Home/sports/Koniec fatalnej serii mistrza Polski. Pogrom w Pocku awans w tabeli

sports

Koniec fatalnej serii mistrza Polski. Pogrom w Pocku awans w tabeli

Dla Orlenu Wisy Pock bya mecz z Eurofarmem Pelister wydawa sie byc idealna szansa na przeamanie fatalnej serii szesciu kolejnych porazek w Lidze Mistrzow czterech w tym sezonie. I po niespena kwadransie wszystko zapowiadao ze bedzie "lekko atwo i przyjemnie". "Nafciarze" prowadzili 92 rozbijali mistrza Macedonii Ponocnej. I chyba za szybko uzyskali te przewage spada koncentracja. Goscie odrobili niemal wszystkie straty. W ostatnim kwadransie pocczanie jednak juz zdecydowanie gorowali - wygrali spotkanie 2618.

October 17, 2024 | sports

Dla Orlenu Wisły Płock była mecz z Eurofarmem Pelister wydawał się być idealną szansą na przełamanie fatalnej serii sześciu kolejnych porażek w Lidze Mistrzów, czterech w tym sezonie. I po niespełna kwadransie wszystko zapowiadało, że będzie "lekko, łatwo i przyjemnie". "Nafciarze" prowadzili 9:2, rozbijali mistrza Macedonii Północnej. I chyba za szybko uzyskali tę przewagę, spadła koncentracja. Goście odrobili niemal wszystkie straty. W ostatnim kwadransie płocczanie jednak już zdecydowanie górowali - wygrali spotkanie 26:18. Dwie porażki z PSG w fazie play-off poprzedniego sezonu, ale wkalkulowane w koszty gry w elicie. A teraz, na starcie wyjątkowego sezonu, kolejne cztery. W tym z PSG po zmarnowanym karnym już po czasie gry i w Berlinie z Fuchse, po stracie bramki na kilka sekund przed końcem. Tak wygląda bilans ostatnich spotkań "Nafciarzy" w prestiżowej Lidze Mistrzów. Wydawało się, że płocczanie nie będą mieć już lepszej okazji do zmiany tego stanu rzeczy, na Mazowsze w czwartek przyjechał Eurofarm Pelister, mistrz Macedonii Północnej, ale w skali europejskiej absolutny kopciuszek. W poprzednim sezonie zespół z Bałkanów przegrał wszystkie 14 spotkań, w tym zaliczył trzy porażki, by wreszcie - przed tygodniem - urwać punkt Sportingowi Lizbona. Mimo, że na 70 sekund przed końcem Eurofarm przegrywał trzema bramkami. W Płocku trudno się było jednak spodziewać podobnego scenariusza. Orlen Wisła, mimo fatalnego startu, wciąż może walczyć nie tylko o szóste miejsce w grupie, ale o coś więcej. To zespół mocny, który powinien zyskiwać z kolejnymi miesiącami, gdy nowi zawodnicy "wpiszą się" w taktykę trenera Xaviera Sabate. Gdyby jednak w Orlen Arenie doszło do sensacji, tuż po efektownej ligowej wygranej z Industrią Kielce, w całym płockim obozie mogłoby się zrobić bardzo niewesoło. Podopieczni hiszpańskiego szkoleniowca podeszli do tego starcia bardzo poważnie, od razu ruszyli na rywali. Nie było odpuszczania w defensywie, a gdy już goście ją minęli, na posterunku pojawiał się Mirko Alilović. W ataku zaś płocczanie razili z każdej strony, kontrowali, trafiali z drugiej linii. W 6. minucie było już 5:1, w protokole zaznaczone były nazwiska pięciu różnych strzelców. A za chwilę doszło szóste, Michała Daszka. Gdy w 14. minucie Michał Daszek podwyższył na 9:2, wszyscy w Orlen Arenie byli już spokojni. W przypadku graczy w niebieskich koszulkach, spokój był chyba jednak za dużo. Gospodarze stracili wiele ze swojej początkowej koncentracji, tak w ataku, jak i w obronie. Popełniali błędy, a rywale zaczęli odrabiać straty. Gdy Bogdan Radivojević, skrzydłowy reprezentacji Serbii, trafił w 23. minucie na 8:11, Sabate nie wytrzymał. Poprosił o przerwę i długo powtarzał dwa słowa: "szybsza piłka". Tyle że tej szybkości jego zawodnikom już brakowało, ich przewaga zmalała do dwóch trafień. Nawet Alilović stawał się coraz bardziej bezradny. Zaliczka Orlenu Wisły nie była duża, ale w żaden sposób nie da się porównać tego spotkania do niedzielnej "Świętej Wojny" z Industrią. Wtedy cała hala żyła, podobnie było na samym parkiecie. A dziś było dużo spokojniej, sporo miejsce wolnych na trybunach. Ci, którzy przybyli do Orlen Areny, nie wyszli jednak załamani - stali się świadkami pierwszej wygranej mistrzów Polski w tym sezonie. Szybko sytuację uspokoili Zolta Szita i Lovro Mihić, kóry wykorzystał przechwyt Tomasa Pirocha. Gospodarze odskoczyli na cztery bramki, później nawet na sześć (20:14). Goście raz po raz odrabiali niewielką część strat, ale ich potencjał był jednak znacznie niższy od drużyny z Płocka. Wystarczyło kilka uwag Sabate, trochę skupienia w ofensywie - a już efekty zaczęły się pojawiać w wyniku. No i weteran Alilović bronił nawet w sytuacjach sam na sam, potwierdzał formę sprzed lat. W 51. minucie miał już 40 proc. obronionych rzutów rywali, a jego zespół prowadził 23:15. Skończyło się na ośmiu bramkach różnicy - 26:18. A to dało awans szóste miejsce w tabeli. Za sześć dni mistrzowie Polski zagrają w Danii z Fredericią, która pozostaje bez punktów, jako jedyna. Drugie zwycięstwo też będzie ich obowiązkiem. Orlen Wisła: Alilović (11/29 - 38 proc.), Hallgrimsson - Mihić 8, Janc 4, Daszek 3, Piroch 3, Szita 3, Zarabec 2, Dawydzik 2, Šušnja 1, Sroczyk, Serdio, Panić, Šiško, Terzic, Cokan. Kary: 2 minuty. Rzuty karne: 1/3. Eurofarm: Ivić (2/13 - 15 proc.), Mitrevski (7/22 - 32 proc.) - Kuzmanowski 5, Borzas 4, Manaskov 3, Radivojević 3, Ristewski 1, Gjorgowski 1, Pavle Atanasievikj 1, Cehte, Kuzmanoski, Abutović, Petar Atanasievikj, Pezewski, Hosni, Hadzić. Kary: 12 minut. Rzuty karne: 2/2. Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu . Prywatność . Copyright by INTERIA.PL 1999 - 2024 . Wszystkie prawa zastrzeżone.

SOURCE : interiasport
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS