Home/business/Szef Panstwowej Inspekcji Pracy za te zmiany bede gotow umrzec

business

Szef Panstwowej Inspekcji Pracy za te zmiany bede gotow umrzec

Marcin Stanecki Gownym Inspektorem Pracy zosta w poowie czerwca tego roku a juz miesiac pozniej w lipcu wywoa strach u przedsiebiorcow i nadzieje u niektorych zleceniobiorcow. Zapowiedzia skuteczniejsza zamiane umow cywilnoprawnych w umowy o prace. Na tym jednak nie poprzestaje. W rozmowie z Business Insider Polska mowi o jakie zmiany bedzie jeszcze walczyc i za ktore "jest gotow umrzec".

October 03, 2024 | business

A jak jest postrzegana Państwowa Inspekcja Pracy? Gdy ponad 20 lat temu zaczynałem pracę jako inspektor, było inaczej, ale gdy odchodziłem, rzeczywiście ten obraz nie był najlepszy. Teraz znowu wróciłem do Inspekcji Pracy i chcę pokazać jej inne oblicze. Po pierwsze spotykam się z pracodawcami, jestem otwarty na dialog, wsłuchuję się w ich głos, a wielu chce zadać pytanie głównemu inspektorowi i nie ma dla mnie litości. Mogę powiedzieć, że krew się leje. Związki zawodowe są dla mnie bardzo ważne, ale spotykam się ze wszystkimi stronami. Zanim odszedłem z inspekcji, przepracowałem w niej 20 lat, Chodziłem na kontrole i widziałem, jak ludzie byli wykorzystywani w sposób obrzydliwy, bezlitosny. Często zachowanie pracodawców wołało o pomstę do nieba. Wychowały mnie małe stolarnie, odlewnie i jak raz trafiłem do dużej firmy, gdzie była stołówka, wszyscy w kaskach, oznaczone każde niebezpieczne miejsce, to poczułem się zagubiony. Obchodzenie przepisów Kodeksu pracy, właśnie np. przez zatrudnianie na umowie zlecenia, albo dokumentacja tworzona na szybko na potrzeby kontroli, łamanie przepisów BHP. A ja chcę, aby Państwowa Inspekcja Pracy była nowoczesnym organem, który jest pomocny, działa efektywnie, skutecznie, rzetelnie, który podpowiada w trudnych sytuacjach, ale też szybko reaguje na nieprawidłowości. Za mało ludzi, za niskie pensje Tak i to jest nasz największy problem. 1500 inspektorów pracy, a tak naprawdę to mniej, bo ok. 100 osób ma funkcje kierownicze, dochodzą urlopy, zwolnienia. Nie ma realnej możliwości, by efektywnie kontrolować nieprawidłowości. W latach 2011-2021, mimo wzrostu zadań, dostaliśmy dodatkowo tylko 64 etaty. W 2023 r. trafiło do nas 43 tys. skarg, z tego 25 tys. zasadnych, a w sumie przeprowadziliśmy 61 tys. kontroli u prawie 50 tys. pracodawców. Na pierwszy rzut oka nie wygląda to na mało, ale wyliczyłem, że statystycznie inspektor ma szansę spotkać się z przedsiębiorcą raz na 46 lat. Obawy ze strony pracodawców o to, że wzmocnienie państwowej Inspekcji Pracy będzie skutkować wzmożonymi kontrolami, na ten moment są przesadzone. Brakuje nam ludzi, bo nie ma chętnych do pracy za 7300 zł brutto, a na tyle średnio może liczyć świeżo upieczony inspektor pracy. Ostatnio miałem telefon z Okręgowej Inspekcji Pracy, że mają super kandydata, ale jak usłyszał, ile będzie zarabiał, to odwrócił się na pięcie i wyszedł. Oczywiście będę zabiegał o większy budżet, ale także mechanizmy, które spowodują, że będziemy skuteczniejsi. Inspektor łatwiej zamieni umowę cywilno-prawną na etat Projekt cały czas szlifujemy w zespole kilkunastu najlepszych prawników Inspekcji. Tak, bo od lat bolejmy nad tym, że nie mamy skutecznych możliwości działania, gdy widzimy ewidentne obchodzenie przepisów prawa pracy. Dziś możemy złożyć pozew w sądzie o ustalenie stosunku pracy. Z roku na rok ich liczba maleje, bo sami przyznajemy, że są nieefektywne. W ubiegłym roku złożyliśmy tylko 52 pozwy, choć w poprzednich latach było ich średnio 200. Niestety orzecznictwo poszło w kierunku niekorzystnym dla osób w trudnej sytuacji. Decyduje wola stron, choć zatrudniony często jest zmuszany do takiej, a nie innej decyzji. W naszym projekcie jednak nie ma powszechnego domniemania stosunku pracy, choć taką zmianę już niedługo może wprowadzić dyrektywa platformowa. Chcemy, aby z decyzjami inspektorów pracy było podobnie jak z decyzjami ZUS. Z naszego punktu widzenia ważne jest, aby kodeksowa definicja stosunku pracy składała się z pięciu, sześciu charakterystycznych punktów odróżniających umowę o pracę od zlecenia. Spełnienie tych wytycznych, czy kilku z nich, powalałoby wydać decyzję, którą potem badałby sąd pracy. Dzięki temu uprości to postępowanie w takiej sprawie. Tu też trzeba pamiętać, że inspektor spotyka się na sali sądowej z profesjonalnym pełnomocnikiem procesowym, który prowadzi wiele spraw, wie, jak i kiedy składać wnioski, jak zadać pytanie świadkowi. Inspektor wie za to lepiej, jak przeprowadzić kontrolę. Stąd chcemy mieć prawo do wydawania decyzji, ale to nie jest główny cel reformy, choć najbardziej medialny. Na naprawieniu Państwowej Inspekcji Pracy, a do tego potrzebne jest zbudowanie dobrego zespołu. Wynagrodzenia są ważne, ale nie tylko. Chcę wprowadzić wiele ułatwień, które by sprawiły, że w Inspekcji Pracy chce się pracować. Przede wszystkim dla przeciętnej osoby Państwowa Inspekcja Pracy to organ o charakterze represyjnym, choć my nie tylko karzemy, ale też pomagamy. Chcę więc wprowadzić zapis, że podczas pierwszej kontroli co do zasady nie będziemy karać. Chcemy też otworzyć się na kontrole prowadzone zdalnie. Wyobrażam sobie, że inspektor siedzi przed komputerem, a BHP-owiec na żywo pokazuje mu budowę, np. za pośrednictwem telefonu komórkowego. Co za tym idzie m.in. elektroniczną legitymację inspektora i podpisywanie protokołu kwalifikowanym podpisem zamiast ręcznego i osobistego podpisywania przez pracodawcę. Bo dziś to kontrolowany, trochę jak za króla Ćwieczka, musi osobiście do nas przyjechać i protokół podpisać. Traci czas. To będzie duże ułatwienie i dla pracodawców, i dla nas. Prosta rzecz, która powinna być już dawno standardem. Ponadto inspektorzy np. wciąż nie mają zadaniowego czasu pracy. Kary pieniężne nie mogą się opłacać bardziej niż łamanie prawa Projekt ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę (UC62) przygotowany przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej rzeczywiście realizuje nasze postulaty. Obecnie inspektor może nałożyć mandat w wysokości od 1 tys. do 2 tys. zł, a w przypadku recydywy nawet do 5 tys. zł. Sąd zaś może nałożyć maksymalnie karę 30 tys. zł. Projekt przewiduje podwyższenie dolnego limitu kary do 1,5 tys. zł, a górnego do 45 tys. zł. Mówiąc w skrócie, chodzi o to, aby kara spełniała swoją funkcję, by nie dochodziło do sytuacji, że bardziej opłaca się zapłacić mały mandat niż przestrzegać przepisów. Tam jest jednak jeszcze jedna ważna zmiana. Po pierwsze w końcu będzie jednoznacznie ustalone, że sankcji podlega zarówno wypłacenie niższego niż minimalne wynagrodzenia za każdą godzinę wykonania zlecenia, jak i jego niewypłacenie w ogóle. To jest całkiem nowa kara, z której wprowadzenia jestem bardzo szczęśliwy. Obecnie przedsiębiorca ponosi odpowiedzialność jedynie za zaniżenie wynagrodzenia. Do tego projekt przewiduje obowiązek wypłaty wynagrodzenia z tytułu umowy zlecenia do 10. dnia następnego miesiąca. Obecnie przepis mówi, że wypłata powinna nastąpić raz w miesiącu, przez co zdarza się, że zatrudniony dostaje pierwszą wypłatę niemal po dwóch miesiącach od podpisania umowy. To są zmiany, których będę bronił, i za które mówiąc górnolotnie — będę gotów umrzeć. Choć są jeszcze dwa postulaty, które nie zostały prowadzone. Powiedzmy sobie wprost: obecnie dla pracodawcy lepiej jest zapłacić 1000 zł kary za brak ewidencji, niż pokazać prawdziwą i tym samym wskazać, że są naruszenia w przepisach o czasie pracy. To jest bardzo częsta praktyka. Ja najczęściej w przypadku skarg dotyczących naruszeń czasu pracy karałem właśnie za brak ewidencji, bo pracodawca mówił: nie mam, proszę mnie ukarać. Czym dla niego jest 1000 zł, gdy wypłaca mniej, niż powinien. Chcemy, żeby kara była bardziej odczuwalna, miała charakter odstraszający, a górna granica 45 tys. zł powinna tak zadziałać. Żeby kary były nieuchronne, musi być więcej inspektorów, a wysokość kary to jeden z elementów wzmacniających politykę państwa. Nowe zasady pensji minimalnej Widziałem na własne oczy wynagrodzenie zasadnicze pracownika w wysokości 1000 zł, a reszta była uzupełniana nagrodą, która powinna być czymś ekstra, za wzorowe wypełnianie obowiązków. Dlatego jak słyszę te argumenty, że znikną nagrody, to pytam: czym one są? Każdy z nas intuicyjnie wie, że nagroda to coś ekstra. Wiem, że w ministerstwie rozważano inne warianty zapisów, ale rodziły one niebezpieczeństwo kolejnych nadużyć. Jesteśmy tak kreatywnym narodem, że np. będziemy płacić za naukę języków obcych, punktualne przychodzenie do pracy. Dlatego to jest bardzo dobre rozwiązanie — to będzie zmiana cywilizacyjna, a wraz z innymi wprowadzimy w końcu prawo pracy w XXI w. Jeśli godzimy się, aby nagrody i premie uwzględniać w minimalnym wynagrodzeniu, to jest to dla mnie jawne obchodzenie przepisów. To jest granda. Dlatego postuluję dodatkowo, aby obok wymogu zapewnienia pracownikowi wynagrodzenia zasadniczego w wysokości nie niższej niż minimalne wynagrodzenie za pracę, zobowiązać strony do wskazania w umowie dokładnej kwoty wynagrodzenia zasadniczego, obok ewentualnych innych składników pensji takiego pracownika. Zależy mi, aby Państwowa Inspekcja Pracy działała, prawo pracy było przestrzegane, żebyśmy nie byli instytucją blankietową, fasadową, istniejącą tylko na papierze. Chciałbym zmienić nasze oblicze.

SOURCE : businessinsider_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS