Home/world/W Niemczech zamiast na grzyby chodza szukac zota. "Zwaszcza modzi ludzie". Niektorzy maja juz nawet swoich fanow

world

W Niemczech zamiast na grzyby chodza szukac zota. "Zwaszcza modzi ludzie". Niektorzy maja juz nawet swoich fanow

Coraz wiecej osob poszukuje zota w rzekach i strumieniach. Nalezy do nich Paul Grossmann ktory porzuci nawet swoja prace aby szukac zota. Dziennikarz portalu Die Welt towarzyszy mu w sekretnym miejscu. Okazuje sie ze nie trzeba wiele by znalezc zoto.

October 01, 2024 | world

Paul Grossmann prostuje plecy, sięga do wody i chwyta obiema rękami za uchwyty swojego naczynia do poszukiwania złota. Jeśli teraz się poślizgnie, kilkugodzinna praca pójdzie na marne — dosłownie. Podchodzi do brzegu, kładzie płuczkę na błocie i przybrzeżnej roślinności. Grossmann ostrożnie prostuje ją, a kamyki staczają się z chrzęstem. Złoto jest ukryte między żwirem i piaskiem. Grossmann przyszedł je wydobyć. Trzy godziny wcześniej na parkingu w Saksonii. Poszukiwacz zakłada dwie pary woderów i opiera się na czarnym stalowym szpadlu. Gdzie dokładnie spotkali się dziennikarz i Grossmann tego późnego letniego dnia, pozostanie tajemnicą. "Szukam złota, nie pieniędzy" Ryzyko, że inni poszukiwacze złota mogą odkryć bogatą rzekę, jest zbyt duże. — To się już kiedyś zdarzyło — mówi 33-latek. I to pomimo faktu, że szansa na duże znalezisko jest tak mała, jak wygrana na loterii. — Szukam złota, a nie pieniędzy — mówi, wskazując w kierunku młyna, z którego żwirowa ścieżka prowadzi do zalesionego obszaru. Ścieżka do wody prowadzi przez paprocie, gałęzie i wysokie do kolan pnie drzew. Tam, chroniony przed wzrokiem, Grossmann szuka dobrego miejsca. — Osad odkłada się za zakrętami — mówi. — To jest to, czego potrzebuję. Woda płynie szybko, wpadając do Łaby w pewnej odległości. Zanim mężczyzna wejdzie do wody, wyjmuje klucze, portfel i telefon z kieszeni na brzuchu swojego swetra. — Na wypadek, gdybym wpadł. Ostatni raz poślizgnął się w grudniu i mimowolnie zanurzył się w lodowatej wodzie. — Ryzyko zawodowe poszukiwacza złota — mówi. Chwilę później błoto chlupie, gdy Grossmann wchodzi do rzeki. Następnie Grossmann układa kamienie, wyrównuje płuczkę i umieszcza ją na nich poziomo pod powierzchnią wody. Podczas gdy lżejszy materiał jest unoszony przez prąd, złoto osadza się w naczyniu. — Nasz kanał płuczący robi różnicę — mówi. Urządzenie zostało opracowane domowym sposobem i jest wykonane z aluminium i plastiku. — Pracowaliśmy nad nim sześć miesięcy. Grossmann i jego przyjaciel Soren sami produkują swoje naczynia, korzystając z procesu drukowania 3D. 56 plastikowych rowków ustawionych w rzędzie oddziela złoto od piasku i skał. Dzieje się tak, ponieważ metal szlachetny jest ciężki i osadza się w aparaturze. — Prąd wypłukuje lżejsze cząsteczki. Fizyka w pracy. Nie trzeba wiele, by znaleźć złoto Gdy Grossmann wbija swój stalowy szpadel w żwirowe dno, szaro-brązowa zasłona unosi się w dół rzeki. Poszukiwacz wrzuca kilogramy piasku i kamieni do kanału, a prąd robi resztę. Nawet podczas kalifornijskiej gorączki złota w połowie XIX w. poszukiwacze szczęścia korzystali z miski i kanału do szukania złota. — Podstawowej zasady nie da się ulepszyć — wyjaśnia. Jednak odzież i materiały poszły z duchem czasu. Na przykład buty Grossmanna są wyłożone grubą warstwą termiczną, a niektórzy współcześni poszukiwacze złota wchodzą do wody w kombinezonie neoprenowym. To, czy i gdzie można poszukiwać złota w Niemczech, jest prawnie szarą strefą. Metal szlachetny jest klasyfikowany jako "zasób naturalny", a jego wydobycie wymaga licencji. Każdy, kto jej nie posiada, musi liczyć się z konsekwencjami. Przynajmniej w teorii. — Nam nigdy nic się nie stało — mówi Grossmann. — I to podczas setek wycieczek — dodaje. Gdyby miał sprzedać swoje znaleziska, musiałby zapłacić podatek od dochodów. — Ale dlaczego miałbym je sprzedawać? — pyta. Świat ogarnęła gorączka złota. Ekspert zdradza okazje inwestycyjne. "Trwa polowanie. Rekord wszech czasów" Szpadel, wodery, intuicja i szczęście. Nie trzeba wiele, by znaleźć złoto. Wyszkolony robotnik zarabia na poszukiwaniu złota, ale nie na złocie. Wartość jego znalezisk byłaby zbyt niska, by zapewnić mu regularny dochód. Najcięższy samorodek, który znalazł, ważył mniej niż gram, a Grossmann zwykle wraca do domu z mniejszą ilością. "Goldsaxen" zwrócił się więc w stronę YouTube'a. Jego kanał śledzi ponad dwa tys. osób, a trend jest rosnący. Cztery lata temu Grossmann założył własną firmę z warsztatami i sklepem internetowym ze sprzętem. Popyt jest wysoki. Grossmann szacuje, że w samych Niemczech 10 tys. osób jest częścią tej grupy [poszukiwaczy złota]. Hobby dla młodych Poszukiwacze złota hobbystycznego są również aktywni w USA i całej Europie. — Zwłaszcza młodzi ludzie chcą spędzać więcej czasu na łonie natury — wyjaśnia. Jeden ze znanych niemieckich poszukiwaczy złota jest obserwowany przez 83 tys. użytkowników Instagrama, a jego filmy zostały odtworzone 2,4 mln razy tylko na TikToku. Przez długi czas złoto było twardą walutą, dziś są nią kliknięcia. Wykop, z którego "Goldsaxe" wydobywa materiał na powierzchnię, ma teraz 30 cm głębokości. Doświadczenie pokazuje, że lepsze znaleziska pojawiają się właśnie na tej głębokości. — Złoto prawdopodobnie było tam przechowywane przez wieki — mówi Grossmann z nadzieją. Niecodzienne odkrycie w Afryce. Ogromne złoże złota Kiedy i gdzie uformował się metal szlachetny, nie zostało jednoznacznie zbadane. Pewne jest to, że naturalne złoża złota zostały zmiażdżone przez masy lodu w ciągu dziesiątek tysięcy lat i rozprzestrzeniły się na pół Europy. Rzeki wypłukiwały z ziemi płaskie cząstki, tzw. tinsel, oraz bardziej masywne ziarna, samorodki. Złoto zostało wypłukane przez deszcz i skoncentrowane w zbiornikach wodnych. Drobne cząsteczki lśnią na dnie koryta rzeki. — Piękne, ale bezwartościowe — komentuje chłodno Grossmann. — Złoto nie błyszczy, złoto świeci — tłumaczy. To piryt, potocznie nazywany złotem głupców. Podczas gdy piryt jest prawie bezwartościowy, cena złota osiąga rekord za rekordem. Uncja czystego złota kosztuje około 2300 euro (9860 zł), a kilogram prawie 75 tys. euro (321 tys. zł). Cena kilogramowej sztabki podwoiła się w ciągu pięciu lat, rosnąc o 20 tys. euro (85,7 tys. zł) tylko w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Tajemnicze pochodzenie złota starożytnej Grecji. Zaskakujące wyniki badań Metal szlachetny jest fascynujący — i wzbudza pożądanie. Właśnie dlatego Paul Grossmann chce zachować miejsce swoich poszukiwań w tajemnicy. — Istnieją strumienie, w których nie pozostawiono kamienia na kamieniu — wyjaśnia. Wody zostały "całkowicie zniszczone". Brudne, rozkopane, splądrowane. Z drugiej strony Grossmann dba o to, by pozostawić po sobie jak najmniej śladów. Postrzega to jako swego rodzaju "kodeks honorowy". Inne znaleziska Sójka ćwierka, przelatując z jednego buka na drugi. Grossmann podnosi na chwilę głowę, po czym kieruje swoją uwagę z powrotem na płuczkę. Dziura jest teraz głęboka po kolana, a szpadel wykopuje coraz mniejsze odłamki. Podekscytowanie rośnie z każdym wykopem, Grossmann już dawno zdjął czapkę i bluzę z kapturem. — Jednym z interesujących znalezisk była moneta z NRD — wspomina. — Wykopałem ją na głębokości jednego metra i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Raz po raz poszukiwacze znajdują łuski, śrut myśliwski, ołów wędkarski, odłamki i monety. — Każdy zbiornik wodny opowiada własną historię — mówią. Są regiony, w których powodzie zmiotły całe domy. Nawet po latach wzdłuż rzek i strumieni nadal można znaleźć talerze lub meble. Znalazł największy samorodek złota w historii Anglii. Odkrycie nie jest wcale aż tyle warte Nie należy się tego spodziewać dzisiaj, w szumiącym dopływie Łaby. — Niestety, jest również mało prawdopodobne, że znalezisko sprawi, że nagle staniemy się bogaci — mówi Grossmann z uśmiechem, "ale szansa nigdy nie jest zerowa". Największe samorodki znalezione w Niemczech ważyły około dziesięciu gramów, a nawet te znaleziska są niezwykle rzadkie. Większe złoża znajdują się za granicą. "Welcome Stranger Nugget", odkryty w Australii w 1869 r., ważył 72 kg. Jest on nadal uważany za najcięższy samorodek złota, jaki kiedykolwiek wydobyto. Gwiazdy na niebie Cienie wydłużają się, gdy Paul Grossmann wbija ostatnią łopatę w koryto płuczki. Około 150 kg piasku i skał zostało wypłukanych przez wodę rzeczną, tylko najcięższe cząstki zostały uwięzione. Poszukiwacz obraca w palcach prawie przezroczysty kamień i pokazuje go w świetle. Następnie Grossmann wrzuca znalezisko do wody. W końcu przyjechał znaleźć złoto. Nie kryształ. Największa kradzież złota w historii Kanady. Policja złapała sprawców Następnie Paul Grossmann wyciąga plecy, sięga do zimnej wody i chwyta obiema rękami za uchwyty swojego koryta do złota. Poszukiwacz małymi kroczkami podchodzi do stojącej na brzegu misy. Sprawdza, czy jest stabilna. Gdy ją podnosi, spadają do niej kamyki. Grossmann delikatnie wlewa wodę do naczynia i obraca je ruchem okrężnym. Tak delikatnie, że mieszanina w kolorze piasku wypływa falami. "Najbardziej ekscytujący moment", mówi cicho, przechylając misę. I rzeczywiście: jedenaście maleńkich płatków świeci, błyszcząc jak gwiazdy w nocy. Drobne cząsteczki złota osiadły na rowku. Grossmann porównuje ich widok do gwiazd na nocnym niebie. Gromadzi swoje znaleziska w szklanej ampułce. Wartość materialna jego złota jest niewielka. Ważniejsze są wspomnienia i emocje. — Co za uczucie — mówi Grossmann i powtarza: — Złoto nie błyszczy, złoto świeci. Tak jak jego oczy.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS