Home/business/Rodzina na umowe zlecenie. Rodzice zastepczy zaozyli zwiazek zawodowy i ida na starcie z systemem

business

Rodzina na umowe zlecenie. Rodzice zastepczy zaozyli zwiazek zawodowy i ida na starcie z systemem

Sa zatrudnieni na umowach smieciowych. Zarabiaja duzo ponizej sredniej krajowej. Maja nienormowany czas pracy. Nie wiedza jakie moga wypracowac emerytury. Jestesmy rodzicami ale tez pracownikami. Chcemy wykonywac swoja prace w godnych warunkach mowi ukasz Skinderowicz-Kaliszewski zawodowy rodzic zastepczy tata dla trzech ciezko chorych chopcow. Wspolnie z zona Anna i innymi rodzicami zaozy pierwszy w Polsce zwiazek zawodowy rodzin zastepczych ktory ma reprezentowac ich interesy w kontaktach z instytucjami panstwowymi.

October 04, 2024 | business

Łukasz i Ania byli wolontariuszami w ośrodku, w którym przebywał Dawid. Choć mogli mieć własne, biologiczne dzieci, zdecydowali, że chcą otoczyć opieką te, które już są na świecie. Pokochali Dawida i postanowili, że zostaną dla niego rodziną zastępczą. Okazało się jednak, że łatwiej i szybciej będzie chłopca adoptować. — Wraz z tą decyzją wsiedliśmy do pędzącego pociągu — mówi dziś Łukasz. Dziś ma 10 lat, chodzi do drugiej klasy szkoły specjalnej. Wkrótce czeka go operacja wymiany zastawki. Jest w terapii, ale z pewnymi dysfunkcjami będzie musiał pracować już zawsze. Najpewniej nie będzie nigdy w stanie funkcjonować samodzielnie — opowiada tata chłopca. 3,5 tys. zł na umowę zlecenie Dawid trafił do nich pod koniec 2019 r., a z początkiem 2020 r. Skinderowicz-Kaliszewscy przeszli szkolenie i w trzy miesiące później oficjalnie zostali kandydatami na niezawodową rodzinę zastępczą. W październiku tego samego roku trafiło do nich pierwsze dziecko. W polskim prawodawstwie wyróżnianych jest kilka typów rodzin zastępczych. Spokrewnioną rodzinę zastępczą mogą stworzyć najbliżsi krewni dziecka, czyli jego dziadkowie lub rodzeństwo. Niezawodowa rodzina zastępcza to taka, którą tworzą dalsi krewni dziecka lub osoby z nim niespokrewnione. Od zawodowej odróżnia ją to, że rodzice zastępczy decydują się pozostać w swojej dotychczasowej pracy i nie pobierają z tytułu wychowywania dziecka wynagrodzenia. Rodziny zastępcze pełniące funkcję pogotowia rodzinnego przyjmują dzieci w przypadkach nagłych i opiekują się nimi — w teorii — do czterech miesięcy. W praktyce okres ten bywa często przedłużony. Są w końcu rodzinne domy dziecka, które, w myśl zapisów ustawy, powinny przyjmować od czterech do ośmiorga podopiecznych. Funkcjonują na podstawie umowy o świadczenie usług, a osobie prowadzącej rodzinny dom dziecka przysługuje wynagrodzenie. Ania i Łukasz po roku z niezawodowej rodziny zastępczej stali się rodziną zawodową. Są też przeszkoleni na specjalistyczną rodzinę zastępczą i w praktyce taką tworzą. Jak jednak mówi gorzko Łukasz, stołeczny organizator pieczy zastępczej nie spieszy się z podpisywaniem odpowiedniego kontraktu. W związku z faktem, że tworzą zawodową rodzinę zastępczą, jedno z nich musiało zrezygnować z pracy zarobkowej. — Jestem zatrudniony na umowie zlecenie. Do niedawna jako zawodowy rodzic zastępczy zarabiałem 2 tys. 400 zł netto miesięcznie. Ania dodatkowo jest zatrudniona jako osoba do pomocy przy sprawowaniu opieki nad dziećmi. Również na umowę zlecenie. Te pieniądze mają w teorii pozwolić na utrzymanie Łukasza i dzieci i pokrycie wszystkich codziennych potrzeb chłopców. A te są niemałe. Rodzicom zastępczym udało się spionizować chłopca, a dzięki stałej terapii i determinacji opiekunów ma za sobą pierwsze samodzielne kroki. Łukasz i Ania przy wsparciu specjalistów pracują z Mikołajem nad komunikacją alternatywną. — Cieszymy się z najmniejszych rezultatów. Wiemy, że postępy są możliwe tylko w domu — przekonuje Łukasz. — Mikołaj był najsmutniejszym dzieckiem w ZOL-u, odmawiał jedzenia, czekała go operacja założenia PEG-a i miał być żywiony dojelitowo. Najmłodszy jest Adaś z autyzmem, trafił do rodziny, kiedy miał 1,5 roku. Diagnoza na NFZ była dostępna za dwa lata, rodzice wyłożyli więc środki z własnej kieszeni. Diagnozujemy chłopców w ośrodkach w całym kraju, jeździmy do Łodzi i Krakowa. To wszystko kosztuje — podkreśla Łukasz. Związek zawodowy Z końcem sierpnia małżeństwo wspólnie z grupą zaprzyjaźnionych rodziców zastępczych zarejestrowało związek zawodowy. — Pomysł nie był nowy, ale do tej pory brakowało śmiałków, którzy podjęliby się tego zadania. — Wiemy, że żaden polityk i żadna fundacja o nas nie zadba. Znudziło nam się śledzenie rozmów, z których nic nie wynika, a podczas których mowa jest o nas, ale bez nas — dodaje. Obecnie założyciele związku nagłaśniają inicjatywę i szukają rodzin gotowych do niej przystąpić. Planują szereg spotkań online, w ramach których wyklarują priorytety dalszych działań organizacji. Rodziców wspiera kancelaria prawna mecenas Ewy Pietrzak-Wojnowicz, która zajmuje się m.in. weryfikacją zawieranych z nimi umów. Te nie są ujednolicone. — Powiatowe Centra Pomocy Rodzinie, pełniące rolę pośrednika między powiatem a rodziną i będące w myśl ustawy organizatorem pieczy zastępczej, — W efekcie rodzice zastępczy, zamiast pokrywać z tych środków potrzeby dzieci, płacą z własnych kieszeni, a alimenty skłaniają rodziców biologicznych do fikcyjnego podtrzymywania kontaktów. W konsekwencji ich dzieci mają przez lata nieuregulowaną sytuację prawną i nie mogą trafić do adopcji — dodaje. Inny problem, o jakim mówi, to przydzielanie rodzinom zastępczym i rodzinnym domom dziecka większej liczby podopiecznych niż pozwala na to ustawa. Dla wielu są tylko numerem PESEL. Nie godzimy się na to — podkreśla. Jak mówi Urszula Molenda, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Radomiu, "Mając na uwadze wskazane powyżej limity, rodzina zawodowa lub prowadzący rodzinny dom dziecka zgodnie z zawartą umową nie powinni odmówić przyjęcia dziecka, jeśli dysponują wolnym miejscem. — tłumaczy Urszula Molenda. "Nigdy nie zaistniała sytuacja, aby wbrew woli rodziny zostało umieszczone tam dziecko. Odmowa rodziny nie pociąga też za sobą żadnych sankcji. W takich przypadkach kierujemy się zawsze zasadą dobra dziecka, które jest zagubione i przerażone zaistniałą sytuacją. Szukamy do skutku miejsca w takiej rodzinie, która jest gotowa i wyraża wolę zaopiekowania się nim" — przekonuje dyrektor PCPR w Radomiu. Jak dodaje, "W rodzinach zastępczych zawodowych funkcjonujących na terenie powiatu zdarza się, że umieszczamy w jednej rodzinie większą liczbę dzieci. Aktualnie w trzech rodzinach zawodowych mamy po czwórce dzieci, w jednej – siedmioro rodzeństwa. W każdym z tych przypadków nastąpiła wnikliwa analiza sytuacji, możliwości rodziny, wydana została pozytywna opinia koordynatora rodzinnej pieczy zastępczej, a przede wszystkim sama zawodowa rodzina zastępcza wyraziła na powyższe zgodę" — przekazała Business Insiderowi. Skontaktowaliśmy się także z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Olkuszu. Do momentu publikacji tego artykułu nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Remont, ubezpieczenie, diagnoza Od kiedy zostali rodziną zastępczą, Skinderowicz-Kaliszewcy nie byli jeszcze na urlopie: ani sami, ani z dziećmi. Nie pozwalają na to potrzeby chłopców i finanse. Gdyby jednak małżeństwo chciało odpocząć przez weekend albo nawet jeden dzień, opiekę nad dziećmi może powierzyć tylko innej zawodowej rodzinie zastępczej. Rodzice oczekują także możliwości otrzymania ekwiwalentu za niewykorzystany urlop, który mogliby przeznaczyć na potrzeby swoje i dzieci. Dla wielu dzieci z dysfunkcjami nawet krótki pobyt u zaprzyjaźnionej rodziny może oznaczać stres a nawet traumę, a w konsekwencji kolejne tygodnie poświęcone na ich ponowną stabilizację. Rodzice wolą więc zrezygnować z urlopu i trzymać się bezpiecznej rutyny. Inny postulat dotyczy funduszu remontowego . Koszty napraw, remontów i kaucji rodzice zastępczy muszą najczęściej pokrywać sami. Kolejna kwestia: ubezpieczenie zdrowotne. To problem szczególnie w rodzinach, w których jest duża rotacja podopiecznych. Dlatego rodzice zastępczy chcieliby systemu pozwalającego na ubezpieczenie dziecka na preferencyjnych warunkach, z możliwością przeniesienia polisy na inne. Część z postulatów związku to wyraz frustracji: odpowiednie przepisy istnieją, lecz nie są respektowane. Tak jest choćby z regulacjami dotyczącym wglądu w dokumentację dziecka, które ma trafić do rodziny zastępczej. Dlatego panuje na to ciche przyzwolenie — mówi Łukasz. Pierwszy i jeden z najważniejszych postulatów związku zawodowego to jednak ten dotyczący formy zatrudnienia. Obecnie od umów zleceń odprowadzane są składki na ubezpieczenie emerytalne, jednak przez lata nie były. — Nasze emerytury to jedna wielka niewiadoma — zauważa Łukasz Skinderowicz-Kaliszewski. — W grudniu ubiegłego roku chciałem sprawdzić moją zdolność i uzyskać pożyczkę. Okazało się, że moje niskie zarobki i umowa zlecenie wcale nie są największym problemem. Czy do budżetu powinni wliczać dzieci umieszczone w pieczy, czy może nie? Nie udało mi się wziąć pożyczki — opowiada ojciec zastępczy. Godne warunki pracy Łukasz nie lubi słowa misja. Jego zdaniem jest mocno zdewaluowane. Stało się wytrychem pozwalającym na przeciążanie rodzin zastępczych i ich niedofinansowanie. By jej sprostać, trzeba lubić dzieci, nie bać się niepełnosprawności, mieć w sobie ciepło, ale i determinację. — Paradoksalnie opieka nad dziećmi to najprzyjemniejsza część naszej pracy. Najgorsza jest walka z systemem — mówi. — Niestety mamy wrażenie, że piecza rodzinna po cichu się kończy. Jeśli teraz czegoś nie zrobimy, nie zaczniemy pracować nad profesjonalizacją zawodu rodzica zastępczego, to nie dalej jak za 20 lat piecza zastępcza będzie tylko ciekawostką historyczną. Inicjatorami założenia związku zawodowego jesteśmy my i rodziny takie jak my: między 30. a 40. rokiem życia, które mają jeszcze siłę, energię i nie boją się urzędników, nie ulegają PCPR-om — dodaje. Jak podkreśla, zawodowi rodzice zastępczy domagają się jedynie praw, jakie mają pracownicy zatrudnieni na umowach o pracę, w tym urzędnicy decydujący o wielu kwestiach dotyczących rodzin zastępczych i powierzanych im dzieci. Postulaty Związku Zawodowego Rodzin Zastępczych:

SOURCE : businessinsider_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS