Blogs
Home/business/ETF-y z GPW to nie tylko ciekawostka

business

ETF-y z GPW to nie tylko ciekawostka

Maja niskie opaty daja ekspozycje na szeroki rynek i sa atwo dostepne to wybrane zalety ETF-ow o ktorych mowia mi eksperci. Na GPW notowanych jest juz kilkanascie tego typu produktow i ciesza sie duzym wzieciem.

December 29, 2024 | business

Po ETF-y, czyli exchange traded funds (fundusze notowane na giełdzie), sięga już prawie 60 proc. inwestorów indywidualnych - wynika z Ogólnopolskiego Badania Inwestorów. To trzy razy więcej niż kupuje jednostki TFI. I choć ta różnica wynika zapewne z udziału w badaniu nieco bardziej aktywnej części inwestorów (klienci TFI to często klienci banków namówieni do kupna funduszy obligacji zamiast nisko oprocentowanej lokaty), to nie zmienia faktu, że ten produkt stał się w ostatnich latach hitem. W moim portfelu od pewnego czasu są dwa ETF-y: na mWIG40 i S&P 500, dzięki czemu mam ekspozycję na atrakcyjny segment GPW (średnie spółki od dłuższego czasu radzą sobie lepiej niż te z WIG20) oraz rynek amerykański. Szybkie rozliczenia ETF-y mają niski próg wejścia i - co ważne przy długoterminowym horyzoncie, który przyjąłem - niskie opłaty. Pierwsza cecha jest zbliżona do tradycyjnych jednostek funduszy, druga jest ich przewagą konkurencyjną. Bo skoro fundusz nie jest aktywnie zarządzany, to nie musi być drogi. W polskich biurach maklerskich można znaleźć szeroką ofertę ETF-ów opartych na najbardziej znanych indeksach zagranicznych, a także takich naśladujących węższe indeksy sektorowe. Ale 13 ETF-ów oraz jeden ETC notowane na GPW także dają już pewne możliwości. W przeciwieństwie do tradycyjnych funduszy inwestycyjnych ETF-y kupujemy na giełdzie w taki sam sposób jak akcje czy obligacje. De facto kupujemy za jednym zamachem cały koszyk - bo indeksy WIG20 czy mWIG40 to de facto portfele złożone z 20 lub 40 akcji. Każdej przypisana jest określona waga (np. Orlen waży dużo więcej niż JSW, a Pekao więcej niż mBank) wynikająca z wielkości spółki. Składamy zlecenie z określoną ceną (i wtedy czekamy, czy pojawi się druga strona transakcji, która naszą ofertę zaakceptuje) lub składamy zlecenie PKC (po każdej cenie) i kupujemy według oferty z arkusza zleceń. Opłatą od nabycia jest standardowa prowizja biura maklerskiego, która zazwyczaj wynosi 0,38-0,39 proc., a ewentualnym kosztem nabycia jest także spread, czyli różnica między wartością certyfikatu a tym, po ile udało nam się go kupić. Kupując na giełdzie, handlujemy albo z innymi inwestorami, albo z animatorem, którego obowiązkiem jest pilnowanie określonych warunków transakcji oraz płynności. Po czasowym zniesieniu opłat od obrotu ETF-ami i ETC w listopadzie i grudniu 2024 r. zarząd GPW zdecydował o uruchomieniu całorocznego programu zniesienia opłat od obrotu tymi instrumentami dla członków giełdy, którzy obniżą opłaty transakcyjne pobierane od klientów detalicznych do poziomu nie wyższego niż 0,2 proc. wartości transakcji lub całkowicie je zniosą. Niektórzy już złożyli taką deklarację, dzięki czemu opłaty przez jakiś czas powinny być niższe. Przedstawiciele GPW przekonują mnie, że dzięki obowiązkowemu posiadaniu tzw. animatora nie muszę się martwić ani o płynność obrotu, ani o tzw. spread. - Inwestując w ETF-y na GPW, inwestor nie będzie miał problemu ze zbyt dużym spreadem (różnicą między ceną kupna i sprzedaży), brakiem oferty po drugiej stronie, czy też czekaniem na realizację zlecenia przez kilka dni. Jest animator, który pilnuje tego, aby doszło do transakcji, i to na warunkach, gdzie spread ma wynosić maksymalnie 1,5 proc., a zwykle wynosi znacznie mniej. Animator ma bowiem obowiązek utrzymywania ceny ETF-ów w wartości zbliżonej do odpowiadającej im wartości aktywów funduszu. Zawsze jest druga strona, która reaguje na nasze zlecenia – mówi Marcin Opoka z GPW. Jest to sytuacja dużo bardziej komfortowa niż na akcjach zwłaszcza małych spółek, kiedy zlecenie z określonym limitem długo może pozostawać niezrealizowane. Problem ten jest palący zwłaszcza wtedy, kiedy na giełdzie kursy lecą na łeb na szyję - wtedy chętni do kupienia akcji czekają zwykle kilka-kilkanaście procent niżej, niż gotowi jesteśmy sprzedać. Z ETF-ami tych problemów nie powinno być: można szybko wejść i wyjść z inwestycji. Niższe koszty walutowe Kupowanie jednostek ETF na GPW ma jeszcze tę zaletę, że nie trzeba ponosić opłat za przewalutowanie ani się o to martwić. Gdy w biurze maklerskim inwestujemy np. w ETF na S&P 500, to jednostki musimy kupić w dolarze. Zatem albo biuro pobiera opłatę za przewalutowanie (która sięga nawet 0,5 proc.) lub zakładamy konto walutowe i kupujemy dolary przez kantor walutowy. Tymczasem na GPW ETF-y notowane są w złotych. - Przewalutowania dokonuje zazwyczaj emitent (lub animator) i jest to już uwzględnione w cenie ETF-a. Wychodzi to znacznie taniej, niż gdyby inwestor detaliczny robił to na własną rękę. Do tego zagraniczny ETF notowany na GPW dostępny jest w każdym biurze maklerskim, a nie tylko w tych, które oferują dostęp do rynków zagranicznych. Dodatkową zaletą ETF-ów notowanych na polskiej giełdzie jest wystawianie PIT do rozliczenia podatkowego w złotych. Nie ma więc problemu z uwzględnieniem ewentualnych różnic kursowych związanych z przewalutowaniem oraz wyliczeniem podatku – mówi Marcin Opoka. Takie były obroty ETF-ami i ETF na GPW w listopadzie. To o 42 proc. więcej niż rok temu i o 45 proc. więcej niż wyniosły obroty na NewConnect. Kupując ETF-y, musimy zdecydować, czy chcemy być narażeni na ryzyko walutowe. Na GPW są dwa ETF-y niezabezpieczone walutowo - na S&P 500 oraz DAX. Zasada jest prosta: gdy złoty się umacnia, to taka inwestycja może tracić na wartości, jeśli sam indeks nie rośnie. Są też ETF-y z zabezpieczonym ryzykiem walutowym, gdzie stopy zwrotu są bardzo zbliżone do tych osiąganych przez S&P 500 w dolarach (ryzyko walutowe jest tu zabezpieczone i nie musimy się nim martwić). Można grać własną strategię Na zachodnich rynkach coraz bardziej popularne są ETF-y z określoną strategią czy inwestujące w jakąś część rynku, trend, rozwiązanie - np. sztuczną inteligencję, spółki zbrojeniowe czy firmy produkujące panele słoneczne. Są też ETF-y pozwalające zarabiać na spadkach lub lewarowane, czyli zyskujące lub tracące np. dwa razy bardziej niż wybrany indeks. -– Na GPW bardzo popularne są ETF-y tradingowe, np. na WIG20short, dzięki któremu inwestorzy mogą zarabiać na spadku indeksu. Od niedawna dostępny jest podobny instrument na indeks Nasdaq 100. Za ich pomocą inwestor może zarabiać zarówno kiedy kurs indeksu rośnie, jak i spada, a także lewarować swoją pozycję. Mamy też dwa ETF-y na obligacje skarbu państwa. Dzięki ETF-om na GPW można realizować różne strategie inwestycyjne, np. część inwestować w ETF-y akcyjne, a część w obligacyjne w ustalonych przez inwestora proporcjach. Jednostki ETF-ów nie wygasają, a więc nie ma potrzeby ich rolowania, co jest konieczne z kontraktami terminowymi. Dzięki temu instrumenty te są łatwe w obsłudze – mówi Marcin Opoka z GPW. Dywidendy podatkowo opłacalne Posiadacze akcji, gdy otrzymują dywidendę, to biuro maklerskie potrąca od niej podatek w wysokości 19 proc. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy akcje są zapisane na rachunkach IKE oraz IKZE, które jednak obarczone są limitami wpłat. Tymczasem większość ETF-ów na GPW jest opartych na indeksach Total Return, co oznacza, że uwzględniają wypłaty dywidend. Te nie trafiają jednak na rachunek inwestora, ale służą do powiększenia jego stanu posiadania w portfelu funduszu. Są więc reinwestowane, a taka operacja nie wywołuje skutków podatkowych do czasu ich sprzedaży. - Na GPW posiadamy zarówno ETF-y akumulujące i reinwestujące dywidendy, jak również ETF-y, przy których dywidendy są wypłacane inwestorom. Wybór zależy od preferencji i potrzeb inwestora. Niewątpliwą zaletą ETF-ów akumulujących, czyli reinwestujących dywidendy, są korzyści podatkowe. Ale nie tylko. Zwykle trudno jest reinwestować całość otrzymanych dywidend efektywnie i przy takiej operacji zostaje inwestorowi pewna niewykorzystana kwota. ETF robi to znacznie efektywniej – mówi Marcin Opoka. Partnerem merytorycznym materiału jest Giełda Papierów Wartościowych.

SOURCE : pb
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS