Home/business/Na Catalyst wiele jest jeszcze do zrobienia

business

Na Catalyst wiele jest jeszcze do zrobienia

Giedowy rynek wtorny obligacji mogby byc wiekszy i bardziej pynny ale biorac pod uwage rafy o jakie mog sie rozbic to lepszy taki niz zaden.

September 30, 2024 | business

- Powstanie Catalyst dało impuls do powstania funduszy inwestujących w obligacje korporacyjne i domów maklerskich specjalizujących się w ofertach kierowanych do inwestorów indywidualnych. Przyciągnął także licznych emitentów, w tym tak dużych jak np. Orlen i KGHM – mówił Tomasz Bardziłowski, prezes Giełdy Papierów Wartościowych, otwierając debatę na 15-lecie rynku. Jak podkreślił, z łączną wartością notowanych obligacji sięgającą 1,3 bln zł (gros to obligacje skarbowe, na korporacyjne przypada około 60 mld zł) i liczbą 135 emitentów jest największym rynkiem w tej części Europy. - Oczywiście w porównaniu do wielkości gospodarki wciąż jest to dość niewielki rynek na tle rynków Europy Zachodniej – zaznaczył szef GPW. Tomasz Bardziłowski zapowiedział, że częścią zaktualizowanej strategii, którą giełda ma przedstawić do końca roku, będzie plan zwiększenia liczby emitentów i wartości emisji, a także - co jest chyba największą bolączką – zwiększenie płynności obrotu. - Stworzymy grupę roboczą, w ramach której będziemy rozmawiać o zwiększeniu płynności. Wsłuchamy się w postulaty środowiska – zadeklarował Tomasz Bardziłowski. Przyklasnął temu Marcin Dąbek z domu maklerskiego Michael/Stroem, który uważa, że rynek Catalyst był traktowany po macoszemu przez poprzedni zarządu giełdy. - Mimo że jesteśmy jednym z najaktywniejszych uczestników, to przez kilka lat nie udało nam się spotkać – mówił. Wśród postulatów zgłaszanych przez ekspertów najczęściej przewijał się ten o zwiększeniu roli banków, które miałyby animować rynek, a więc dokonywać transakcji wtedy, kiedy panuje na nim posucha. - Jest właściwie tylko jeden bank [chodzi o PKO BP - red.], który obecnie jest w stanie animować - i to też nie wszystkie emisje - mówiła Izabela Sajdak, zarządzająca funduszami dłużnymi w BNP Paribas TFI. Bez płynności nie ma dobrej wyceny - potwierdza Piotr Wochniak, dyrektor departamentu rynków finansowych w Banku Pekao. - Potrzebne są umowy z animatorem lub market makerem, który byłby w stanie kwotować mniej płynne obligacje. To oczywiście kosztuje, ale tanio i dobrze niestety się wyklucza. Przydałoby się też ograniczenie liczby emisji jednego emitenta. Ich asymilacja uatrakcyjniłaby rynek z punktu widzenia banków - mówił ekspert Pekao. Dla inwestorów zagranicznych rodzimy rynek obligacji korporacyjnych stałby się atrakcyjny, gdyby wystandaryzować produkt. - Na rynku europejskim w standardzie EMTM zmieniają się cyfry, ale format dokumentów jest ten sam. Tymczasem w Polsce każdy bank czy dom maklerski ma swój format, czego inwestorzy zagraniczni nie rozumieją i nie mają czasu, aby wczytywać się w niuanse - mówił Marcin Dąbek. - Współpracujemy w ramach grupy z kolegami z Londynu i z ich perspektywy dokumenty związane z emisjami na polskim rynku są pisane od Sasa do Lasa - na ich zrozumienie trzeba poświęcić zbyt dużo czasu. Dlatego przydałaby się standaryzacja, również pod kątem drobnych inwestorów, którym ułatwiłaby poruszanie się po rynku - mówi Izabela Sajdak. Uczestnicy rynku życzyliby sobie też znacznie krótszej drogi prospektowej w KNF, która czasem zabiera osiem-dziewięć miesięcy, a nie miesiąc-dwa, jak np. w Luksemburgu, a także szybszej ścieżki rejestracji w KDPW (zamiast trzech dni są to dwa-trzy tygodnie od złożenia książki). - Warto, by GPW wspólnie z KDPW popracowały nad automatyzacją wprowadzenia papierów wartościowych do obrotu – zwłaszcza jeśli są to kolejne, analogicznie emisje - mówił Michał Głowacki, partner w kancelarii Baker McKenzie. Uczestnicy debaty nie byli natomiast zgodni, czy rynek jest przeregulowany. - Część zmian wprowadzonych po 2018 r. [wówczas wybuchła afera GetBacku, stowarzyszenie poszkodowanych szacuje, że w jej wyniku 10 tys. osób straciło 2,5 mld zł – red.] poszła za daleko – utyskiwał Michał Głowacki. - Regulacje wyłączyły z giełdy wiele nieprofesjonalnych podmiotów, dzięki czemu wzrosło bezpieczeństwo inwestowania w obligacje korporacyjne - uważa Marcin Dąbek. Marcin Święcicki, kierownik zespołu transakcji samorządowych w PKO BP, również dostrzegł pozytywne skutki zaostrzenia regulacji. - Nastąpiła selekcja emitentów, co skutkowało poprawą jakości rynku. Efekt? Większość emitentów przeszła suchą stopą przez pandemię i wojnę – odsetek niewykupionych obligacji jest stosunkowo niski – mówił Marcin Święcicki. To dobra wiadomość dla inwestorów indywidualnych, którzy mieli na rynku nie zawsze dobre doświadczenia. Nie pomaga im brak powszechnych ratingów - stać na nie tylko największych emitentów, o których standingu finansowym i tak dużo wiadomo, bo zazwyczaj są to spółki z giełdowej elity. Mikołaj Stępniewski z Investors TFI wątpi, by nadawanie ratingów było możliwe ze względu na koszty w przypadku mniejszych emisji. - Ocenę ryzyka warto usystematyzować i wyposażyć emisje w ratingi. Projekt Polskiej Agencji Ratingowej trochę się zakurzył, więc w nowym rozdaniu warto byłoby do niego wrócić - mówił Andrzej Bebłociński z Trigon Domu Maklerskiego. - Od mniej więcej dwóch lat obserwujemy wzrost napływów do funduszy obligacji, głownie krótkoterminowych. Jeśli chodzi o obligacje korporacyjne, to wzrost aktywów i wzrost zainteresowania notujemy od 1-1,5 roku. Inwestorzy chcą skorzystać z wyższych stóp procentowych, z poprawy oferty, a także marż, które są konkurencyjne względem oprocentowania depozytów bankowych - mówi Izabela Sajdak. - Zainteresowanie obligacjami ze strony inwestorów detalicznych jest duże. Często jak pracujemy nad emisjami prospektowymi, to zapisy zaplanowane na dwa tygodnie kończą się po dwóch dniach - mówi Michał Głowacki. Zdaniem ekspertów dla drobnych inwestorów zainteresowanych obligacjami korporacyjnym najlepszym rozwiązaniem są właśnie fundusze, bo mają tam ekspozycję na portfel emitentów. - Jeśli chodzi o inwestorów indywidualnych, to bezpośrednie inwestowanie w obligacje korporacyjne powinno dotyczyć inwestorów zamożnych, a ci drobniejsi z mniejszymi kwotami powinni inwestować w fundusze – bo trzeba mieć zdywersyfikowany portfel - uważa Marcin Dąbek.

SOURCE : pb
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS