Robert Biedron gorzko o koalicji. "Wyborcy sa wsciekli"

— Każdego dnia, jak wstaję rano, pytam się: dobrze weszliśmy w tę koalicję, tylko za jaką cenę. Myślę, że ta cena jest bardzo wysoka. Zniecierpliwienie rośnie — stwierdził polityk. Jak dodał, po 15 października, rok od wyborów, "jako liderzy będziemy musieli zastanowić się nad weryfikacją naszych działań, bo wyborcy nam tego nie wybaczą". Partyjny desant na Totalizator Sportowy. Polityczni działacze dostali lukratywne stanowiska — Są rzeczy cywilizacyjne, które trzeba załatwić, i bez nich kolejnych wyborów nie wygramy. Tak mówią wyborcy. Nie zagłosują na nas, jeżeli kwestie związane z prawami kobiet, równouprawnieniem, prawami człowieka, które na świecie są standardem, nie zostaną rozwiązane. Po prostu przegramy kolejne wybory — mówił Robert Biedroń. Robert Biedroń o rozłamie w Lewicy. "Mamy ciche dni" Współprzewodniczący Nowej Lewicy został zapytany o słowa szefowej klubu Anny Marii-Żukowoskiej , która mówiła, że Adrian Zandberg, Marcelina Zawisza i Maciej Konieczny — czołowi politycy partii Razem — nie uczestniczą w pracach klubu. — Jesteśmy po dobrych rozmowach. Czasami jest tak, że potrzebujemy czasu, żeby pewne rzeczy ułożyć. Czasami jesteśmy sobie bliżsi, czasami dalsi. W związkach tak jest. Mamy teraz ciche dni. Tak bym to nazwał — wyjaśniał Biedroń.