Home/sports/Tyrada Bonka po meczach reprezentacji Polski. Wszystko wygarna Probierzowi

sports

Tyrada Bonka po meczach reprezentacji Polski. Wszystko wygarna Probierzowi

- Dlaczego chcemy na sie sprzedac haso "Gramy ofensywnie od tego nie odejdziemy". Wedug mnie to sa puste sowa. Druzyna powinna grac madrze dostosowywac sie do siy przeciwnika - powiedzia Zbigniew Boniek w programie na kanale Prawda Futbolu. Byy prezes PZPN po ostatnim zgrupowaniu reprezentacji Polski stawia wiele pytan Michaowi Probierzowi. Przy tym ostro recenzuje decyzje selekcjonera.

By Hubert Rybkowski | October 16, 2024 | sports

4 - tyle punktów zdobyła reprezentacja Polski w czterech meczach grupowych Ligi Narodów. Po zwycięstwie ze Szkocją (3:2) przyszły porażki z Chorwacją (0:1) i Portugalią (1:3), a następnie remis ze wspomnianym rywalem z Bałkanów (3:3). " Zobaczyłem reprezentację Polski jak ze snu i jak z najgorszego koszmaru. I chwiejącą się już po pierwszym ciosie, i wstającą z kolan. I emocjonalnie zgnębioną, i imponująco odbudowaną. Barometr emocji wariował tak, że aż rozbolała głowa" - tak podsumował ostatni mecz Dawid Szymczak ze Sport.pl . Choć wiele osób tych samych słów mogłoby użyć, aby podsumować całą kadencję Michała Probierza. Do tej grupy można by zaliczyć Zbigniewa Bońka, który po zakończeniu zgrupowania postawił wiele pytań Michałowi Probierzowi. W programie na kanale Prawda Futbolu na YouTubie poruszył kilka kwestii dotyczących pracy selekcjonera. Dyskusja rozpoczęła się od rotacji w bramce, gdzie na przemian grają Łukasz Skorupski (we wrześniu z Chorwacją i ostatnio z Portugalią) oraz Marcin Bułka (we wrześniu ze Szkocją i niedawno z Chorwacją). - Nie wiem, odpowiedź należy do Michała. Nie czytam mu w myślach, nie wiem, jaką ma koncepcję. [...] Pewnie chciałbym wprowadzić taką grę "orzełek - reszka": jak jest orzełek, to ten gra w pierwszym meczu, a jak reszka, to tamten. I później się zmieniacie - ocenił Boniek. - Nie mówię, że to sytuacja dramatyczna. To koncepcja trenera, która mnie nie do końca przekonuje - dodał. I przyznał, że dla niego "jedynką" jest Skorupski. Następnie 68-latek zadał kolejne pytanie: - Dlaczego nie wiemy, kto jest zawodnikiem grającym jako numer 6 (defensywny pomocnik - red.) w naszej kadrze? I wyjaśnił, dlaczego jego zdaniem obsada tej pozycji jest kluczowa. - Według mnie to jedna z najważniejszych postaci w drużynie, bo daje balans między ofensywą i defensywą. Broni środkowych obrońców przed bezpośrednim atakiem, bo czeka na rywali. Gra między liniami i zawsze jest gotowy przyjąć piłkę oraz pomóc innemu zawodnikowi. Wydaje mi się, że po 13 miesiącach mamy tu pewien problem. Prawdę powiedziawszy, nie bardzo wiem, kto jest numerem jeden na tej newralgicznej pozycji. Bo zmienia się to w różnych meczach, w różnych okresach i przy kolejnych powołaniach. [...] To jest 13. miesiąc i nie ma odpowiedzi - stwierdził. 80-krotny reprezentant Polski kontynuował ten wątek, poruszając kolejną kwestię: - Dlaczego Romanczuk i Slisz nie są powoływani? (...) To są zawodnicy, którzy byli podstawowymi w dwóch najważniejszych meczach w tym roku, na mistrzostwach Europy (Romanczuk z Holandią, a Slisz z Austrią - red.) - dywagował. I przypomniał, że obaj byli chwaleni przez Probierza (który w październiku z obu zrezygnował). Były prezes PZPN zwrócił uwagę, że Probierz wspomniał o dość zaawansowanym wieku Romanczuka (32 lata, ale 14 listopada skończy 33). Co miałoby być sygnałem, że woli stawiać na młodszych piłkarzy. A to niekoniecznie musi się sprawdzić. - Dlaczego na siłę chcemy odmładzać drużynę? Wydaje mi się, że w reprezentacji gra się, aby wygrywać, a powinni grać najlepsi zawodnicy, dostosowani do drużyny, potrafiący w niej funkcjonować. Nie muszą koniecznie grać młodzi piłkarze. Jeśli ma 17-19 lat i jest wybitny, to owszem - zastanawiał się Boniek. Po chwili zadał kolejne pytanie: - Dlaczego przez ostatni rok powoływaliśmy zawodników, którzy mieli problemy z utrzymaniem stałego miejsca w reprezentacji U-21? Raczej nie chciał wymieniać nazwisk, ale wspomniał choćby o Maxim Oyedele. Z czego wynikają jego poglądy w tej kwestii? - Ci bardziej doświadczeni zawodnicy dawali więcej gwarancji - przyznał. A tych młodszych, którzy przyjeżdżali na zgrupowania, a następnie już do kadry nie wracali, określił jako "widma". Choć domyśla się, dlaczego Probierz mógł ich skreślać. - Widać było na treningu, że to jeszcze nie jest ten poziom - stwierdził. - "Odmłodzenie" to dziecinny termin niemający zastosowania. W reprezentacji muszą grać najlepsi - skwitował. Wreszcie 68-latek odniósł się do kwestii ofensywnej gry kadry. Zwrócił uwagę na zapowiedzi Probierza dotyczące stylu gry reprezentacji, chaotyczne decyzje taktyczne, a także na kwestię wykorzystania Roberta Lewandowskiego. - Dlaczego chcemy na siłę sprzedać hasło: "Gramy ofensywnie, od tego nie odejdziemy". Według mnie to są puste słowa. Drużyna powinna grać mądrze, dostosowywać się do siły przeciwnika. Potem trener na konferencji mówi, że ta gra ofensywna powoduje problemy w obronie. Chcemy na dachu robić bal? Na dole muszą być dobre fundamenty, bez nich dom się chwieje. Gra ofensywna to dobre hasło, które dobrze się sprzedaje, tylko za tym nic nie stoi. Chciałbym, aby nasza drużyna zwyciężała, była cwana, inteligentna, potrafiła przejść z wysokiego na niski pressing zależnie od sytuacji w meczu - powiedział. Argumentując krytykę, przywołał sytuację Lewandowskiego. - Gdyby tak było, to najlepszy napastnik na świecie nie strzeliłby w 13 meczach trzech goli, z czego dwa z karnych i jeden w sparingu z Łotwą - uzasadnił. I przypomniał słowa 36-latka wypowiedziane po meczu z Portugalią. - Nie chcę schodzić po futbolówkę do linii obrony, żeby jej dotknąć - żalił się gracz FC Barcelony . - Dlaczego raz gramy dwoma napastnikami, a raz jeden plus dwie "dziesiątki" (ofensywni pomocnicy - red.). Brakuje stabilizacji, to jest zupełnie gra dla napastników. Inaczej, gdy jest ich dwóch, a zupełnie inaczej. Mamy dobrych napastników: Lewandowskiego, Świderskiego, Piątka, Buksę, Milika, którego brakuje, i kilku młodych, ciekawych zawodników. Nie mówię, że to błąd, ale dlaczego raz jest tak, a raz tak - kontynuował. - Jest jakieś wytłumaczenie? Czy to od przeciwnika zależy? Ja tego nie rozumiem. To nie pozwala nam na spokojny rozwój. Nie ma nic lepszego niż stabilizacja, a przez takie szatkowanie jej nie ma - podsumował. - To nie jest po to, aby robić na złość i na przekor. U nas czasami tak jest, że jak ktoś pyta, to jest niewygodny, bo ma własne spostrzeżenia - zakończył.

SOURCE : sport
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS