Home/sports/Wybory w PZKosz. Czas wymazac biae plamy

sports

Wybory w PZKosz. Czas wymazac biae plamy

Pieciu chetnych powalczy o fotel prezesa Polskiego Zwiazku Koszykowki PZKosz. Wybory dawno nie budziy takich emocji.

By Łukasz Majchrzyk | October 17, 2024 | sports

Jeszcze do niedawna świat polskiej koszykówki wyglądał klarownie, bo suwerenem był Radosław Piesiewicz jako prezes związku i Polskiej Ligi Koszykówki. Kiedy przejął stery w Polskim Komitecie Olimpijskim (PKOl), zrezygnował z posady w PLK, a funkcję po nim przejął Łukasz Koszarek. W środowisku nie było tajemnicą, że się lubią, Koszarek wcześniej został dyrektorem sportowym reprezentacji. Do tego duetu kamratów trzeba było jeszcze dołączyć Grzegorza Bachańskiego, czyli poprzedniego szefa, a dziś jednego z wiceprezesów PZKosz. Podzielone środowisko. Kilku kandydatów na prezesa PZKosz Teraz w szranki stają obaj, co pokazuje, jak złożona jest sytuacja przed wyborami. Swoje kandydatury zgłosili też Jacek Jakubowski, czyli prezes PLK w czasie, gdy Bachański był prezesem PZKosz, były koszykarz i przedsiębiorca Filip Kenig oraz była koszykarka Elżbieta Nowak. Środowisko jest podzielone. Jedni opowiadają się za Piesiewiczem i jego środowiskiem, a inni wzywają do zmian i zejścia z barykady. Są sędziowie, trenerzy oraz kluby i każda z tych grup ma na koszykówkę swój punkt widzenia. Sporo na temat zgody i łączenia mówi Marcin Gortat, o którego konflikcie z Piesiewiczem było bardzo głośno. Przed wyborami PZKosz zapowiadał, że poprze Jakubowskiego, ale sam kandydat mówił niedawno TVP Info, że Gortatowi chyba bliżej jednak do Keniga. Czytaj więcej Z dużej chmury mały deszcz. Pierwsze po wybuchu afery wizerunkowej wokół PKOl posiedzenie zarządu trwało dłużej niż zwykle, ale zakończyło się bez radykalnych decyzji, co najwyżej otworzyło drogę do dalszej dyskusji. Jakubowski deklaruje zresztą, że jeśli wygra, to chciałby wykorzystać potencjał swoich rywali i zaprosić ich do współpracy (sam Bachański ma wyrobioną pozycję we władzach FIBA Europe). Gortata chciałby uczynić ambasadorem, bo krytyczne wypowiedzi byłego koszykarza bardziej szkodzą, niż pomagają dyscyplinie. – Chciałbym oddzielić PLK od PZKosz kapitałowo i osobowo. Oddać akcje klubom oraz ustalić nową umowę na prowadzenie rozgrywek, z której wynikną też zasady podziału środków. Wzorem jest piłkarska Ekstraklasa – mówi „Rz” O tym, że w koszykówce powinno być więcej profesjonalizmu i lepszy marketing, mówi też Filip Kenig. – Kadra i ligi zawodowe to produkty premium i trzeba sprawić, żeby ludzie chcieli je oglądać. Dzisiaj jest taka konkurencja w rozrywce, że trudno jest się przebić z czymś średniej jakości. Spójrzmy na piłkę nożną: liga jest dobrze opakowana przez Canal+, a od czasów Zbigniewa Bońka wizerunkowo zyskał też PZPN, który ściągnął fachowców od marketingu. Oni są dostępni na rynku i można z ich wiedzy skorzystać – mówi „Rz”. Oglądalność oraz popularność meczów PLK są od dawna problemem, chociaż transmisje można oglądać w Polsacie. Nie zmieniły tego nawet sukcesy reprezentacji, która była ostatnio ósma na mistrzostwach świata i czwarta na EuroBaskecie. Poziom ligi nie jest tak niski, jak niektórym się może wydawać, ale w sieci brakuje chociażby materiałów wideo z najbardziej efektownymi akcjami, a koszykarze, nawet reprezentanci Polski – poza kilkoma wyjątkami – nie są szeroko rozpoznawalni. Kto zostanie prezesem Polskiego Związku Koszykówki? Popularność koszykówki ligowej to jedna strona medalu. Nowy prezes będzie mógł się zająć szkoleniem, bo z tym od dawna jest kiepsko. Wielu utalentowanych chłopców i dziewcząt przejmuje o wiele popularniejsza siatkówka, inni zaś znikają z pola widzenia, bo brakuje trenerów, zajęć i odpowiednich obiektów. – Sprawy szkolenia trzeba powierzyć trenerom i się nie wtrącać. Zarząd związku powinien powołać radę i wyznaczyć z ich rekomendacji szefów pionów, którzy będą przedstawiać swoją listę trenerów kadr we wszystkich kategoriach wiekowych. Zadaniem związku powinno być zapewnienie finansowania systemu, jaki przedstawią ci powołani szefowie pionów – mówi „Rz” Jakubowski. PZKosz pod wodzą Piesiewicza zaczął rozwijać Koszykarskie Ośrodki Sportowego Szkolenia Młodzieży (KOSSM), Szkolne Młodzieżowe Ośrodki Koszykówki (SMOK) oraz Wiejskie Ośrodki Koszykówki (WOK). Koszarek deklaruje, że po wyborach chce dalej podążać w tym kierunku. Takie programy to krok w dobrą stronę, ale do masowości jeszcze daleko. – W dużych miastach jest gdzie trenować. Koszykarska mapa Polski ma jednak duże białe plamy i czasami trzeba dojechać 70–80 km na trening. Model SMOK także wymaga pewnej korekty, aby było łatwiej zakładać nowe drużyny. Potrzebny jest impuls na start dla szkoły, maksymalne uproszczenie zgłaszania do rozgrywek. Po kilku latach wokół takiego klubu stworzy się prężne środowisko – uważa Kenig. Impulsem może być EuroBasket, który nasz kraj – a konkretnie katowicki Spodek, gdzie odbędą się mecze „polskiej” grupy – zorganizuje. Od nowych władz związku zależy, jak zawody wykorzystają: czy koszykówka wejdzie pod strzechy, czy znów zapadnie wokół niej cisza? Nazwiska tych, którzy podejmą się zadania, poznamy w poniedziałek.

SOURCE : rp
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS