Niepokojacy dla Europy aspekt zwyciestwa Donalda Trumpa. "To jeden z najbardziej budzacych strach ludzi" KOMENTARZ

W porównaniu do początku roku większość europejskich urzędników wydaje się w końcu zdawać sobie sprawę z tego, co może oznaczać prezydentura Trumpa. Większość uważa, że wsparcie USA dla Ukrainy zostałoby osłabione, a dalsze uczestnictwo Stanów Zjednoczonych w NATO byłoby wątpliwe. Prawdopodobnie również Trump rozpocząłby kampanię nacjonalizmu gospodarczego opartą na taryfach celnych, protekcjonizmie i wykluczeniu z rynku, co bez wątpienia zaszkodziłoby światowej gospodarce. "Donald Trump będzie po naszej stronie". Republikanin rzekomo obiecał wesprzeć Ukrainę, jeśli wygra wybory Dlatego też eksperci od kilku miesięcy opracowują plany mające na celu "uodpornienie" Europy na Trumpa i podkreślają potrzebę zwiększenia wydatków na obronność, produkcję broni oraz zdolności wojskowe. Wiele mówi się również o bardziej geostrategicznym podejściu do polityki gospodarczej — nie tylko wobec Chin, ale także w przypadku coraz bardziej protekcjonistycznych Stanów Zjednoczonych. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że prezydentura Trumpa będzie miała ogromny wpływ na politykę światową, ale na szczęście rośnie poczucie, że Europa poradzi sobie z tymi konsekwencjami. Trump może ośmielić skrajną prawicę w Europie Niepokojącym aspektem jest to, że druga kadencja Donalda Trumpa miałaby głęboki wpływ na politykę krajową w Europie, wzmacniając skrajnie prawicowe populistyczne partie i ruchy. Przyjmują one tę samą nieliberalną politykę, której Trump broni od lat. Radykalna propozycja Donalda Trumpa. "Jeden brutalny dzień" przemocy policyjnej. "Po prostu żartował" Donald Trump podkreśla silne poparcie, jakie otrzymuje od niektórych europejskich polityków, takich jak premier Węgier Viktor Orban, który nazwał go "jednym z najbardziej szanowanych i budzących strach ludzi". Węgierski przywódca nie jest w tym osamotniony. Nieliberalni przywódcy i partie w całej Europie postrzegają Trumpa jako przykład do naśladowania. Od niemieckiego Bjorna Hocke ze skrajnie prawicowej partii Alternatywa dla Niemiec, przez holenderskiego Geerta Wildersa i jego Partię Wolności, francuską liderkę opozycji Marine Le Pen i jej partię Zjednoczenie Narodowe, aż po włoską premier Giorgię Meloni i jej partię Bracia Włosi. Dla nich Trump uosabia odnoszącego sukcesy prawicowego przywódcę w nowoczesnym społeczeństwie. Skrajnie prawicowe partie europejskie podzielają poglądy Trumpa Centrowe siły europejskie zaczęły już polegać na wsparciu skrajnej prawicy, aby zdobyć lub utrzymać władzę w wielu krajach. Partie skrajnej prawicy weszły do rządów koalicyjnych w siedmiu krajach UE — Chorwacji, Czechach, Finlandii, na Węgrzech, we Włoszech, w Holandii i na Słowacji . Co więcej, szwedzki rząd jest uzależniony od pomocy skrajnej prawicy, a nowy centroprawicowy rząd Francji będzie w stanie rządzić tylko przy cichym wsparciu Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen. Skrajna prawica wygrywa w Niemczech. Najważniejsze wnioski dla Polski Wszystkie te skrajnie prawicowe partie podzielają kluczowe perspektywy Trumpa — są nacjonalistyczne i antyimigranckie, w jakimś stopniu prorosyjskie, sprzeciwiają się wspieraniu Ukrainy (z wyjątkiem Georgii Meloni), obwiniają o choroby gospodarcze i społeczne innych, głównie obcokrajowców, osoby kolorowe, niechrześcijańskie lub inne kozły ofiarne, są sceptykami UE, a czasami także są przeciwni NATO. Co więcej, ich polityka jest nieliberalna, skoncentrowana na tłumieniu niezależnych mediów, dominacji w sądownictwie i kontrolowaniu banku centralnego. Wygrana Trumpa w wyborach prezydenckich z pewnością jeszcze bardziej ożywiłaby te partie i zachęciła do ich normalizacji — podobnie jak miało to miejsce w Stanach Zjednoczonych. Europo, strzeż się! Prawicowi populiści stają się potężniejsi niż kiedykolwiek. Są ku temu trzy powody Wielu z nas ubolewałoby nad końcem globalnego przywództwa USA, co niewątpliwie oznaczałoby zwycięstwo Trumpa. Jednak jest też wielu, którzy widzieliby w tym zwycięstwie odnowienie amerykańskiego przywództwa — choć zupełnie innego. Chociaż o wyborach prezydenckich w USA będą decydować amerykańscy wyborcy, to mają one globalne konsekwencje. Z pewnością dotyczy to 5 listopada, który być może będzie najważniejszym wyścigiem od 1860 r., z daleko idącymi konsekwencjami dla całej demokracji.