Kinga Gajewska spozniona o 392 dni. "Niedopenienie ciazacego na posle obowiazku"

Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu Sprawa majątku Kingi Gajewskiej nie znika z nagłówków mediów. Posłanka Koalicji Obywatelskiej zamieściła w poniedziałek zaktualizowany rejestr poselskich korzyści majątkowych . Złożone wcześniej przez parlamentarzystkę dokumenty wskazywały, że pomiędzy sierpniem a listopadem 2023 r. weszła w posiadanie domu wartego 700 tys. zł. Teraz przyznała, że otrzymała go od rodziców w formie darowizny. Poselskie małżeństwo pobiera z Kancelarii Sejmu dwa ryczałty na jedno mieszkanie. "Wychodzi podwójna moralność" Z analiz przeprowadzonych przez dziennikarzy Wirtualnej Polski wynika, że "11 sierpnia 2023 r. w kancelarii notariuszki Izabelli Olszewskiej posłanka Koalicji Obywatelskiej Kinga Gajewska podpisała ze swoimi rodzicami umowę darowizny dotyczącą wspomnianego domu w Błoniu". 392 dni za późno. Kinga Gajewska odpiera zarzuty Od tego dnia miała 30 dni na wpisanie darowizny do rejestru korzyści, który prowadzi marszałek Sejmu. W poprzedniej kadencji była nim Elżbieta Witek. Zgodnie bowiem z art. 35a o ustawy wykonywaniu mandatu posła i senatora "wszystkie zmiany danych objętych rejestrem należy zgłosić nie później niż w ciągu 30 dni od dnia ich zaistnienia". Dziennikarz opisał telefon od Kingi Gajewskiej. "Płacz i przekleństwa" Posłanka KO nie dopełniła wówczas tego obowiązku, a uczyniła to dopiero kilka dni temu, 7 października 2024 r., czyli po 392 dniach. Gajewska zapewnia, że nie złamała prawa. — Rejestr uzupełniłam z własnej wiedzy, inicjatywy. Ani sejmowa komisja, ani służby państwowe kontrolujące nasze oświadczenia, nie wzywały mnie w celu uzupełnienia tych wiadomości. Uznałam jednak, że dla czystości sytuacji należy to uzupełnić — mówi posłanka KO w rozmowie z WP. Rejestr korzyści. Minister Bodnar napisał pismo do marszałka WP przypomina, że zdarzenie to jest o tyle znamienne, że 9 października Prokurator Generalny Adam Bodnar zwrócił się o uchylenie immunitetu posła Prawa i Sprawiedliwości Łukasza Mejzy z powodu identycznego zaniechania. W piśmie Bodnara można przeczytać, że jeden z zarzutów dotyczy "niedopełnienia ciążącego na funkcjonariuszu publicznym, pośle na Sejm RP, obowiązku w zakresie zgłoszenia wymaganych informacji, o jakich mowa w art. 35a ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora do prowadzonego przez Marszałka Sejmu RP Rejestru Korzyści".