Home/science/List rosyjskiego szpiega do narzeczonej. Pisze o "okrutnej organizacji wywiadowczej"

science

List rosyjskiego szpiega do narzeczonej. Pisze o "okrutnej organizacji wywiadowczej"

W czerwcu 2010 r. brazylijskie suzby graniczne odnotoway przyjazd niespena 25-letniego Rosjanina identyfikujacego sie jako Siergiej Czerkasow. Po jakims czasie mezczyzna opusci kraj ale w 2011 r. powroci do Brazylii i juz nigdy nie zarejestrowano jego wyjazdu. W rzeczywistosci Czerkasow ukrywajac sie pod nowa faszywa tozsamoscia podrozowa po swiecie i wykonywa zadania zlecone mu przez rosyjski wywiad wojskowy.

October 06, 2024 | science

W 2022 r. brazylijskie służby zatrzymały mężczyznę podającego się za "Viktora Mullera Ferreirę". Taka osoba w rzeczywistości nigdy się nie urodziła, a fikcyjną tożsamością posługiwał się oficer GRU Siergiej Czerkasow Wyrobienie brazylijskiego paszportu możliwe stało się dzięki fałszywemu aktowi urodzenia, który zdobyć mógł dla niego np. pracujący dla GRU brazylijski urzędnik Tym bardziej niepokojąco brzmi więc historia zatrzymanego w 2022 r. za prowadzenie działalności wywiadowczej na rzecz Rosjan Tomasza L. – pracownika Urzędu Stanu Cywilnego m.st. Warszawy Oficerowie rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU długo przygotowywali operację, której centralną postacią był dwudziestoparoletni Siergiej Czerkasow. Jak niewątpliwie sądzili, mężczyzna mógł nawet zdobyć dla nich w przyszłości tajemnice amerykańskiego rządu. Zanim szpieg w 2010 r. stanął po raz pierwszy na brazylijskiej ziemi, jego bardziej doświadczeni koledzy z GRU przygotowali odpowiednią "legendę". W szpiegowskiej nomenklaturze legendą nazywa się mniej lub bardziej fikcyjne uzasadnienie pobytu człowieka w danym miejscu. Legendę można stworzyć na chwilę – przykładowo przekazując oficerowi podstawową wiedzę dotyczącą zawodu elektryka oraz legitymację potwierdzającą wykonywanie przez niego tego zawodu – tak, aby ten, na parę minut, mógł wejść do interesującego go lokalu "legendując" swój pobyt potrzebą wykonania przeglądu instalacji. Bywa jednak, że legendy są o wiele bardziej rozbudowane i towarzyszą szpiegowi całe lata – i tak właśnie miało być w przypadku Siergieja Czerkasowa. Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo. Legenda o Viktorze z Brazylii Rok przed przyjazdem Czerkasowa do Ameryki Południowej, rosyjskie służby specjalne zdołały uzyskać dla niego brazylijski akt urodzenia. Dokładne okoliczności, w których Rosjanie zdołali tego dokonać, nie są znane, jednak niewątpliwie mogli się do tego przyczynić zwerbowani do współpracy lokalni urzędnicy. Tym bardziej niepokojąco brzmi więc historia zatrzymanego w zeszłym roku za prowadzenie działalności wywiadowczej na rzecz Rosjan Tomasza L. – pracownika Urzędu Stanu Cywilnego m.st. Warszawy. W akcie urodzenia, który pracownicy lub współpracownicy GRU wyrobili dla Czerkasowa w brazylijskim urzędzie, widniały dane niejakiego "Viktora Mullera Ferreiry" – człowieka, który nie istniał. Nieżyjąca już kobieta, która rzekomo urodziła "Viktora Mullera" w rzeczywistości nie miała dzieci . Gdy po wielu latach, w 2022 r. na jaw wyszło oszustwo – służby dla pewności przesłuchały jej krewnych. Rodzina potwierdziła, że kobieta nigdy nie urodziła dziecka, a o widniejącym w akcie urodzenia rzekomym ojcu "Viktora Mullera" nikt nie słyszał. W dokumentach wpisano szpital, w którym dziecko przyszło na świat, jednak jest to placówka, która dziś już nie istnieje. Przypadek? Wątpliwe. Jak wspomniano, Siergiej Czerkasow po raz pierwszy pojawił się w Brazylii w 2010 r. Posługiwał się wówczas rosyjskim paszportem wystawionym na swoje prawdziwe nazwisko. Z dokumentu wynikało, że urodził się w 1985 r. (najpewniej paszport ten nie zawierał fałszywych danych). Czerkasow po jakimś czasie wyjechał, po czym powrócił do Brazylii w 2011 r. i już nigdy nie odnotowano jego wyjazdu. Niewątpliwie będący oficerem GRU Rosjanin , posiłkując się pozyskanymi dla niego wcześniej dokumentami, zdołał wyrobić sobie brazylijski paszport i zupełnie "zerwał" ze swoją rosyjską przeszłością. Odtąd wszystkim przedstawiał się jako "Viktor Muller Ferreira". Swój nietypowy jak na Brazylijczyka wygląd (m.in. blond włosy i jasną karnację) tłumaczył niemieckimi korzeniami. Swoją słabą znajomość języka portugalskiego i niecodzienny akcent – długimi pobytami poza granicami Brazylii. Przez Irlandię do USA Po przyjeździe do Ameryki Południowej Czerkasow przez parę lat najprawdopodobniej zatrudniony był w biurze podróży prowadzonym przez mężczyznę pracującego w rosyjskim konsulacie. GRU miało jednak dla niego ambitne plany, dlatego później przez cztery lata studiował poza Brazylią – w Irlandii. W 2018 r. ukończył tamtejszy Trinity College z doskonałymi ocenami i, niewątpliwie zgodnie z rozkazami, skoczył na głęboką wodę i aplikował do John Hopkins University, uważanego za jeden z najlepszych uniwersytetów w USA. Miejsce na uczelni otrzymał i rozpoczął studia. Pośród światowej sławy wykładowców i nieprzeciętnych studentów, jasnowłosemu Czerkasowi było jeszcze trudniej przekonać otoczenie, że jest Brazylijczykiem. Tym razem swój wygląd i dziwny akcent tłumaczył nie niemieckimi, a irlandzkimi korzeniami. Jego specyficzny sposób mówienia zaciekawił jednak kolegę z uczelni, który wychowywał się w rosyjskojęzycznym domu. Mężczyzna przyznał Czerkasowi, że wyczuwa rosyjskie naleciałości, w wyniku czego spłoszony szpieg przywołał znów historię o przodkach niemieckich, a następnie ochłodził stosunki. Według swojej legendy Czerkasow miał trudne dzieciństwo i nie cieszył się dostatnim życiem. Tymczasem, ledwie ukończywszy szkołę średnią, stać go było na rozmaite, często bardzo wysokie opłaty na uczelniach, a także na bliższe i dalsze podróże. Służby zatrzymały rosyjskiego szpiega. Przyznał się i opisał szczegóły Jak wynika z dostępnych od paru dni w sieci dokumentów sądowych z USA, Rosjanin otrzymywał pieniądze od swoich mocodawców w GRU, a pośrednikiem był chociażby wspomniany wcześniej mężczyzna pracujący w rosyjskim konsulacie. Do komunikacji mężczyźni używali po prostu konta e-mailowego w serwisie Yahoo. Nie oznacza to jednak, że dla szpiega nie przewidziano bardziej wyszukanych metod łączności. Z dokumentów sądowych wynika, że Czerkasow posiadał urządzenia służące do komunikacji, które chciał ukryć przed służbami, jednak — prawdopodobnie ze względu na trwające operacje kontrwywiadu FBI — nie ujawniono dotąd bliższych szczegółów dotyczących tego wyposażenia. Wiadomo jedynie, że wyjeżdżając z Brazylii w 2022 r., szpieg ukrył urządzenia w lesie nieopodal São Paulo. Podróż z dowodami winy Fakt ukrycia wyposażenia przed wyjazdem mógłby świadczyć o przezorności, a nawet daleko idącym profesjonalizmie szpiega, ale wszelkie jego fachowe poczynania przyćmione zostały przez zabawną wręcz lekkomyślność w innych momentach. Niedługo po inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 r. "Viktor Muller Ferreira", czyli oficer GRU Siergiej Czerkasow, otrzymał staż w Międzynarodowym Trybunale Karnym w Hadze – miejscu, które w świetle wydarzeń było i nadal pozostaje niezwykle interesujące dla rosyjskich służb specjalnych. Jak donosi "Washington Post", holenderskie służby zdawały sobie sprawę, iż rosyjska ambasada w Hadze przygotowuje się na czyjś przyjazd. Holendrzy mieli też otrzymać od FBI szczegółowe informacje na temat przeszłości Czerkasowa. Na przełomie marca i kwietnia 2022 r., Czerkasow wylądował na lotnisku w Hadze, gdzie przez parę godzin przesłuchiwały go holenderskie służby. Odmówiono mu wstępu na teren Holandii i mężczyzna znalazł się na pokładzie samolotu lecącego z powrotem do Brazylii. Rosyjski szpieg w Niemczech. Tajemnicza skrytka Holenderskie służby przed odlotem przyjrzały się dokładnie urządzeniom elektronicznym Rosjanina, które jednak mu zwrócono. Mimo że mężczyzna miał więc czas i sposobność zniszczyć znajdujące się na nich dowody swojej szpiegowskiej działalności – nie tylko nie zrobił tego, ale nawet, szukając pomocy w skontaktowaniu się z jednym ze swoich mocodawców w GRU, wysyłał z podróży obciążające go wiadomości . I tak po wylądowaniu zatrzymany został przez brazylijskie służby z ogromną ilością dowodów swojej winy. Najbardziej jaskrawym przykładem niefrasobliwości Czerkasowa pozostaje fakt, iż miał on przy sobie między innymi dysk twardy, na którym śledczy znaleźli spisany wiele lat wcześniej dokument tekstowy z przygotowaną przez GRU legendą – czyli historią życia i wspomnieniami nieistniejącego "Viktora Mullera Ferreiry". Plik ewidentnie miał niegdyś służyć Czerkasowi jako "ściągawka" do nauki legendy. To, czy w ogóle powinien gdziekolwiek taki plik zapisywać, mogłoby być przedmiotem dłuższej debaty, natomiast oczywiste jest, że w szpiegowskim fachu niezgodne z zasadami bezpieczeństwa pozostaje podróżowanie z takim dokumentem. W pliku tekstowym śledczy znaleźli chociażby zmyślone wspomnienia z dzieciństwa – o wielkim moście w Brazylii, zapachu ryb czy też o rzekomym cierpieniu "Viktora Mullera Ferreiry", któremu koledzy dokuczali ze względu na jego "niemiecki" wygląd. Poza wspomnianym dokumentem odkryto sporządzoną w języku angielskim korespondencję, w której Czerkasow opisywał skrytki zawierające jego wyposażenie szpiegowskie. Wiadomości okazały się bardzo pomocne dla brazylijskich śledczych, którzy urządzenia odnaleźli (m.in. w szczelinie w ścianie jednego z opuszczonych budynków w lesie) i przekazali FBI. Zresztą, nawet gdyby Czerkasow nie miał przy sobie nośników danych z takimi wiadomościami – do jednej ze skrytek doprowadziłoby śledczych samo konto e-mailowe szpiega. Rosjanin nie skasował bowiem nawet wiadomości przesłanej przez aplikację Uber po tym, gdy kierowca przywiózł go do jednej ze skrytek. Na nośnikach, które Czerkasow miał przy sobie znaleziono również raporty, w których szpieg opisywał reakcje waszyngtońskich ekspertów na przygotowania Rosjan do inwazji na Ukrainę w 2022 r. Informacje te pozyskał dzięki nawiązanym w USA kontaktom. Oddajcie nam Czerkasowa – to narkotykowy baron Na telefonie "Viktora Mullera Ferreiry" znaleziono też dowody na to, że faktycznie jest Siergiejem Czerkasowem (szpieg miał na liście kontaktów numer do swojej matki żyjącej w Kaliningradzie). Dzięki danym z urządzenia, w dziecinnie prosty sposób zdobyto także dowody świadczące o tym, że mężczyzna służył i najprawdopodobniej nadal służy w rosyjskim wojsku. Amerykanie weszli po prostu na media społecznościowe ludzi, z którymi "Ferreira" kontaktował się przy użyciu telefonu i na koncie jednego z jego kolegów znaleźli album ze zdjęciami, zatytułowany "kim byliśmy i gdzie byliśmy". Fotografie, które znalazły się w opublikowanych przez Amerykanów dokumentach sądowych, przedstawiają rosyjskich żołnierzy. Wśród nich dostrzec można mężczyznę wyglądającego jak Siergiej Czerkasow. Obecnie Rosjanin odsiaduje w Brazylii wyrok 15 lat pozbawienia wolności za oszustwa, których dopuścił się wyrabiając dokumenty na nazwisko Ferreira. Amerykanie postawili mu szereg zarzutów – Czerkasow oskarżony jest m.in. o prowadzenie działań na rzecz obcego państwa i oszustwa bankowe. Nie wiadomo jednak, czy dojdzie do jego ekstradycji do USA. Tymczasem o ekstradycję do siebie walczą Rosjanie, którzy złożyli już w brazylijskim sądzie stosowne dokumenty. Tu pojawia się kolejna nieprawdziwa historia, wymyślona najpewniej przez GRU. Rosjanie przeczą oczywiście, że Czerkasow jest szpiegiem, natomiast potwierdzają jego rosyjskie obywatelstwo i twierdzą, że jest on ściganym od dawna przemytnikiem narkotyków, który koniecznie musi zjawić się we własnej osobie w rosyjskim sądzie. Była najlepszym sowieckim szpiegiem. Nikt nie wiedział o jej istnieniu Jak na barona narkotykowego Czerkasow jest wyjątkowo dobrze traktowany przez odwiedzających go rosyjskich dyplomatów. FBI ustaliło bowiem, że szpieg wysyła z więzienia wiadomości do swojej partnerki. Telefony udostępniają mu najprawdopodobniej właśnie dyplomaci. W rzeczonych wiadomościach Czerkasow bez ogródek pisze, że ma wsparcie "okrutnej organizacji wywiadowczej" i stwierdza, że wkrótce będzie chodził z narzeczoną po Sankt Petersburgu.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS