Blogs
Home/sports/Specjalni goscie na meczu Polakow

sports

Specjalni goscie na meczu Polakow

Ledwie miesiac temu przezyy dramat gdy wielka woda zniszczya ich domy i mieszkania. We wtorek beda mogli zobaczyc w akcji Roberta Lewandowskiego. 60 dzieci z Dolnego Slaska poszkodowanych w powodzi bedzie obecnych na meczu Polska - Chorwacja.

October 15, 2024 | sports

Ledwie miesiąc temu przeżyły dramat, gdy wielka woda zniszczyła ich domy i mieszkania. We wtorek będą mogli zobaczyć w akcji Roberta Lewandowskiego. 60 dzieci z Dolnego Śląska, poszkodowanych w powodzi, będzie obecnych na meczu Polska - Chorwacja. W tym artykule dowiesz się o: Czas pędzi nieubłaganie. Minął już miesiąc od momentu, gdy wielka woda niszczyła kolejne miasta na Opolszczyźnie i Dolnym Śląsku. W połowie września obrazki ze zniszczonych Głuchołazów, Nysy, Kłodzka czy Stronia Śląskiego poruszyły miliony Polaków. Część społeczeństwa ruszyła, aby pomóc poszkodowanym przez żywioł. Założono zbiórki, zaczęto organizować dary dla powodzian i sprzątanie zniszczonych ulic. W wielu miejscach dzieci z regionów dotkniętych powodzią wysłane zostały na tzw. zieloną szkołę, by zapomniały o traumie z ostatnich dni. Było to konieczne tym bardziej, że wskutek działania wielkiej wody łącznie uszkodzonych zostało 151 szkół. W akcję niesienia pomocy włączył się też PZPN . Jak dowiedziały się WP SportoweFakty, wtorkowy mecz Ligi Narodów UEFA pomiędzy Polską a Chorwacją obejrzy grupa 60 dzieci z regionów dotkniętych powodzią. Na spotkanie do Warszawy wybrali się młodzi mieszkańcy okolic Barda i Kamieńca Ząbkowickiego, którzy na co dzień trenują piłkę nożną w tamtejszych ośrodkach. ZOBACZ WIDEO: Rajdówka warta ponad milion złotych. Skąd ta cena? - Dlaczego Bardo i Kamieniec Ząbkowicki? Akurat władze klubów w tych dwóch ośrodkach były bardzo zainteresowane takim wyjazdem, więc działaliśmy bardzo szybko i udało się załatwić temat. W innych miastach takiego zainteresowania nie było - tłumaczy nam Andrzej Padewski z Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej. - Nie trzeba się było długo nad tym zastanawiać - mówi na miejscu zbiórki na placu Kasztelańskim w Bardzie jeden z młodych piłkarzy tamtejszej Unii , gdy pytam go o wyjazd na mecz Polski z Chorwacją. Kolejne z dzieci przytakują i nie ukrywają, że po traumie spowodowanej powodzią taka eskapada będzie wyjątkowym przeżyciem. W ich głosie słyszeć ekscytację. Klub na tę okoliczność przygotował nawet specjalny baner, który ma zostać rozwieszony na trybunach PGE Narodowego. - Machajcie tam mocno, co by was kamery pokazały - mówi jedna z matek do swojego syna. - Teraz już jest dobrze, ale pierwsze dni były ciężkie - mówi Hubert Studniarz, do którego domu wlała się woda z Nysy Kłodzkiej. Obok stoi jego ojciec Piotr, który jedzie do Warszawy jako jeden z opiekunów całej grupy. - Najgorsze jest to, że w pobliskiej szkole nikt nie opróżnił zbiornika z olejem opałowym, który służył do ogrzewania. Ropa rozlała się na boisko, ale też po okolicy. Nie wypuszczamy dzieci do ogrodu przez to - opisuje obecną sytuację mieszkańców Barda. Dzieci zaraz po meczu mają wracać na Dolny Śląsk. Z wrażenia i zmęczenia najpewniej padną w autokarze. - Tylko proszę dzwonić nad ranem, jak będziecie blisko Barda, co byśmy nie zaspali - mówi jedna z matek do kierowcy autobusu. - No taki długi weekend im się zrobi. W poniedziałek nie byli w szkole, bo Dzień Nauczyciela, teraz wyjazd na mecz, a w środę będą odsypiać, ale należy im się taka chwila relaksu - dodaje kolejna. Na miejscu całą akcją koordynuje Andrzej Witek . Prezes Unii Bardo najchętniej sam wybrałby się do Warszawy na mecz Biało-Czerwonych, ale od momentu powodzi otrzymał drugi "etat". Jako że miejscowa szkoła została zalana i nie nadaje się do użytku, wozi dzieci jako kierowca busa do placówki w pobliskim Przyłęku. - Dzieci przeżyły multum stresu ostatnio. Niech jadą - mówi Witek, zanim na plac Kasztelański dotarł wynajęty autokar. - Ta szkoła prędko nie będzie czynna. Zbiornik na olej opałowy miał 5 tys. litrów pojemności. W momencie powodzi było w nim ponad 2 tys. litrów ropy. To się rozlało głównie na boisko Unii. W tym samym budynku funkcjonowało przedszkole i też trzeba było je przenieść w inne miejsce - dodaje. Po chwili wspólnie spacerujemy po czymś, co dawniej można było nazwać murawą. Ziemia jest tak napita wodą, że człowiek od razu w niej się zatapia. Gdy jesteśmy bliżej budynku szkoły, w powietrzu ciągle unosi się charakterystyczna woń ropy, a przecież od powodzi minął miesiąc. Choć od nadejścia wielkiej wody minął miesiąc, to Bardo wciąż nie otrząsnęło się po tej tragedii. Przy brzegu Nysy Kłodzkiej pracuje multum żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Usuwają śmieci z rzeki i starają się oczyścić koryto. Co kilkadziesiąt metrów można zobaczyć małe ogniska i unoszący się w górę dym. W ten sposób wojskowi ogrzewają się, bo we wtorek w Bardzie pogoda nie rozpieszcza. Termometry pokazują 8 st. C. Po okolicy krążą koparki i ciągniki, które na bieżąco zbierają gruz. Najbardziej ucierpiała ul. Grunwaldzka i już teraz wiadomo, że niektóre z nich zostaną wyburzone. W tym miejscu stanęły też kontenerowce. W nich funkcjonować będzie m.in. filia Poczty Polskiej, bo główny urząd pocztowy został zalany. - Dzieciaki muszą chodzić do szkoły, w której do tej pory uczyło się 100 uczniów. Teraz łącznie w jednym miejscu przebywa 300. Do tego mamy zalane obiekty sportowe. Taki wyjazd na mecz Polaków jest dla nich bardzo ważny. Chcemy, żeby to była dla nich taka nagroda, że mimo powodzi przychodzą na treningi Unii Bardo - mówi nam burmistrz Marta Ptasińska. Burmistrz Barda nie ma jednak dobrych informacji, jeśli chodzi o infrastrukturę sportową. - Na pewno Unia zagra rundę jesienną na wyjazdach. Co będzie na wiosnę? Nie wiem. W podobnej sytuacji są kluby z Kłodzka, Stronia Śląskiego czy Nysy i trwają rozmowy, jak to rozwiązać. Może być tak, że piłkarze przez rok będą "bezdomni". Murawa została zalana ropą, więc trzeba ją całą ściągnąć i położyć na nowo - dodaje Ptasińska. Sternik Unii Bardo jest zrozpaczony, gdy pokazuje mi nowo wybudowane szatnie i pomieszczenia klubowe. Nie zostały one jeszcze do oddane do użytku, a już zniszczyła je wielka woda. - Niech pan popatrzy, jak to wszystko wywaliło do góry - rozkłada ręce prezes Witek. Klub stracił też większość sprzętu sportowego. Woda połamała bramki, zabrała piłki. Unia założyła w internecie zbiórkę, ale odzew na nią do tej pory był niewielki - na koncie zrzutki pojawiły się tylko 2 tys. zł. - Pomógł nam Piotr Zieliński, który przelał pieniądze na nasz klub. Do tego niedawno zrobiono licytację podczas zawodów Bike Maraton, ale to dalej kropla w morzu potrzeb - dodaje Andrzej Witek. Do wzruszających chwil doszło również parę dni temu, gdy Polska rozgrywała mecz z Portugalią na PGE Narodowym. Antek i Franek, synowie zmarłego strażaka z Poznania, wyprowadzili Roberta Lewandowskiego na murawę. St. ogn. Łukasz Włodarczyk zginął w pożarze kamienicy, który miał miejsce pod koniec sierpnia. Ten gest wykonał Cezary Kulesza . Prezes PZPN zaprosił ich do swojej loży na spotkanie z Portugalią. Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

SOURCE : sportowefakty
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS