sports
Czarne chmury nad Feio. Nie ma ani klasy ani wynikow
Goncalo Feio sieje wiatr wiec zbiera burze. Natura Portugalczyka sie nie zmieni. To enfant terrible Ekstraklasy. Gdy jeszcze niedawno trenera Legii Warszawa broniy wyniki mog pozycjonowac sie w roli spolszczonej wersji Jose Mourinho. W ciagu ostatnich dwoch tygodni 34-letni szkoleniowiec zdawa sie wojowac z caym swiatem co w jego przypadku ma swoj urok pod jednym warunkiem ze wygrywa. A na Feio spada krytyka bo ostatnio przegrywa w sabym stylu.
Goncalo Feio sieje wiatr, więc zbiera burzę. Natura Portugalczyka się nie zmieni. To enfant terrible Ekstraklasy. Gdy jeszcze niedawno trenera Legii Warszawa broniły wyniki, mógł pozycjonować się w roli spolszczonej wersji Jose Mourinho. W ciągu ostatnich dwóch tygodni 34-letni szkoleniowiec zdawał się wojować z całym światem, co w jego przypadku ma swój urok, pod jednym warunkiem: że wygrywa. A na Feio spada krytyka, bo ostatnio przegrywa w słabym stylu. Bartosz Kapustka , jeden z liderów Legii, stanął przed kamerami Canal+Sport po porażce 0:1 z Pogonią Szczecin . - Powinniśmy zacząć grać w piłkę - powiedział. Feio odpowiedzialność za kiepski wynik w hicie Ekstraklasy starał się wziąć na siebie. To zresztą bardzo w jego stylu. Język polski od dawna nie sprawia mu problemów, jest świetnym retorem, zaciekawia szczegółowością taktycznych wywodów na konferencjach prasowych, zgrabnie i przekonująco brzmią jego przemowy w szatni, co rejestruje i upublicznia klubowa telewizja. Jego Legia faktycznie wpadła jednak w dołek. Stołeczny zespół w starciu z Portowcami wykreował swój najgorszy wynik w statystyce expected goals w tym sezonie ligowym - 0,87. Pierwszą połowę w Szczecinie kończył bez choćby jednej stworzonej sytuacji pod bramką Valentina Cojocaru. W poprzedniej kolejce z Rakowem Częstochowa ofensywa wyglądała równie słabo, choć Feio próbował niejako zakłamywać rzeczywistość, przekonując, że przy Łazienkowskiej przegrała drużyna słabsza. Po Pogoni już tego argumentu nie używał. W systemie Legii szwankuje przede wszystkim atak. Pogoń i Raków całkowicie spacyfikowały polot ofensywy klubu ze stolicy. Zawodzą napastnicy: Jean-Pierre Nsame, Migouel Alfarela i Marc Gual. Również dlatego, że nikt nie obsługuje ich podaniami. Żadnym wzmocnieniem nie jest Claude Goncalves. Loty obniżyli Paweł Wszołek i Luquinhas . A Brazylijczyk to zawodnik, który mógłby stworzyć coś z niczego. Odejście Blaża Kramera, wyróżniającego się na starcie sezonu, nie jest żadnym wytłumaczeniem. Wybuch formy Słoweńca był czymś zupełnie niespodziewanym, wartością dodaną, głupotą byłoby obudowywanie wokół niego całego pomysłu na grę do przodu. Przy Łazienkowskiej coraz częściej tęskni się za Josue . Portugalczyk był największą gwiazdą Legii przez ostatnie trzy lata, wokół jego umiejętności i przywódczych predyspozycji kręcił się cały system gry. Wiosną dyrektor sportowy Jacek Zieliński uznał, że nie przedłuży z nim kontraktu. Legii udało się tę decyzję sprzedać kibicom w całkiem dla nich przekonujący sposób: Feio będzie chciał grać szybciej i bardziej bezpośrednio. Cóż, po kilku miesiącach widać, że trudno mówić tu o jakichś wielkich koncepcjach. Jedną ze świętości 34-letniego portugalskiego trenera jest szczelność defensywy i czyste konta. Problem w tym, że Legia ostatni raz na zero z tyłu w lidze kończyła... 28 lipca z rozbitą rozmaitymi wewnętrznymi problemami Koroną Kielce. Potem udawało się to tylko w Europie: z pół-amatorskim walijskim Caernarfon i słabiutką kosowską Dritą. W konsekwencji Feio znajduje się pod ostrzałem, ze wszystkich stron. Nawet może się go zrobić żal. Krytyka, która na niego spada, jest olbrzymia. Na litość boską jednak, sam sobie na to wszystko zapracował. W Polsce znalazł się przez przypadek. Jako 17-letni chłopak trenował w Benfice Lizbona , ale jego karierę przerwał wypadek samochody, złamał kręgosłup w dwóch miejscach, wiele miesięcy zajęła mu rehabilitacja. Zapisał się na trenerski uniwersytet Faculdade de Motricidade Humana, na uczelni chodził na wykłady chociażby Jose Mourinho i Fernando Santosa, dostał się na staż do akademii Benfiki. Wyjechał z Portugalii, był na stażach w Romie i Arsenalu, przez Erasmusa trafił nad Wisłę, gdzie zaczepił się w Legii. Tam szybko został trenerską gwiazdą akademii, rozpierała go ambicja, błyskawicznie się uczył i piął w górę, Henning Berg dołączył go do pierwszego zespołu. W październiku 2015 roku trenerem stołecznego klubu został Stanisław Czerczesow. Do gabinetu Bogusława Leśnodorskiego , ówczesnego prezesa, wpadł wzburzony Feio, młody trener z akademii, od niedawna zajmujący się analizą wideo przy pierwszym zespole. Awantura, krzyki, furia, łzy w oczach. Pretensje, że to nie on został szkoleniowcem Legii. Niedługo później Portugalczyk nie pracował już przy Łazienkowskiej. Leśnodorski uznał tamto zachowanie Feio za szczeniackie i świadczące o targających nim zawirowaniach emocjonalnych. Na każdym kroku powtarzał jednak, że to człowiek kompetentny, pełen pomysłów, rzetelnie przygotowujący się do wykonywanych zadań. Wychowankowie z Legii wypowiadają się o nim w samych superlatywach. Profesjonalizmu w trenerskim fachu nikt nigdzie ujmować zresztą mu nie będzie, po opuszczeniu ze stolicy ruszył w Polskę. CV wyrobił sobie świetne, ale wszędzie, gdzie tylko się zatrzymał po czasie dyskwalifikował go wybuchowy, furiacki charakter. W Wiśle Kraków wdał się w szamotaninę z ochroniarzami, którzy nie chcieli wpuścić go do loży VIP na spotkanie z kibicami i sponsorami klubu, bo zapomniał wziąć ze sobą identyfikatora. Gazeta Krakowska informowała, że Portugalczyk popchnął kobietę z ochrony, kogoś innego zaś opluł, uspokajać musiał go Manuel Junco. W Rakowie Częstochowa najpierw próbował bić się z Maciejem Palczewskim, trenerem bramkarzy Lecha Poznań , podczas finału Pucharu Polski, a następnie zwyzywał kierownika drużyny, którego sprowokował do bitki i od którego dostał wciry. Najgrubiej naturalnie było w Motorze Lublin , z którym łączył go toksyczny związek. Zbigniew Jakubas nie ukarał go za skandal z rzutem kuwetą na dokumenty w prezesa Pawła Tomczykiem i zwyzywaniem Pauliny Maciążek, więc Feio czuł się bezkarny. Za grzechy przepraszać nie chciał, raczej nie czuł się winny, przy każdej możliwej okazji szantażował właściciela klubu, a lokalne środowisko jednał sobie wynikami. Jednocześnie Komisja Dyscyplinarna PZPN ociągała się z wyrokiem. Ostatecznie w lutym 2024 roku zapadła decyzja, w której skład wchodziły roczna dyskwalifikacja w zawieszeniu na trzy lata i siedemdziesiąt tysięcy grzywny. Widmo wiszącej nad nim kary nie przeszkodziło mu jednak pochwalić się tym, że wpadł do szatni sędziego po meczu z Polonią Warszawa i rzucił, że arbitrzy skręcili jego zespół. Nie rozumiał tylko, czemu po czymś takim sędzia Gryckiewicz nie podał mu ręki. Wcześniej zwyzywał kierownika drużyny Dariusza Baryłę przed wyjazdem zespołu na zgrupowanie do Kielc, a gdy wstawił się za nim Przemysław Jasiński, asystent Portugalczyka, ten też na jakiś czas został odstawiony od zespołu. Feio ceni bezwarunkową lojalność. Słowo lojalność odmienia przez wszystkie przypadki. Zazwyczaj działa to jednak w jedną stronę. Prezes Jakubas dopiero w Przeglądzie Sportowym odsłaniał kulisy odejścia aktualnego trenera Legii z Motoru: - Po przegranym meczu 1:2 ze Stalą Rzeszów Goncalo Feio złożył rezygnację, przy okazji obrażając piłkarzy, w tym tych, których sam do klubu sprowadził. Napisał: Panie prezesie, chciałem złożyć rezygnację, ponieważ zasługuję na lepszych piłkarzy niż to". Słowo "to" jest tu bardzo znamienne. Odpowiedziałem: „Panie trenerze, przyjmuję rezygnację. I przypominam panu, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy zatrudnił pan dziesięciu piłkarzy, których tylko pan wybierał”. Niezdrowe relacje, jakie łączą Feio z jego byłymi pracodawcami i współpracownikami, najlepiej uwidoczniły się przez kilka ostatnich tygodni. Największym echem odbiła się publiczna wojna, którą Portugalczyk wypowiedział przedstawicielom Rakowa. Zarzucał im, że szpiegują jego treningi w Legia Training Center. Odburknął na konferencji prasowej, że może i wiele zawdzięcza Markowi Papszunowi, ale ten sam Papszun też wiele zawdzięcza jemu. Na wspomnienie o Piotrze Obidzińskim, prezesie klubu z Częstochowy, powtarzał dwukrotnie: „Kto?”. Było to dość bezczelne. I pozbawione klasy. Jeszcze dziwaczniej było podczas wcześniejszego meczu z Motorem, wygranego przez Legię 5:2. Świadkowie twierdzą, że Feio przy linii bocznej zachowywał się, jakby stracił rozum, raz po raz prowokując sztab trenera Mateusza Stolarskiego, swojego byłego zaufanego współpracownika: były środkowe palce, przekleństwa, ostentacyjne gesty. W pewnym momencie, o czym informuje dziennikarz Norbert Skórzewski, szkoleniowiec Motoru nie wytrzymał. - Jak się nie uspokoisz, to moja konferencja potrwa dwie minuty dłużej i po tym czasie będziesz mógł się pakować do wyjazdu z Polski - miał powiedzieć. W kilku źródłach słyszymy, że takie lub bardzo podobne słowa faktycznie padły. Gdy Goncalo Feio zatrudniany był w Legii, dyrektor Zieliński pytany był, czy rozumie, z jak wielkim wiąże się to ryzykiem. I to wcale nie pod względem sportowym, bo w tej materii Portugalczyk, nawet mimo ostatnich wpadek, jest kompetentny, potrafi jednoczyć drużynę, rozwijać piłkarzy, wykorzystywać drzemiący w nich potencjał. Sęk w tym, że 34-letni trener jest przy tym tykającą bombą, a posada szkoleniowca Legii jest najbardziej eksponowaną w tym kraju obok tej selekcjonera reprezentacji Polski. Każdy fałszywy ruch jest komentowany. Każdy odlot kończy się grubą aferą. Feio na razie się upiekło, choć przecież po wygranym dwumeczu z Brondby w eliminacjach Ligi Konferencji pokazywał w stronę przyjaźnie nastawionych kibiców z Danii środkowe palce, za co ukarała go UEFA... Feio cały swój trenerski fenomen zbudował na postawie konfrontacyjnej: „my kontra oni”. To bardzo nęcące, szczególnie dla łaknących emocji kibiców, nawet oni jednak powoli tracą do niego cierpliwość. Stylu, jak nie było, tak nie ma. Pogorszyły się wyniki. Atmosfera robi się duszna. Z pewną zazdrością patrzeć można w stronę Włoch, gdzie z powodzeniem pracuje Kosta Runjaić , zwolniony z Legii na kilka miesięcy po spektakularnych europejskich wieczorach i zwycięstwach z Aston Villą czy Alkmaarem, by zrobić miejsce dla Portugalczyka. Prowadzone przez niego i skazywane na rozpaczliwą walkę o utrzymanie Udinese ma aż dziesięć punktów po czterech pierwszych kolejek Serie A. Sandi Lovrić, jeden z liderów włoskiego zespołu, w rozmowie z Tuttosport powiedział, że Runjaić uwolnił głowy piłkarzy. La Gazzetta dello Sport początek jego pracy w lidze włoskiej nazywa arcydziełem. Podkreśla, że Gino Pozzo, właściciel klubu, wybrał go na stanowisko trenera po serii spotkań, podczas których zaimponowała mu nie tylko merytoryka, ale też klasa i kultura osobista niemieckiego szkoleniowca. Klasa i kultura osobista. No tak... Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu . Prywatność . Copyright by INTERIA.PL 1999 - 2024 . Wszystkie prawa zastrzeżone.
PREV NEWSAlarm w Barcelonie. Spotkanie na szczycie. "Scisle tajne"
NEXT NEWSZyciowy sukces Polek a to wszystko podczas Grand Prix. Potrojne szczescie
Rozam w szatni Barcelony a teraz taka wiadomosc. Robert Lewandowski pominiety
Relacje pomiedzy Robertem Lewandowskim i Lamine Yamalem wielokrotnie byy obiektem wielu spekulacji w hiszpanskich mediach. Polak czesto mia na boisku pretensje do duzo modszego kolegi. Zachowanie skrzydowego Barcelony w ostatnim czasie ponownie wzbudzio watpliwosci i wywoao fale plotek w Katalonii. Do sieci trafio nagranie na ktorym 17-latek pomina kapitana reprezentacji Polski. Nie zdecydowa sie wybrac go do swojej druzyny.
Victoria Beckham zachwyca figura. To jej sekret korzysta z niego od lat
Victoria Beckham przez wiele lat z duma nosia miano WAG pikarskiej jednak zdecydowanie najwieksza popularnosc przyniosa jej kariera w branzy muzycznej. Lata mijaja a projektantka mody wciaz zachwyca smuka sylwetka ktorej zazdroszcza jej miliony kobiet z caego swiata. Mao kto zdaje sobie sprawe jak wielkie wyrzeczenia sa z tym zwiazane.
Natalia Kaczmarek wyprawia wieczor panienski. Nie do wiary gdzie zabraa przyjacioki
Wielkimi krokami zbliza sie wazny dzien w zyciu Natalii Kaczmarek i Konrada Bukowieckiego. Jeszcze we wrzesniu lekkoatleci stana na slubnym kobiercu gdzie powiedza sobie sakramentalne "tak". W ten weekend biegaczka zebraa swoje przyjacioki i siostry i zorganizowaa huczny wieczor panienski. Panie co ciekawe opusciy Polske i wybray sie za granice.
Polak odgraza sie po wielkim sukcesie. To jeszcze nie jest koniec
Kacper Woryna zaja trzecie miejsce na Stadionie Slaskim w Chorzowie podczas ostatniej rundy Speedway Euro Championship. Reprezentant Polski cay cykl zakonczy z brazowym medalem. - Czuje dume. Osiagnaem wielki sukces - powiedzia Woryna po zawodach. Co dalej Niebawem zuzlowiec Krono-Plast Wokniarza Czestochowa powalczy w Grand Prix Challenge o przepustke do przyszorocznego cyklu. - Jeszcze daleka droga ale przyjdzie i na to czas. We wtorek jade w Szwecji po kolejny medal do kolekcji - doda.
Te sceny przejda do historii boksu. Joshua zdemolowany na Wembley
Brytyjscy miosnicy boksu chyba predko nie zasna po tym co w sobotni wieczor przed ponad 90-tysieczna publicznoscia na Wembley zaprezentowa Daniel Dubois. Piesciarz na legendarnym obiekcie czu sie jak ryba w wodzie i nie da faworyzowanemu Anthonemu Joshui kompletnie zadnych szans. 27-latek rozprawi sie z rywalem w piatej rundzie. Starszy z fighterow po ostatnim otrzymanym ciosie dugo nie mog podniesc sie z ringu. Kibice az apali sie za gowy.
Gigantyczna sensacja na Wembley Anthony Joshua zmasakrowany Oto nowy Tyson
Sensacja na wypenionym po brzegi Wembley Murowany faworyt Anthony Joshua zosta rozbity przez Daniela Duboisa w walce o mistrzostwo swiata federacji IBF w wadze ciezkiej w boksie. Brytyjczyk zosta osmieszony przez rodaka przy rekordowej publicznosci bo pojedynek na Wembley ogladao az 96 tys. kibicow. Dubois juz niedugo moze zawalczyc z Oeksandrem Usykiem lub Tysonem Furym o tytu niekwestionowanego mistrza swiata.
By Konrad Ferszter