Home/world/Swiatowej sawy historyk przewidzia wydarzenia w USA. Mowi o najwiekszym zagrozeniu naszych czasow. "Nikt z nas nie bedzie wolny" WYWIAD

world

Swiatowej sawy historyk przewidzia wydarzenia w USA. Mowi o najwiekszym zagrozeniu naszych czasow. "Nikt z nas nie bedzie wolny" WYWIAD

Timothy Snyder jest prawdopodobnie najwazniejszym amerykanskim historykiem naszych czasow. W swoich ksiazkach zawar szereg zaskakujaco trafnych spostrzezen przewidzia m.in. ze Donald Trump podejmie probe nielegalnego przejecia wadzy w USA. W najnowszej publikacji "O wolnosci" profesor z Uniwersytetu Yale pochyla sie nad zagadnieniem wolnosci i przestrzega przed fundamentalnym bedem ktory popeniamy w jej rozumieniu. Jesli odsuniesz panstwo na bok w trzeciej dekadzie XXI w. dostaniesz panstwo Elona Muska twierdzi.

September 27, 2024 | world

Hannes Stein, "Die Welt": Zaczyna pan swoją nową książkę od wspomnień z dzieciństwa, potem przechodzi pan w metafizyczne refleksje, a następnie rozważania historyczne. Co to za gatunek? Autobiografia? Traktat filozoficzny? Timothy Snyder: Jedną z głównych tez mojej książki jest to, że centralną kategorią wolności jest nie racjonalność, a nieprzewidywalność. I znajduje to odzwierciedlenie w formie tej publikacji. Moja książka łączy w sobie kilka gatunków: autobiografię, refleksję filozoficzną, monografię historyczną. Jeśli cofniemy się do XVIII w., znajdziemy wielu autorów mieszających ze sobą te gatunki, nie jest to nic nowego. Pisze pan o wolności pozytywnej i negatywnej. Żeby było jasne: wolność zawsze jest czymś pozytywnym. Moje rozróżnienie dotyczy aspektów tej wolności. Wolność negatywna oznacza wolność od czegoś — od tyrana lub od arbitralnego uwięzienia. Problem polega na tym, że wolność negatywna staje się ważna tylko ze względu na wolność pozytywną, do robienia czegoś. Mur więzienny sam w sobie nie jest zły. Jest zły dlatego, że stoi za nim człowiek, że został stworzony do zniewolenia. Nawet jeśli usuniemy mur, to nie zawsze wystarczy. Musimy zadać sobie pytanie: czym jest wolność? Co trzeba zrobić, by uwolnić człowieka? Filozof Andre Glucksmann powiedział, że nigdy, jako całość społeczeństwa, nie zgodzimy się w kwestii wolności pozytywnej — nie osiągniemy konsensusu co do tego, co wszyscy powinniśmy robić, na przykład jakiego Boga powinniśmy czcić lub jak powinniśmy to robić. Stwierdził, że możemy jedynie zgodzić się co do tego, czego nie chcemy — na przykład obozów koncentracyjnych. W kwestii tego, czego nie chcemy, też się jednak nie zgadzamy — i słusznie. Nie chodzi o to, byśmy wszyscy zgadzali się w czymkolwiek. Chodzi o nieprzewidywalność. Nie chcę, byśmy wszyscy czcili tego samego Boga. Nie chcę, żeby wszyscy myśleli tak jak ja. Każdy z nas powinien mieć swój własny zestaw cnót i wartości. "Wolność to skok w górę". Co Tischner miałby nam do powiedzenia dzisiaj? [WYWIAD] Ale czy nie można przeformułować wszystkich negatywnych wolności w wolności pozytywne? Weźmy przykład — w moim sąsiedztwie każdej jesieni uruchamiane są dmuchawy do liści. Nienawidzę tych urządzeń z całego serca, zwłaszcza ich hałasu. Mogę jednak nie skupiać się na tym, czego nie chcę, a na tym, co chcę: słyszeć śpiew ptaków, śmiech bawiących się dzieci, sąsiadów, ciszę. W tym wszystkim nie chodzi tak naprawdę o dmuchawę do liści. Interesuje mnie to, jak wpływa ona na ciebie. Można ją usunąć, ale co z wszystkimi innymi rzeczami, o których wspomniałeś, że byłyby dla ciebie dobre? Co możesz zrobić, aby twoje życie było pełne śpiewu ptaków i śmiechu bawiących się dzieci? Jeśli skupimy się tylko na tym, co nas złości, znajdziemy się w sytuacji, w której inni ludzie stają się wyłącznie barierami. Filozofka Edyta Stein powiedziała kiedyś, że możemy zrozumieć siebie tylko dlatego, że istnieją inni ludzie — a ich możemy słuchać tylko dzięki empatii. Przez empatię nie rozumiała jednak bycia miłym. Chodziło jej o uświadomienie sobie, że inni znajdują się w takiej samej sytuacji fizycznej jak my. Tylko wtedy, gdy to rozumiemy, będziemy w stanie traktować ich poważnie, a tym samym zyskamy świadomość siebie, której nie mielibyśmy, gdybyśmy żyli jako odizolowane istoty. Podczas pandemii w Niemczech i Austrii dochodziło do dużych demonstracji tzw. myślicieli lateralnych, którzy wypowiadali się przeciwko restrykcjom i konieczności noszenia maseczek, a ostatecznie także przeciwko szczepieniom. Robili to pod hasłami wolności. W tym czasie Stany Zjednoczone były rządzone przez Donalda Trumpa, który na Twitterze pisał: "wolne Michigan!" (dochodziło w tym stanie do wielu protestów przeciwko reżimowi sanitarnemu obowiązującemu w czasie pandemii COVID-19 — red.). I dokąd to wszystko doprowadziło? W przypadku Michigan — do przemocy politycznej, prób porwania i zamordowania demokratycznie wybranego gubernatora stanu. Jeśli rozumiemy wolność w aspekcie negatywnym, jako wolność od czegoś, to zawsze chodzi tylko o nas, o nasze własne uczucia, zdolność do ich nieskrępowanego przeżywania w każdej chwili. Timothy Snyder, "Amerykańska choroba. Szpitalne zapiski o wolności" [FRAGMENT KSIĄŻKI] Jeśli wszyscy będziemy tak myśleć, nikt z nas nie będzie wolny. Ale jeśli zrozumiemy, że wolność polega na dokonywaniu wyboru między różnymi moralnościami i zobowiązaniami i że inni ludzie również ją mają, wtedy zrozumiemy, że nie możemy w imię wolności ich krzywdzić. Wtedy w imię wolności musimy ich szanować. Czy pana zdaniem jest to również podstawowa wada libertariańskiego myślenia? To, że postrzega w się nim innych ludzi jedynie jako ograniczenia, bariery? Na bardzo abstrakcyjnym poziomie zgadzam się z libertarianami. Uważam, że wolność jest najważniejszą wartością ze wszystkich. Oczywiście inne, jak uczciwość czy lojalność, również są ważne. W życiu musimy jednak nieustannie wybierać. Wolność oznacza, że potrafimy dostrzegać różne opcje, a następnie dokonywać między nimi wyboru. Dziecinnym błędem libertariańskiego myślenia jest twierdzenie, że jedynym problemem jest rząd. To nieprawda. Można porzucić dziecko i władzę rodzicielską nad nim, ale nie sprawi to, że to dziecko będzie wolne. Rodzimy się bezradni i potrzebujemy współpracy społecznej. A ta wymaga istnienia polityki. Libertarianie są pod jednym względem podobni do komunistów: wierzą w to, że jeśli tylko stworzymy odpowiedni system gospodarczy, wszyscy będą wolni. Głupie gadanie! Wolność pochodzi od ludzi, a nie od systemu gospodarczego. Nie pochodzi ona z wolnego rynku, który libertarianie gloryfikują niemal jak boską istotę. To wszystko jest bardzo filozoficzne. Dlaczego uważa pan, że libertariańska teoria nie sprawdza się w praktyce? Ponieważ władza nie pozwala na próżnię. Jeśli zniesiemy rządy jednej władzy, pojawi się inna. Zostanie przejęta przez oligarchów. Kończy pan książkę apelem na rzecz ustanowienia państwa opiekuńczego. W przeciwieństwie do socjaldemokratów nie wywodzi go pan jednak z postulatu równości czy braterstwa, ale z postulatu wolności. Dlaczego? Wierzę, że wolność to wartość, dzięki której każdy ma rację. Konserwatyści mają rację, ceniąc swój zestaw cnót, w który wierzą. Liberałowie mają rację, że istnieje wiele różnych cnót, a wybór między nimi wymaga pewnej pracy. Wreszcie rację mają i socjaldemokraci, gdy mówią, że potrzebujemy instytucji, by uczynić świat bardziej przewidywalnym i sprawiedliwym, byśmy mogli być wolnymi ludźmi. Dlatego właśnie wolność jest głównym uzasadnieniem państwa opiekuńczego. Wolne media zagrożone w Europie Środkowej. Reuters publikuje raport Jako nastolatek zaczytywałem się w pismach anarchistycznego myśliciela Piotra Kropotkina i byłem nimi zafascynowany. Później zabrałem się za książki Michaiła Bakunina. Jako dorosły czytałem badania anarchistycznego historyka ekonomii Davida Graebera. Dziś już z tego wyrosłem, ale czuję wielką sympatię do tego nurtu myśli lewicowej, który — w przeciwieństwie do myśli socjaldemokratycznej i komunistycznej — jest antypaństwowy. I wierzę, że podstawowe spostrzeżenie anarchistów jest słuszne: każda forma sprawowania władzy jest zła, ludzie nie powinni mieć władzy nad ludźmi. Co pan na to? Krytyka Marksa ze strony Bakunina była słuszna. Jeśli ludzie sądzą, że wiedzą, w jakim kierunku rozwija się historia, często próbują stać się nową elitą i przejąć władzę nad innymi. Swoją książkę napisałem przeciwko wszystkim tym, którzy twierdzą, że istnieje jeden słuszny sposób działania — czy to komunistyczny, czy kapitalistyczny. Nie wiemy, w jakim kierunku potoczy się historia. Musi jednak istnieć społeczeństwo, w którym jest miejsce na samoorganizację. W mojej książce nie cytuję Kropotkina ani Bakunina. Cytuję jednak Vaclava Havla, czeskiego działacza na rzecz praw obywatelskich i późniejszego prezydenta , i jego ideę społeczeństwa obywatelskiego. Ładne sformułowanie, ale co ono właściwie oznacza? Przez społeczeństwo obywatelskie rozumiem organizację ludzi gromadzących się wokół rzeczy, które kochają. Nie chodzi więc o to, że państwo mówi: należysz do tego czy innego programu socjalnego, ale o to, że ludzie organizują się z własnej inicjatywy, ponieważ to czy tamto jest dla nich ważne — czy to chodzi o książki, operę, czy inne, bardzo prozaiczne rzeczy. Havel na przykład interesował się jakością piwa. Szwecja i Dania: dwie wizje państwa opiekuńczego [OPINIA] Jesteśmy wolni, gdy jesteśmy nieprzewidywalni w naszej samoorganizacji. Państwo opiekuńcze nie jest celem samym w sobie. Jego zadaniem jest minimalizowanie nieprzewidywalności w bardzo konkretnych obszarach życia. Jeśli jest zbyt wiele chorób, zbyt wiele nierówności, zbyt wiele zmian klimatycznych, zbyt wielu ludzi kontrolujących dyskurs publiczny, wówczas trudno żyć w beztroskim świecie, o którym marzyli Kroptotkin i Bakunin. Jeśli odsuniesz państwo na bok w trzeciej dekadzie XXI w., dostaniesz państwo Elona Muska.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS