Blogs
Home/sports/"Boisz sie Ja tez". Tak wygladaja poszukiwania nowego Maysza

sports

"Boisz sie Ja tez". Tak wygladaja poszukiwania nowego Maysza

- Musimy wyjsc do dzieci - mowi Adam Maysz stad inicjatywa szukania nowych skoczkow w takich miastach jak Wrocaw czy Warszawa. Akademia Lotnika w stolicy Dolnego Slaska pokazaa ze nie bedzie to zadanie atwe.

November 08, 2024 | sports

- Musimy wyjść do dzieci - mówi Adam Małysz, stąd inicjatywa szukania nowych skoczków w takich miastach jak Wrocław czy Warszawa. Akademia Lotnika w stolicy Dolnego Śląska pokazała, że nie będzie to zadanie łatwe. W tym artykule dowiesz się o: - Dużo dzieciaków się wykrusza. Kiedyś możemy się obudzić z ręką w nocniku, bo nie będzie miał kto skakać - alarmuje Adam Małysz w rozmowie z WP SportoweFakty. Jak zauważył prezes Polskiego Związku Narciarskiego , spora część młodzieży wybiera obecnie zabawę przed komputerem i nie uprawia sportów . Akademia Lotnika powstała po to, aby zmienić sytuację. Czy szukanie następców Adama Małysza i Kamila Stocha w dużych miastach, takich jak Wrocław czy Warszawa, może zakończyć się sukcesem? - Nie jesteśmy stolicą skoków narciarskich, ale nie ma lepszego pomysłu na promocję tego sportu, niż pokazanie, że warto się ruszać i ćwiczyć. To zdrowe. Nie mieliśmy problemów ze zgromadzeniem 120 dzieci do Akademii Lotnika - mówi nam Łukasz Wójcik, dyrektor Młodzieżowego Centrum Sportu we Wrocławiu. Postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda Akademia Lotnika w praktyce i zjawiliśmy się w Magnolia Park we Wrocławiu, gdzie stanęła mobilna skocznia. Samochód dostawczy z nietypowym sprzętem zaparkował przed budynkiem galerii handlowej. - Wow - słyszę od dzieciaków przechodzących obok. Konstrukcja wzbudziła też zainteresowanie przechodniów. Wielu z nich się zatrzymywało, robiło zdjęcia. ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Szczególna data. Żona Wasilewskiego pokazała wspólne zdjęcia Zanim jednak doszło do próbnych "lotów", każdy z uczniów musiał przejść ćwiczenia z koordynacji i podstaw skoków narciarskich. We wnętrzu galerii przygotowano kilka stacji. Pod okiem trenerów młodzież mogła się rozgrzać, potrenować refleks. - To nauka poprzez zabawę - komentuje jeden z opiekunów. - Musicie uzbierać pieczątki potwierdzające, że przeszliście przez każdą sekcję ćwiczeń. Dopiero to uprawnia was do oddania skoku - tłumaczy zgromadzonym kolejny z trenerów. Wśród uczniów widać ogromną ekscytację, ale też zniecierpliwienie. Ta część Akademii Lotnika przebiega dość sprawnie. Grupa dzieci dostaje zgodę na skakanie. Czas wyjść na zewnątrz i zobaczyć, jak wygląda szukanie "nowego Małysza". - Mamy tu podium. Pierwsze miejsce jest dla tych, co skoczą i ustaną. Drugie dla tych, co skoczą i zanotują upadek. Trzecie dla wszystkich, którzy podejmą próbę skoku - tłumaczy najmłodszym trener. Mam przyjemność obserwować uczniów z klasy sportowej ze Szkoły Podstawowej nr 25 we Wrocławiu. Jeden chłopak przez cały czas się rozgrzewa, inny postanowił skakać w krótkich spodenkach - bo tak mu wygodniej, inny nerwowo podskakuje. Pierwsi śmiałkowie szybko wyrywają się do skoków i okazuje się, że to wcale nie jest takie proste. Tylko jeden chłopak na kilkunastu ląduje poprawnie. Pozostali spadają ze zeskoku albo wywracają się zaraz po lądowaniu. - D*** boli - przyznaje jeden z dzieciaków. Inny szybko pożycza rękawiczki od kolegi, bo boi się o otarcie skóry w razie podparcia lądowania. Grupa szybko dzieli się na odważnych i tych lekko wystraszonych. Jedni chcą skakać dalej, inni - siadają na ławce i najchętniej zrezygnowaliby z kolejnych prób. - Spękaliście?! I to ma być klasa sportowa?! Dawać, dawać - motywuje swoich uczniów nauczyciel z SP nr 25. - Dobra, poświęcę się - mówi Tymek, któremu kolejne lądowanie poszło dużo lepiej. Może pomógł mu w tym fakt, że koledzy zaczęli skandować jego imię, gdy znajdował się na belce startowej. - W tym kasku nic nie słychać - zauważa po chwili kolejny chłopak. Są też pierwsze wnioski po nieudanych skokach. - Nogi do przodu, nie do tyłu - mówi między sobą dwóch chłopaków. - Za drugim razem łatwiej się nie wywalić, co nie? - pyta kolejny. Świetną robotę na skoczni wykonuje Jakub Kot . Były skoczek narciarski został koordynatorem Akademii Lotnika. To on przygotowuje każde dziecko przed oddaniem skoku, udziela mu porad. Po paru chwilach da się zauważyć, że ma talent do rozmawiania z najmłodszymi. Potrafi przekonać do próby nawet tych, którzy boją się skoczni. - Boisz się? Ja też! To dawaj, skoczymy razem! - mówi Kot do jednego chłopca i za chwilę wspólnie lądują tuż za zeskokiem. Taka forma pomocy przypada do gustu innym. W kolejnej grupie Kot musi raz za razem skakać wraz z najmłodszymi. Są też tacy, którym wystarczyły dwa upadki, aby zrezygnować z kolejnych prób. - Ale mnie boli tyłek, na pewno trzeci raz nie idę skakać! - mówi w grupie jeden z uczniów. Na belce startowej siadają też dziewczyny. Część z nich jednak odpuszcza. Obserwują kilkunastominutowy trening siedząc na pobliskiej ławce i nikt nie jest w stanie ich przekonać do oddania próby. - Mogę dostać pieczątkę, że ukończyłem Akademię Lotnika? - pyta organizatorów jeden z chłopaków, który oddał maksymalną liczbę prób. Gdy otrzymuje wypełnioną książeczkę, na jego twarzy rysuje się poczucie dumy. Czy przed galerią handlową we Wrocławiu objawił się jakikolwiek "nowy Małysz"? Najpewniej nie. W obliczu coraz starszej kadry naszych skoczków, PZN musi jednak podejmować inicjatywy popularyzujące ten sport wśród najmłodszych i postanowić na nieszablonowe rozwiązania. Świadom jest tego obecny prezes związku. - Pojawiają się w Wiśle dzieciaki, które przyjeżdżają z Gliwic czy Katowic, aby tam trenować. Ich rodzice myśleli, że to takie "widzi mi się", a okazało się, że złapali bakcyla. Znam jedną rodzinę, która już od czterech lat jeździ na treningi. Najpierw zaczęła dziewczynka, a potem dołączył do niej brat - mówi nam Adam Małysz. - Jest też przykład rodziny znad morza, która przyjechała do Szczyrku, bo dziecko chciało trenować skoki. To jest totalne poświęcenie. W Krakowie w zeszłym roku często było zimniej niż w Zakopanem. Klimat się zmienia i my nie potrzebujemy śniegu, a mrozu. Mamy armatki produkujące śnieg i możemy stworzyć warunki do skakania wszędzie - dodaje Małysz. Akademia Lotnika wspierana jest ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki. Program najprawdopodobniej kontynuowany będzie w 2025 roku. Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

SOURCE : sportowefakty
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS