Home/business/Kadrowe ruchy Andrzeja Dychy

business

Kadrowe ruchy Andrzeja Dychy

To szef PAIH przyczyni sie do zatrudnienia kierownika oskarzonego o pranie pieniedzy. A dla dyrektorki skazanej prawomocnym wyrokiem szuka w panstwowej agencji miekkiego ladowania

October 24, 2024 | business

Miesiąc temu ujawniliśmy, że kierownikiem regionu Ameryki Północnej i Łacińskiej w Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH) został Tomasz P., były współpracownik kontrowersyjnego inwestora giełdowego Michała D., oskarżony w dwóch sprawach o pranie pieniędzy, a w jednej z nich dodatkowo o niegospodarność (szczegóły – patrz ramka na końcu artykułu). Państwowa agencja, mająca pomagać z jednej strony polskim eksporterom, a z drugiej – inwestorom zagranicznym, zapewniała, że Andrzej Dycha, prezes PAIH, na żadnym etapie rekrutacji Tomasza P. nie brał w niej udziału. Tyle że to nieprawda, o czym świadczą oświadczenia osób w tę rekrutację zaangażowanych... Przed miesiącem i sam zainteresowany, i Marcin Graczyk, rzecznik PAIH, zgodnie zapewniali, że Tomasz P. odpowiedział na ogłoszenie i przeszedł normalny proces rekrutacyjny, w trakcie którego wykazał się wymaganym wykształceniem i kwalifikacjami. Państwowa spółka nie odpowiedziała jednak na pytanie PB, ilu Tomasz P. miał kontrkandydatów i jakie względy zdecydowały o zatrudnieniu akurat jego. Raczej nieprzypadkowo. Z informacji PB wynika bowiem, że ten normalny proces rekrutacyjny wyglądał tak, iż na stanowisko kierownika regionu amerykańskiego zaaplikowało kilkanaście osób, a rozmowy rekrutacyjne przeprowadzono z Tomaszem P. i... nikim więcej. PAIH tłumaczy, że „rozmowa nie jest pierwszym etapem rekrutacji” i że „nie spotykamy się z każdym kandydatem”. Dlaczego jednak do rozmów wybrano Tomasza P.? Ano dlatego, że takie właśnie polecenie wydał Andrzej Dycha, co oficjalnie oświadczyły później dwie osoby uczestniczące w rekrutacji. Dlaczego nasza redakcja została wprowadzona w błąd? - Odpowiedzi do PB zostały wysłane zgodnie z informacjami uzyskanymi od ówczesnej szefowej departamentu zasobów ludzkich, a oświadczenia, o których pan pisze, zostały złożone później i nie stanowią stanowiska spółki – odpowiada Marcin Graczyk. Podkreśla, że zatrudniając Tomasza P. (który konsekwentnie zapewnia o swojej niewinności), PAIH nie wiedziała o ciążących na nim zarzutach. Udzielająca informacji „ówczesna szefowa departamentu zasobów ludzkich” to Agnieszka Barcińska, o której głośno zrobiło się dwa tygodnie temu dzięki artykułowi "Newsweeka". Tygodnik ujawnił, że oprócz Tomasza P. problemy z prawem mają dwie dyrektorki z PAIH: Agnieszka Barcińska, która właśnie usłyszała prawomocny wyrok więzienia, oraz Anna S., wicedyrektorka działu wsparcia eksportu, oskarżona o poświadczanie nieprawdy w fakturach i posługiwanie się nimi (nie przyznaje się do stawianych jej zarzutów). "Newsweek" napisał, że Agnieszka Barcińska została skazana za to, że jako dyrektor personalna spółki Orlen Ochrona przywłaszczyła sobie jedną wypłatę oraz nie raportowała wypłat nagród pracownikom na kwotę ponad 2,5 mln zł, o 1,6 mln zł wyższą niż budżet, czym naraziła Orlen Ochrona na znaczną szkodę majątkową. Za to właśnie Agnieszka Barcińska 26 września 2024 r. została prawomocnie skazana na karę roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata i grzywnę 66 tys. zł. Sąd orzekł też w stosunku do niej trzyletni zakaz zajmowania stanowisk kierownika i dyrektora personalnego, a także innych stanowisk związanych z dysponowaniem środkami budżetowymi spółek kapitałowych i środkami publicznymi. A to oznaczało, że Agnieszka Barcińska nie mogła już pełnić funkcji szefowej działu kadr PAIH. Artykuł "Newsweeka" ukazał się 10 października 2024 r. Z naszych informacji wynika, że dzień przed jego publikacją z Agnieszką Barcińską została podpisana umowa czasowego powierzenia pracy na stanowisku doradcy, na tych samych co dotychczas, wyjątkowo dobrych warunkach (wynagrodzenie 23 tys. zł brutto i dodatek specjalny 5 tys. zł brutto plus samochód służbowy). Polska Agencja Inwestycji i Handlu (PAIH) nadzorowana jest przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii, którego szefem jest Krzysztof Paszyk z Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL). I to właśnie ludowcy, a szczególnie wpływowy w tym ugrupowaniu były premier Waldemar Pawlak, są uznawani za głównych kadrowych rozgrywających w państwowej agencji. "Newsweek" napisał, że zarówno Agnieszka Barcińska, była już szefowa działu kadr w PAIH, jak i Anna S., wicedyrektorka działu wsparcia eksportu, mają „mocne plecy” w PSL i u Waldemara Pawlaka. Przyjacielem tego ostatniego jest m.in. Zdzisław S., były wiceszef ABW i ojciec Anny S. (jest oskarżony w tej samej sprawie co córka - i tak jak ona nie przyznaje się do winy). Ojcem Andrzeja Dychy jest z kolei Stanisław Dycha, były członek Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL i eksradny powiatowy ludowców w Choszcznie. W przeszłości Andrzej Dycha pracował m.in. jako asystent europosła PSL Zdzisława Podkańskiego, a potem, za rządów PO-PSL, był wiceministrem rolnictwa (w latach 2007-10) i wiceministrem gospodarki (w latach 2011-15). W tym drugim wypadku jego przełożonym był m.in. Waldemar Pawlak. Kto z ramienia zarządu PAIH podpisał umowę umożliwiającą skazanej dyrektorce dalszą pracę? Na to pytanie agencja nie odpowiedziała. Z informacji PB wynika, że podpisali ją Andrzej Dycha i jeden z trójki wiceprezesów (są nimi Magdalena Skarżyńska, Paweł Pudłowski i Łukasz Gwiazdowski). A cała sprawa stała się przedmiotem burzliwego posiedzenia zarządu PAIH, które odbyło się 11 października 2024 r. To właśnie na nim Agnieszka Barcińska poinformowała, że o wyroku drugiej instancji w swojej sprawie dowiedziała się 9 października 2024 r. I tego dnia powiedziała Andrzejowi Dysze, że nie może być dyrektorem kadr. Szef PAIH na tym samym posiedzeniu to potwierdził, a dopytywany przez innych członków zarządu wprost, czy w związku z tym został poinformowany przez Agnieszkę Barcińską także o wyroku, odpowiedział, że... sobie tego nie przypomina. Co więcej, Andrzej Dycha rozważał przeniesienie Agnieszki Barcińskiej na inne stanowisko i zastanawiał się, czy są w PAIH takie, które mogłaby pełnić. Z naszych informacji wynika, że napotkał tu ścianę, bo wszyscy trzej wiceprezesi byli zgodni co do konieczności rozwiązania stosunku pracy ze skazaną dyrektorką w trybie natychmiastowym. A ten z wiceprezesów, który jako drugi podpisał się pod umową przeniesienia jej na stanowisko doradcy, jednoznacznie miał stwierdzić, że czuje się wykorzystany, i że stracił zaufanie nie tylko do niej, ale też Andrzeja Dychy. Tymczasem Marcin Graczyk w oficjalnych odpowiedziach dla PB zapewnia, że wyrażając zgodę na zmianę stanowiska pracy, zarząd „nie znał wyroku ani jego sentencji” i „został wprowadzony w błąd” przez Agnieszkę Barcińską. Zaznacza, że cały czteroosobowy zarząd jest zgodny: wyroki sądów muszą być respektowane. Ostatecznie Agnieszka Barcińska została zwolniona w trybie dyscyplinarnym. Według naszych ustaleń za" głosowali wszyscy trzej wiceprezesi, a przeciw tylko Andrzej Dycha. Zapytaliśmy go, jak to tłumaczy, ale nie odpowiedział. Wiemy jednak, że jeszcze przed podjęciem decyzji pytał innych członków zarządu, czy nie można by rozwiązać umowy z dyrektorką kadr w trybie innym niż dyscyplinarny. To nie koniec kadrowych kontrowersji w PAIH. Po publikacjach PB i "Newsweeka" rzecznik państwowej agencji zapewniał, że zarówno Tomasza P., jak i Annę S. odsunięto od stanowisk kierowniczych i skierowano na inne, niezwiązane z kierowaniem zasobami ludzkimi i wydatkowaniem środków publicznych. A także, że wycofano im wszystkie finansowe pełnomocnictwa. I rzeczywiście, co potwierdza Marcin Graczyk, 11 października 2024 r. zarząd podjął takie decyzje. Andrzej Dycha, któremu podlegają zatrudniające Tomasza P. i Annę S. departamenty, ich jednak nie wdrożył, a obecnie oboje oskarżeni przebywają na zwolnieniu lekarskim lub urlopie. Po pierwszej publikacji PB rzecznik PAIH poinformował nas, że zarząd agencji zdecydował o „analizie obowiązujących procedur dotyczących rekrutacji na wolne stanowiska w PAIH w zakresie możliwości wyeliminowania ryzyka wystąpienia takich sytuacji w przyszłości”. Czy po miesiącu analiza ta czymkolwiek zaowocowała? - Ze względu na zmiany w biurze zasobów ludzkich, które jest odpowiedzialne za przeprowadzenie analizy, zarząd czeka na przygotowanie finalnej rekomendacji. Już teraz możemy jednak powiedzieć, że procedura na pewno zostanie zmieniona, a gdy tylko to się stanie, poinformujemy o naszych ustaleniach PB – zapewnia Marcin Graczyk. Michał D. to inwestor, który jeszcze dekadę temu rozdawał karty w licznych giełdowych spółkach, a od kilku lat regularnie musi tłumaczyć się ze swych biznesów przed prokuraturami i sądami. Na dziś jest oskarżony w czterech różnych sprawach, a w piątej ma status podejrzanego (w żadnej nie przyznaje się do winy). W dwóch z nich na ławie oskarżonych zasiada też Tomasz P., były wieloletni współpracownik Michała D., który pełnił różne funkcje w zarządach i radach nadzorczych spółek kontrolowanych przez kontrowersyjnego inwestora. Pierwsza ze spraw, w której Tomasz P. był nawet przez kilka miesięcy aresztowany, dotyczy próby wrogiego przejęcia przez Michała D. firmy telekomunikacyjnej Softnet Group. Tomasz P. usłyszał w niej zarzuty prania pieniędzy i niegospodarności. „Tylko” o pranie pieniędzy jest podejrzany w drugiej sprawie, gdzie zarzuty dotyczą wyprowadzenia przez Michała D. cennej nieruchomości ze spółki Pod Fortem-2 z grupy Mostostalu Export. W obu przypadkach Tomasz P. nie przyznaje się do winy.

SOURCE : pb
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS