Home/business/Tak powodz wpynie na gospodarke. Czonek RPP wskazuje problem WYWIAD

business

Tak powodz wpynie na gospodarke. Czonek RPP wskazuje problem WYWIAD

Powodz mimo lokalnych czesto dramatycznych skutkow w skali makro nie powinna miec znaczacych konsekwencji ekonomicznych. W tym takze mam nadzieje dla inflacji mowi w wywiadzie dla Business Insider Polska Ludwik Kotecki z Rady Polityki Pienieznej. Jego zdaniem koszty dla gospodarki moga wyniesc ok. 1 proc. PKB a bezposrednie i szybkie skutki odczuje budzet panstwa za sprawa nie tylko wyzszych wydatkow ale takze nizszych dochodow.

September 23, 2024 | business

Powódź, mimo lokalnych, często dramatycznych skutków, w skali makro nie powinna mieć znaczących konsekwencji ekonomicznych. W tym także mam nadzieję dla inflacji. Nie sądzę, by przedsiębiorcy chcieli masowo wykorzystywać tę tragedię do podnoszenia cen na niektóre towary czy usługi, na które popyt może trochę wzrosnąć na powodziowych terenach. A odbudowa będzie rozciągnięta w czasie, więc też jej wpływu także nie skumuluje się w znaczące liczby czy procenty. . Bezpośrednie i szybkie skutki odczuje natomiast , i to zarówno po stronie wyższych wydatków, jak i niższych dochodów. Już w tym roku będzie to kilka miliardów złotych. Na całościowe podsumowanie skutków powodzi musimy jednak jeszcze chwilę poczekać. Budżet nie pomaga Przyjęty przez rząd projekt budżetu na 2025 r. wskazuje na tylko bardzo nieznaczną konsolidację fiskalną, prowadzącą wciąż do szybkiego wzrostu długu publicznego i wysokich potrzeb pożyczkowych. W momencie, kiedy wzrost PKB przekracza w przyszłym roku 3 proc. i według wszystkich prognoz ma stopniowo przyspieszać, i będzie bliski potencjałowi polskiej gospodarki w przyszłym roku, gdy mamy procedurę nadmiernego deficytu, wszyscy liczyli, że deficyt całego sektora instytucji rządowych i samorządowych będzie jednak poniżej 5 proc. PKB. Okazało się, że mamy w projekcie budżetu na przyszły rok deficyt w wysokości 5,5 proc. PKB. To zaś oznacza, że . Oczywiście zobaczymy, co będzie w ostatecznym projekcie budżetu, który trafi do parlamentu, jednak zakładam, że zmiany nie będą istotne. Ważne będzie też to, co rząd pokaże w towarzyszącej budżetowi strategii zarządzania długiem sektora finansów publicznych, bo to jest dokument o dłuższym, czteroletnim horyzoncie czasowym, który jednak powinien pokazywać zmianę w tendencji relacji długu publicznego do . I w końcu czekamy z niecierpliwością też na przygotowywany w ramach koordynacji polityk gospodarczych w UE program strukturalno-fiskalny, także wieloletni. Te dokumenty pokażą kierunek polityki budżetowej i wynikającej z niej perspektywę finansów publicznych w Polsce. To z pewnością w dużym stopniu tłumaczy brak konsolidacji. Zmienia się struktura wydatków, a nakłady na zbrojenia są istotnym czynnikiem tej zmiany. Takie wydatki nie są mocno proinflacyjne, duża ich część zresztą realizowana jest poza granicami Polski. i w kolejnych latach pozwolą odwrócić trend w długu publicznym. Przekroczenia tego progu nie da się już uniknąć, co zresztą już poprzedni rząd małym drukiem pokazywał w swoich dokumentach. To efekt licznych błędów polityki fiskalnej w ostatnich latach, o których wielu ekonomistów mówiło. . W złym scenariuszu, przy niesprzyjających okolicznościach, to się może zdarzyć już w przyszłym roku. Nasze progi ostrożnościowe oczywiście nie będą się uruchamiały, czyli rząd nie będzie zmuszony do równoważenia budżetu czy tworzenia nadwyżki. Natomiast fakt, że nasz dług przekroczy 60 proc. PKB, będzie symbolicznym przełamaniem pewnej bariery, której do tej pory wszyscy bali się przełamać. Panowało przekonanie, że finanse państwa są bezpieczne i stabilne, jeśli ten prawidłowo liczony dług publiczny, czyli właśnie według metodologii UE, jest poniżej 60 proc. PKB. Być może to przekroczenie będzie chwilowe, a strategia pokaże, że celem rządu jest, aby dług dalej już nie rósł. Szczególnie gdyby okazało się, że dług wraca poniżej limitu relatywnie szybko. . Są jednak inne elementy, które w większym stopniu determinują moment, kiedy RPP podejmie decyzję o wysokości stóp procentowych. Najważniejsza jest zawsze inflacja i to jaka jest perspektywa trwałego osiągnięcia celu inflacyjnego. Dlatego powinniśmy skupić się na tym, co będzie się działo z dynamiką cen do końca tego roku i na początku przyszłego. Ważny moment dla RPP CPI, ta najbardziej znana i podawana jako miara presji inflacyjnej, będzie w najbliższych miesiącach podlegać wciąż silnym efektom bazowym i zmian jednorazowych czy tymczasowych. Przedwyborcze zmiany cen leków dla niektórych grup społecznych w zeszłym roku spowodują, że inflacja tak mierzona wzrośnie silnie we wrześniu. Dlatego lepszy, stabilniejszym wskaźnikiem mierzenia tej presji w Polsce jest obecnie tzw. inflacja bazowa. I tu ostatnio mieliśmy niezłą informację, bo w sierpniu okazało się, że jest ona wbrew oczekiwaniom niższa niż była w lipcu, bo wyniosła 3,7 proc. Jeśli do końca roku inflacja bazowa pozostałaby poniżej granicy 4 proc., to byłby to dobry punkt wyjścia do oczekiwania, że w przyszłym roku od lipca zaczniemy zbliżać się do naszego celu, którym są trwale stabilne ceny z inflacją około 2,5 proc. A to ważny element dla przyszłych decyzji RPP. Podtrzymuję swoje stanowisko, że . Marzec jest dobrym momentem, bo Rada będzie dysponować nową projekcją inflacji, poznamy koszyk inflacyjny po zmianach, będziemy wiedzieli już co z cenami nośników energii i ich ewentualnym wpływem na inflację oraz cenami administrowanymi, oraz skalą podwyżek akcyzy, które mają wejść w życie w marcu przyszłego roku. Oczekiwanie, że korekta stóp procentowych nastąpi w przyszłym roku, jest bardzo powszechne. Pytanie jest oczywiście o skalę zmian stóp. Minister ma prawo wpisać do projektu budżetu, co uważa za najbardziej prawdopodobny scenariusz. Zazwyczaj przyjmuje się oczekiwania rynkowe na moment opracowywania projektu ustawy budżetowej, czyli z sierpnia br. To nie znaczy, że podejmie właśnie takie decyzje co do stóp procentowych jak te, które przyjęto w projekcie budżetu na przyszły rok. Obecnie Rada nie kieruje się oczekiwaniami czy przewidywaniami rządu. To, co będzie się działo z polityką pieniężną, poziomem stóp procentowych, będzie podyktowane tylko i wyłącznie – przynajmniej taką mam nadzieję – przewidywaniami dotyczącymi inflacji i czynników na nią wpływających w horyzoncie 4-6 kwartałów. Jednak, jeśli nic się nie wydarzy, co by popsuło trend dezinflacji, to . Inflacja zmierza do celu Zgadzam się. Dlatego tak dużą wagę przykładam do marcowej projekcji, bo ona być może pokaże nam już, że po szczycie inflacji w lutym i marcu przyszłego roku, dynamika cen zacznie się obniżać i w lipcu 2025 r. wróci do pasma odchyleń od celu, czyli znajdzie się w przedziale między 1,5 a 3,5 proc. i taka pozostanie do końca roku. . Jeśli taki scenariusz się zmaterializuje w marcowej projekcji inflacji, to będzie wówczas odpowiedni moment na poważną dyskusję o korekcie stóp procentowych. Nic na to nie wskazuje, bo jest ciągle kilka znaków zapytania. Poza tym z obniżkami stóp lepiej się lekko spóźnić niż zacząć je za wcześnie i żałować. Pamiętamy wszyscy błędną decyzję obniżenia stóp z września i października ubiegłego roku. Nie sądzę, aby dynamika płac w 2025 r. powtórzyła to, co obserwowaliśmy w tym roku. Nie będzie tak dużych, jakie mamy w tym roku wzrostów wynagrodzeń wypłacanych przez budżet. Wzrosty wynagrodzeń zaczną pewnie zbliżać się do tego, co jest zgodne z realiami polskiej gospodarki, czyli dynamiką PKB na poziomie 3 proc., wydajnością i inflacją. Nominalna dynamika płac na poziomie 7-8 proc. jest zgodna z tym scenariuszem inflacyjnym, o którym mówiłem, czyli zejścia inflacji do pasma odchyleń od celu w połowie przyszłego roku. Autor:

SOURCE : businessinsider_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS