Home/sports/Niebywae co w trakcie meczu robi Lewandowski. W TV nie widac. Niemcy nie dowierzaja

sports

Niebywae co w trakcie meczu robi Lewandowski. W TV nie widac. Niemcy nie dowierzaja

Przed meczem Niemcy odgrazali sie ze musza pokazac Flickowi i Lewandowskiemu kto tu rzadzi. Rzeczywistosc okazaa sie dla nich brutalna. Zostali rozbici i uciszeni w wielkim hicie Ligi Mistrzow a kapitan reprezentacji Polski znow rozegra wielkie spotkanie. W telewizji byc moze nie byo to tak oczywiste ale reakcje hiszpanskich kibicow sa jednoznaczne. Niemieckich zreszta tez bo po meczu po prostu nie mogli uwierzyc w to co sie stao - pisze Dominik Wardzichowski z Barcelony.

By Dominik Wardzichowski | October 23, 2024 | sports

Niektórzy kibice nie zdążyli jeszcze usiąść w środę na swoich miejscach na stadionie, a Barcelona już prowadziła. Zespół Hansiego Flicka zaskoczył Bayern Monachium w 58 sekundzie wielkiego hitu Ligi Mistrzów po świetnym rajdzie, a później precyzyjnym strzale Raphinii. A później wcale nie było gorzej. To był hit tak dobry, że spokojnie mógłby obdzielić emocjami kilka spotkań. Ale od początku, bo w Barcelonie dużo działo się już kilka godzin przed meczem. - Uwaga, uwaga. Przejścia nie ma - informowali już od godziny 18 policjanci zgromadzeni wokół Placu Hiszpańskiego. Niemal całkowicie zblokowali go fani Bayernu Monachium, którzy w Barcelonie pojawili się w liczbie kilku tysięcy. - To najważniejszy mecz w fazie ligowej Champions League. Musieliśmy tu być. Trzeba pokazać Flickowi i Lewandowskiemu, kto tu rządzi - śmiali się jeszcze przed meczem. Gdy ruszyli na stadion, policja zablokowała już wszystkie drogi w kierunku wzgórza Monjuic, a zdezorientowani turyści nie wiedzieli, co zrobić. Przez moment czułem się jak w Monachium, a nie w Barcelonie. Kibice "Dumy Katalonii" zgromadzili się w jednym z parków przed stadionem. Śpiewali, obrażali Real Madryt, odpalali race, ale też pilnowali, żeby nikt ich nie nagrywał. Dwóch zamaskowanych i "kumatych" chłopców w kominiarkach chciało mi nawet zabrać telefon, ale że ledwo do niego dosięgli, to został tylko film na pamiątkę. Możecie go obejrzeć poniżej: Przed stadionem nie brakowało też polskich kibiców. - Mama pomogła nam uszyć tę flagę. Zajęło jej to pięć godzin, ale musieliśmy porządnie przywitać Wojtka Szczęsnego w najlepszym klubie świata - mówili mi dwaj Polacy, którzy już przed stadionem wywiesili powitalną flagę dla byłego bramkarza reprezentanta Polski. - O Robercie też nie zapominamy! Ja mam koszulkę, no i jako Polacy naprawdę możemy być dumni, że mamy takich piłkarzy - dodawali. Robert Lewandowski znów wielki A później zaczął się koncert, prawdziwy ogień i piłka na najwyższym poziomie. Znów z Robertem Lewandowskim w roli głównej. Gol to jedno, ale to jak kapitan reprezentacji Polski radził sobie z obrońcami Bayernu, jak ich przestawiał i jak swoim znakomitym poruszaniem po murawie robił miejsce dla wychodzących na wolne pole Raphinii i Lamine Yamala, to coś absolutnie unikalnego i genialnego. W zasadzie ten występ Lewandowskiego można by ocenić świetnie nawet bez zdobytej bramki, co szczególnie dobrze było widać z wysoko położonej trybuny prasowej na Stadionie Olimpijskim w Barcelonie, gdzie grę Polaka doceniali też siedzący przede mną kibice. - Brawo, brawo! - krzyczeli, gdy Lewandowski utrzymał się przy piłce w środku pola. Największą owację dostał jednak Lamine Yamal. To po jego dryblingu przy linii z krzesełek wstali niemal wszyscy siedzący przede mną kibice. Pena w jednej sytuacji się nie popisał Ten mecz miał być również wielkim sprawdzianem dla Inakiego Peny. Przy golu dla Bayernu 25-letni Hiszpan nie miał żadnych szans, ale w jednej z sytuacji zachował się po prostu źle. - Puta, puta! - krzyczęli kibice, gdy nie wyszedł do piłki zastawianej przez Inigo Martineza, a o ten brak wyjścia z bramki mieli do niego pretensje nie tylko fani Barcelony, ale też jej piłkarze. Jeden błąd raczej nie przekreśli jednak zaufanie, którym na razie obdarzył go Hansi Flick. Dużo wskazuje, że w sobotę w Mardycie przeciwko Realowi również stanie w bramce. Dla Wojciecha Szczęsnego może to oczywiście oznaczać kolejne mecze spędzone na ławce rezerwowych, ale już przedmeczowa rozgrzewka pokazała, że Polak na tym etapie nie ma z tym żadnego problemu. Co więcej: wspomniana rozgrzewka może sugerować, że Szczęsny jest aktualnie nie drugim, a trzecim bramkarzem, bo gdy Inaki Pena zszedł do szatni, to więcej strzałów bronił młodziutki Diego Kochen, a Szczęsny wtedy stał w murze i przyglądał się strzałom kolegów. Ale to jak wielkim jest bramkarzem i jaką wielką renomę zdobył, chyba najlepiej obrazuje to powitanie z legendarnym Peterem Schmeichelem. Ostatecznie Barcelona rozbiła Bayern Monachium 4:1 i zrobiła to z taką łatwością i w tak dobrym stylu, że strach pomyśleć, jak daleko może zajść w tym sezonie ofensywna maszyna Hansiego Flicka. Zwłaszcza jeśli ma na murawie takich magików jak Raphinia, Lamine Yamal i wykańczający ich fantazję Robert Lewandowski.

SOURCE : sport_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS