Home/business/800 tysiecy osob wpado w skrajne ubostwo. 2023 to by krytyczny rok OPINIA

business

800 tysiecy osob wpado w skrajne ubostwo. 2023 to by krytyczny rok OPINIA

Raport Poverty Watch 2024 ktory ukaza sie w zeszym tygodniu przedstawi niezwykle niepokojace by nie powiedziec haniebne dane. Otoz w roku 2023 wzgledem roku poprzedniego gwatownie wzroso w Polsce skrajne ubostwo rowniez skrajne ubostwo dzieci. Miedzy innymi przez brak waloryzacji programu 500 przypomnijmy ze mowimy o roku 2023. Ale po kolei.

October 20, 2024 | business

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne. O ile w 2022 roku osób dotkniętych najbardziej dojmującą biedą było w naszym kraju 1,7 mln, tak rok później - 2,5 mln. Ubóstwo skrajne wzrosło z 4,6 proc, do 6,6 proc. Jednym z powodów tak gwałtownego wzrostu było to, że państwo abdykowało z aktywnej roli "rozwiązywania ubóstwa ustawami". Zacznijmy od tego, czym w zasadzie jest ubóstwo skrajne. Oznacza ono niezaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb, co grozi zdrowiu i potencjalnie również życiu. Próg skrajnej biedy wyznacza co roku Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. Do jego obliczania eksperci używają specjalnie skonstruowanego koszyka wydatków, zawierającego najbardziej podstawowe produkty i usługi. Jeżeli dana osoba wydaje mniej, niż przewiduje ów koszyk, oznacza to, że znalazła się w skrajnej biedzie. Dalsza część artykułu pod materiałem wideo Jaki dochód jest granicą skrajnego ubóstwa? To zależy od składu gospodarstwa domowego. Jeżeli mówimy o jednoosobowym gospodarstwie, to w 2023 roku próg ten wynosił 913 zł (mowa o wydatkach, a więc i o kwocie "na rękę"). W 2022 było to z kolei 835 zł. W przypadku czteroosobowego gospodarstwa domowego (dwójka dorosłych i dwójka dzieci) próg ubóstwa to 616 zł na osobę. Dlaczego skład gospodarstwa domowego jest istotny? Ponieważ każda kolejna głowa w rodzinie jest nieco mniej "kapitałochłonna" dla budżetu domowego. Na przykład pojawienie się dziecka na świecie nie oznacza, że musimy płacić więcej za ogrzewanie w domu, nie oznacza również, że musimy kupić dodatkową lodówkę. Obiad przygotowywany dla 4 osób również kosztuje proporcjonalnie mniej niż przygotowywany dla jednej - nie potrzebujemy 4 razy więcej wody, żeby ugotować ziemniaki, nie zużyjemy również 4 razy więcej energii. Istnieją również inne miary biedy. Jest nią choćby ubóstwo relatywne. O nim mówimy, gdy wydatki w danym gospodarstwie nie przekraczają połowy średnich wydatków gospodarstw domowych w całym społeczeństwie. Kolejną miarą jest choćby ubóstwo ustawowe. Oznacza ono progi, od których przyznawana jest pomoc społeczna. Do tej kategorii jeszcze wrócimy. Dlaczego wzrosło ubóstwo A dlaczego ubóstwo tak wzrosło? Stało się tak z kilku nakładających się na siebie powodów. Głównym był kryzys inflacyjny, który spustoszył portfele najbiedniejszych Polaków. Oczywiście inflacja dotknęła (prawie) wszystkich, jednak osoby najmniej zamożne były najbardziej narażone na jej skutki. Klasa średnia i wyższa mogła przyciąć niektóre swoje zwyczajowe wydatki, na przykład mogła rzadziej wychodzić do restauracji albo wybierać tańsze destynacje wakacyjne. Ewentualnie mogła sięgnąć po swoje oszczędności. Według danych CBOS na początku pandemii (a więc w momencie rozkręcającego się kryzysu) oszczędnościami w naszym kraju dysponowało 61 proc. gospodarstw domowych, a w 2023 było to już tylko 54 proc. gospodarstw. Wydaje się, że różnica jest niewielka, jednak do wspomnianego roku 2020 przez kilkanaście wcześniejszych lat odsetek gospodarstw z oszczędnościami wyraźnie wzrastał. W 2007 roku jakiekolwiek zaskórniaki miało zaledwie 23 proc. z nas. Najbiedniejsi natomiast oszczędności nie posiadają (bo nie mają z czego oszczędzać). Skrajnie biedni znajdują się jednak w specyficznej sytuacji: część z nich to osoby schorowane, starsze bądź mierzące się z bardzo poważnymi kryzysami życiowymi. Sporo z nich jest uzależnionych od pomocy państwa. Tymczasem Polska mroziła i poziomy zasiłków, i wysokość samego wsparcia. "Polska zapomniała o swoich biednych" Autor wspomnianego raportu Poverty Watch 2024, ekspert od badań nad ubóstwem, prof. Ryszard Szarfenberg stwierdza w analizie: "Sytuacja, w której ustawowa granica ubóstwa jest niższa niż granica ubóstwa skrajnego (2022 i 2023 r.) nigdy nie powinna się zdarzyć. Oznacza ona, że część osób skrajnie ubogich nie ma prawa do świadczeń z pomocy społecznej, które są właśnie dla osób najuboższych". Jednym z ważniejszych świadczeń, którego brak waloryzacji przez lata miał wpływ na zwiększenie się ubóstwa w Polsce, było świadczenie 500+. Obecnie świadczenie przyznawane jest na około 3,5 mln dzieci. Przypomnijmy, że po wprowadzeniu programu przez pierwszy rok skrajne ubóstwo wśród dzieci spadło o około połowę - z 9 proc. w roku 2015 do 4,7 proc. w roku 2017. Był więc niczym innym jak "sposobem na znoszenie biedy ustawą", która to zbitka jest czasem ironicznie używana przez przeciwników interwencji państwa. Tymczasem, jak czytamy we wspomnianym wyżej raporcie, ubóstwo skrajne wśród dzieci wzrosło z 5,7 proc. w roku 2022 do 7,6 proc. w roku 2023. Wciąż są to wartości niższe niż przed wprowadzeniem programu, ale wzrost był bardziej niż zauważalny. Dlaczego więc 500+ straciło swoją "moc znoszenia ubóstwa"? Odpowiedź jest bardzo prosta - chodzi inflację, której przez kilka lat nie towarzyszyło podwyższenie kwoty samego świadczenia. Od momentu wprowadzenia świadczenia (kwiecień 2016) do 2023 roku skumulowana inflacja wyniosła nieco ponad 40 proc. Aby więc w zeszłym roku wsparcie było warte tyle, ile w 2016, powinno zostać zwaloryzowane do około 700 zł. Tak się jednak nie stało. Skutkiem tego zaniechania był fakt, że setki tysięcy dzieci wpadło pod próg skrajnego ubóstwa. Nie będzie wielkim nadużyciem stwierdzenie, że Polska po prostu zapomniała o swoich biednych. Czy transfery socjalne zwiększają inflację Niektórzy mogą powiedzieć, że waloryzacja 500+ doprowadziłaby do jeszcze większej inflacji. Niewielki efekt proinflacyjny nie byłby wykluczony. Nie byłby to jednak impuls duży. Skąd możemy o tym wiedzieć? Ponieważ 500+ zostało przecież zwaloryzowane w styczniu 2024 roku (efekt tej waloryzacji na skalę ubóstwa będzie znany dopiero w przyszłorocznym raporcie Poverty Watch). I co się wtedy działo z inflacją ? Otóż spadła względem grudnia. A od lutego do czerwca trzymała się na poziomie celu inflacyjnego, który wynosi 2,5 proc. z możliwym odchyleniem o jeden punkt procentowy w górę lub w dół. Później rzeczywiście wzrosła, ale wpłynęło na to częściowe odmrożenie cen energii . Mało tego, pamiętajmy, że w styczniu mieliśmy również rekordową podwyżkę płacy minimalnej. Jeśli chodzi o "dochodową" stronę inflacji, to jest ona przez bardzo wielu znacznie przeceniana. Nie ma automatyzmu, który mówiłby, że wprowadzenie nawet hojnego programu transferów pieniężnych musi spowodować inflację (oczywiście wiele zależy od jego hojności). A teraz wyobraźmy sobie na chwilę Polskę w czasie szalejącej inflacji bez programu 500+. Ubóstwo dzieci poszybowałoby jeszcze wyżej. Bo choć realnie malała wartość wypłacanego wsparcia, to jednak to wsparcie i tak istniało. Jeżeli rodziny byłyby jego pozbawione, to znacznie silniej odczułyby zawirowania związane z raptownymi podwyżkami cen towarów i usług. Co powinno się zmienić Wspomniana waloryzacja z 500 do 800 zł, która nastąpiła na początku tego roku, prawdopodobnie już spowodowała, że ubóstwo wśród dzieci spadło. Żeby jednak sytuacja się nie powtórzyła, potrzebne jest zaszycie mechanizmu waloryzacji co najmniej o poziom inflacji nie tylko w przypadku programu 800+, ale w ogóle całego systemu pomocy społecznej. Wspomniany prof. Szarfenberg twierdzi w raporcie, że tak zaprojektowana polityka nie tylko doraźnie łagodziłaby skutki przyszłych kryzysów, ale stworzyłaby odporny system wsparcia społecznego. Nie ma żadnego powodu, by tak zamożny kraj jak Polska nie mógł sobie pozwolić na ochronę najbardziej wrażliwych obywateli przed popadaniem w skrajną biedę. Jako że jesteśmy jednym z najzamożniejszych krajów świata, stać nas na niemal całkowite rozwiązanie problemu skrajnej biedy. Zniesienie (a przynajmniej bardzo zauważalne ograniczenie) ubóstwa ustawami jest jak najbardziej możliwe. Tak jak podniesienie jego skali przez zaniedbanie wprowadzania odpowiednich rozwiązań prawnych. Za skutki tych zaniedbań w poprzednim roku zapłaciło skrajną biedą prawie milion ludzi. Autorem jest Kamil Fejfer, dziennikarz piszący o gospodarce, współtwórca podcastu i kanału na YouTube "Ekonomia i cała reszta"

SOURCE : money
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS