Blogs
Home/business/Europa musi jasno okreslic swoja role w globalnym wyscigu

business

Europa musi jasno okreslic swoja role w globalnym wyscigu

Cele klimatyczne nie moga stac w sprzecznosci z konkurencyjnoscia gospodarki. Takie podejscie bedziemy reprezentowac podczas naszej prezydencji mowi Magdalena Sobkowiak-Czarnecka wiceminister w kancelarii premiera odpowiedzialna za przygotowanie polskiego przewodnictwa w Radzie UE.

November 13, 2024 | business

PB: Na jakim jesteśmy etapie, jeśli chodzi o przygotowania do prezydencji? Co się wydarzy w najbliższych dniach i tygodniach? Magdalena Sobkowiak-Czarnecka: Chociaż prezydencja rozpoczyna się 1 stycznia, to już w grudniu mamy zaplanowane pierwsze wydarzenia z nią związane. W połowie grudnia zaprezentowane zostaną priorytety prezydencji, a następnie poszczególne resorty przedstawią swoje priorytety sektorowe. Czy prezentacja odbędzie się w Sejmie? Nie, na konferencji prasowej. Istnieją jednak również inne zobowiązania wynikające z przepisów prawa. Po pierwsze, minister Adam Szłapka przedłoży Radzie Ministrów 6-miesięczny program prezydencji, co nastąpi w grudniu. Po drugie, jest on zobowiązany do przedstawienia priorytetów przed parlamentem. Program jest już gotowy? Ostatnie poprawki powstają właśnie w kancelarii premiera. Swój wkład wnoszą poszczególne resorty, ale główny akcent jest kładziony na kwestie bezpieczeństwa. Jest jeszcze drugi program, 18-miesięczny, przygotowywany wspólnie z Danią i Cyprem. Ten jest już praktycznie gotowy. Prezydencja to chyba też duży wysiłek organizacyjny... Mamy zaplanowanych około 500 wydarzeń, które odbędą się na terenie Polski podczas prezydencji. Najważniejsza będzie wizyta Kolegium Komisarzy Unii Europejskiej i Ursuli von der Leyen, która odbędzie się w pierwszych dniach stycznia w Trójmieście. Ponadto zaplanowano 22 nieformalne rady sektorowe w Warszawie oraz około 170 spotkań urzędniczych i ministerialnych w jednym centralnym obiekcie w Warszawie. Pozostałe około 200 konferencji o charakterze otwartym odbędzie się w różnych miejscach w Polsce. Ile to wszystko będzie kosztowało? Na prezydencję przeznaczono 412,5 mln zł. Jest to kwota porównywalna do budżetu z 2011 r., chociaż wtedy partnerzy prywatni także wnosili swój wkład, np. dostarczając samochody czy paliwo. Tym razem wszystkie koszty będą pokrywane z tego budżetu. Kancelaria premiera odpowiada organizacyjnie za wydarzenia najważniejsze oraz odbywające się w obiektach centralnych. Obecnie trwają prace nad wyłonieniem podwykonawców oraz zamknięciem kwestii planistycznych i budżetowych. Chcę na chwilę zatrzymać się na liście priorytetów prezydencji. Rozumiem, że jest ona już zamknięta, skoro zostanie niebawem ogłoszona. Najważniejszym priorytetem jest bezpieczeństwo, które ma opierać się na siedmiu filarach. Pierwszy to bezpieczeństwo zewnętrzne i militarne, a główny kontekst to wojna w Ukrainie. Chcemy na przykład, aby w finansowanie Tarczy Wschód zaangażowały się również inne państwa członkowskie. Drugi element to rozwój przemysłu obronnego, co jest dobrze odbierane podczas przesłuchań kandydatów na komisarzy w Parlamencie Europejskim. Mamy już komisarza ds. przemysłu obronnego, a po wyborach w Stanach Zjednoczonych ten obszar nabiera jeszcze większego znaczenia. Ale chyba nie ma zgody co do sposobu finansowania polityki obronnej. Polska zabiegała na przykład w Komisji Europejskiej o specjalne traktowanie wydatków zbrojeniowych w procedurze nadmiernego deficytu. W czasie prezydencji rząd będzie wracał do tej sprawy? Choć wszyscy zgadzają się, że Europa musi być lepiej uzbrojona i opierać się na własnym przemyśle zbrojeniowym, są różnice w kwestii drogi do tego celu. Jest grupa krajów, które chcą, aby wydatki na obronność były finansowane ze wspólnego unijnego budżetu, inne opowiadają się za tym, by każdy kraj wydawał pieniądze z własnej kasy. To jest jeszcze otwarta kwestia, ale bardzo pilna ze względu na sytuację w Ukrainie i wybór nowego prezydenta w USA. Zresztą projekty pomocowe dla Ukrainy obnażyły stan, w jakim znajdują się zasoby militarne Europy. Wielu polityków, wśród nich Ursula von der Leyen, przyznaje, że powinni wcześniej posłuchać głosu Polski, kiedy w 2014 r. Rosja zaanektowała Krym. Wówczas w Brukseli były wątpliwości, czy w ogóle reagować sankcjami. Mam nadzieję, że teraz Europa wyciągnie wnioski z tamtej sytuacji. Jakie są pozostałe priorytety polskiej prezydencji? Kolejny filar to bezpieczeństwo energetyczne. Chodzi tu o dalsze uniezależnianie się od zewnętrznych źródeł energii oraz kontynuację transformacji energetycznej, która ma mieć dwa główne cele. Pierwszy to obniżenie cen energii, a drugi - przejście z paliw kopalnych na nowe technologie, by być niezależnym również w tym obszarze. Dzisiaj walczymy, żeby być niezależni w dostawach surowców, bazować na tym, co mamy w Europie. Drugi krok to rozwój nowych technologii, ale opartych na europejskich rozwiązaniach. Trzecim filarem jest bezpieczeństwo ekonomiczne, w tym nowy budżet Unii Europejskiej. To też zadanie dla polskiej prezydencji? Rozmowy na ten temat będą się toczyły podczas polskiej prezydencji, choć sam projekt nowych ram finansowych pojawi się na początku prezydencji duńskiej. Ważne kwestie to zwiększenie dostępności funduszy europejskich dla beneficjentów oraz utrzymanie dominacji regionów w polityce spójności. Nie chcemy Brukseli oddawać tutaj zbyt dużo decyzyjności, tak jak w przypadku kamieni milowych w KPO. Czy bezpieczeństwo ekonomiczne to tylko nowy budżet UE? Nie tylko — bezpieczeństwo ekonomiczne to też obniżenie barier dla przedsiębiorców na rynku unijnym. Już wiadomo, że bez inwestycji ze strony prywatnego kapitału nie zbierzemy odpowiednich funduszy na to, żeby Europa była konkurencyjna i niezależna. Dlatego zdecydowane ułatwienia dla przedsiębiorców są kluczowe. Cieszę się, że w tym kierunku zmierzają również ambitne plany Komisji Europejskiej na pierwszych 100 dni, które są spójne z naszymi propozycjami. Kolejnym filarem jest bezpieczeństwo żywnościowe, które łączymy z bezpieczeństwem klimatycznym. Uważam, że niepotrzebnie antagonizowano rolników z obrońcami klimatu, ponieważ wszyscy chcemy czystego powietrza, dobrej jakości żywności i dostępu do wody. Nie ma bezpieczeństwa bez konkurencyjności, a nie ma konkurencyjności bez rozsądnie skonstruowanych ram klimatycznych. Po pandemii COVID-19 dużo mówiło się o jeszcze jednym obszarze — bezpieczeństwie lekowym UE. Czy ten temat też będzie ważny dla polskiej prezydencji? Oczywiście, w obszarze bezpieczeństwa zdrowotnego priorytetem jest dalsze wdrażanie aktu o substancjach krytycznych, aby UE osiągnęła pełną niezależność w produkcji leków. Chcemy uniknąć powtórki z pandemii, gdy po zamknięciu granic mieliśmy problem z dostępnością podstawowych leków. Ważnym elementem jest również bezpieczeństwo zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. Temat bardzo istotny w Polsce i dostrzegany również w Europie. Z tym zresztą wiąże się kolejny filar, czyli bezpieczeństwo informacyjne. Wirtualna rzeczywistość ma ogromny wpływ na zdrowie psychiczne młodych ludzi. W ramach tego filaru mówimy o rozwoju sztucznej inteligencji, ale również o przeciwdziałaniu dezinformacji i fake newsom, które stanowią element wojny hybrydowej. A gdzie w tym katalogu znajduje się bezpieczeństwo klimatyczne? Kwestia klimatu jest obecna w filarze bezpieczeństwa wewnętrznego, żywnościowego i cywilnego. Bezpieczeństwo cywilne to ważny filar, który powstał w reakcji na powodzie i inne gwałtowne zjawiska klimatyczne. Zresztą na półtora miesiąca przed prezydencją nie traktowałabym tego katalogu filarów jako zamkniętego, ponieważ jeszcze kilka miesięcy temu nie mówiliśmy tak wiele o bezpieczeństwie cywilnym. Czy wynik wyborów prezydenckich w USA zmusza rząd do jakiejś rewizji priorytetów prezydencji? Wiemy przecież, że Donald Trump zapowiedział wprowadzenie ceł na towary z Europy. Niezależnie od tego, kto jest prezydentem USA, uważam, że Europa musi jasno określić swoją rolę w globalnym wyścigu. Bo dzisiaj jako wspólnota stoimy trochę w rozkroku między Chinami a USA. Premier Donald Tusk mówi jasno o pogłębieniu współpracy transatlantyckiej. O tym, że niezależnie od tego, jaka administracja jest w Białym Domu, to trzeba stawiać na współpracę gospodarczą między Europą a USA. Jednocześnie wybór Donalda Trumpa sprawia, że priorytet dotyczący przemysłu obronnego jest jeszcze mocniej podkreślany. Musimy mieć zdolność do samodzielnego działania w Europie. To dobrze, że tuż po wyborach odbyło się spotkanie liderów europejskich w Budapeszcie. To pokazuje, że refleksja w Europie jest szybka, ale też, że nie planujemy gwałtownych zmian kierunku. Jak pogodzić proamerykańskość polityki UE z jej dążeniem do budowania własnych technologii, skoro wiemy, że głównym światowym dostawcą metali ziem rzadkich są Chiny? Bez tych surowców trudno będzie te technologie rozwijać... Nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie, ale jeśli stawiamy sobie cel większej konkurencyjności UE, to oznacza, że z kimś będziemy konkurować. Dlatego musimy najpierw jasno określić, do czego dążymy jako Europa, a dopiero później ustawić to w stosunku do partnerów zewnętrznych. Alarmistyczne raporty Draghiego i Letty pokazują, że musimy w UE podjąć decyzję, czy działamy dalej jako pojedyncze państwa, konkurując ze sobą wewnętrznie, czy przyjmujemy podejście do konkurencyjności jako całość. Tak długo, jak będziemy rozumieć konkurencyjność w ten pierwszy sposób, Europa nie będzie konkurencyjna wobec USA, Chin czy Indii. Uważam, że w trakcie polskiej prezydencji powinna odbyć się intensywna wewnętrzna dyskusja na temat tego, czego my jako UE chcemy. Raporty Letty, Draghiego i Niinistö nie mogą spaść ze stołu, muszą być stale dyskutowane, również w kontekście nowej Komisji Europejskiej i przesłuchań komisarzy. Druga sprawa, która wydaje mi się wewnętrznie sprzeczna, to zapowiedź walki o poprawę konkurencyjności w sytuacji, gdy UE ma tendencję do nadmiernego regulowania różnych obszarów życia. Nowe technologie to ostatni przykład. Jak polska prezydencja będzie chciała się z tym zmierzyć? Zdecydowanie — kwestia rozwoju technologicznego i regulacji to ważny temat. Najpierw musimy poważnie przejrzeć to, co już mamy na stole, zanim przystąpimy do projektowania kolejnych aktów prawnych. Trzeba zatrzymać nadregulację, a najprościej to zrobić, dokonując gruntownej rewizji istniejących regulacji. Mamy na przykład wprowadzony Akt o sztucznej inteligencji (AI Act) i w czasie polskiej prezydencji musimy wyciągnąć wnioski z jego wdrażania. Będzie się tym zajmować Ministerstwo Cyfryzacji. Mamy dwie grupy państw — jedna twierdzi, że przeregulowaliśmy rynek i zniechęcamy nowe technologie do inwestowania w Europie, a druga uważa, że wobec gigantów technologicznych trzeba stawiać jasne granice i bariery. Teraz konieczne jest wyciągnięcie wniosków, która z tych dróg jest właściwa. Czy podobnego przeglądu nie potrzebujemy w polityce klimatycznej? Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej, wprost mówi o rewizji ETS2, czyli planów, by objąć unijnym systemem handlu emisjami kolejne obszary gospodarki. Nie ma bezpieczeństwa bez konkurencyjności, a nie ma konkurencyjności bez rozsądnie skonstruowanych ram klimatycznych. Ambitne cele klimatyczne nie mogą stać w sprzeczności z konkurencyjnością ani być szkodliwe dla obywateli. Stanowisko Polski, przynajmniej od czasu ekipy rządowej premiera Tuska, jest w tej kwestii dość jasne. Również podczas polskiej prezydencji będziemy reprezentować takie podejście. Polska prezydencja będzie spowalniała niektóre działania w obszarze polityki klimatycznej? Dyskusja i rozsądne decyzje w sprawie polityki klimatycznej — tak, ale w taki sposób, aby nie wpływały negatywnie na konkurencyjność. Chodzi o znalezienie równowagi, a nie o spowolnienie czy odwlekanie działań na rzecz klimatu. Czy w ramach przygotowań do prezydencji współpracowaliście z przedsiębiorcami? Tak. Powołaliśmy Radę Przedsiębiorców do spraw Prezydencji. W jej skład wchodzą szefowie stowarzyszeń pracodawców reprezentowanych w Radzie Dialogu Społecznego. Spotykamy się na posiedzeniach tej rady co dwa tygodnie. Gośćmi są wówczas poszczególni ministrowie, którzy prezentują priorytety i akty prawne planowane na czas prezydencji w poszczególnych resortach, a my pytamy o stanowisko organizacji przedsiębiorców. Uważam, że nigdy wcześniej nie było tak szerokiego dialogu na temat prezydencji. Widzę bardzo dużą efektywność tej grupy. Niezwykle cenna jest dyskusja nad konkretnymi aktami prawnymi i dyrektywami z perspektywy biznesu. To inicjatywa, która bardzo dobrze się sprawdza. W grudniu powinien być gotowy raport z prac rady. Jakie są trzy najważniejsze tematy, które interesują polskich przedsiębiorców? Konkurencyjność, unikanie nadregulacji oraz kwestie związane z przyszłością energetyki, w tym ceny energii. To kluczowe tematy, choć bariery dla przedsiębiorców pojawiają się praktycznie w każdej dyskusji. Często poruszana jest też kwestia polityki spójności. Tutaj także mamy zbieżne cele — rządu i przedsiębiorców. Chodzi o powrót do regionalnego zarządzania funduszami oraz większą niezależność beneficjentów, a nie sterowanie z Brukseli. Propozycje reform polityki spójności, jakie pojawiają się w Komisji Europejskiej, idą jednak zupełnie w innym kierunku... Dlatego jest to duże wyzwanie dla polskiej prezydencji. Budujemy tu jak najszerszy sojusz — zarówno z państwami członkowskimi, jak też Europejskim Komitetem Regionów, u którego zamówiliśmy opinie dotyczące polityki spójności. Liczymy również na silne wsparcie samorządowców. Ważnym celem rady przedsiębiorców jest też wzmocnienie spójności naszego przekazu — chcemy, aby stanowisko, które trafia do Brukseli, było jednolite zarówno ze strony rządu, jak też organizacji pracodawców. Dzięki temu nie będziemy wzajemnie się osłabiać, lecz wzmacniać nasze postulaty. Myślę, że zaczyna to przynosić konkretne efekty, czego przykładem może być kwestia bezpieczeństwa energetycznego. Czy rząd zamierza wykorzystać prezydencję do promowania UE w Polsce? Poparcie dla członkostwa utrzymuje się na wysokim poziomie, ale w ostatnim czasie nieco spadło... Jako dziennikarka relacjonowałam brexit i widziałam z bliska, jak tragiczne skutki może wywołać pomysł rzucony jako hasło kampanii wyborczej. Dlaczego? Ponieważ Bruksela i brytyjski rząd zlekceważyli problem, natomiast jednocześnie rozkwitła dezinformacja. Nie chcę, aby taka sytuacja powtórzyła się w Polsce. Naszym największym wyzwaniem jest właśnie dezinformacja. Zgodnie z badaniami Komisji Europejskiej Polska jest jednym z krajów najbardziej narażonych na dezinformację ze Wschodu. To będzie kluczowy element naszej prezydencji — edukacja na temat tego, skąd czerpać prawdziwe informacje o UE, oraz odkłamywanie fałszywych przekonań i fake newsów. Jakie konkretne działania podjęto już w tym obszarze? To chociażby lekcje o prezydencji w szkołach, które prowadzimy w semestrze jesiennym i będziemy prowadzić wiosną. Ponadto jako pierwszy kraj w UE zaproponowaliśmy Radzie Unii Europejskiej, aby takie lekcje odbywały się również na uniwersytetach trzeciego wieku. Chcemy dotrzeć do seniorów, którzy są narażeni na manipulacje. Przed nami jeszcze jedno wyzwanie — gdy pytamy o największe zalety UE, najczęściej wskazywane są fundusze unijne. Obawiam się, że w momencie, gdy Polska będzie wpłacać więcej do budżetu, niż z niego dostawać — co jest dobrym sygnałem, bo oznacza gospodarczy wzrost — to będzie to pole do popisu dla osób siejących dezinformację, którzy będą mówić, że skoro już wzięliśmy swoje, to powinniśmy wystąpić z UE. Dlatego ważna jest edukacja na temat innych korzyści płynących z członkostwa niż tylko pieniądze. Raporty pokazują przecież, że to Polska zyskała najbardziej na obecności na wspólnym rynku, a nie tylko na bezpośrednich transferach.

SOURCE : pb
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS