Home/entertainment/Frontman Maneskin Nie chce byc dupkiem Chciaem byc wielka gwiazda. I to od pierwszego dniaWYWIAD

entertainment

Frontman Maneskin Nie chce byc dupkiem Chciaem byc wielka gwiazda. I to od pierwszego dniaWYWIAD

Z zespoem Maneskin wygra Konkurs Piosenki Eurowizji i zdoby swiatowa sawe. Teraz frontman Damiano David spiewa pod wasnym nazwiskiem. Rozmawialismy z piosenkarzem rockowym i autorem tekstow o lekach spotkaniu z Mickiem Jaggerem i przyszosci jego zespou.

October 24, 2024 | entertainment

25-letni Damiano David już od pewnego czasu myślał o solowej karierze. I to mimo wielkiego sukcesu jego czteroosobowego zespołu Måneskin, który od zwycięstwa w Konkursie Piosenki Eurowizji trzy lata temu podbija światowe listy przebojów. Było to pierwsze od 1991 r. zwycięstwo Włoch w tym prestiżowym konkursie muzycznym. Niedawno wokalista zespołu wydał swój pierwszy solowy utwór zatytułowany "Silverlines". Na filmie zapowiadającym premierę singla powiedział: "Kocham muzykę, sztukę i kobiety. Uwielbiam uczucie noszenia pięknych ubrań i zapach dobrych perfum. W życiu byłem złodziejem, kłamcą, kochankiem i mistrzem przemian". Zdecydował się pan na solowy projekt, mimo sukcesów zespołu. Dlaczego? Damiano David: W ciągu ostatnich dwóch, trzech lat przeżyłem niesamowite doświadczenia. Czerpałem z nich pełnymi garściami, aż dotarłem do momentu, w którym moja emocjonalna strona nie była już w stanie wrócić do normalności. Pojawił się strach, stałem się bardzo smutny i oderwany od rzeczywistości. To wywołało pragnienie, by zrobić coś, co pozwoli mi wyrazić siebie i moją wrażliwość w pojedynkę. Nie chciałem się już bać, chciałem zaakceptować siebie takim, jakim jestem, i być gotowym, by to pokazać światu. Mówił pan, że podróżował dookoła świata, aby odnaleźć swój prawdziwy głos. W jakie kierunki się pan wybrał? Patrząc na to, gdzie zostawiłem swoje ślady, dosłownie objechałem cały świat. W tym czasie pojawiło się wiele pięknych, ale też przerażających rzeczy, które w pewnym momencie mnie przerosły. Poczułem, że muszę wrócić do punktu wyjścia, aby na nowo zacząć, opierając się na nowo odkrytej wiedzy o sobie, moich potrzebach i priorytetach. Wydaje się, że z pierwszym solowym singlem udało się to panu zarówno muzycznie, jak i wizualnie. "Silverlines" brzmi bardzo jak bardzo osobisty i poetycki kawałek. W tekście padają słowa: "Nie czuję już smutku, cisza po burzy, pokój należy do mnie". Utwór promował pan zdaniem: "Dziś jest pierwszy dzień mojego życia". Czy jako artysta solowy czuje się pan jak nowo narodzony? Tak, wkraczam w zupełnie nowy, inny świat. Dzięki temu odzyskałem swoją prawdziwą ludzką naturę, mam jej teraz dziesięć razy więcej niż przed tym restartem. Emocjonalnie jestem teraz znacznie bardziej otwarty, moja sfera uczuć jest zupełnie inna. Jestem o wiele dojrzalszy, spokojniejszy i mniej niepewny. Te chwile są jednymi z najszczęśliwszych w moim życiu. Teraz jestem prawdziwym sobą. W wywiadach wspominał pan o traumatycznych doświadczeniach w branży muzycznej. Czy mógłby pan opowiedzieć o nich bliżej? Myślę, że to nie jest teraz odpowiednie miejsce na to. Mimo to, po zwycięstwie w konkursie Eurowizji świat rock’n’rolla leżał u stóp pana i zespołu. Iggy Pop, ojciec chrzestny punku, nagrał niedługo potem nową wersję waszego utworu "I Wanna Be Your Slave", aby wykonać go razem z wami, bo zakochał się w waszym zespole. Nawet Rolling Stones wyrazili swoje uznanie dla Waszej muzyki. Mick Jagger osobiście zaprosił Was jako support na koncert kończący ich trasę po USA w Las Vegas 6 listopada 2021 r. To było coś wielkiego, po prostu nie do opisania. Mieliśmy okazję porozmawiać z nimi na backstage’u. Jagger złożył wam hołd po występie, mówiąc: "Zadziwia mnie, że największy zespół rockowy na świecie pochodzi z Włoch. Zagraliśmy z nimi i otrzymali wspaniałą reakcję od publiczności. Wszyscy oczekiwalibyśmy, że to będzie zespół angielski lub amerykański". Co oznaczało dla pana to uznanie? Czuliśmy się bardzo zaszczyceni. Kiedy ktoś taki jak Mick Jagger mówi coś takiego, to dowód, że osiągnęliśmy coś wyjątkowego, co wiele osób uważa za piękne i ważne. Więcej nie można oczekiwać od swojej twórczości. Pochwała Jaggera zainspirowała pana rodaka, słynnego artystę ulicznego TVBoy’a, do stworzenia w Vicolo del Fico w sercu Rzymu muralu, na którym klęczy pan pokornie przed Jaggerem, który zakłada panu koronę. Dzieło zatytułowane jest "Koronacja". Czy kiedykolwiek wyobrażał pan sobie taką formę adoracji? Nawet jeśli to brzmi arogancko, to tak, wymarzyłem i pragnąłem tego hype'u. Kiedy w wieku 16 lat zacząłem grać z zespołem, chciałem być wielką gwiazdą. I to od pierwszego dnia. Kiedy takie marzenia jednak się spełniają, trzeba nauczyć się radzić sobie ze sławą. Ma pan 25 lat, jest w wieku, w którym swego czasu Amy Winehouse, Janis Joplin, Jimi Hendrix, Jim Morrison, Brian Jones i Kurt Cobain byli uwielbiani przez miliony fanów. Żaden z nich nie dożył więcej niż 27 lat. Zastanawiał się pan nad tym? Wow, to ekstremalna myśl. Faktycznie, w naszej branży istnieje duże ryzyko, że można zostać przytłoczonym przez to życie. Dlatego staram się jak najbardziej dbać o moje życie prywatne i moją ludzką stronę, by były bezpieczne i zdrowe. Czyli nie ma obawy, że straci pan grunt pod nogami? Myślę, że nie ma potrzeby się o to martwić. Czy to także dzięki pana mantrze? Podobno każdego ranka przypomina pan sobie: "Nie bądź dzisiaj dupkiem". Czasem warto o tym sobie przypomnieć. Ta myśl pomaga mi być dobrym człowiekiem. Nic nie dzieje się samo z siebie. A poza tym, kiedy robi się coś, aby być zdrowym, zawsze uwalnia to pozytywną energię. Co pan robi, żeby czuć się dobrze fizycznie i psychicznie? Do 17. roku życia pasjonował się pan koszykówką, grał dla renomowanego klubu w rodzinnym mieście i uchodził za utalentowanego gracza — a teraz? Kiedy tylko mogę, przynajmniej cztery, pięć razy w tygodniu, chodzę na siłownię, żeby trenować z ciężarami. Nie mam dużych mięśni, bo ich nie potrzebuję. Robię trening wytrzymałościowy, co naprawdę mi służy. Czy nosi pan wtedy koszulkę Diego Maradony, zmarłego cztery lata temu argentyńskiego bohatera piłki nożnej? (śmieje się) Nie. Chodzi o koszulkę, którą dostałem kilka lat temu? Dokładnie. Jak to się stało? Podarowano mi ją po koncercie w Neapolu. Maradona grał w tamtejszej drużynie SSC Napoli od 1984 do 1991 r. i poprowadził klub do pierwszych dwóch tytułów mistrza. To koszulka, którą nosił Maradona, jest brudna i pochodzi z lat 80. Po naszym występie ktoś przyszedł do mojego hotelu, prawdopodobnie pracownik muzeum klubu i wręczył mi tę koszulkę. Nie mogłem w to uwierzyć i na początku nie chciałem uwierzyć, że ta koszulka naprawdę była dla mnie. W końcu symbolizuje ona ważny okres w historii włoskiej piłki nożnej. Nie wiem, ile ta koszulka jest warta, ale myślę, że to najcenniejsza rzecz, jaką posiadam. Gdzie ją pan przechowuje? To moja tajemnica. Wróćmy jeszcze do pana solowej kariery. Jak zespół zareagował na pana solowy projekt? Omówiliśmy to wszystko razem. Dlatego nie było żadnych bolesnych reakcji. Jestem głęboko świadomy, że to dzięki zespołowi mogę teraz podążać tą drogą. To stamtąd pochodzę, to moje fundamenty. Przede wszystkim to moi trzej członkowie zespołu zawsze mnie wspierali na scenie. Byli moją tarczą — zasada była prosta: jeśli ja coś zepsuję, oni mnie uratują, a jeśli oni coś zepsują, ja ich uratuję. Byliśmy czterema przyjaciółmi i nadal nimi pozostaniemy. Zresztą, teraz każdy z nas pracuje nad własnymi projektami. Basistka zespołu działa jako DJ i niedawno wydała piosenkę "Get up bitch! shake ya ass" z brazylijską piosenkarką Anittą. Czy to, że wszyscy zajmujecie się teraz solowymi projektami, oznacza koniec Måneskin? Nie ma powodu do obaw. Już rozmawialiśmy o tym, że wrócimy do współpracy i jak będzie ona wyglądać. Kiedy to nastąpi, jeszcze nie wiadomo. Zobaczymy, jak będziemy się czuć na naszych solowych ścieżkach. To piękne, dzielić pomysły, muzykę, projekty, scenę i sukcesy z innymi. Ale jednocześnie uważam, że każdy artysta powinien też czasami robić coś swojego, żeby móc powiedzieć: "To jestem ja". Choć jako solowy artysta wcale nie jesteś sam. Bez zespołów i ludzi, którzy cię wspierają, nie osiągniesz niczego wyjątkowego, nawet jako solista. Jest jeszcze coś, co uważam za ważne. Co takiego? Artysta nigdy nie powinien tkwić w swojej strefie komfortu. Jeśli ja się rozwijam, rozwija się też zespół. Jeśli przestanę się rozwijać, zespół również przestanie. Kiedy pewnego dnia wrócimy z nowymi pomysłami i doświadczeniami, wszyscy na tym skorzystamy. Kiedy ukaże się pana pierwszy solowy album i czy jest już data pierwszego koncertu? Jeszcze nie mogę powiedzieć nic konkretnego. Jesteśmy na etapie planowania. Może zdradzi pan swoje życiowe motto, jeśli takie pan ma? Mam kilka, ale najważniejsze brzmi: nie chcę być dupkiem!

SOURCE : kultura
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS