Blogs
Home/business/Skad sie biora dziwaczne poglady Donalda Trumpa "Jest zakorzeniony w siodmej dekadzie"

business

Skad sie biora dziwaczne poglady Donalda Trumpa "Jest zakorzeniony w siodmej dekadzie"

Donald Trump ciagle mowi o "przywracaniu wielkosci Ameryce" albo o swiecie ktory "zeruje na USA". A swoja druga kadencje zacza od dziwacznych zapowiedzi dotyczacych Kanau Panamskiego. Z europejskiego punktu widzenia trudno to wszystko zrozumiec zreszta i Amerykanie maja z tym problemy. Autorzy renomowanego tygodnika "The Economist" maja jednak ciekawa teorie.

Skąd się biorą dziwaczne poglądy Donalda Trumpa? "Jest zakorzeniony w siódmej dekadzie"
February 08, 2025 | business

Z europejskiego punktu widzenia to absurdalne. O co więc chodzi Trumpowi? Jak pisze "The Economist", Tygodnik przypomina pierwsze decyzje Trumpa: wojna o Kanał Panamski? Pobrzmiewają w tym lata 70., bo w 1977 r. podpisano traktat przekazujący Panamie większą część Strefy Kanału. Ogłoszenie stanu wyjątkowego w kwestii energetyki? I to kojarzy się z wielkim kryzysem surowcowym lat 70. Co prawda tego prezydenta zamordowano w 1963 r., ale to w siódmej dekadzie XX wieku rodziło się mnóstwo teorii spiskowych na ten temat. Czasem wokół Trumpa słychać zresztą lata 70. całkiem dosłownie. Wszak jego ulubionym utworem i czymś w rodzaju nieoficjalnego hymnu jest "Y.M.C.A." zespołu Village People. A to w końcu hit z 1978 r. "Dziecko" trudnej dekady To wówczas zaczął rozwijać przejęte przez ojca imperium branży nieruchomości. O ile jednak jego ojciec dorobił się na domach dla klasy średniej, Donald Trump chciał stawiać najbardziej prestiżowe apartamentowce na Manhattanie — przeznaczone dla celebrytów i rekinów Wall Street. Nowy Jork, w którym działał Trump, był miastem niezwykle brutalnym. Na ulicach rządziły gangi, metropolia miała gigantyczny problem z przestępczością — a lokalne władze były często oskarżane o korupcję. Nałożyło się to — jak przypomina "The Economist" na gigantyczny wzrost imigracji do Nowego Jorku w latach 70. Również tej nielegalnej. Można oczywiście dyskutować, na ile to imigracja była odpowiedzialna za wzrost przestępczości, ale dla bardzo wielu nowojorczyków te dwa trendy były ściśle ze sobą powiązane — dla Trumpa również. Atmosferę "końca świata" w Nowym Jorku pogłębił blackout z połowy 1977 r. Wówczas w niemal całym mieście na dwa dni wysiadł prąd, a miasto opanowali przestępcy, którzy okradali sklepy i mieszkania. Ale lata 70. widać też w spojrzeniu na świat Donalda Trumpa. Jak dość powszechnie twierdzą eksperci, była to dekada, w której Amerykanie zaczęli wątpić w swój kraj — a nawet zaczęli wierzyć, że rządzą nim jakieś tajemnicze, skorumpowane siły. Miało to wpływ na gigantyczną popularność "spiskowych" filmów, książek czy artykułów. O ile w latach powojennych przeciętny Amerykanin raczej nie wierzył w "deep state" czy w to, że CIA lub FBI są zajęte robieniem własnych, szemranych interesów — to w latach 70. popularność takich teorii była całkiem spora. I dziś doskonale widać, że Trump chce poświęcić bardzo dużo energii walce z "głębokim państwem". Amerykański prezydent jest też znany z bardzo dużego dystansu do własnych służb wywiadowczych. "Zakorzenieniem" w latach 70. można też tłumaczyć pesymizm Trumpa, jeśli chodzi o rolę USA na świecie. Powojenne lata to w Stanach czas dumy z rozwoju gospodarki, rosnącej pozycji tego kraju — czy z podboju kosmosu, którego ukoronowaniem było lądowanie na Księżycu w 1969 r. Lata 70. to natomiast czas nie tylko kryzysu naftowego, ale też moment, w którym wojska USA wycofały się z Wietnamu. Amerykanie zaczęli wątpić w siłę swojego kraju — i Trump najwyraźniej czuł tę samą emocję. "The Economist" idzie zresztą nawet dalej. . I w ten sposób Donald Trump rozumie współczesną politykę, choć jego konkurenci woleliby nawet twarde najbardziej rozmowy prowadzić w bardziej przyjazdy i mniej konfrontacyjny sposób. Czy Trump wyrośnie z lat 70.? Jeśli przyjąć, że prezydent USA mentalnie tkwi w dekadzie, która skończyła się niemal pół wieku temu, warto się zastanowić, czy może z niej wyjść. Początkowo wydawało się, że jego prezydentura będzie starała się odpowiedzieć na bardzo współczesne wyzwania — rozwój technologiczny, wzrost potęgi Chin czy na agresywną politykę Władimira Putina. Bardzo blisko Donalda Trumpa był Elon Musk, który jest wielkim fanem postępu, redukowania . Elon Musk nie może pamiętać politycznego klimatu lat 70., bo był wówczas dzieckiem. Ale przecieki z Waszyngtonu mówią, że Elon Musk jednak wcale nie jest tak blisko ucha prezydenta, a Trump bardziej się słucha Susie Wiles — szefowej personelu Białego Domu. Wiles, rocznik 1957, sama w dużej mierze została ukształtowana przez lata 70. Może się więc okazać, że zamiast amerykańskiego wyjścia do przodu, priorytetem drugiej kadencji Trumpa będą... wyzwania sprzed kilkudziesięciu lat.

SOURCE : businessinsider_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS