Blogs
Home/business/Donald Trump zapowiada starcie handlowe

business

Donald Trump zapowiada starcie handlowe

Karne podwyzki ce moga uderzyc w styczniu nie tylko w Chiny ale rowniez w Meksyk i Kanade. Prezydent elekt powiaza te kwestie z narkotykami i nielegalna imigracja.

By Hubert Kozieł | November 27, 2024 | business

„20 stycznia, w ramach jednego z moich pierwszych dekretów, podpiszę wszystkie potrzebne dokumenty do tego, by nałożyć na Meksyk i Kanadę 25-proc. cło obowiązujące na wszystkie produkty napływające do Stanów Zjednoczonych, poprzez ich śmieszne otwarte granice. Te cła pozostaną w mocy, aż narkotyki, a w szczególności fentanyl, oraz nielegalni imigranici zaprzestaną inwazji naszego kraju” – napisał prezydent elekt Donald Trump na platformie społecznościowej Truth Social. Zagroził, że nałoży na produkty z Chin dodatkowe cło wynoszące 10 proc. Powiązał je z napływem fentanylu do USA. „Prowadziłem wiele rozmów z Chinami dotyczących ogromnego napływu narkotyków, a szczególnie fentanylu do USA. Nie przyniosły one jednak rezultatów” – napisał Trump. Czytaj więcej Na razie wszystko jest w fazie spekulacji i domysłów. Ale sama zapowiedź prezydenta elekta USA o wprowadzeniu 60, a nawet 100 proc. proc. ceł na cały import z Chin już wpłynęła na działalność amerykańskich korporacji. Zapowiedzi amerykańskiego prezydenta elekta przyczyniły się do umiarkowanej wyprzedaży na giełdach w Azji i w Europie. Początkowo były również impulsem do umocnienia dolara. Kurs EUR/USD zanurkował nad ranem w okolice 1,043, by jednak po południu odbić się do 1,051. Peso meksykańskie traciło nawet 2 proc. wobec dolara, a dolar kanadyjski zniżkował o 1,2 proc. do amerykańskiego. Ogólnie jednak można uznać reakcję rynków za dosyć umiarkowaną. Cła jako narzędzie polityki Część analityków prognozuje, że cła, które nałoży Trump, mogą okazać się łagodniejsze od zapowiadanych. W jego groźbach widzą raczej wezwanie innych krajów do negocjacji niż wypowiedzenie wojen handlowych. – Wciąż uważamy, że to skończy się nie tak źle, jak niektórzy się obawiają, ale w nadchodzących miesiącach będziemy doświadczać zwiększonej niepewności. Budzenie się, by sprawdzać, czy w tweetach ogłoszono jakąś nową politykę, może stać się normą – ocenia Mohit Kumar, analityk Jefferies. – Trump zamierza wykorzystywać cła jako element nacisku w rozwiązywaniu różnych spraw, niekoniecznie natury ekonomicznej. Czy to tylko werbalna presja wobec partnerów USA, czy też pójdą za nią realne działania? Rynek się nie zastanawia i reaguje – wątek ceł to dobry pretekst do podbicia inflacji, zatem dolar zyskuje na szerokim rynku – twierdzi Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ. Czytaj więcej Prezydent-elekt Donald Trump wyznaczył Scotta Bessenta na nowego sekretarza skarbu USA. Jego nominat jest inwestorem z blisko czterdziestoletnim doświadczeniem na Wall Street. Miliarder Bill Ackman napisał na portalu X, że „rynki powinny rosnąć z powodu tej wiadomości, gdyby ją poprawnie zrozumiały”. Wskazał, że cła na Kanadę i Meksyk mogą nie zostać nałożone lub szybko zdjęte, jeśli te kraje podejmą działania ograniczające napływ narkotyków i nielegalnych imigrantów do USA. Jego zdaniem Trump „będzie wykorzystywał cła jako broń, by osiągnąć cele gospodarcze i polityczne, będące w najlepszym interesie Ameryki”. USA – między Chinami a Europą Chiński rynek akcji zareagował zaskakująco umiarkowanie na groźby Trumpa dotyczące ceł. Shanghai Composite spadł we wtorek tylko o 0,2 proc., a Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu, zakończył sesję nieznacznie na plusie. – Dodatkowe cło wynoszące 10 proc. jest mniejsze od 20–30 proc., jakiego rynek wcześniej się spodziewał – mówi Kinger Lau, główny strateg ds. akcji chińskich w Goldman Sachs. Jego zdaniem Chiny poradzą sobie z podwyżką ceł, tnąc stopy procentowe, zwiększając fiskalne działania stymulacyjne oraz umiarkowanie osłabiając juana. Czytaj więcej Zwycięstwo kandydata republikanów może oznaczać utrzymanie niskich podatków, wielkie cięcie regulacji, większe wydobycie ropy, wyższy deficyt fiskalny oraz używanie ceł jako środków nacisku. Trump prowadził już wojnę handlową z Chinami w trakcie swojej pierwszej kadencji. Doszło wtedy nawet do rozejmu, czyli do umowy handlowej tzw. pierwszej fazy zawartej na początku 2020 r. Chiny nie wywiązały się z niej (czyli nie zwiększyły odpowiednio mocno zakupów amerykańskich dóbr), więc administracja Trumpa nie dokonała znaczących obniżek ceł. Znaczną większość z nich utrzymała administracja Bidena. Co więcej, uderzyła w Chiny podwyżkami ceł na kolejne kategorie produktów (m.in. cło na chińskie samochody elektryczne wzrosło z 25 proc. do 100 proc., a na panele słoneczne z 25 proc. do 50 proc.). Średnie cło na towary sprowadzane z Chin do USA wynosi obecnie 19,3 proc. Trump straszył natomiast, że podniesie cła na chińskie produkty do 60 proc. Tymczasem akcje dużych europejskich producentów samochodów spadały w trakcie wtorkowej sesji po ponad 2 proc. – To, że Europa nie została wskazana w pierwszym poście Trumpa dotyczącym ceł, zostało zapewne dobrze przyjęte na kontynencie. Politycy europejscy będą się jednak obawiać, że kwestią czasu jest to, że uwagę Trumpa przyciągnie też europejski sektor motoryzacyjny lub szersza kwestia ceł. Groźba nowych ceł przeciwko Chinom pokazuje generalny kierunek, w którym zmierza globalny handel, a to jest niekorzystne dla euro – uważa Chris Turner, szef działu rynków światowych w banku ING.

SOURCE : rp
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS