Iran ostrzega wadze Izraela. "Nasza odpowiedz bedzie silniejsza i bardziej stanowcza"

Iran ostrzegł Izrael przed konsekwencjami, które pociągnie za sobą jego potencjalny odwet. "Nasze działania są zakończone, chyba że reżim izraelski zdecyduje się na dalszy odwet. Wtedy nasza odpowiedź będzie silniejsza i bardziej stanowcza" — napisał w serwisie X irański minister spraw zagranicznych Abbas Araghchi. Stwierdził, że atak Iranu na Izrael był wyrazem samoobrony podjętej na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych i że Teheran wymierzył swoje ataki wyłącznie w obiekty wojskowe odpowiedzialne za ludobójstwo w Strefie Gazy i w Libanie. Dodał też, że Iran zrobił to po tym, jak przez prawie dwa miesiące zachowywał ogromną powściągliwość — po to, by "stworzyć przestrzeń do zawieszenia broni w Strefie Gazy". Zwolennicy Izraela mają teraz większą odpowiedzialność za "powstrzymanie podżegaczy wojennych w Tel Awiwie". Zasugerował, że powinni zrobić to, zamiast uczestniczyć w ich szaleństwie. Stało się to, czego USA najbardziej się bały. "Spirala przemocy" Po ogłoszeniu ataków na Izrael prezenter irańskiej telewizji państwowej pochwalił "odważnych Irańczyków". Na ekranie pojawiły się materiały przedstawiające rakiety wystrzeliwane w powietrze, czemu wtórowała wesoła muzyka. Chwilę po tym zastąpiły je obrazy ludzi w irańskich miastach trzymających flagi Hezbollahu i jego niedawnego przywódcy Hasana Nasrallaha. Został on zabity w piątkowym ataku dokonanym przez Izrael. Izrael ponownie atakuje pozycje w Bejrucie Po irańskim ataku rakietowym Izrael ponownie zaatakował stolicę Libanu, Bejrut, którą ostrzeliwuje w ramach walki z Hezbollahem. Izraelska armia ogłosiła, że zaatakowała "cele terrorystyczne w Bejrucie". Na razie nie podała jednak żadnych szczegółów. Zapowiedziała za to potężne ataki na Bliskim Wschodzie, zapewniając, że irańskie ataki rakietowe nie miały wpływu na zdolność operacyjną izraelskich sił powietrznych.