Blogs
Home/science/Fatalna pomyka zaogi bombowca. "To byo jak koniec swiata"

science

Fatalna pomyka zaogi bombowca. "To byo jak koniec swiata"

Spokojny dzien w miasteczku Mars Bluff w Karolinie Poudniowej przerwaa potezna eksplozja. 11 marca 1958 r. z bombowca Boeing B-47 Stratojet w wyniku nieszczesliwego splotu wydarzen spada nieuzbrojona bomba atomowa. Zdetonowany zosta konwencjonalny adunek wybuchowy w wyniku czego szesc osob zostao rannych a budynki zostay uszkodzone w promieniu osmiu kilometrow od miejsca detonacji.

November 24, 2024 | science

Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu Do dramatycznego zdarzenia doszło w czasie, gdy Stany Zjednoczone i Związek Radziecki były w stanie zimnej wojny. Uzbrojona głowica atomowa miałaby moc 30 kiloton, czyli dwa razy więcej niż bomba, którą zrzucono na Hiroszimę. W przypadku wybuchu nie tylko Mars Bluff przeszłoby na zawsze do historii. Większość z 30 tys. mieszkańców hrabstwa Florence zginęłoby lub zachorowało w wyniku promieniowania. Seria niefortunnych zdarzeń doprowadziła do wybuchu bomby na amerykańskiej ziemi To miała być rutynowa misja. Bombowiec Boeing B-47 Stratojet wystartował z bazy Hunter w Georgii. Na pokładzie lecącej do Wielkiej Brytanii maszyny znajdowała się nieuzbrojona bomba atomowa Mark 6. Doświadczona załoga popełniła błędy, które miały dramatyczne konsekwencje. Kapitan Earl Koehler zauważył na kokpicie lampkę sugerującą, że sworzeń blokujący transportowane ładunki, nie zatrzasnął się. Do komory bombowej wysłany został nawigator i bombardier Bruce Kulka. Podszedł on do bomby wiszącej na pojedynczym zabezpieczeniu, ale przy próbie zabezpieczenia ładunku nieumyślnie spowodował zwolnienie zamka. W tym momencie bomba atomowa Mark 6 spadła na drzwi komory bombowej, a następnie doprowadziła do ich otwarcia. Ładunek spadł z wysokości 4600 m. Kulka na szczęście nie wypadł z samolotu razem bombą. Pilot usłyszał huk, a drugi pilot zobaczył na ziemi falę uderzeniową. Załoga przerwała misję i potwierdziła powrót do bazy. 26-latka zjadła owoce morza. Finał był tragiczny. Te zdjęcia mówią całą prawdę Bomba Mark 6 na szczęście nie była uzbrojona, wobec czego nie doszło do reakcji jądrowej materiałów rozszczepialnych, ale dwie tony konwencjonalnych materiałów wybuchowych poczyniły spustoszenie w Mars Bluff. Powstał krater o wymiarach 21 na 11 m, poważnie uszkodzonych zostało sześć domów i kościół. Rodzina byłego spadochroniarza ucierpiała w wyniku eksplozji. "To było jak koniec świata" Ładunek trafił prosto w ogród Waltera Gregga. Pracujący jako konduktor kolejowy mężczyzna w czasie II wojny światowej służył jako spadochroniarz. Niewiele brakowało, aby stracił życie nie podczas działań wojennych, a wskutek fatalnej pomyłki amerykańskich sił powietrznych na własnej ziemi. Walter doznał rany ciętej prawego ramienia, a jego przebywająca w domu żona została ranna w głowę kawałkiem gipsu. Powierzchowne rany miały dzieci Greggów, które został trafione odłamkami. Z kolei siostrzenica wymagała operacji po tym, jak doszło u niej do krwotoku wewnętrznego. Zginęły za to wszystkie kury, które posiadała rodzina w swoim gospodarstwie. – To było jak koniec świata. W jednej chwili wszystko było normalne, a w następnej nasz dom zniknął, a w jego miejsce pojawił się dymiący krater – powiedział Walter Gregg. Wieść o przypadkowo zrzuconej bombie atomowej szybko rozeszła się po Stanach Zjednoczonych. Wypadek w Mars Bluff jest klasyfikowany jako incydent "Broken Arrow", termin używany do opisania przypadkowych zdarzeń z użyciem broni jądrowej, które nie stwarzają ryzyka wojny nuklearnej. Tuż po porodzie został zamknięty w plastikowej bańce. Tragiczny finał Dziennik "The New York Times" napisał, że "po raz pierwszy wiadomo, że bomba atomowa została zrzucona w Stanach Zjednoczonych poza poligonem nuklearnym". Co ciekawe, dziennikarze byli w błędzie. Kilka tygodni wcześniej doszło do incydentu z przypadkowym wyrzuceniem bomby atomowej w Georgii, a w tym czasie był to już... 13 taki przypadek. Tym razem bomba została zrzucona w zaludnionym terenie, wobec czego wojsko nie mogło tej sprawy zatuszować. Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych decyzją sądu zostały zmuszone do wypłacenia rodzinie Greggów odszkodowania. Pięć miesięcy po wypadku rodzina otrzymała 54 tys. dol., co jest równowartością obecnych 600 tys. dol. Walter Gregg miał również otrzymać listy z przeprosinami. Mężczyzna nagle wybudził się ze śpiączki. Pierwsze jego słowa zaskoczyły wszystkich Pomimo braku detonacji nuklearnej, wypadek ten uwypuklił nieodłączne niebezpieczeństwa związane z utrzymywaniem i transportem arsenałów jądrowych. Dochodzenie potwierdziło, że wypadek był spowodowany czynnikiem ludzkim. Siły Powietrzne wzmocniły procedury szkoleniowe i wdrożyły zaostrzone protokoły bezpieczeństwa. W 2008 r. w Mars Bluff postawiono znak upamiętniający wydarzenia. Znalazła się na nim informacja o rodzinie Greggów, która ucierpiała w wyniku zdarzenia, a także wzmianka o tym, że wskutek wybuchu ucierpiały budynki w promieniu 5 mil (8 km).

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS