Home/sports/Reprezentant Polski skreslony. "Wtopy" z Chorwacja to byo za duzo. "Rozpacz za wysokie progi"

sports

Reprezentant Polski skreslony. "Wtopy" z Chorwacja to byo za duzo. "Rozpacz za wysokie progi"

Zanim przyszed mecz Polska - Chorwacja na PGE Narodowym w Lidze Narodow spojrzenie w bilans dotychczasowych meczow dowodzio ze "biao-czerwonym" jak po grudzie idzie zdobywanie goli w starciu z tym silnym rywalem. W szesciu wczesniejszych spotkaniach nasza kadra wbia rywalowi z Bakanow acznie trzy bramki. Co z tego ze tydzien temu podwoia te liczbe skoro gra z tyu woa o pomste do nieba. Fatalny czas przezywa m.in. Pawe Dawidowicz a jego reprezentacyjny koniec ocenia Radosaw Kauzny w cotygodniowym "Co powie Tata" w...

October 21, 2024 | sports

Zanim przyszedł mecz Polska - Chorwacja na PGE Narodowym w Lidze Narodów, spojrzenie w bilans dotychczasowych meczów dowodziło, że "biało-czerwonym" jak po grudzie idzie zdobywanie goli w starciu z tym silnym rywalem. W sześciu wcześniejszych spotkaniach nasza kadra wbiła rywalowi z Bałkanów łącznie trzy bramki. Co z tego, że tydzień temu podwoiła tę liczbę, skoro gra z tyłu woła o pomstę do nieba. Fatalny czas przeżywa m.in. Paweł Dawidowicz, a jego reprezentacyjny koniec ocenia Radosław Kałużny w cotygodniowym "Co powie Tata?" w Przeglądzie Sportowym. Wielu powie, że takie mecze, jak starcie reprezentacji Polski z Chorwacją , gdy z obu stron oglądamy wiele trafień, a piłka raz po raz znajduje drogę do siatki, są solą futbolu . I niewątpliwie dużo w tym racji. Ba, to w zasadzie wymarzony scenariusz, aby w każdym spotkaniu kibice radowali się z wielu goli, bowiem łatwiej przeciętnemu kibicowi docenić "fajerwerki" niż zachwycać się myślą taktyczną i wyszukanymi rozwiązaniami, gdy przez 90 minut nie pada ani jedna bramka. Wszystko prawda, ale z jednym zastrzeżeniem - jeśli drużyna daje sobie strzelić więcej bramek, to niech to będą gole po akcjach, którym trudno było zapobiec . I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Co z tego, że reprezentacja Michała Probierza rozegrała w ofensywie bardzo dobre spotkanie, a Dominik Livaković trzy razy wyciągał piłkę z siatki , skoro łatwość, z jaką Orły tracili gole, była zatrważająca. Jednym z głównych sprawców tego nieszczęścia w defensywie był Paweł Dawidowicz . Obrońca Hellasu Verona w najmroczniejszych snach nie mógł przypuszczać, że to będzie dla niego tak upiorny wieczór . Zawinił przy dwóch straconych golach, przy jednym dosłownie asystując Chorwatom. A gdyby tego było mało, jeszcze nabawił się kontuzji i, jak niepyszny, zszedł z boiska w 38. minucie . Pod względem mentalnym to wielki test dla 29-latka , który od wielu lat ma orędowników swojego miejsca w kadrze, ale potencjału wciąż nie potrafił uwolnić . Choć faktem jest, że nie pomagają mu także permanentne problemy ze zdrowiem. Wylali na niego wiadro pomyj, a to nie koniec problemów. Dramat reprezentanta Polski Reprezentacja nie może być jednak miejscem, w którym selekcjoner stale będzie wyciągał pomocną dłoń piłkarzom , w których albo wierzy, albo chce im pomóc w odbudowaniu się. Nie ma przypadku w słowie "selekcjoner" - sternik kadry ma przede wszystkim za zadanie wybierać najlepszych piłkarzy , którzy są dostępni tu i teraz. Akcji treningowych jest zbyt mało, aby tutaj podchodzić do zawodników tak, jak w piłce klubowej. To, co na PGE Narodowym wydarzyło się zwłaszcza między 19., a 26. minutą , były reprezentant Polski Radosław Kałużny nazwał "piętnastominutowym programem kabaretowym". Niegdysiejszy defensywny pomocnik w swojej stałej rubryce "Co powie Tata?" w Przeglądzie Sportowym bardzo ostro ocenił to wszystko, co widział w okolicach naszego pola bramkowego. - Obrona reprezentacji to naprawdę jest rozpacz . Przecież tym, którzy zasuwają z przodu, zdobywają gole, asystują, wszystko może opaść, kiedy widzą, co się dzieje w tyłach. Strzelisz trzy gole, a i tak możesz być pewien, że nie wygrasz. Ostatecznie wbiliśmy Chorwatom trzy sztuki i uratowaliśmy remis. Nasi obrońcy grają od błędu do błędu . Nawet jeśli któryś zaliczy przyzwoity występ, choć o taki trudno, to kolega z defensywy "naprawi" to jakąś wtopą - jak zwykle bez kurtuazji wypowiedział się popularny "Tata". A następnie przeszedł personalnie do Dawidowicza . I wiemy, że gdyby jakiekolwiek decyzje były w gestii Kałużnego, kariera piłkarza z Serie A w kadrze zostałaby co najmniej wstrzymana. - Nie śledzę specjalnie ligi włoskiej i być może w niej Paweł Dawidowicz jest solidnym zawodnikiem, na którego klubowy trener chętnie stawia. Ale poziom reprezentacji to dla niego za wysokie progi - wyrokuje 50-latek. Obrzydliwy atak na Dawidowicza. Radykalny ruch tuż po ostatnim gwizdku Tak samo, jak dosadnie Kałużny recenzuje reprezentacyjny poziom młodszego kolegi, tak samo zdecydowanie bierze go w obronę, gdy słyszy, co niektórzy ludzie wyprawiają pod jego adresem. Nie ma zgody "Taty" na to, aby 29-latek był wyszydzany w skandaliczny sposób. - Kurczę, nie lubię pastwić się nad kimś, a widzę i słyszę, że wobec niego zaczęły się wycieczki osobiste. Lodu, ludzie! Nie jest to piłkarz na miarę reprezentacji, lecz dowalać mu za rzeczy niezwiązane z boiskiem? No nie. Wiem, co to znaczy, i doskonale pamiętam, kiedy włażono mi ofajdanymi buciorami w prywatne życie . Kałużny to słaby piłkarz. Zagrał beznadziejny mecz. Nie powinien zostać powołany. Z takimi zarzutami nie miałem problemu. Ale wp.....ać się do czyjegoś prywatnego życia lub szydzić z czyjegoś wyglądu? Nie! Za to mógłbym nakłaść po pysku - stwierdził na łamach Przeglądu Sportowego. Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu . Prywatność . Copyright by INTERIA.PL 1999 - 2024 . Wszystkie prawa zastrzeżone.

SOURCE : interiasport
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS