc. S&P 500 do 2030 roku może osiągnąć pułap 8 tysięcy punktów, co daje wzrost o 40 proc. od obecnych poziomów. Yardeni podkreśla, że główny indeks nowojorski jest ściśle powiązany z zyskiem na akcję (EPS), który historycznie wzrastał właśnie w tempie od 6 do 7 proc. od lat 50. XX wieku. Ekspert wierzy, że ten trend będzie się utrzymywał. Trzeba tu dodać, że indeks S&P 500 w ostatniej dekadzie rósł jeszcze szybciej, bo osiągał średnioroczny wzrost na poziomie 13 proc. Miał na to wpływ nie tylko wzrost zysków spółek giełdowych, ale także takie czynniki jak . Czynniki te powinny nadal działać. Ed Yardeni widzi też, że rynkowi akcji służy obecna . Niższy koszt pieniądza z natury sprzyja wzrostowi cen akcji, bo stają się one aktywami bardziej atrakcyjnymi w porównaniu z obligacjami i innymi instrumentami o stałym dochodzie. Dla słynnego multimiliardera Warrena Bufffetta ulubioną miarą wyceny na Wall Street jest porównanie wartości rynkowej wszystkich amerykańskich akcji z rocznym PKB Stanów Zjednoczonych. W tej chwili spółki są szacowane niezwykle wysoko, bo na 190 proc. PKB. To około dwa razy więcej niż wynosi średnia liczona od lat 70. XX wieku. Natomiast za wartość bezpieczną uznawane jest 70-80 proc. Ważną wskazówką dla inwestorów może być fakt, że choć na Wall Street panuje hossa, to wehikuł inwestycyjny Buffetta, czyli Warren Buffett w tym roku pozbył się między innymi blisko połowy udziałów w Apple za ponad 80 miliardów dolarów oraz w Banku of America o wartości około 6 miliardów. . Jeremy Grantham, współzałożyciel firmy GMO zarządzającej aktywami, ostrzega, że wywołany przez sztuczną inteligencję boom giełdowy zakończy się katastrofą. Przypomina, że po okresach gwałtownego wzrostu stosunku cen akcji do zysków spółek, zawsze przychodzą bolesne spadki. Grantham zwraca też uwagę na fakt, że po japońskiej bańce spekulacyjnej pod koniec lat 80. XX wieku, po bańce dot-comów na przełomie XX i XXI wieku oraz bańce mieszkaniowej sprzed kilkunastu lat nastąpiły gwałtowne spadki koniunktury. - . W tej chwili akcje na Wall Street są niebezpiecznie drogie i mamy do czynienia z najbardziej wrażliwym rynkiem, jaki kiedykolwiek istniał - podsumował Grantham. Tegoroczne osiągnięcia głównego indeksu giełdy warszawskiej nie są imponujące w zestawieniu ze wskaźnikami nowojorskimi. W tej chwili lokuje się wyraźnie poniżej sezonowego szczytu, kiedy to w maju zanotowano 2600 punktów. Zdaniem niektórych ekspertów, zagraniczny kapitał w tej chwili wstrzymuje się z zakupem polskich akcji przed zaplanowanymi na 5 listopada wyborami prezydenckimi w USA. Globalni inwestorzy w obawie przed rozwojem wydarzeń w Ameryce i na świecie wolą na wszelki wypadek omijać ryzykowne aktywa. Ewentualne wzmocnienie działań zbrojnych Rosji w Ukrainie i potencjalne zaostrzenie reakcji NATO może skutkować awersją inwestorów do naszego regionu. Dobre prognozy dla GPW formułują ekonomiści Banku BNP Paribas. Ich zdaniem, PKB w Polsce w tym roku wzrośnie o 3 proc., a w 2025 roku o 3,8 proc. Co więcej, dynamika PKB będzie przyspieszać w kolejnych kwartałach, z korzyścią dla krajowego rynku akcji. "Uważamy, że w horyzoncie najbliższych miesięcy indeks WIG może pozostawać w szerokim trendzie bocznym, a czynniki pozytywne i negatywne mogą się równoważyć. Do tych pierwszych należy relatywnie dobra sytuacja gospodarcza Polski na tle świata. " - oświadczyli eksperci banku. Dopóki stopy NBP będą wysokie, to zdaniem analityków BNP Paribas, dobre perspektywy rysują się przed spółkami z sektora finansowego. Z kolei firmy z branży IT oraz ochrony zdrowia mogą korzystać z przyspieszenia inwestycji publicznych związanych z Krajowym Planem Odbudowy. Sektorowi handlowemu powinna sprzyjać wzrastająca konsumpcja i umocnienie złotego. Dwucyfrowa dynamika wynagrodzeń w połączeniu ze spadającą inflacją przełożą się na wzrost dochodów realnych, a co za tym idzie na większe wydatki Polaków.

SOURCE : interiabiznes
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS