Home/business/Ulubiona "wojenna" inwestycja Polakow. "Pakuja je do plecakow ewakuacyjnych"

business

Ulubiona "wojenna" inwestycja Polakow. "Pakuja je do plecakow ewakuacyjnych"

Mieszkania stay sie inwestycyjnym hitem ostatnich lat. Natomiast przez wojne u sasiada poziom niepokojow rosnie i coraz wiecej osob chce sie ubezpieczyc na "czarna godzine". Popularnosc zyskuja wiec monety. W ostatnich latach rynek numizmatyczny przezywa rozkwit przyznaje dziaajacy w branzy Maciej Trytek. Polakow przekonuja nie tylko potencjalne zwroty z takich inwestycji.

July 07, 2024 | business

W ostatnim czasie Polaków niekoniecznie motywuje natomiast wizja dużych zysków. — Po prostu monety łatwiej schować do plecaka ewakuacyjnego niż cokolwiek innego — słyszymy od naszych rozmówców. Jakie monety najlepiej wybrać, by mieć pewność, że zachowają wartość? Zasadniczo eksperci dzielą inwestycje w monety na "bezpieczne" i "trudne". Zacznijmy od tych pierwszych. "Bezpieczne" inwestycje w monety Za takie uchodzą monety bulionowe, czyli zwykle wykonane ze złota czy srebra, które są emitowane w celach inwestycyjnych. Najczęściej wybierane są u nas monety wytwarzane przez renomowane mennice, na przykład Mennicę Stanów Zjednoczonych. Amerykańskie mają niezaprzeczalną zaletę — można je spieniężyć bez problemu na całym świecie. I właśnie dlatego są często wkładane przez Polaków do . Nie jest tak, że na tym rynku liczą się tylko monety z USA. Popularne są też australijskie "kangury" czy monety z Wielkiej Brytanii. Renomę mają też Krugerrandy z RPA, które uchodzą za nieco bardziej przystępne cenowo. Niemałą popularnością cieszą się również "Bieliki", czyli uncjowe . Eksperci radzą, by stawiać na właśnie takie mennice. To swoista "pieczęć jakości", która sprawia, że łatwo je wymienić w dowolnej części świata. Istotne jest też, aby kupować takie monety w renomowanych źródłach. Na tym rynku bowiem nie brakuje oszustów. Oczywiście jest też pewne ryzyko, że oszuści będą się "podszywać" pod mennice. — mówi w rozmowie z Business Insider Polska Przemysław Ziemba. Gdy ceny złota czy srebra nie notują dramatycznych wahań, monety bulionowe są uznawane po prostu za stabilną inwestycję. Łatwo je schować — dużo łatwiej niż np. sztabkę złota. — Chodzi tu nie tylko o plecaki ewakuacyjne, ale też np. ochronę przed złodziejami. Przestępca prędzej znajdzie w naszym domu sztabkę niż monetę — słyszymy od jednego z inwestorów. Na szczęście wybór jest dość szeroki i można dostosować monety do swojego budżetu. Amerykańska moneta o wadze 1 uncji z 24-karatowym złotem kosztuje np. 3,2 tys. dol., a zatem 12,9 tys. zł. Są też jednak srebrne monety za kilkadziesiąt dolarów. Nie brak oczywiście propozycji dla najzamożniejszych. Kilogramowe monety z Australii mogą kosztować ponad 300 tys. zł. Mniejszym szacunkiem kolekcjonerzy czy inwestorzy darzą monety dla pasjonatów różnych filmów, czy nawet gier. Na rynku jest pełno takich okazów np. z motywami z "Gwiezdnych Wojen". — Traktuję to wszystko raczej jako gadżety niż poważne inwestycje. Już wolałbym kupić sztabkę złota — opowiada nam jeden z właścicieli punktu numizmatycznego. Inwestowanie "trudne" Inwestowanie w monety bulionowe ma wiele zalet, natomiast uchodzi w branży za coś bardziej dla początkujących. Trudno bowiem uzyskać gigantyczne zwroty z takich inwestycji. No, chyba że któraś z monet stanie się po jakimś czasie kolekcjonerskim hitem. To się też oczywiście zdarza. "Zaawansowani" inwestorzy szukają natomiast monet rzadkich. Jeśli mało wyemitowano monet lub mało się ich zachowało, bo np. część nakładu została zniszczona przez emitenta, to są one zwykle szczególnie poszukiwane przez kolekcjonerów, a co za tym idzie — są też droższe — przekonuje Przemysław Ziemba. — Znaczenie mają walory historyczne czy artystyczne oraz to, jak bardzo moneta jest unikalna. Najdroższa polska moneta sprzedała się w kraju za ponad 3 mln zł. Zagraniczne, rzadkie monety także osiągają wysokie ceny — dodaje Przemysław Ziemba. A Maciej Trytek przypomina niedawne hity sprzedaży. Półtalar z 1628 r. został niedawno sprzedany za 39 tys. zł, a 10 guldenów z 1935 r. z Wolnego Miasta Gdańsk — za 16,3 tys. zł. Sztuką jest tu rzecz jasna znalezienie takiej monety i potem jej umiejętne sprzedanie. Eksperci radzą, by zacząć od... sprawdzania rodzinnych kolekcji. Inną metodą zakupu są aukcje, których jest ostatnio zatrzęsienie. Jak jednak wskazuje Przemysław Ziemba, są one obecnie nie tylko stacjonarne, ale też i internetowe. Z tego względu w Polsce "polują" na okazję również kolekcjonerzy z USA czy z Azji. — Przez to — konkurencja jest po prostu za duża — wskazuje prezes Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego. Aukcje nie są też łatwe z innego powodu. Żądzą się swoją dynamiką. — Koniec końców moneta jest warta tyle, ile ktoś za nią chce zapłacić. Na aukcjach bywa tak, że moneta, którą wyceniamy np. na 10 tys. zł, zaczyna nagle być bardzo wysoko licytowana. Ktoś rzuci 20 tys., ktoś przebije na 30 tys... I nie wiedzieć właściwie czemu, moneta jest sprzedawana za dużo większą stawkę. Czasem też dlatego, że pojawiają się emocje. Więc to jest sport dla znawców. Bez szczegółowej wiedzy na aukcjach można nieźle popłynąć. I nieźle stracić — opowiada nam doświadczony inwestor. — Zacząłbym w każdym razie rozpocząć przygodę z numizmatami od ewentualnego zakupu w renomowanych firmach. Tam się wszystko odbywa w sposób zorganizowany i profesjonalny i mamy większą pewność, że moneta nie jest fałszywa — wtóruje Przemysław Ziemba. Destrukt na wagę złota Laika to może zaskakiwać, ale to właśnie "wadliwe" monety bywają najwyżej wyceniane przez inwestorów oraz kolekcjonerów. Chodzi o niedodrukowane szczegóły czy też brak jakiegoś koloru. Jak tłumaczy Przemysław Ziemba, tyczy się to zarówno monet, jak i np. banknotów. tłumaczy. Jeśli chodzi o banknoty, to też obowiązuje zasada: im rzadsze, tym lepsze. "W 2023 r. na naszej aukcji numizmatycznej sprzedał się jednostronny komplet ośmiu banknotów Generalnego Gubernatorstwa Warszawskiego z 1916 r. Były to wzory marek polskich z nadrukiem »Muster«. Czyli były to banknoty przeznaczone dla banków, żeby te miały wzory do porównania z banknotami będącymi w obiegu. Komplet sprzedał się za ponad 120 tys. zł" — opowiada Przemysław Ziemba. — — opowiada Maciej Trytek. Wszyscy nasi rozmówcy podkreślają jeszcze jedno. Numizmatyka to nie jest dla nich tylko sposób na inwestycję. To też — a może przede wszystkim — pasja. Jak się jej nie odkrywa, zwykle po pewnym czasie człowiek przestawia się na prostsze sposoby pomnażania kapitału. — W przypadku starszych monet można łączyć pasję do poznawania historii z inwestowaniem — wskazuje Maciej Trytek.

SOURCE : businessinsider_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS