Home/sports/Polscy dziaacze wypacili sobie ogromne premie za nic. Legenda dostawaa anonimy

sports

Polscy dziaacze wypacili sobie ogromne premie za nic. Legenda dostawaa anonimy

- Wyobrazam sobie ze moze dojsc do brudnej walki ze moga pojsc rozne oskarzenia - mowi Sawomir Szmal. Byy bramkarz i kapitan reprezentacji Polski pikarzy recznych szykuje sie na sobotnie starcie z Bogdanem Wenta swoim byym trenerem. Obaj chca zostac nowym prezesem Zwiazku Piki Recznej w Polsce choc pierwotnie Wenta popiera Szmala i by gotow zostac u niego wiceprezesem. W grze jest jeszcze Damian Drobik ale niemal na pewno to z dwojki Szmal - Wenta wyoniony zostanie nowy szef federacji.

By Łukasz Jachimiak | October 25, 2024 | sports

Sławomir Szmal kilkanaście lat temu był jednym z najlepszych piłkarzy ręcznych świata. Jako kapitan reprezentacji Polski zdobył srebrny medal MŚ i dwa brązowe. Dwa z nich wywalczył pod wodzą Bogdana Wenty, który prowadził Szmala w kadrze w latach 2004-2012. Panowie współpracowali też w klubie z Kielc. I mieli współpracować w Związku Piłki Ręcznej w Polsce. Ale to już nieaktualne. Kilka miesięcy temu Szmal, wiceprezes ZPRP ds. szkolenia, ogłosił, że w październikowych wyborach będzie się ubiegał o prezesurę. Stanęli za nim dawni koledzy z boiska, stanął też dawny trener. Wenta wstępnie przyjął propozycję Szmala, by w razie jego zwycięstwa był w związku wiceprezesem odpowiedzialnym za kontakty międzynarodowe. Dlaczego Wenta wycofał się ze słowa danego Szmalowi? O tym Sport.pl niedawno rozmawiał z byłym selekcjonerem? A jak czuje się z tym Szmal? I czym chce pokonać swojego niedoszłego współpracownika, a byłego przełożonego? Sławomir Szmal: Tak, to na pewno jeden z powodów, które sprawiły, że postanowiłem podkreślić, jak ważne jest dbanie o pracowników. I mam tu na myśli szerszy aspekt. Chcę, żeby wszyscy – zawodnicy, trenerzy, sędziowie i ludzie z biura - wiedzieli i czuli, że związek jest dla nich tarczą dającą bezpieczeństwo w relacjach z pracodawcą. Tutaj trzeba się zastanowić nad konkretnymi rozwiązaniami, dzięki którym w trudnych sytuacjach ci ludzie będą się zgłaszali do związku po pomoc, a związek będzie skuteczny. - Fatalnie. Nie wiedziałem o sprawie, dopóki kobiety się nie zdobyły na odwagę i o wszystkim nie opowiedziały. Wcześniej żadne plotki do mnie nie dotarły. Ta afera była bardzo przykra, bardzo nie lubię takich sytuacji i uważam, że jeśli coś takiego się dzieje, to trzeba jak najszybciej wyjaśnić sprawę, aby osoba, która jest wina poniosła konsekwencje. Mogę tylko jeszcze raz wyrazić podziw i szacunek dla kobiet, które nie bały się o tym wszystkim opowiedzieć i w imieniu Związku chciałbym je przeprosić. - Jeśli chodzi o funkcję członka zarządu to ta osoba sama podała się do dymisji. - Tak było, nie wiedziałem o żadnych premiach. Chciałbym, żeby zarząd mógł dostać premie tylko wtedy, kiedy przyznałoby mu ją walne zgromadzenie. Mamy takie raz do roku i uważam, że delegaci powinni oceniać czy zarząd pracował w danym roku na tyle dobrze, żeby mógł dostać nagrody. Generalnie uważam, że dokładnie udokumentowane muszą być wydatki na realizację różnych programów, wydatki na pracowników, na różne działania – że, krótko mówiąc, wszystko trzeba jasno rozliczać, pokazywać. I jak zarząd chce dostać jakąś premię, to tylko za wybitne zrealizowanie celów. Czyli najpierw trzeba sobie postawić cele, opisać, co się chce osiągnąć, a na koniec trzeba przeanalizować i porozmawiać, jak się dane zadanie wykonało. - Aż takiej kwoty nie dostałem. Kwota nie była dla mnie ważna ale sam fakt – w momencie, w którym dowiedziałem się, że mam na koncie te pieniądze, od razu je zwróciłem. - Wiesz co, ja po prostu uważam, że premię to można dostać za bardzo dobrą pracę, a wtedy na pewno żadnej niezwykłej pracy nie wykonałem. Źle bym się czuł, gdybym wziął pieniądze za nic. - Wiem, że to jest różnie oceniane. Dostawałem nawet anonimowe prośby czy raczej anonimowe domagania się, żebym pokazał, że naprawdę zwróciłem tę premię. Oczywiście jestem w stanie zrobić wydruk z konta i udowodnić, że pieniądze odesłałem na konto związku. - Chyba tak zrobię, bo wyobrażam sobie, że może dojść do brudnej walki, że mogą pójść różne oskarżenia. Choć naprawdę liczę na to, że zamiast nieczystej walki będziemy mówić o wizji dla polskiej piłki ręcznej na kolejne lata. Chciałbym się dowiedzieć, jaki pomysły ma Bogdan Wenta. Damian Drobik swoje plany przedstawił. - Dziś to jest nawet nie 18, a 16 tysięcy licencji. Masz rację, że bardzo trudno będzie te wyniki poprawić, ale mam pomysł, jak to zrobić. Wiadomo, że sam nie dam rady, do tego jest potrzebny sztab ludzi. Takich, którzy będą potrafili dobrze współpracować z województwami, z ministerstwem sportu i z ministerstwem edukacji. Trzeba ludzi, którzy będą umieli załatwić środki na różne programy. Myślę o "Gramy w ręczną" dla najmłodszych dzieci ze szkół podstawowych, o Ośrodkach Szkolenia w Piłce Ręcznej, czyli programie dla starszych dzieciaków. Przy niewielkich poprawkach i pomocy ministerstw można zbudować wszystko tak, że liczba dzieci uprawiających piłkę ręczną się zwiększy. Jako wiceprezes już działałem - i chcę to robić dalej jako prezes - też w takim kierunku, żebyśmy mieli jak najwięcej dobrze wykształconych trenerów. Od nich w dużej mierze zależy ile młodzieży przyciągniemy do piłki ręcznej. Oni mogą sprawić, że dzieciaki, które generalnie najbardziej lubią grać na komputerze, będą chciały zagrać w piłkę ręczną i może się do niej przekonają. Mamy takie ośrodki, jak Gdańsk, Kielce, Płock, Zabrze, Legnica, gdzie trenerzy potrafią to zrobić. Ale trzeba działać, żeby tak było w całym kraju, a nie tylko lokalnie tam, gdzie piłka ręczna ma największe tradycje i jest najmocniejsza. W tym miejscu chciałbym jako przykład podać mały klub Świt Szaflary, gdzie ludzie wykonują fantastyczną robotę realizując zajęcia piłki ręcznej już od przedszkolaków do młodzieży ze szkół ponadpodstawowych., Przy dobrze wykształconych trenerach, którzy sprawiają, że dzieciaki grają w piłkę ręczną z uśmiechami na twarzach, możliwe będzie uruchamianie komercyjnych akademii, jakich mnóstwo mamy w kraju w piłce nożnej. I jakich dużo działa w piłce ręcznej w innych krajach. My mamy dobre wzory i z nich już korzystamy. - Zgadza się, to się działo i dzieje z programu Erasmus Sport Plus. Dowiedziałem się, jak pozyskać środki unijnie i za nie wysyłać zdolnych trenerów na staże. Bartek Słowiński z ZPRP napisał dobry program, który został zaakceptowany i w tym roku na staże wyjechało ośmioro trenerów. Wysyłamy takich, którzy będą potrafili dalej przekazać zdobytą wiedzą. Potraktowałem to kaskadowo – stawiam na trenerki i trenerów, którzy już byli wykładowcami na naszych kursach trenerskich. Pracowałem też i nadal pracuję nad platformą wiedzy online dla trenerów. Trzeba inspirować, pobudzać i dawać narzędzia. - Do klubów i do akademii. Sami musieliśmy wskazać kraje, do których chcieliśmy pojechać. I to, co mnie interesowało, to z jednej strony Słowenia, bo to mały kraj, a piłka ręczna tam jest popularna i w ogóle sport jest na świetnym poziomie. Uznałem też, że warto, żeby nasi trenerzy zobaczyli system duńskiej piłki ręcznej ze świetną techniką i piłkarzy ręcznych, i piłkarek, chciałem też, żebyśmy zasięgnęli wiedzy o bardzo dobrej piłce ręcznej z Norwegii, gdzie świetną bazą jest przygotowane fizyczne i wytrzymałościowe. Do każdego z tych krajów pojechały po dwie osoby. - Tak, tam też jeździmy. Ta akademia jest położona przy Balatonie, a prowadzi ją Tomas Mocsai, mój kolega, z którym kiedyś grałem w Rhein Neckar Loewen. Mają tam trzy hale do piłki ręcznej i czwartą do innych dyscyplin. Do tego jest piękna siłownia, świetna stołówka, znakomite zaplecze medyczne i internat, w którym przyjemnie się mieszka, z widokiem na Balaton. A równie wielkie wrażenie jak infrastruktura robi personel. Tam na 130 trenujących zawodników jest bodajże 110 osób z obsługi. - Uważam, że mamy bardzo dobre warunki. Ale życzyłbym sobie, żeby było można zatrudniać więcej fachowców. Żeby w każdej grupie wiekowej było chociaż dwóch trenerów, a nie jeden. Wtedy można by się było lepiej skupić na indywidualnym rozwoju graczy. - W tej węgierskiej akademii dziewczęta i chłopcy w każdej grupie mają po dwóch trenerów, a do tego trenera bramkarzy i statystyka. Dla każdego dostępni są też lekarze, a ośrodek zatrudnia jeszcze mnóstwo innych fachowców dbających o każdy detal, że wymienię tylko kucharzy czy ogrodników. U nas najlepiej znam kielecki SMS, gdzie co dzień pracuję. Tam trenuje 70 chłopaków, dziewczyn nie ma. Mamy cztery zespoły z czterech różnych roczników, do każdej grupy mamy przypisanego jednego trenera, teraz się cieszymy, że udało się znaleźć darczyńcę, dzięki któremu Piotr Grabarczyk został zatrudniony dodatkowo jako człowiek, który uczy wszystkie grupy gry w obronie. No i ja prowadzę treningi bramkarskie w każdej z grup. A trenera od przygotowania motorycznego mamy zatrudnionego na część etatu. - Chłopaki mieszkają w internacie, który jest w zespole szkół, ale w nowej części. Mają łóżka dostosowane do wzrostu. I mają naprawdę bardzo dobre posiłki, za co jesteśmy wdzięczni dyrekcji internatu, bo to ważna kwestia przy trenowaniu na wysokim poziomie. - Większy jest w Płocku, gdzie są i chłopaki, i dziewczyny. W sumie SMS-y mamy w pięciu miastach: męskie w Płocku, Kielcach i Kwidzynie, a damskie w Płocku, Lublinie i Kaliszu. To dużo, tyle wystarczy. - Tak, zorganizowanie rozgrywek młodzieżowych to jest bardzo ważna sprawa i szukam sponsora, który pomoże z tym ruszyć. Trudno spopularyzować dyscyplinę. Dzieciakom trzeba umożliwić fajne trenowanie, ale i rywalizację. Taką, która musi trwać nie trzy-cztery miesiące, ale przez trzy czwarte roku. Dziś jest tak, że w wielu województwach rozgrywki młodzieżowe trwają właśnie tylko trzy miesiące, a przez resztę roku młodzież jedynie trenuje. - Takie wymogi już są, kluby z Superligi powinny mieć po co najmniej dwa zespoły w rozgrywkach młodzieżowych. Ale trzeba tego konsekwentnie wymagać. Tylko na początku nie można być zbyt surowym – klubom trzeba bardziej pomagać niż od nich egzekwować. Trzeba być realistą i wiedzieć, że realia są trudne. - To jest jeden z najważniejszych punktów mojego programu. Chcę, żeby już w klasach 1-3 dzieci poznawały piłkę ręczną. Razem z wieloma innymi sportami. W klasach 4-8 lekcje piłki ręcznej, tak samo jak siatkówki czy koszykówki, to powinien być wymóg. Generalnie uważam, że zbyt wczesne ukierunkowywanie dziecka na jakąś dyscyplinę sportu nie jest dobre, ale konieczne jest pokazywanie dziecku różnych opcji. Tak, żeby mogło sobie poznać, wybrać, zdecydować. - Wiesz co, to jest jego decyzja, a ja się tylko zastanawiam, co się wydarzyło w czasie tych kilku miesięcy, że najpierw była jasna deklaracja Bogdana, że jest za mną, a teraz już nie jest. Co się zmieniło? - To nie ma nic do rzeczy, ponieważ potwierdzenie deklaracji o poparciu mojej kandydatury padło z jego ust po tym, jak zdecydował, że nie będzie startował w wyborach na prezydenta Kielc. - To chyba zrozumiałe, że chciałbyś współpracować z ludźmi, do których masz całkowitą pewność? Zwłaszcza w sporcie drużynowym to jest kluczowe. Z ludźmi, z którymi pracujesz, musi cię łączyć zaufanie, musicie mieć jeden cel i wspólnie do niego dążyć – tylko wtedy możliwy jest sukces. - Nie sądzisz chyba, że ja tego nie zrobiłem? Również dokonałem analizy swoich szans i wygląda to obiecująco. Mocno obiecująco. Jednakże w pełni zdaję sobie sprawę, że tak jak w meczu wynik jest pewny dopiero po ostatnim gwizdku sędziego, tak w przypadku wyborów dopiero po podliczeniu wszystkich głosów. Jedną z moich najważniejszych cech jest wiara w ludzi i wiem, że dobro wraca. - W tych meczach zawsze było, jest i będzie dużo emocji. W końcu grają dwa czołowe europejskie zespoły. Rolą Związku, Superligi i klubów jest stworzenie atmosfery bezpieczeństwa, jak najlepszego klimatu i fair play zarówno, na boisku jak i poza nim. Niesportowe zachowania powinny być piętnowane. - Kary powinny być zgodne z regulaminami i adekwatne do popełnionych czynów.

SOURCE : sport
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS