sports
Pikarze Legii szybko sprowadzeni na ziemie. Mocny przekaz "Zylety" po Betisie
Po zwyciestwie z Realem Betis 10 w Lidze Konferencji Goncalo Feio i Legia Warszawa moga w koncu triumfowac. Ale ani portugalski trener ani tym bardziej kibice nie zamierzali przesadnie swietowac. Chociaz Legia odniosa wartosciowe zwyciestwo w Europie to rzeczywistosc w ekstraklasie ktora jest dla warszawiakow priorytetem jest zupenie inna.
Kiedy sędzia zakończył mecz z Betisem, na stadionie przy Łazienkowskiej prawie wszyscy oszaleli z radości. Prawie, bo niezadowolona mogła być tylko spora grupa kibiców z Sewilli. Ale stonowaną radość zaprezentował też Goncalo Feio. Portugalczyk najpierw pokazywał uspokajające gesty, a chwilę potem utonął w ramionach swojego sztabu. Gdy tylko trener Legii wyrwał się z uścisku asystentów, grzecznie podziękował za mecz trenerowi Betisu - Manuelowi Pellegriniemu - i jego ludziom. A potem zebrał całą swoją drużynę na środku boiska. Feio zachował się jak generał, który dowodził swoim oddziałem. Portugalczyk zebrał zawodników w jedno koło i krótko, ale bardzo emocjonalnie do nich przemówił. Nie wiemy, co im powiedział, ale możemy się tylko domyślać. Właśnie takiej Legii oczekiwał nie tylko on, ale też kibice i Dariusz Mioduski, który po zwycięskim golu Steve'a Kapuadiego aż wyskoczył ze swojego miejsca. W końcu to była przyjemna odmiana. Po złych tygodniach w ekstraklasie wygrała i nieco oczyściła gęstą atmosferę. Ale kibice nie dali piłkarzom zapomnieć o codzienności. Po krótkich podziękowaniach kibice z "Żylety" skierowali do piłkarzy mocny przekaz. "Tu się staracie, czemu tak w lidze nie gracie?" - zapytali. Po czym dodali: "Hej Legio, tylko mistrzostwo!". Najlepszy mecz Legii kadencji Feio - To był jeden z najlepszy meczów Legii za mojej kadencji - wypalił Feio po sobotnim spotkaniu z Górnikiem Zabrze (1:1). Mimo że legioniści przerwali serię dwóch porażek z rzędu w ekstraklasie, to część kibiców odebrała słowa Portugalczyka z oburzeniem, a część ze śmiechem. Przez łzy. Bo Legii po sobotnim nie było za co chwalić. Remis sprawił, że drużyna Feio do prowadzącego w tabeli Lecha Poznań traci już 10 punktów. Atmosfera w Legii była napięta, ale czwartkowy mecz niespodziewanie nieco ją rozluźnił. Niespodziewanie, bo jeśli jakiś mecz można nazwać najlepszym występem Legii za kadencji Feio to właśnie ten przeciwko Betisowi. - Niezależnie od poziomu przeciwnika nie chcemy stracić naszej tożsamości. Oczywiście, że będą momenty, w których będziemy musieli cierpieć bez piłki, ale nagle nie zmienimy naszego stylu - mówił w środę Feio, gdy spytałem go o sposób na pokonanie Betisu. Portugalczyk dał jasno do zrozumienia, że Legia, która w ekstraklasie chce dominować i atakować, w spotkaniu z silnym zespołem z nie postawi jedynie na obronę własnej bramki i kontrataki. I właśnie taką drużynę zobaczyliśmy w czwartek przy Łazienkowskiej. Legia od pierwszych minut pokazała, że nie tylko nie rozpamiętuje ostatnich niepowodzeń, ale też nie przestraszyła się teoretycznie silniejszego przeciwnika. Warszawiacy zaatakowali Betis i w końcu strzelili gola na 1:0. Co ciekawe, po rzucie rożnym, czyli tak samo jak w sobotę z Górnikiem, co jeszcze niedawno było dużym problemem Legii. Gospodarze stłamsili Betis i kontrolowali to, co działo się na boisku. Mimo że w całym meczu goście oddali więcej strzałów, to nie można powiedzieć, by chociaż raz realnie zagrozili bramce Kacpra Tobiasza. I piłkarze, i Feio rozegrali ten mecz po mistrzowsku. Kiedy w drugiej połowie Manuel Pellegrini robił coraz bardziej ofensywne zmiany, Portugalczyk zdjął ofensywnego zawodnika - Luquinhasa - i wprowadził w jego miejsce Rafała Augustyniaka, który został drugim defensywnym pomocnikiem. W ostatnich minutach Legia głównie się broniła. Ale nie była to rozpaczliwa obrona. Piłkarze Feio przyczaili się na własnej połowie i czekali na momenty, w których mogliby wyprowadzić szybki kontratak. Po jednym z nich i podaniu Jeana-Pierre'a Nsame doskonałą sytuację zmarnował Ryoya Morishita, w drugiej niecelnie strzelał Jurgen Celhaka, w trzeciej strzał Rafała Augustyniaka odbił Adrian. Mimo że Legia teoretycznie się broniła, była dużo groźniejsza. I w końcu zasłużenie wygrała mecz. Feio spokojny jak nigdy Dobra Legii być może pozytywnie wpłynęła na zachowanie jej trenera. O wybuchowym charakterze Feio napisano już wszystko. Portugalczyk zachowywał się nagannie i w Legii, i w poprzednich klubach. I trakcie meczów, i poza nimi. Jego wybuchowy charakter poznali jednak nie tylko kibice w Polsce, ale i za granicą. Tak było po rewanżowym spotkaniu III rundy kwalifikacji Ligi Konferencji z Brondby w Warszawie, kiedy Feio pokazał środkowe palce kibicom z Kopenhagi. W tym sezonie ekstraklasy trener Legii oglądał już żółte kartki za niestosowne zachowanie i kontestowanie decyzji sędziów. W czwartek było jednak inaczej. Mimo że mecz miał dużą stawkę, to Feio był spokojny jak nigdy. Można wręcz napisać, że nie przypominał siebie. Chociaż w swoim stylu Portugalczyk niemal cały mecz spędził przy linii bocznej, to tym razem nie można mieć do niego najmniejszych zastrzeżeń. Feio dyrygował drużyną, podpowiadał swoim zawodnikom i bił im brawo, gdy grali tak, jak tego oczekiwał. Od początku spotkania był jednak spokojniejszy niż zwykle. Chociaż zdarzały się momenty nerwowe, to tym razem Feio co najwyżej odchodził w stronę ławki rezerwowych i tam starał się uspokoić. Nerwowych ruchów było jak na lekarstwo, momentami można było odnieść wrażenie, że w stykowych sytuacjach Portugalczyk uspokajał drużynę, a nie ją nakręcał. Symboliczne było też to, że w trakcie pierwszej połowy za spinkę z zawodnikiem Betisu czerwoną kartkę zobaczył jeden z członków sztabu Feio, a nie sam Portugalczyk. Czyżby zmiana na lepsze? Ceny biletów i słaba gra nie odstraszyły kibiców Jeszcze 45 minut przed meczem, gdy zawodnicy obu drużyn wychodzili na rozgrzewkę, stadion Legii świecił pustkami. Tylko na "Żylecie", gdzie zasiadają najzagorzalsi fani z Warszawy, więcej było kibiców niż wolnych miejsc. Pustki na pozostałych trybunach mogły zwiastować jedną z najniższych frekwencji przy Łazienkowskiej w tym sezonie. Obawy były tym większe, że na długo przed meczem wiadomo było, że pakiety i bilety na Ligę Konferencji sprzedawały się słabo. Znacznie słabiej niż przed rokiem, gdy drużyna Kosty Runjaicia w fazie grupowej grała z Aston Villą, Zrinjskim Mostar i AZ Alkmaar. Powodów tego stanu rzeczy było kilka. Po pierwsze, wyższe ceny biletów. Dla porównania: przed rokiem dorośli karnetowicze za pakiet trzech meczów musieli zapłacić od 170 do 360 zł. Ci, którzy karnetu nie mieli, musieli się liczyć z wydatkiem od 195 do 420 zł. W tym roku ceny dla karnetowiczów to 180-420 zł oraz 215-495 zł dla tych, którzy karnetów nie mają. Ale problemem były nie tylko ceny biletów. Kibiców odstraszały też słaba gra i wyniki oraz - być może - dość wczesna pora meczu jak na środek tygodnia. Ostatecznie jednak Legia mogła odetchnąć z ulgą, bo mecz z Betisem obejrzał niemal komplet publiczności. Chociaż w przeciwieństwie do ligowych meczów z Zagłębiem Lubin, Piastem Gliwice, Rakowem Częstochowa czy Górnikiem Zabrze klub nie ogłosił, że sprzedał wszystkie bilety, to na spotkaniu z Betisem pustek też nie było. Wolnych miejsc było jak na lekarstwo, a mimo kiepskich wyników w ekstraklasie, atmosfera przy Łazienkowskiej przypominała tę z najlepszych meczów w Europie z ostatnich lat. Ostatecznie Legia poinformowała, że mecz z Betisem obejrzało 25385 kibiców. To niespełna dwa tys. mniej, niż na zeszłorocznych spotkaniach z Aston Villą i AZ Alkmaar. Pytanie, czy ten stan rzeczy utrzyma się w dwóch kolejnych meczach z Dinamem Mińsk i Lugano, gdy poziom i prestiż rywala będzie nieporównywalnie niższy niż Betisu. Betis słabszy niż można było się spodziewać Inna sprawa, że w czwartek Betis nie wyglądał jak 7. drużyna poprzedniego sezonu La Liga. - Nie możemy polegać na jednym - dwóch piłkarzach, to byłoby słabe. Terminarz jest bardzo napięty, więc rotacja w składzie jest czymś potrzebnym i naturalnym - mówił w środę Pellegrini, potwierdzając, że dokona kilku zmian w składzie swojej drużyny. W porównaniu do ostatniego spotkania ligowego z Espanyolem (1:0) w wyjściowej jedenastce na mecz z Legią zostało tylko dwóch zawodników. I widać było, jak mocno wpłynęło to na jakość i poziom gry Betisu, dla którego priorytetem były niedzielne derby z Sevillą w La Liga. Gdyby obserwujący mecz nie wiedzieli, że w czwartek Legia grała z teoretycznie najsilniejszym przeciwnikiem w fazie grupowej Ligi Konferencji, to mogliby pomyśleć, że to jeden z najsłabszych rywali. Bo tak naprawdę Betisu nie było za co chwalić. Chociaż w podstawowym składzie znalazł się Vitor Roque, który do niedawna rywalizował z Robertem Lewandowskim o miejsce w składzie Barcelony, to w Warszawie nie pokazał nic. Brazylijczyk regularnie przegrywał pojedynki ze Steve'em Kapuadim oraz Radovanem Pankovem. Ale nie błysnął nie tylko Roque. Z kiepskiej strony pokazali się też zmiennicy na czele z drugim najlepszym strzelcem Betisu w tym sezonie, czyli Ezem Abde. Rotacja i brak zrozumienia w Betisie nie mogą jednak przysłonić tego, co dla kibiców Legii w czwartek najważniejsze. Ich drużyna w końcu zagrała bardzo dobrze i z nadzieją może patrzeć na niedzielny hit z Jagiellonią w ekstraklasie.
PREV NEWSBolesna porazka ale Polka dostaa druga szanse. Wielki triumf. 61 61 w 49 minut
NEXT NEWSJustyna Zya przerwaa milczenie po duzszej nieobecnosci. Z duma ogosia
Ultimatum w klubie Ekstraklasy los trenera wisi na wosku. Krok od drastycznej decyzji
Powiedziec ze wyniki Slaska Wrocaw w biezacym sezonie PKO BP Ekstraklasy sa niezadowalajace to jak nic nie powiedziec - "Wojskowi" zajmuja obecnie ostatnie miejsce w tabeli z niemaa strata do w miare bezpiecznej chroniacej przed strefa spadkowa pozycji i taki stan rzeczy bez dwoch zdan mocno niepokoi zarzad klubu. Trener Jacek Magiera ktory w ostatnich latach mia dla WKS-u niemae zasugi wciaz pozostaje u steru druzyny ale to sie moze niebawem skonczyc. Przed 47-latkiem wedle najnowszych doniesien postawiono swoiste ultimatum...
Polacy poznali rywali w Pucharze Davisa. Teraz czekaja na kolejne informacje
Reprezentacja Polski zagra w 2025 roku z Gruzja na wyjezdzie w spotkaniu Pucharu Davisa o miejsce w Grupie Swiatowej I. Zostanie ono rozegrane na przeomie stycznia i lutego. Losowanie fazy play off na przyszy sezon odbyo sie w poniedziaek w londynskiej siedzibie Miedzynarodowej Federacji Tenisowej ITF.
Swietne wiesci dla Lewandowskiego. Nie tylko Szczesny FC Barcelona czekaa na to prawie rok
Robert Lewandowski prawdopodobnie przezywa swoj najlepszy okres odkad trafi do FC Barcelona. Strzela jak na zawoanie a styl gry preferowany przez Hansiego Flicka ewidentnie suzy nie tylko Polakowi ale i caej druzynie. Po zakonczeniu zgrupowania kadr narodowych 36-latka czekaja kolejne dobre wiesci. Do swojego debiutu szykuje sie bowiem Wojciech Szczesny a oprocz niego podczas meczu z Sevilla FC moze na murawie pojawic sie inny wyczekiwany gracz.
Kolejna kontuzja w Barcelonie. Ze wiesci dla Lewandowskiego i spoki
Hiszpanski napastnik Barcelony Ferran Torres dozna urazu miesnia uda i bedzie wyaczony z gry na czas nieokreslony - poinformowa klub. To kolejny kontuzjowany pikarz katalonskiego zespou.
Wielkie wyroznienie dla polskich medalistek olimpijskich. Poznalismy szczegoy dot. mieszkan
Wielkie pieniadze nagrody rzeczowe w postaci dziel sztuki czy voucherow na wakacje a takze... mieszkania. Polskie medalistki olimpijskie z Paryza odebray w poniedziaek w Fabryce Norblina w Warszawie nagrody za swoje osiagniecia w stolicy Francji. Podczas uroczystosci poaczonej z prezentacja projektu polskiego miasta mistrzow olimpijskich doszo do wyjatkowej chwili dzieki ktorej zawodniczki na stae stana sie czescia wyjatkowego miasta ktore ma wkroce powstac.
Rosjanin by o krok od powrotu do mistrzostw swiata. Prztyczek w nos Polakow
Poznalismy zawodnikow ktorzy w przyszorocznym cyklu Speedway Grand Prix wystapia ze staymi "dzikimi kartami". Organizatorzy przy wysyaniu powoan pomineli wszystkich reprezentantow Polski z Maciejem Janowskim i Patrykiem Dudkiem na czele. Wybory znow sa mocno kontrowersyjne rok temu byo podobnie. Szanse na powrot do mistrzostw swiata mia byy mistrz - Artiom aguta ale zgody na jazde Rosjanina pod polska flaga nie wyrazi Polski Zwiazek Motorowy.