business
Byem w Niemczech pierwszy raz w 1996 r. Nie rozumiem jak ten kraj mog sie tak stoczyc
Doskonale pamietam Niemcy z lat 90. Nie ukrywam najbardziej robiy na mnie wrazenie czysciutkie stacje benzynowe i liczba porsche na ulicach. Ale czuem tez niesamowita atmosfere powszechnego szczescia tolerancji i zadowolenie z bycia "najlepszym krajem swiata". Gdy dzisiaj jade za zachodnia granice nie moge uwierzyc jak w ledwie trzydziesci lat to wszystko wyparowao.
Tego lata przejechałem samochodem sporą część Bawarii, a to jeden z najbogatszych niemieckich landów. Ojczyzna wielu wielkich firm, w tym legendarnych marek motoryzacyjnych, jak BMW czy Audi. O bawarskim bogactwie Niemcy z innych części kraju rozprawiać wręcz uwielbiają. Trochę ich to bogactwo irytuje, a trochę im go zazdroszczą. W każdym razie motyw "bogatego Bawarczyka" jest bardzo mocno zakorzeniony w niemieckiej kulturze. Coś jak z "bogatym warszawiakiem" w Polsce. Jechałem więc tak przez tę Bawarię i się zastanawiałem, gdzie właściwie to bogactwo. Samochody na autostradach są dużo skromniejsze, niż te, które mijam, gdy jadę po polskiej A2. Stacje benzynowe — te które zachwyciły mnie w 1996 r., gdy byłem na wycieczce w Hanowerze — są dziś tam obdrapane i znaczna część z nich wymaga pilnego remontu. Podobnie jak zresztą same autostrady. Infrastruktura u naszych sąsiadów to zresztą temat-rzeka. Raz niemieckiej znajomej opowiadałem o swojej podróży na trasie Berlin-Bonn. Pociąg miał chyba ze 130 minut opóźnienia. Powiedziałem, że jako wieloletni klient PKP, nie mam wielkich oczekiwań co do punktualności, ale i tak byłem zaskoczony. Myślałem, że Deutsche Bahn działa jak w szwajcarskim zegarku. Moja znajoma wpadła w śmiech. — Ja niemieckimi kolejami jeżdżę od lat. Jeszcze mi się nie zdarzyło dojechać na czas — odpowiedziała. Jeszcze gorzej jest z infrastrukturą cyfrową. W Bawarii usłyszałem żart, który właściwie nie jest żartem. "Skąd Niemiec wie, że przekroczył austriacką granicę? Internet przestaje działać". Swoją drogą, Polacy pewnie to znają. Spędzając czas w Niemczech, w ogóle można mieć wrażenie powrotu do przeszłości. Urzędnicy ciągle potrafią posługiwać się faksami, a w wielu miejscach ciągle nie można płacić kartami. . Nie poznaję tego kraju To wszystko detale. Oczywiście, że o kondycji kraju nie świadczy liczba porsche na autostradach, a bez płacenia kartą da się żyć. Na "Autobahny" można narzekać, ale ich rozwinięta sieć może być ciągle dla nas powodem do zazdrości. Podobnie jak niemiecka sieć kolei. W niemieckiej stolicy byłem po raz pierwszy bodaj w 1998 r. Panowała tam wówczas fantastyczna atmosfera. Kraj się zjednoczył, stolicę niedawno przeniesiono z Bonn do Berlina, więc ten ostatni był wielkim placem budowy. Na każdym kroku coś się działo, wszędzie powstawało coś fascynującego. Na przykład plac Poczdamski. Punkt, w którym przecinała się granica Berlina Wschodniego i Zachodniego, stał się miejscem z nowoczesnymi biurowcami w amerykańskim stylu. Panowała też atmosfera powszechnej tolerancji. Nikogo nie obchodził kolor skóry, orientacja seksualna czy właściwie cokolwiek innego. Można było mieć wrażenie, że Niemcy, nauczone bolesnym doświadczeniem historycznym, zamieniają się w coś w rodzaju "moralnego imperium". Zamiast walczyć z całym światem, chciały z całym światem handlować — i z nikim nie wchodzić w zbyt ostre spory. Berlin postanowił na przykład, że będzie handlował na potęgę z dwoma dyktaturami — Rosją oraz Chinami. Od tego pierwszego kraju uzależnił dostawy surowców, od drugiego — swoje powodzenie gospodarcze. Bo rozwój Niemiec w ostatnim czasie był w dużej mierze uzależniony od eksportu do Państwa Środka. To, co jednak służyło Niemcom w czasach pokoju, stało się gigantycznym kłopotem, gdy historia zmieniła kurs. Coś się stało też z niemiecką tolerancją. Niemal dekadę temu otworzyła szeroko drzwi dla uchodźców z Syrii, a dziś imigracja wydaje się najbardziej toksycznym tematem politycznym w kraju. , co przekłada się na klimat w kraju. A popularność zyskują populistyczne partie, które mówią wyraźne "nie" szerokiej imigracji — AfD i BSW. Problemy polityczne przeplatają się z gospodarczymi. Ale Chińczycy rozwinęli swoją motoryzację tak bardzo, że coraz mniej chcą kupować auta z logo niemieckich brandów. O ile spalinowe bwm czy mercedesy sobie jeszcze w Chinach jakoś radzą, to udział niemieckich elektryków w rynku samochodów elektrycznych w Państwie Środka wynosi najwyżej kilka procent. To już nie jest oaza stabilności Z punktu widzenia dziennikarzy niemiecka polityka była zwykle przerażająco nudna. Negocjacje w najważniejszych sprawach toczyły się miesiącami, po czym dochodzono do uczciwego konsensu — i nikt się specjalnie nie kłócił. Dość powiedzieć, że poprzedni rząd tworzyła koalicja CDU-SPD, czyli dwóch największych, konkurencyjnych partii. To trochę tak, jakby Polską rządziła koalicja PO-PiS. W Niemczech to nikogo jednak nie zaskakiwało, bo dominowało podejście, że to politycy są dla ludzi, a nie odwrotnie. Brzmi naiwnie? Tak to funkcjonowało latami, aż przyszedł rząd Olafa Scholza i koalicja SPD-Zieloni-FDP. Polak, który obserwował ich starcia, mógł mieć poczucie déjà vu. Awantury o wszystko, próby podkładania świń, przecieki do mediów... Nagle kraj przestał być oazą stabilności, a polityczne życie Berlina zamieniło się w jeden wielki konflikt. I mówimy tutaj ciągle o "poważnych" partiach. Jeśli w przyspieszonych wyborach w lutym bardzo dobre rezultaty osiągną populiści z AfD czy BSW, niemiecka polityka może przypominać polską z okresu koalicji PiS z Samoobroną i LPR. Nie, Niemcy nie są w ruinie Wówczas nasi zachodni sąsiedzi wydawali się niezwykle dumni z tego, gdzie żyją. Uznanie zdobywała "polityka otwartych drzwi" Angeli Merkel, imponowała rozkręcona gospodarka i stabilność polityczna. Już wówczas wiele rzeczy działało nie najlepiej, ale wydawało się to nie zaburzać obrazu tego kraju. Dzisiaj problemy polityczne, gospodarcze i infrastrukturalne wychodzą na pierwszy plan. Życie w Niemczech jest dużo gorsze niż dekadę czy dwie temu, Wielu Polaków patrzy na niemieckie problemy z nieskrywaną satysfakcją. Kłopot w tym, że z Niemcami współpracujemy tak blisko i na tak wielu polach, że ich Na szczęście nie jest tak, że Niemcy są w ruinie. To ciągle zamożny kraj z doskonałą ochroną zdrowia, potężnymi firmami i znanymi uczelniami. Gdybym dzisiaj odwiedził po raz pierwszy Berlin czy Hamburg, na pewno też byłbym pod wrażeniem. To ciągle fantastyczne metropolie, w których każdy może się odnaleźć i w których jest wiele wspaniałych miejsc do zobaczenia. A gdy latem jeździłem po Bawarii, skręciłem do małych miasteczek. Były często tak piękne i zadbane, jak to pamiętałem z czasów, gdy byłem dzieckiem. Nie mogę powiedzieć więc, że Niemcy "się skończyły". Nic z tych rzeczy. Trudno mi jednak zrozumieć, jak kraj może tak szybko stracić większość swoich głównych atutów.
PREV NEWS"Era klimatycznego handlu odpustami" Beda "kredyty weglowe"
NEXT NEWSPolacy niechetni do spaty alimentow. Duznikow jest coraz wiecej
Klarna poprawia wyniki przed IPO
Klarna Group zanotowaa po dziewieciu miesiacach niewielka strate ktora w tym samym okresie ubiegego roku siegaa niemal 18 mld SEK informuje Bloomberg.
KPRM po serii audytow rzad planuje zmienic program wieloletni CPK
Do konca roku rzad planuje przyjac nowelizacje uchway ws. programu inwestycyjnego zwiazanego z Centralnym Portem Komunikacyjnym CPK - wynika ze strony kancelarii premiera. Zmianie maja ulec ramy finansowe oraz czasowe projektu. Dodano ze to wynik audytow w spoce CPK.
Lotnisko w Modlinie spadek liczby pasazerow spowodowany negocjacjami z przewoznikami
Spadek liczby pasazerow na lotnisku w Modlinie spowodowany jest trwajacymi negocjacjami z przewoznikami - przekaza PAP zarzad portu. Lotnisko podao w poniedziaek ze w pazdzierniku obsuzono ponad 2565 tys. pasazerow wobec ponad 3255 tys. podroznych rok temu.
Rzad planuje zmiany w zasadach i finansowaniu likwidacji kopaln
Dopaty na redukcje wydobycia nie beda mogy byc wydawane na biezace dziaanie kopaln ich likwidacja bedzie prowadzona przez wascicieli a nie przez SRK - to niektore zmiany ktore rzad planuje w ustawie o funkcjonowaniu gornictwa wegla kamiennego.
Inwestor Wojtek Szef Cognora nie kupuje za drobne
Przemysaw Sztuczkowski to inwestor ktory nie kupuje za drobne. Na sesji 19 listopada kupi 484 tys. akcji Cognora niemal 60 proc. wolumenu tego dnia. Wyda 24 mln z. Dzien pozniej doozy 156 mln i kupi 2658 tys. akcji a 21 listopada zapaci 254 tys. za 408 tys. akcji. Dzieki temu kurs od doka odbi o 35 proc.
Prezes UniCredit mniejsze prawdopodobienstwo oferty przejecia Commerzbanku
Akcje Commerzbanku tanieja o prawie 6 proc. najmocniej wsrod niemieckich blue chipow z DAX po tym Andrea Orcel prezes UniCredit powiedzia ze prawdopodobienstwo zozenia oferty przejecia niemieckiego banku jest obecnie mniejsze niz wczesniej szacowano informuje Bloomberg.