Home/business/Polacy pokochali aplikacje "krolowej startupow". Poprzednia sprzedaa za 85 mln dol. WYWIAD

business

Polacy pokochali aplikacje "krolowej startupow". Poprzednia sprzedaa za 85 mln dol. WYWIAD

Polacy sa wyjatkowo aktywnymi uzytkownikami aplikacji. Rekordzista ktory zaja 2. miejsce globalnie uratowa przed zmarnowaniem ponad 14 tys. posikow i tym samym oszczedzi okoo 48 tys. z. W tym momencie mamy ponad 4 mln zarejestrowanych uzytkownikow i 7 tys. aktywnych partnerow w Polsce przyznaje w rozmowie z Business Insiderem Mette Lykke prezes firmy Too Good To Go wczesniej wspozaozycielka Endomondo. I zdradza jak stworzya firmy ktora przyciagaja miliony klientow na caym swiecie.

September 08, 2024 | business

Mette Lykke, CEO Too Good To Go: To nie jest tak, że stworzyłam je sama. Endomondo współzakładałam z kilkoma innymi osobami, do Too Good To Go trafiłam, gdy istniało od roku. Można wiele opowiadać, ale tak naprawdę fundamentem jest odnalezienie realnego, niewydumanego problemu. W przypadku Endomondo chodziło o personalnego trenera, którego każdy może mieć w swojej kieszeni. To odpowiedź na potrzeby użytkowników. Podobnie jest z Too Good To Go. W tym przypadku znaleźliśmy rozwiązanie na marnowanie żywności. Nie bez znaczenia jest też fakt, że idea ta wpisuje się w trend no-waste. Myślę, że otoczenie biznesowe w Europie jest całkiem dobre i sprzyjające. Nie widzimy żadnych dużych blokad, które uniemożliwiałyby skalowanie biznesu. Oczywiście zakładanie firmy zawsze jest trudne, ale w pewnym sensie powinno takie być, jeśli ma stanowić realną wartość dodaną, a firma pozostać konkurencyjna. Dostrzegam kwestie, które należałoby poprawić – to np. możliwość szybkiego zatrudniania ludzi z różnych krajów. Innowacje potrzebują również odpowiedniego dostępu do kapitału. Ale myślę, że te trudności da się przezwyciężyć. Myślę, że na początku największą trudnością jest właśnie dopasowanie produktu do rynku. Znalezienie czegoś, co faktycznie jest dobrym rozwiązaniem, będzie lepsze od tego, co już działa i na co znajdą się klienci. To jest o wiele trudniejsze niż się wydaje. Wielu wspaniałych i utalentowanych ludzi próbuje coś zacząć i ponosi porażkę, ponieważ ich pomysł nie był wystarczająco dobry. Myślę, że technologia faktycznie ułatwiła zakładanie nowych firm. W zasadzie potrzebujesz tylko telefonu, laptopa i dzięki temu możesz zbudować coś znaczącego. To akurat dość łatwe. Kłopotem może być rekrutacja, bo faktycznie od kilku lat rywalizacja o talenty jest bardzo zacięta. Ostatnie kilka lat było trudniejsze. Po COVID-19 dostęp do kapitału był wystarczający, pomagały w tym też niskie stopy procentowe. Wiele firm osiągnęło bardzo dużą wartość w krótkim czasie. Potem to się zmieniło – można to było zauważyć w wielu notowanych na giełdzie spółkach technologicznych. Wiele z nich skupiło się bardziej na utrzymaniu rentowności niż wzroście. Teraz panuje większa równowaga. Wiele firm wraca do przyspieszonego rozwoju. Myślę, że właśnie wiosną 22 r. nastąpił pewien reset i kalibracja. Gdy następowały spadki rzędu 50-70 proc. to rzeczywiście pękała bańka. Wyceny niektórych firm były wręcz szalone. Nastąpił więc zdrowy reset. Widać, że inwestorzy zaczęli zwracać uwagę nie tylko na wielkie obietnice, ale też wyniki finansowe. One oczywiście nie zawsze są najważniejsze, ale nie warto ich całkowicie bagatelizować. Budowanie firmy to długa podróż. Często słyszymy o dwóch facetach w piwnicy, którzy z dnia na dzień odnoszą wielki sukces. To tak nie działa. Sukces zajmuje dużo czasu, a po drodze będą wyboje. Czasem wiatr wieje w plecy, czasem w twarz. A prowadzenie biznesu polega na tym, by nauczyć się odpowiednio nawigować. I inwestorzy muszą wziąć to pod uwagę. Trudno powiedzieć, bo nigdy w ten sposób o tym nie myślałam. Już po roku w Too Good To Go zobaczyłam, że to możliwość prowadzenia czegoś więcej. To działalność znacznie wykraczająca poza biznesowy, bezpośredni poziom. Bezpośrednio współpracujemy z restauracjami i supermarketami, wpływamy na rynek. Ale zawsze bardziej zależało nam na wpływie pośrednim – na inspirowaniu ludzi, by zmieniali swoje podejście do marnowania żywności i zwiększali swoją świadomość w tym zakresie. Gdy uda nam się poszerzać wiedzę, zmieniać postawy gospodarstw domowych wówczas odnosimy sukces dużo ważniejszy niż same kwestie komercyjne. I chcemy robić to coraz lepiej. To model biznesowy, w którym wszyscy wygrywają. Jest dobry dla konsumentów, dla biznesu i dla planety. Firmy oszczędzają pieniądze, bo nie muszą wyrzucać produktów, klienci uzyskują posiłek w korzystnej cenie, a my opłatę. Zarabiamy pieniądze tylko wtedy, gdy wywieramy wpływ. Są stosunkowo niewielkie. Tak naprawdę w zeszłym roku po raz pierwszy osiągnęliśmy dodatnią EBITDĘ. Na razie to bardziej kwestia upewnienia się, że nadal rozszerzamy naszą misję. Podobnie jak wiele innych firm, byliśmy już na drodze poprawy marż. I faktycznie znacznie poszła w górę w latach 2022-2023 r. Teraz wracamy do wchodzenia w nowe kraje. W połowie tego roku otworzyliśmy się w Czechach, teraz uruchomiliśmy Australię – Daleki Wschód i region Pacyfiku mają ogromny potencjał. Ponownie inwestujemy we wzrost i na tym się skupiamy. Tak, ostatnio rozszerzyliśmy naszą działalność na dwie różne linie produktów. Pomagamy supermarketom śledzić, które produkty wkrótce stracą ważność – oferujemy to rozwiązanie we wszystkich krajach, w których działamy. Ma to być punkt kompleksowej obsługi dla supermarketów czy innych sieci np. stacji benzynowych, w zakresie zarządzania nadwyżkami. Współpracujemy także bezpośrednio z producentami, takimi jak Unilever czy Kellogg's, i następnie dostarczamy naszym klientom większe paczki. Jeszcze zbyt wcześnie, by mówić o konkretnych datach, ale rozważamy ekspansję. Marzymy o planecie bez marnowania żywności – to nasza misja. Patrzymy na to, gdzie w łańcuchu wartości wciąż widzimy zbyt dużo strat i jak możemy pomóc je uratować. Na tym się skupiamy. Stworzyliśmy sojusz z wieloma producentami, aby poprawić etykietowanie produktów. Kilka lat temu odkryliśmy, że 10 proc. wszystkich odpadów żywnościowych w Europie wynika z tego, że konsumenci nie rozumieją różnicy między terminem przydatności do spożycia a terminem zalecanego spożycia tj. "należy spożyć do" a "najlepiej spożyć przed". Stworzyliśmy więc etykietę "Często Dobre Dłużej: Popatrz, Powąchaj, Posmakuj", która obecnie znajduje się na ponad 6 miliardach produktów rocznie. Kampania cieszy się coraz większą popularnością w Polsce, gdzie współpracujemy z 26 producentami, m.in. Danone, i jesteśmy na 180 produktach. To w pewnym sensie pomaga wpłynąć na problem marnowania żywności w gospodarstwach domowych. Dla nas nie wiąże się to z żadnymi przychodami. Ma to jednak wpływ na rzeczywistość. Polacy są wyjątkowo aktywnymi użytkownikami aplikacji. W 2023 r. znaleźli się w gronie najbardziej zaangażowanych pod względem liczby przechwyconych Paczek Niespodzianek. Rekordzista, który zajął 2. miejsce globalnie, uratował przed zmarnowaniem ponad 1,4 tys. posiłków i tym samym oszczędził około 48 tys. złotych. W tym momencie mamy ponad 4 mln zarejestrowanych użytkowników i 7 tys. aktywnych partnerów w Polsce. Największym segmentem są To duży rynek, z otwartymi na nowości klientami. Dlatego weszliśmy tu w pierwszej kolejności, gdy myśleliśmy o Europie Środkowej. Dalszy rozwój w tym regionie uznajemy za ważną część naszej strategii. Tak, kiedy inflacja była na szczycie, zdecydowanie widzieliśmy wzrost zainteresowania. I mogliśmy zobaczyć, że dla wielu rodzin nasza aplikacja była metodą na zakup dobrego jedzenia w korzystnej cenie. Od tamtej pory sytuacja nieco się unormowała. Na polskim rynku wciąż jest duży potencjał. Choć rozwinęliśmy się tu już znacznie, bo współpracujemy z połową dużych retailerów, takich jak: Carrefour, Auchan, Biedronka. Współpraca z kolejnymi sieciami handlowymi to jeden z naszych głównych celów. Ideą funkcjonowania aplikacji jest radzenie sobie z nadwyżką żywności. I właśnie na to zgadzają się restauracje. Tego dotyczy umowa partnerska, jaką z nimi zawieramy. Gdy pojawiają się wątpliwości, czy oferowane produkty faktycznie są "nadwyżkowe", kontaktujemy się z partnerem i zwracamy na to uwagę. Jeśli sytuacja się powtarza, możemy zdecydować się na usunięcie sklepu czy restauracji z aplikacji. Użytkownicy zgłaszają nam takie sprawy i nie lekceważymy tego. Podobnie, gdy jedzenie nie spełnia norm jakości. Nie mamy natomiast wpływu na ceny – w ich kształtowaniu sprzedawcy mają pełną swobodę. Oczywiście obsługując ok. 170 tys. sklepów i restauracji mamy doświadczenie pozwalające na formułowanie rekomendacji, ale nie mogą być one wiążące. Tak. Za każdym razem, gdy użytkownik odbiera posiłek, pytamy go, czy chciałby odpowiedzieć na kilka pytań. Na podstawie tych ocen i komentarzy możemy podjąć dalsze działania. Niektórzy po prostu piszą bezpośrednio do nas. Mamy dość duży zespół pracujący nad doświadczeniem klienta. Już teraz używamy sztucznej inteligencji w aplikacji, która pomaga nam w ulepszaniu rekomendacji. Dla supermarketów, ale także np. stacji benzynowych, które korzystają z aplikacji przygotowaliśmy moduł, który pomaga odpowiednio zarządzać produktami na półce i np. optymalizować ceny produktów. Zamiast więc robić, powiedzmy, 30 proc. zniżki na dwa dni przed wygaśnięciem daty ważności, możemy zarekomendować inną przecenę lub zasugerować przygotowanie Paczki Niespodzianki. Ten obszar będzie się bardzo dynamicznie rozwijał i jestem przekonana, że biznes nie raz zaskoczy swoją innowacyjnością w tym zakresie.

SOURCE : businessinsider_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS