Blogs
Home/sports/Dwoja dwoja dwoja Tak ocenilismy Polakow za mecz z Chorwacja. Tylko jeden bohater

sports

Dwoja dwoja dwoja Tak ocenilismy Polakow za mecz z Chorwacja. Tylko jeden bohater

Duzo pikarzy teoretycznie potrafiacych grac pika i bardzo mao gry w praktyce - taki by wystep reprezentacji Polski przeciwko Chorwacji. Skonczy sie porazka 01 ktora moga byc znacznie wyzsza gdyby rywale lepiej nastawili celowniki. Polakow ocenilismy w skali 1-6 i wystawilismy az szesc "dwojek".

By Dawid Szymczak | September 08, 2024 | sports

Na początku wykazał się świetnym refleksem, gdy Caleta-Car uderzał po rzucie rożnym, a później pewnie interweniował przy mniej wymagających sytuacjach. Przy strzale Modricia był jednak bezradny. W kolejnych minutach znów bronił dobrze – i na linii bramkowej, i na przedpolu. Gdyby nie on, porażka byłaby wyższa. Nieźle z piłką przy nodze, znacznie gorzej bez niej. Odpowiadał za Igora Matanovicia i pozwolił mu oddać na oko sto pięćdziesiąt strzałów. Do tego faul na Petkoviciu, po którym Modrić zdobył piękną bramkę z rzutu wolnego. Na plus: spora odwaga przy rozegraniu piłki, wprowadzanie jej na połowę rywali, chęci do atakowania, niecelny strzał głową. Wynik 1:0 nie oddaje przewagi Chorwatów. Więcej o grze polskich obrońców mówi to, że pozwolili oddać rywalom aż 22 strzały. Brakowało im przede wszystkim zdecydowania. Nie tylko Bednarkowi, który ze środka trzyosobowej obrony, zarządzał całością. On w grze obronnej i tak był najpewniejszy z niepewnych. Kilka razy wybił piłkę z pola karnego i wygrał sporo pojedynków główkowych. Ale jemu też zdarzało się pochopnie wyjść za rywalem i źle ustawić. Pierwsza akcja po przerwie nieźle streściła jego występ - był w niej blisko Modricia, a jednak najpierw dał się minąć, a po chwili dośrodkować w pole karne. To zarzut do niego, ale też do większości polskich piłkarzy: niby byli blisko rywali, ale niemal w ogóle im nie przeszkadzali. Podobnie, jak u Walukiewicza - gdy miał piłkę, wyglądał pewniej. Początkowo bardzo mało ofensywnych wejść i sporo problemów w grze obronnej. Pod koniec pierwszej połowy dwukrotnie nieźle dośrodkował piłkę w pole karne. Po przerwie nieco solidniejszy w obronie, ale jeszcze mniej widoczny na połowie rywali. Tak Frankowskiego na ławce nie posadzi. Drugi mecz w nowej roli. Był pierwszym pomocnikiem, który przejmował piłkę od środkowych obrońców. I dopóki w tej roli pozostawał, pożytek był niewielki. Nie popełniał błędów, ale jego podania były proste i bezpieczne. Dopiero, gdy ruszał z piłką do przodu, zaczynał błyszczeć. Po 40 minutach gry, w których Polska miała gigantyczne problemy z utrzymaniem się przy piłce na połowie Chorwatów, pokazał młodszym pomocnikom, ile miejsca można znaleźć w środku pola. Przedarł się i świetnie podał do Szymańskiego, którego w ostatniej chwili uprzedził obrońca rywali. Królem odbiorów nigdy natomiast nie będzie, więc gra obronna całej drużyny musi jeszcze się zmienić. Chorwaci mieli za dużo swobody w środku pola. Szef polskiego pressingu. Już w drugiej minucie odebrał piłkę na połowie Chorwatów, dzięki czemu faulujący go Mateo Kovacić dostał żółtą kartkę. Później za cel obrał Modricia i w jednej akcji rzucał mu się pod nogi dwa razy. Piłki mu nie zabrał, ale przynajmniej wytrącił go z równowagi i spowolnił akcję. Później kilka razy szukał ciekawych podań, ale za często brakowało mu dokładności. Proporcję względem najprostszych zagrań za linię obrony i tak należałoby poprawić. Znacznie mniej skuteczny w grze bez piłki niż w meczu ze Szkocją. Do tego kilka strat w środku pola. W efekcie – najsłabszy mecz w kadrze. Dość powiedzieć, że w pierwszej połowie tylko 55 ze 192 podań Polaków było na połowie rywala. To nie tylko zarzut do niego. Na swoim poziomie, czyli znów był najlepszym z Polaków. Robił, co mógł. W pierwszej akcji przepuścił piłkę między nogami Marko Pjacy, w drugiej – błyskawicznie mu uciekł i zmusił do faulu na żółtą kartkę. W pierwszej połowie cała reprezentacja Chorwacji podjęła siedem prób dryblingu, a sam Zalewski miał ich w tym czasie pięć. Przyjemnie widzieć polskiego piłkarza, który kocha i umie kiwać. Gdy cała drużyna miała problem z przejściem pressingu Chorwatów, brał piłkę i ruszał w samotną podróż. Oddał też pierwszy celny strzał na chorwacką bramkę. Chwilami dryblował wręcz w poprzek boiska, by w ten sposób napędzić kolejną akcję. Cała drużyna była w tym meczu znacznie dalej odsunięta od pola karnego Chorwatów, więc miał znacznie mniej okazji do strzelenia kolejnego gola lub zanotowania asysty. Gdziekolwiek i kiedykolwiek debiutujesz, masz pecha, jeśli na twojej drodze staje Josko Gvardiol. Jeden z najlepszych obrońców w Premier League nie pozwolił mu praktycznie na nic. Był szybszy, silniejszy i sprytniejszy. Dał Polakowi lekcję pressingu. Doceniamy ambicję Bogusza, że próbował uciec od Gvardiola i pomóc w rozegraniu piłki albo powalczyć o jej odzyskanie, ale generalnie zderzył się w tym meczu ze ścianą. Słusznie zmieniony w 60. minucie. Słaby występ, a i tak mógł dać Polakom remis. W kluczowej akcji poradził sobie z Josipem Sutalo jak profesor. Odepchnął go w polu karnym, opanował pikę i błyskawicznie uderzył, ale trafił w poprzeczkę. Pech. Wcześniej było jednak dużo gorzej, a jego błędy sporo kosztowały. Najpierw po nieporozumieniu z Bednarkiem Modrić oddał bardzo groźny strzał. Później po jego stracie na własnej połowie uderzał Matanović. W ofensywie niecelne podanie zniweczyło podłączenie się Zielińskiego. Poza tym odcięty od gry i zdominowany przez chorwackich obrońców. Koledzy nie pomogli, ale i on im nie pomagał. Szkoda tej jednej okazji z drugiej połowy. ZMIENNICY: Szarpał, chciał, był aktywniejszy od Bogusza, ale efektów nie było. Słabe wejście. Widać, że brakuje mu gry w Brighton. Za dużo strat i pochopnych zagrań. Po godzinie zmienił Zielińskiego, który już po meczu ze Szkocją narzekał na problemy zdrowotne. Zanotował przeciętny występ. Grał za krótko. Grał za krótko.

SOURCE : sport_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS