Prezydent Napoli Aurelio De Laurentiis odniósł się do ostatniej kontrowersyjnej wypowiedzi Antonio Conte, który nie podbudował opinii klubu. Spekulacje o frustracji ze strony trenera przewijały się w mediach niejednokrotnie. Głównymi powodami takiego stanu była bierność w poszukiwaniu następcy Chwiczy Kwaracchelii, grającego obecnie w PSG. Opiekun wytknął też problemy z użytkowaniem obiektów treningowych. Mały sztorm wywołał on podczas piątkowej konferencji prasowej. Mówił między innymi o tym, że podczas ośmiomiesięcznego pobytu w stolicy Kampanii zdał sobie sprawę, że w tym miejscu wielu rzeczy – tak ogólnie – nie da się zrobić. Wydaje się, że doszło do pierwszego zgrzytu na linii prezydent-szkoleniowiec. W rozmowie dla lokalnej rozgłośni radiowej CRC Argentyńczyk dał do zrozumienia, że takie reakcje wpływają niekorzystnie na wizerunek Napoli. Popularne Previous Rozmawiali. Jan Urban dostał ofertę Michał Skóraś zdecydował. Tam chce grać w przyszłym sezonie Michał Skóraś z opcją szokującego powrotu do Ekstraklasy! Wcale nie do Lecha Poznań Jagiellonia Białystok już finalizuje transfer! Łukasz Masłowski poleci po następcę gwiazdora Po latach w Bundeslidze pomoże Legii Warszawa?! Znowu pojawił się na trybunach Michał Żewłakow pozbędzie się tego piłkarza. To jego koniec w Legii Warszawa Mateusz Borek: To przyszły selekcjoner reprezentacji Polski Karol Linetty z hitowym powrotem do Ekstraklasy?! „Nie można tego wykluczyć” Next – Takie oceny, gdy trwa proces, mogą wywołać niepokój. Zawsze lepiej odłożyć je na koniec – skwitował De Laurentiis. – Wszystkie zespoły piłkarskie ewoluują do samego końca. Jedyne, czego nie można przewidzieć z góry, to scenariusz meczu i przebiegu całego sezonu. My mamy silną i muskularną drużynę. Będziemy mieć z niej wiele radości przez następne lata – dodał. Napoli przed dwoma laty sięgnęło po trzecie w historii Scudetto. W tym sezonie również ma na to szansę, ale musi deptać po piętach Interowi Mediolan. Strata do lidera na sześć kolejek przed końcem wynosi trzy punkty. Według „La Gazzetta dello Sport” Conte zadeklarował już, że przepracuje z drużyną przynajmniej jeszcze jedną kampanię, pomimo zainteresowania ze strony AC Milanu i Juventusu.

Prezydent Napoli Aurelio De Laurentiis odniósł się do ostatniej kontrowersyjnej wypowiedzi Antonio Conte, który nie podbudował opinii klubu.

„To może wywołać niepokój”. Prezydent Napoli zareagował na słowa Antonio Conte

Zgodnie z przewidywaniami mecz FC Barcelony z Celtą Vigo nie zawiódł. Po stronie galicyjskiego zespołu błysnął szczególnie Borja Iglesias, który celebrował hat-tricka. FC Barcelona awansowała do półfinału Ligi Mistrzów. Mimo to Hansi Flick miał bardzo dużo zastrzeżeń do swoich zawodników po rewanżowej konfrontacji z FC Barceloną. - W każdym meczu musimy narzucać nasz styl. Po dzisiejszym spotkaniu musimy przeanalizować, co należy poprawić. Mam całkowite zaufanie do drużyny i wiem, że ponownie będziemy pokazywać jakość, którą posiadamy, że wrócimy - powiedział niemiecki szkoleniowiec. W sobotnim meczu z Celtą Vigo „Duma Katalonii” miała ponownie sporo problemów. Jeden z nich nazywał się Borja Iglesias. Popularne Previous Rozmawiali. Jan Urban dostał ofertę Michał Skóraś zdecydował. Tam chce grać w przyszłym sezonie Michał Skóraś z opcją szokującego powrotu do Ekstraklasy! Wcale nie do Lecha Poznań Jagiellonia Białystok już finalizuje transfer! Łukasz Masłowski poleci po następcę gwiazdora Po latach w Bundeslidze pomoże Legii Warszawa?! Znowu pojawił się na trybunach Michał Żewłakow pozbędzie się tego piłkarza. To jego koniec w Legii Warszawa Mateusz Borek: To przyszły selekcjoner reprezentacji Polski Karol Linetty z hitowym powrotem do Ekstraklasy?! „Nie można tego wykluczyć” Next Doświadczony snajper, który przed startem konfrontacji w ramach 32. kolejki LaLigi miał na koncie tylko pięć bramek, rozpoczął strzelanie już w 15. minucie. Wykorzystał wówczas błąd Wojciecha Szczęsnego. CELTA VIGO SZYBKO ODPOWIADA! ⚽️ Borja Iglesias wykorzystał błąd 🇵🇱 Wojciecha Szczęsnego i skierował piłkę do siatki! 🎯 Ale mecz! 🔥 #lazabawa 🇪🇸 pic.twitter.com/Nsi3ocFoPn W 52. minucie 32-latek otrzymał dobre podanie w środku pola i uderzył celnie w lewy dolny róg. BORJA IGLESIAS RAZY DWA! ⚽️⚽️ FC Barcelona przegrywa z Celtą Vigo! 😱 Czy będziemy świadkami sporej niespodzianki? 🔥 #lazabawa 🇪🇸 pic.twitter.com/CzHNejuPFo Dokładnie dziesięć minut później po świetnej solowej akcji Iglesias uderzył zza pola karnego i nie dał żadnych szans polskiemu bramkarzowi. 💥 BORJA IGLESIAS Z HAT-TRICKIEM PRZECIWKO FC BARCELONIE! ⚽️⚽️⚽️ Co za mecz tego snajpera, co za mecz Celty Vigo! 🔝 Szok! 😳 #lazabawa 🇪🇸 pic.twitter.com/Wu8RaBjqCQ

Zgodnie z przewidywaniami mecz FC Barcelony z Celtą Vigo nie zawiódł. Po stronie galicyjskiego zespołu błysnął szczególnie Borja Iglesias, który celebrował hat-tricka.

Co on dzisiaj gra! Hat-trick z FC Barceloną [WIDEO]

Wojciech Szczęsny odkupił winy po pierwszym trafieniu Celty Vigo. Doświadczony bramkarz popisał się podwójną interwencją, ratując Barcelonę przed stratą kolejnego gola. W tym artykule dowiesz się o: W meczu FC Barcelony z Celtą Vigo Wojciech Szczęsny popełnił błąd, który kosztował jego drużynę utratę prowadzenia. Bramkarz gospodarzy nie potrafił przeciąć dośrodkowania i w efekcie Borja Iglesias znalazł drogę do siatki. Obie drużyny nie miały problemów ze skutecznością i w Katalonii spadł grad bramek. Golkiper "Blaugrany" w pierwszej odsłonie choćby w pewnym stopniu zrehabilitował się. Wynik mógł być jeszcze wyższy. ZOBACZ WIDEO: Stadiony świata. Na tego gola można patrzeć i patrzeć Ilaix Moriba silnym uderzeniem zmusił do wysiłku Szczęsnego. Były reprezentant Polski instynktownie interweniował nogami. Na jednej paradzie Szczęsnego się nie skończyło, ponieważ chwilę później do głosu doszedł jeszcze Iker Losada. Bramkarz po strzale Ikera Losady ponownie odbił piłkę nogami. Świeżo upieczony 35-latek podwójną interwencją zasłużył na najwyższe uznanie. Katem Szczęsnego okazał się Iglesias. Napastnik gości trzykrotnie znalazł drogę do siatki i zapracował sobie na tytuł najlepszego piłkarza w sobotnim spotkaniu.

Wojciech Szczęsny odkupił winy po pierwszym trafieniu Celty Vigo. Doświadczony bramkarz popisał się podwójną interwencją, ratując Barcelonę przed stratą kolejnego gola.

Szczęsny wykazał się refleksem. Podwójna parada! [WIDEO]

Zawodniczka AZS AWF Biała Podlaska w rwaniu, w drugiej próbie, zaliczyła 105 kg. Natomiast w podrzucie, także w drugim podejściu, uzyskała 132 kg. Nieudanie atakowała jeszcze 136 kg. Ostatecznie w dwuboju zanotowała 237 kg. Złoty medal zdobyła Mołdawianka Elena Erighina - 242 kg (106 + 136), a srebrny Belgijka Ilke Lagrou - 238 kg (104 + 134).

Broniąca tytułu Weronika Zielińska uzyskała 237 kg w dwuboju i zdobyła brązowy medal mistrzostw Europy w podnoszeniu ciężarów w kat. 81 kg.

Medal Polki na mistrzostwach Europy

Iga Świątek pożegnała się z rywalizacją o tytuł WTA 500 w Stuttgarcie już na etapie ćwierćfinału. Tam Polka kolejny raz musiała uznać wyższość Jeleny Ostapenko, choć tym razem była w stanie się Łotyszce postawić. Eksperci są zgodni i wskazują na jeden bardzo widoczny problem w grze naszej gwiazdy. Nie ma w kobiecym tenisie zawodniczki, która tworzyłaby Idze Świątek takie problemy, jak Jelena Ostapenko, choć z pewnością Łotyszka nie jest najlepszą z rywalek, z jakimi przyszło się mierzyć naszej zawodniczce. Mimo tego Świątek potrafi pokazać swój poziom przeciwko Arynie Sabalence, Coco Gauff czy Jelenie Rybakinie. Porażka Świątek, a tu nagle taka "sensacja" o niej i Abramowicz. Kuriozalna pomyłka Z Ostapenko robi to jedynie okazjonalnie, przez krótki czas. W związku z tym bilans bezpośredni tej dwójki do turnieju WTA 500 w Stuttgarcie wynosił 5:0 dla Ostapenko. Żadna z tenisistek nie może pochwalić się takim bilansem rywalizacji z raszynianką. Wydawało się, że jeśli gdzieś Polka ma przełamać "klątwę" Ostapenko, to właśnie na nawierzchni ziemnej. Tak się jednak nie stało, choć pojawiły się pewne pozytywne sygnały. Na niewiele się one jednak zdały, bo Świątek przegrała 3:6, 6:3, 2:6. Eksperci są zgodni, co jest główną przyczyną problemów w rywalizacji z Ostapenko. Świątek wróciła do gry po przegranym secie. 127 minut batalii z Ostapenko o półfinał "Była walka, ale Iga Świątek znów przegrała z Jeleną Ostapenko. Tym razem w ćwierćfinale turnieju WTA 500 w Stuttgarcie 3:6, 6:3, 2:6. H2H Igi z Jeleną wynosi już 0-6... Kryptonit " - napisał na portalu X zaraz po meczu Rafał Smoliński z "WP SportoweFakty". "No to wszystko wskazuje na to, że został już tylko jeden teren dla Igi Świątek, żeby pokonać łotewską klątwę: otwarty kort ziemny, wiatr, słońce " - stwierdził Lech Sidor, komentator Eurosportu. "Najważniejsze i tak powinno być nauczenie (bo trudno tu mówić o poprawieniu czegoś, czego właściwie nie ma) Igi, jak można korzystać z drugiego podania . Więcej kicka, wyższy odskok piłki, mniej na środek kara, szukać boków i odrzutu rywalki" - ocenił Sebastian Warzecha z "Weszło.com". "Nawet na ceglanej mączce nie ma ucieczki przed własną Nemezis... Achilles miał piętę, Świątek ma Ostapenko. 6 mecz. Bilans 0-6 . Iga odpada w QF 3:6, 6:3 i 2:6 Po drugim secie wydawało się, że punkt zwrotny (może i całego sezonu) jest o krok" - ocenił Mateusz Ligęza z Radia ZET. "Wystarczyło odpocząć i Ostapenko grała to samo co w pierwszym secie. Niesamowite, że Świątek nie jest w stanie przejąć inicjatywy na dłużej z tak jednowymiarową tenisistką. Jak już szło dobrze, to przestała grać, jakby przestraszona. Ostapenko wciąż jest żywym koszmarem Świątek " - skwitował Marcin Jaz ze "Sport.pl". Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu . Prywatność . Copyright by INTERIA.PL 1999 - 2025 . Wszystkie prawa zastrzeżone.

Iga Świątek pożegnała się z rywalizacją o tytuł WTA 500 w Stuttgarcie już na etapie ćwierćfinału. Tam Polka kolejny raz musiała uznać wyższość Jeleny Ostapenko, choć tym razem była w stanie się Łotyszce postawić. Eksperci są zgodni i wskazują na jeden bardzo widoczny problem w grze naszej gwiazdy.

Koszmar Igi Świątek nie odpuszcza. To znów się stało. "Nie ma ucieczki"

Bez szans byli szczypiorniści Corotop Gwardii Opole w starciu z wicemistrzami Polski. Gracze Industrii Kielce wygrali pierwsze ćwierćfinałowe spotkanie z podopiecznymi Bartosza Jureckiego aż 44:20. W tym artykule dowiesz się o: Szczypiorniści Corotop Gwardii zdążyli w tym roku dobrze zapoznać się z Halą Legionów. Opolanie byli pierwszą drużyną, z którą żółto-biało-niebieskim przyszło się zmierzyć w 2025 roku. W ćwierćfinale Pucharu Polski kielczanie pokonali graczy Bartosza Jureckiego 43:28. Szansę do rewanżu Gwardziści mieli dość szybko - zaledwie dziewięć dni później przyjechali do stolicy województwa świętokrzyskiego na spotkanie w ramach 19. kolejki rundy zasadniczej Orlen Superligi. Chociaż początkowo wydawało się, że goście będą w stanie nawiązać walkę, to ostatecznie znów przegrali bardzo wysoko 31:44. Murowanymi faworytami sobotniego meczu byli oczywiście kielczanie, ale kibice obu zespołów mieli nadzieję, że tym razem opolanie postawią rywalom trudniejsze warunki niż w poprzednich pojedynkach. Nikt się chyba nie spodziewał, że ćwierćfinałowe starcie będzie w wykonaniu Gwardzistów tym najsłabszym w tym roku. ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Karolina Kowalkiewicz nie kryła entuzjazmu. "Odkryłam nową pasję!" Co prawda przyjezdni zaczęli dobrze - przez siedemnaście minut mecz był wyrównany, a rezultat oscylował wokół remisu. Trzy trafienia z rzędu zdobyte przez gospodarzy wytrąciły jednak opolan z rytmu, w ich poczynania wkradło się sporo nerwowości i to błyskawicznie przełożyło się na wynik. Żółto-biało-niebiescy zdobywali bramki seriami, podczas gdy ich przeciwnicy mieli spore problemy z przebiciem się przez ich defensywę. Przez niemal pięć ostatnich minut pierwszej połowy opolanie nie zdołali rzucić bramki - tymczasem kielczanie dorzucili cztery gole i na przerwę schodzili prowadząc ośmioma trafieniami. Trudno było sobie wyobrazić, że goście w drugiej połowie zagrają słabiej w ataku, a jednak przez kolejnych trzydzieści minut zdołali rzucić zaledwie dziewięć bramek. Opolanie nie mieli żadnych argumentów, brakowało im pomysłu, ale przede wszystkim wyglądali na mocno przytłoczonych. Kielczanie z kolei mogli wczuć się w świąteczny nastrój - bez większych problemów zapisywali na swoim koncie kolejne trafienia. Grali czujnie w obronie, co pozwalało im na wyprowadzanie kolejnych kontrataków i systematycznie powiększanie prowadzenia. Ostatecznie zwyciężyli aż 44:20, a najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Bekir Cordalija . Orlen Superliga mężczyzn , ćwierćfinał: Industria Kielce - Corotop Gwardia Opole 44:20 (19:11)

Bez szans byli szczypiorniści Corotop Gwardii Opole w starciu z wicemistrzami Polski. Gracze Industrii Kielce wygrali pierwsze ćwierćfinałowe spotkanie z podopiecznymi Bartosza Jureckiego aż 44:20.

Industria w świątecznym nastroju. Bezbarwny występ Gwardii w Kielcach

Prowadzili 2:0, remisowali 2:2, po czym podnieśli się raz jeszcze i zapewnili sobie zwycięstwo 3:2. Siatkarze PGE Projektu Warszawa wygrali 3:2 z Aluron CMC Wartą Zawiercie na początek półfinału w PlusLidze. W tym artykule dowiesz się o: Półfinały mistrzostw Polski rozpoczęły się w piątek. Bogdanka LUK Lublin od razu sprawiła zaskoczenie, zwyciężając 3:1 w hali JSW Jastrzębskiego Węgla . Drużyna Wilfredo Leona będzie mieć dwie szanse na awans do finału w kolejnych meczach. W sobotę rozpoczęła się druga seria. Także bardzo ciekawa, ponieważ drugi w sezonie zasadniczym PGE Projekt Warszawa gra z trzecią Aluron CMC Wartą Zawiercie . Dodatkowo, oba kluby walczyły w tym sezonie w Lidze Mistrzów , więc zbierały doświadczenia na najwyższym poziomie w Europie. Niedawno kluby spotkały się w półfinale Tauron Puchar Polski i na neutralnym terenie w Krakowie lepsza 3:0 była Warta. Już po pierwszym, sobotnim secie było jasne, że do powtórki wyniku nie dojdzie. Projekt wygrał 25:22 głównie dzięki dobremu początkowi. Ku zadowoleniu publiczności w hali Torwar , gospodarze nie oddali prowadzenia gościom, mimo ich wściekłego pościgu. Podopieczni Piotra Grabana mieli za zadanie pójść za ciosem w dalszej części meczu. ZOBACZ WIDEO: Absurdalna sytuacja w amatorskiej lidze. Najbardziej groteskowe pudło roku I od początku drugiego seta Projekt ponownie nadawał ton wydarzeniom na boisku, a Warta nie potrafiła pozbierać się po falstarcie. Piłki uciekały na konto gospodarzy, a siatkarze Michała Winiarskiego wyglądali na zdezorientowanych. Już po akcji na 17:10 była druga przerwa na żądanie szkoleniowca gości. Warta tylko nieznacznie zredukowała tę stratę, a runda zakończyła się blokiem na 25:20 na Aaronie Russellu . Mecz kompletnie zmienił oblicze od trzeciego seta. Na boisku zaczęli rządzić przyjezdni, a Projektowi jakoś nie spieszyło się do zakończenia meczu. Zawiercianie pokazali lepsze oblicze, a raz zabranej inicjatywy, już nie oddawali. W trzecim secie byli lepsi 25:17, a w czwartym podobnie przekonująco 25:19. Tym samym w meczu dwóch oblicz potrzebne było rozegranie tie-breaka. W decydującej rozgrywce emocji było najwięcej jak przystało na siatkarski thriller. Wynik przechylił się kilkakrotnie aż to Projekt zadał decydujące uderzenia na 15:12. Do drugiego meczu w serii dojdzie w Zawierciu. Rozpocznie się w środę o godzinie 17:30. PGE Projekt Warszawa - Aluron CMC Warta Zawiercie 3:2 (25:22, 25:20, 17:25, 19:25, 15:12) Stan rywalizacji: 1:0 (do dwóch zwycięstw) Projekt: Firlej, Szalpuk, Tillie, Kochanowski, Semeniuk, Weber, Wojtaszek (libero) oraz Brand, Wrona, Bołądź, Borkowski, Kozłowski Warta: Tavares Rodrigues, Kwolek, Russell, Bieniek, Gladyr, Butryn, Perry (libero) oraz Zniszczoł, Nowosielski, Ensing, Łaba MVP: Jakub Kochanowski (Projekt)

Prowadzili 2:0, remisowali 2:2, po czym podnieśli się raz jeszcze i zapewnili sobie zwycięstwo 3:2. Siatkarze PGE Projektu Warszawa wygrali 3:2 z Aluron CMC Wartą Zawiercie na początek półfinału w PlusLidze.

Pięć setów w półfinale PlusLigi. Sytuacja zmieniała się rewolucyjnie

Odejście Viktora Gyökeresa ze Sportingu CP tego lata graniczy z pewnością. Napastnik najbardziej oczekuje na ofertę od Arsenalu, natomiast nie obraziłby się również na możliwość kontynuowania kariery w Chelsea – przekazała „A Bola”. Sylwetka Gyökeresa podlega szczególnym obserwacjom wśród europejskich klubów. Bez wątpienia dokona się jeden z najciekawszych ruchów na rynku. Mający ważny kontrakt jeszcze przez trzy pełne sezony napastnik w Lizbonie dotyka już sufitu. Czeka na wykonanie kroku, który da mu szansę na udowodnienie ogromnych możliwości na jeszcze wyższym poziomie, choćby w walce o tytuł mistrzowski Anglii czy Puchar Europy. „Kanonierzy” przygotowują się do przedstawienia reprezentantowi Szwecji konkretnej propozycji. Jego wartość według zawartej klauzuli odstępnego w umowie to 100 milionów euro, ale „Lwy” zejdą z ceny. Mówi się nawet o 70 milionach. Popularne Previous Rozmawiali. Jan Urban dostał ofertę Michał Skóraś zdecydował. Tam chce grać w przyszłym sezonie Michał Skóraś z opcją szokującego powrotu do Ekstraklasy! Wcale nie do Lecha Poznań Jagiellonia Białystok już finalizuje transfer! Łukasz Masłowski poleci po następcę gwiazdora Po latach w Bundeslidze pomoże Legii Warszawa?! Znowu pojawił się na trybunach Michał Żewłakow pozbędzie się tego piłkarza. To jego koniec w Legii Warszawa Mateusz Borek: To przyszły selekcjoner reprezentacji Polski Karol Linetty z hitowym powrotem do Ekstraklasy?! „Nie można tego wykluczyć” Next W razie komplikacji, przedłużających się rozmów Arsenal musi mieć się na baczności, aby nie spotkała go podobna sytuacja jak Manchester United. Według „A Bola” przeciągnięcia Gyökeresa na swoją stronę nie wyklucza Chelsea. Derbowy rywal półfinalisty Ligi Mistrzów na początku wiosny nieoczekiwanie przechwycił cel transferowy „Czerwonych Diabłów”. Mowa o pozyskanej karcie zawodniczej Geovany'ego Quendy. Wahadłowy oficjalnie stanie się nowym nabytkiem „The Blues” od połowy 2026 roku. Na liście życzeń Chelsea widnieją też inne nazwiska do wzmocnienia środka ataku: Liam Delap, Benjamin Šeško czy Hugo Ekitiké. Gyökeres to mocny kandydat i znienacka może wylądować na Stamford Bridge, na co sam bohater spekulacji się nie zamyka. 26-latek kończy drugi sezon na Estádio José Alvalade. W 96 występach strzelił 90 goli i zaliczył 26 asyst.

Odejście Viktora Gyökeresa ze Sportingu CP tego lata graniczy z pewnością. Napastnik najbardziej oczekuje na ofertę od Arsenalu, natomiast nie obraziłby się również na możliwość kontynuowania kariery w Chelsea – przekazała „A Bola”.

Viktor Gyökeres wybierze mniej preferowaną opcję transferową?! Gigant „podkradł” już jednego zawodnika Sportingu CP

Hansi Flick podczas piątkowej konferencji prasowej skrytykował terminarz ligi hiszpańskiej, który nie sprzyja klubom grającym w europejskich pucharach. Swojego szkoleniowca całkowicie poparła FC Barcelona, która zamierza złożyć skargę do odpowiednich organów. FC Barcelona zameldowała się w półfinale Ligi Mistrzów, gdzie zmierzy się z włoskim Interem Mediolan. Dla zespołu z Katalonii oznacza to bardzo intensywny finisz sezonu - poza walką o mistrzostwo Hiszpanii i udziałem w Lidze Mistrzów, drużynę prowadzoną przez Hansiego Flicka czeka również starcie w finale Pucharu Króla. Harmonogram staje się więc wyjątkowo napięty, a czasu na odpoczynek będzie jak na lekarstwo. Władze ligi postanowiły jednak nieco ulżyć Barcelonie, przesuwając termin spotkania z Realem Valladolid, aby dać zawodnikom więcej przestrzeni na przygotowanie się do nadchodzących wyzwań. Wspomniana korekta nie zadowoliła wystarczająco niemieckiego szkoleniowca. Zaplanowany pierwotnie na godzinę 14:00 mecz odbędzie się o 21:00. Popularne Previous Rozmawiali. Jan Urban dostał ofertę Michał Skóraś zdecydował. Tam chce grać w przyszłym sezonie Michał Skóraś z opcją szokującego powrotu do Ekstraklasy! Wcale nie do Lecha Poznań Jagiellonia Białystok już finalizuje transfer! Łukasz Masłowski poleci po następcę gwiazdora Po latach w Bundeslidze pomoże Legii Warszawa?! Znowu pojawił się na trybunach Michał Żewłakow pozbędzie się tego piłkarza. To jego koniec w Legii Warszawa Mateusz Borek: To przyszły selekcjoner reprezentacji Polski Karol Linetty z hitowym powrotem do Ekstraklasy?! „Nie można tego wykluczyć” Next - Nie chcę narzekać i cieszę się, że nie gramy z Realem Valladolid w niedzielę o 14:00, to mi odpowiada. Zastanawia mnie jednak, dlaczego nie możemy zagrać o 18:00. [...] Chciałbym spotkać gościa, który organizuje ten harmonogram, bo to żart. Jeśli odniesiemy sukces w Europie, to skorzysta na tym cała liga. Brak mi słów - powiedział Flick. Do słów 60-latka ustosunkowała się FC Barcelona. „FC Barcelona wyraziła już w tym sezonie swój sprzeciw wobec kryteriów ustalonych przez Hiszpańską Ligę Piłkarską (LFP) i Hiszpańską Federację Piłki Nożnej (RFEF) w odniesieniu do dat i godzin rozpoczęcia meczów pierwszej drużyny. Uważamy, jak wyraził to w piątek nasz trener, któremu udzielamy całkowitego wsparcia i z którym całkowicie się zgadzamy, że organy zarządzające hiszpańską piłką nożną powinny być bardziej wyrozumiałe dla drużyn, takich jak nasza, które biorą udział we wszystkich trzech rozgrywkach w ostatniej części sezonu. Nie jest to nowy problem i nie bagatelizując trudności związanych z organizacją harmonogramu rozgrywek z tak wieloma meczami, FC Barcelona będzie nadal bronić swoich interesów przed krajowymi i międzynarodowymi organami organizacyjnymi piłki nożnej, aby kalendarz sportowy miał większy sens. W związku z tym FC Barcelona złoży formalną skargę do organów regulacyjnych piłki nożnej w celu uniknięcia sytuacji, które mogą być szkodliwe dla prawdziwych gwiazd w świecie piłki nożnej, zawodników” - czytamy w komunikacie.

Hansi Flick podczas piątkowej konferencji prasowej skrytykował terminarz ligi hiszpańskiej, który nie sprzyja klubom grającym w europejskich pucharach. Swojego szkoleniowca całkowicie poparła FC Barcelona, która zamierza złożyć skargę do odpowiednich organów.

FC Barcelona murem za Hansim Flickiem. Złoży formalną skargę [OFICJALNIE]

Jelena Ostapenko pokonała Igę Świątek 6:3, 3:6, 6:2 w ćwierćfinale turnieju w Stuttgarcie. Forma Polki przed meczami na kortach ziemi wygląda słabo. Być może już niedługo sytuacja będzie wymagała radykalnych kroków. W tym artykule dowiesz się o: To koszmar Igi Świątek . Z żadną inną tenisistką nie gra jej się aż tak źle. Przed sobotnim starciem polska tenisistka miała na koncie pięć porażek z Jeleną Ostapenko na pięć rozgranych spotkań. Łotyszka pozostawała dla Polki przeszkodą nie do pokonania. Ale kiedy miałaby przełamać taką serię, jak nie teraz? Po raz pierwszy zawodniczki mierzyły się ze sobą na kortach ziemnych, na ulubionej nawierzchni Igi Świątek. Do tego Łotyszka ostatnio nie była w zbyt dobrej formie. ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Karolina Kowalkiewicz nie kryła entuzjazmu. "Odkryłam nową pasję!" Niestety, wiceliderka rankingu WTA nie była w stanie tego dokonać. Przez niemal całego pierwszego seta Jelena Ostapenko po prostu miażdżyła Igę. Polka nie była w stanie znaleźć sposobu na potężne returny rywalki, które prowokowała słabymi serwisami. Ponadto popełniała sporo prostych błędów. W drugim secie nastąpiło odrodzenie Świątek. I taką Igę chciałoby się oglądać. Pewną siebie, prezentującą trochę bardziej różnorodny tenis, skuteczną w polu serwisowym. Niestety, to trwało za krótko. Trzeci set już udowodnił, że to Ostapenko jest na ten moment lepszą zawodniczką. Nie jest tak, że Świątek nie miała swoich szans, ale po prostu ich nie wykorzystywała. Wyrzuciła w aut bardzo prosty return na 4:3 w trzecim secie. W końcówce sama była sfrustrowana własnymi błędami. Ta porażka może ją boleć, ponieważ Ostapenko nie grała wcale przez większość czasu wybitnego tenisa. Po prostu Iga prezentowała się słabo. Nie jestem tutaj zwolennikiem natychmiastowego wyrzucenia Wima Fissette'a czy Darii Abramowicz . Ale każdy widzi, że coś w teamie Polki nie działa, bo nie jest w stanie funkcjonować tak dobrze, jak wcześniej. Belg przez pół roku pracy nie poprawił jej gry, a mam nawet wrażenie, że poziom Polki minimalnie spadł. Do tego wiceliderka rankingu WTA nie ma tej pewności, tego luzu, którym latami zachwycała. To ostatni dzwonek na zmiany w grze przed najważniejszymi turniejami. A czasu nie ma wiele. Najbliższe tygodnie dla Świątek będą bowiem kluczowe, a w wypadku kolejnych niepowodzeń Polka być może powinna w jakiś sposób przebudować swój sztab. W końcu na wygraną jakiegokolwiek turnieju czeka już ponad 10 miesięcy, najwięcej od niemal pięciu lat. Trzeba sobie powiedzieć jasno: sytuacja Igi na początku sezonu na kortach ziemnych wygląda źle. Polka prezentuje się słabiej niż dwa, trzy lata temu, nie mówiąc już o poprzednim sezonie. Do tego spoczywa na niej duża presja. Przede wszystkim ta związana z rankingiem. W zeszłym roku Polka na kortach ziemnych miała wspaniały sezon. Wygrała wszystkie najważniejsze turnieje: w Rzymie oraz w Madrycie oraz wielkoszlemowy Roland Garros. Do obrony w najbliższych kilku tygodniach będzie miała aż 4000 punktów czyli ponad połowę swojego dorobku z ostatnich 52 tygodni. Niestety, ale nie widzę tego, żeby Iga Świątek w takiej formie była w stanie powtórzyć serię sprzed roku. Ba, przy takiej dyspozycji Polka może zdobyć jeden tytuł albo nie wygrać żadnego turnieju. A to będzie skutkować odjęciem kilkuset punktów w rankingu. A rywalki już czyhają za jej plecami. Już tylko niewiele ponad 1000 "oczek" to Polki tracą Jessica Pegula i Coco Gauff . W przypadku wybitnego sezonu na mączce którejś z nich Iga może wypaść poza czołową dwójkę rankingu WTA , a to coś, czego nie widzieliśmy od ponad trzech lat. Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty Oglądaj mecze WTA Tour z udziałem Igi Świątek, Magdy Linette i innych topowych zawodniczek w serwisie CANAL+ online. (link sponsorowany)

Jelena Ostapenko pokonała Igę Świątek 6:3, 3:6, 6:2 w ćwierćfinale turnieju w Stuttgarcie. Forma Polki przed meczami na kortach ziemi wygląda słabo. Być może już niedługo sytuacja będzie wymagała radykalnych kroków.

"Miażdżyła Igę". Czy to już czas na zmiany? [OPINIA]

Spotkanie lepiej rozpoczęli zawiercianie (3:6), siatkarze PGE Projektu szybko jednak wyrównali, a później odwrócili wynik (11:9). Gra na pewien czas się wyrównała, ale ważna dla losów tej partii okazała się seria czterech wygranych przez gospodarzy akcji (19:16). Od tego momentu Projekt utrzymywał przewagę, grając w końcówce skutecznie w ataku. Ostatni punkt wywalczył uderzeniem ze środka Jurij Semeniuk (25:22). Zobacz także: Leon show w półfinale PlusLigi! Bogdanka LUK Lublin bliżej finału W drugiej odsłonie wyrównaną walkę obu ekip oglądaliśmy do stanu 11:10. Później poszła punktowa seria gospodarzy przy zagrywkach Jurija Semeniuka (17:10); gospodarze wykorzystali fragment słabszej gry rywali, byli skuteczniejsi w ofensywie i przejęli inicjatywę. W końcówce prowadzili 23:17, ale Jurajscy Rycerze jeszcze zerwali się do walki i po asie Karola Butryna zmniejszyli różnicę do trzech oczek (23:20). Dwa ostatnie słowa należały jednak do Linusa Webera, który najpierw skończył atak, a po chwili dołożył punktowy blok (25:20). Początek trzeciego seta udany w wykonaniu zawiercian (3:6, 6:11), którzy i tym razem nie uniknęli jednak serii przegranych akcji (10:11). Gospodarze złapali kontakt, ale siatkarze Alulonu odbudowali przewagę. Popis w polu serwisowym dał Butryn (trzy asy w jednym ustawieniu) i ze stanu 16:18 zawiercianie wyszli na 16:24. Błąd stołecznych siatkarzy w ataku zamknął tę część meczu (17:25). Projekt uzyskał minimalną przewagę w pierwszych akcjach czwartej partii (5:3), ale sześć kolejnych akcji padło łupem zawiercian, gdy zagrywką błysnął Bartosz Kwolek (5:9). Od tego momentu set toczył się przy przewadze Jurajskich Rycerzy, którzy grali skutecznie w ataku i dobrze prezentowali się w polu serwisowym - po asie Miguela Tavaresa było 12:19. W końcówce drużyna ze stolicy zmniejszyła różnicę (18:21), jednak zawiercianie pewnie wygrali, kończąc seta dwoma punktowymi blokami (19:25). Spotkanie rozstrzygnęło się więc w tie-breaku. Przy zmianie stron minimalną zaliczkę mieli goście (7:8), ale Projekt odwrócił wynik, gdy Kevin Tillie zaserwował w narożnik boiska (9:8). To był kluczowy moment seta, bo siatkarze ze stolicy złapali wiatr w żagle i odskoczyli rywalom na trzy oczka (12:9). Dowieźli tę przewagę do końca, a zepsute zagrywki przeciwników dały im ostatnie punkty (15:12). PGE Projekt Warszawa - Aluron CMC Warta Zawiercie 3:2 (25:22, 25:20, 17:25, 19:25, 15:12) Projekt: Artur Szalpuk, Jakub Kochanowski, Jan Firlej, Kevin Tillie, Jurij Semeniuk, Linus Weber – Damian Wojtaszek (libero) oraz Tobias Brand, Bartłomiej Bołądź, Karol Borkowski, Michał Kozłowski, Andrzej Wrona. Trener: Piotr Graban. Warta: Jurij Gladyr, Miguel Tavares Rodrigues, Bartosz Kwolek, Mateusz Bieniek, Karol Butryn, Aaron Russell – Luke Perry (libero) oraz Patryk Łaba, Kyle Ensing, Jakub Nowosielski, Miłosz Zniszczoł. Trener: Michał Winiarski. WYNIKI MECZÓW PLUSLIGI

PGE Projekt Warszawa wygrał z Aluron CMC Wartą Zawiercie 3:2 w pierwszym meczu półfinału PlusLigi. Drużyna ze stolicy wygrała dwa pierwsze sety, ale Jurajscy Rycerze wyrównali stan meczu; w tie-breaku górą byli jednak siatkarze ze stolicy, którzy zrewanżowali się przeciwnikom za porażkę w półfinale Pucharu Polski. Rywalizacja toczy się do dwóch zwycięstw, a drugie spotkanie zostanie rozegrane 23 kwietnia w Sosnowcu.

Tie-break na Torwarze! Siatkarskie emocje i zwroty akcji w półfinale PlusLigi

PGE Projekt Warszawa zrewanżował się Aluron CMC Warcie Zawiercie za porażkę w półfinale TAURON Pucharu Polski. Wcześniej jednak kibice na Torwarze przeżyli huśtawkę nastrojów. W pierwszych dwóch setach siatkarze ze stolicy grali kapitalnie, napędzali ich Linus Weber i Jakub Kochanowski. Potem w dobrym stylu odpowiedzieli zawiercianie, wysoko wygrywając dwa kolejne sety. Gospodarze wyrwali jednak zwycięstwo w tie-breaku i pokonali Wartę w pierwszym meczu półfinałowym PlusLigi. To jednak nie koniec rywalizacji. Mecz w Warszawie od początku wyglądał zupełnie inaczej niż niedawne spotkanie obu drużyn w Krakowie , w półfinale TAURON Pucharu Polski. Wtedy w pierwszej partii zawiercianie naskoczyli na rywali i rozbili PGE Projekt , a potem dość gładko wygrali cały mecz 3:0. Dotkliwa porażka wprowadziła wokół warszawskiego klubu nieco nerwowości, pojawiły się nawet doniesienia, że pracę stracić może trener Piotr Graban . Reakcja drużyny w pierwszym secie była jednak taka, jakiej szkoleniowiec mógł oczekiwać. Chociaż po kilku akcjach w stolicy Aluron CMC Warta prowadziła 6:3, gospodarze szybko odpowiedzieli. Kiedy Bartosz Kwolek nie utrzymał w boisku zagrywki Linusa Webera, PGE Projekt prowadził 10:7. Zawiercianie również szybko odrobili jednak straty. Z pola serwisowego pomógł Miguel Tavares i był remis 12:12. Po kilku minutach wyrównanej gry znów odskoczyli warszawianie. Ponownie pomogły zagrywki Webera, do tego Niemiec znakomicie prezentował się w ataku . Trzy punkty przewagi wystarczyły, by utrzymać ją do końca partii. PGE Projekt wygrał 25:22, Weber zdobył siedem "oczek". Na początku drugiej partii znów asem serwisowym popisał się Weber. Kulą u nogi rywali była niska skuteczność w ataku. Michał Winiarski , trener zawiercian, również musiał pozbierać zespół po porażce - bo w finale Pucharu Polski lepszy był JSW Jastrzębski Węgiel . W drugiej partii PGE Projekt długo prowadził minimalnie, o punkt lub dwa. Tyle że potem błędy przydarzyły się Aaronowi Russelowi . Amerykanin, który w niedawnym finale spisał się poniżej oczekiwań, nie poradził sobie z zagrywką Jurija Semeniuka i pomylił się w ataku. PGE Projekt prowadził już 14:10. Winiarski poprosił o przerwę, ale po niej jego drużyna przegrała trzy kolejne akcje. Z takiego stanu nie potrafili już się podnieść. Co prawda na boisku pojawiło się kilku rezerwowych, ale warszawianie pilnowali przewagi. Ostatecznie zwyciężyli 25:20, seta zakończył blok Webera przy ataku Russella . Trzeciego seta Warta rozpoczęła ze zmianą na środku - Jurija Gladyra zastąpił Miłosz Zniszczoł . Zawiercianom szybko udało się zablokować atak Webera, do tego lepiej zaczęła wyglądać gra w obronie i szybko prowadzili 8:4. Graban zmienił przeżywającego problemy Webera i wprowadził na boisko Bartłomieja Bołądzia . I gra gospodarzy znów wskoczyła na właściwie tory, zmniejszyli straty do punktu. Pomagała im świetna dyspozycja Jakuba Kochanowskiego , ale goście i tak odskoczyli przy wyniku 18:15. Zawiercianie złapali wiatr w żagle, w obronie świetnie ustawiał się Luke Perry . Kapitalną serią w polu zagrywki popisał się jeszcze Karol Butryn i Warta wygrała 25:17. Na czwartego seta Graban wrócił w ataku do Webera. W grze Warty coraz więcej było zaś udanych zagrań Bartosza Kwolka . Po jego asie serwisowym zawiercianie prowadzili już 9:5. Gospodarzom było coraz trudniej, bo rywale prezentowali się już zdecydowanie lepiej niż w dwóch pierwszych setach. Problemy fizyczne miał Artur Szalpuk , którego zastąpił Tobias Brand . Kiedy błąd w ataku popełnił Kevin Tillie , Warta prowadziła już 16:10. I prowadzenia już nie oddała, a wygraną 25:19 zapewniły jej dwa punktowe bloki Zniszczoła przy atakach Webera. W tie-breaku lepszy początek zanotowali jednak warszawianie, którzy szybko uciekli na dwa punkty. Tyle że goście błyskawicznie odpowiedzieli i przejęli prowadzenie. Po kontrataku zakończonym przez Zniszczoła wygrywali już 5:3. W dodatku ponownie boisko musiał opuścić Szalpuk. Oprócz Branda szansę dostał też Andrzej Wrona . Przy zmianie stron o punkt z przodu byli siatkarze Winiarskiego. Trzy kolejne akcje wygrali jednak gospodarze, a kiedy dołożyli do tego kontratak, prowadzili już 12:9 . Siatkarze wyglądali na coraz bardziej zmęczonych, lepiej mecz zakończyli jednak gospodarze. Po zwycięstwie 15:12 są bliżej finału. Nagrodę dla MVP otrzymał Kochanowski. Rywalizacja w półfinale toczy się do dwóch zwycięstw. Drugie spotkanie zostanie rozegrane w Sosnowcu, gdzie w fazie play-off występuje Warta, w środę 23 kwietnia . W drugim półfinale JSW Jastrzębski Węgiel mierzy się z Bogdanką LUK Lublin, pierwszy mecz wygrali 3:1 lublinianie , którzy będą gospodarzem drugiego spotkania. PGE Projekt Warszawa : Weber, Kochanowski, Tillie, Firlej, Semeniuk, Szalpuk - Wojtaszek (libero) oraz Bołądź, Brand, Kozłowski, Wrona Aluron CMC Warta Zawiercie : Butryn, Bieniek, Russell, Tavares, Gladyr, Kwolek - Perry (libero) oraz Łaba, Nowosielski, Ensing, Zniszczoł Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu . Prywatność . Copyright by INTERIA.PL 1999 - 2025 . Wszystkie prawa zastrzeżone.

PGE Projekt Warszawa zrewanżował się Aluron CMC Warcie Zawiercie za porażkę w półfinale TAURON Pucharu Polski. Wcześniej jednak kibice na Torwarze przeżyli huśtawkę nastrojów. W pierwszych dwóch setach siatkarze ze stolicy grali kapitalnie, napędzali ich Linus Weber i Jakub Kochanowski. Potem w dobrym stylu odpowiedzieli zawiercianie, wysoko wygrywając dwa kolejne sety. Gospodarze wyrwali jednak zwycięstwo w tie-breaku i pokonali Wartę w pierwszym meczu półfinałowym PlusLigi. To jednak nie koniec rywalizacji.

Huśtawka emocji w Warszawie. Rewanż za półfinał, Michał Winiarski ma problem

One man show Leona. Sam wygrał... setMiał być w kadrze, walczył o życie. "Usłyszałem, że nie przeżyję 5 miesięcy"Mistrz wściekły po porażce. To zaważyło o wynikuKolejne osiągnięcie kadrowicza. Przekroczył magiczną granicę WIĘCEJ WKRÓTCE...

PlusLiga. Pięć setów w stolicy! Siatkarze Projektu Warszawa bliżej finału

Iga Świątek (2. WTA) dalej czeka na pierwsze w karierze zwycięstwo nad Jeleną Ostapenko (24. WTA) - tym razem w ćwierćfinale turnieju WTA 500 w Stuttgarcie przegrała 3:6, 6:3, 2:6 . Na wynik meczu Polki zareagowały media z wielu krajów. Iga Świątek znów przegrała z Jeleną Ostapenko. "Zawsze błyszczała przeciwko niej" "Ostapenko wzmacnia swoją rolę 'bestia negra' w starciach ze Świątek" - podsumował portal puntodebreak.com. "Znów to zrobiła. [...] Pozostaje niepokonana w bezpośrednich pojedynkach z Polką, pokonując ją we wszystkich sześciu meczach, w których się ze sobą mierzyły. Tenis Łotyszki mocno drażni Świątek, która wciąż jest daleka od najlepszej formy" - dodano. Z kolei portal tennis-infinity.com określił 27-latkę mianem "nemezis" młodszej rywalki. "Dla większości tenisistek Świątek to koszmarna przeciwniczka. Jest znana z zadawania druzgocących porażek na prawo i lewo, często przytłaczając przeciwników świetną pracą nóg i precyzją. Ale chociaż większość tenisistek nienawidzi grać przeciwko Świątek, jest też jedna zawodniczka, przeciwko której Polka nie cierpi grać. Ostapenko zawsze błyszczała przeciwko niej, a przed ich spotkaniem w Stuttgarcie dokładnie wiedziała, co musi zrobić" - czytamy. Zobacz też: Tak wygląda ranking WTA po klęsce Świątek z Ostapenko Jeszcze inaczej 27-latkę określił rumuński Eurosport: "'Koszmar' Ostapenko, odcinek szósty! Świątek znów przegrała z Łotyszką i odpada. [...] W Stuttgarcie odbył się szósty bezpośredni pojedynek między tymi dwiema zawodniczkami, z którego Łotyszka ponownie wyszła zwycięsko". Łotysze reagują na zwycięstwo Jeleny Ostapenko nad Igą Świątek. Powtarza się jedno O triumfie 27-latki świata trąbi się również w jej ojczyźnie, gdzie również wspomina się o bardzo korzystnym bilansie bezpośrednich spotkań. "Łotewska numer jeden Jelena Ostapenko w sobotę awansowała do półfinału gry pojedynczej turnieju WTA 500 w Stuttgarcie, pokonując po raz szósty w karierze polską tenisistkę Igę Swiątek" - przekazała stacja TV3. "Bilans bezpośredni to 6-0 (dla Ostapenko - red.), chociaż zawsze to Świątek uchodziła za faworytkę" - zauważył portal sportacentrs.com. "W tym sezonie Łotyszka pokonała Polkę 6:3, 6:1 w półfinale turnieju WTA 1000 w Dosze" - dodał serwis delfi.lv. O finał turnieju WTA 500 w Stuttgarcie Jelena Ostapenko zagra z Jekatieriną Aleksandrową (22. WTA), która w ćwierćfinale ograła 6:0, 6:4 Jessicę Pegulę (3. WTA) .

"Świątek znów przegrała z Ostapenko", "tenis Łotyszki mocno drażni Świątek, która wciąż jest daleka od najlepszej formy" - piszą media po ćwierćfinałowym meczu turnieju w Stuttgarcie. Wszystkie zgodnie zwracają uwagę na katastrofalny bilans Polki z tą przeciwniczką i wymyślają Ostapenko różne pseudonimy.

Cały świat trąbi o porażce Świątek. Tak nazwali Ostapenko

Zarówno Betard Sparta Wrocław, jak i Falubaz Zielona Góra nie mogą być zadowolone po pierwszej rundzie PGE Ekstraligi i liczą na odbudowę w drugiej serii spotkań. Kto z nich będzie miał powody do radości w niedzielę wielkanocną? W tym artykule dowiesz się o: Po niezbyt udanej pierwszej kolejce Betard Sparta Wrocław zainauguruje sezon na własnym torze meczem z Falubazem Zielona Góra . Bilety na to starcie - jak to zazwyczaj bywa w ostatnich latach we Wrocławiu - wyprzedały się w ekspresowym tempie. Czy "Spartanie" sprawią niespełna 14 tysiącom widzów na Stadionie Olimpijskim wielkanocny prezent? Rok temu Falubaz także był pierwszą drużyną, która przyjechała na spotkanie ligowe do stolicy Dolnego Śląska. Wówczas wygrali gospodarze (47:41), ale zawodnicy z Myszką Miki na kevlarze postawili trudne warunki i do ostatniego biegu mieli szansę na zdobycie punktów do tabeli. Ich liderami byli Jarosław Hampel (12 punktów) oraz Rasmus Jensen (9). Choć przed trwającymi rozgrywkami zielonogórzanie wzmocnili się Leonem Madsenem i Damianem Ratajczakiem , wydaje się, że o powtórzenie wyniku sprzed roku będzie im trudno. ZOBACZ WIDEO: Dwa powody. To dlatego Zmarzlik jest wierny Motorowi Sparta również nie próżnowała w zimowym okienku transferowym i sprowadziła Brady'ego Kurtza . Australijczyk w okresie przedsezonowym prezentował się kapitalnie - zdobył tytuł indywidualnego mistrza Australii, wygrał Memoriał Petera Cravena, a w obu sparingach na domowym owalu nie znalazł pogromcy. W pierwszej rundzie PGE Ekstraligi spisał się jednak wyraźnie poniżej oczekiwań - zdobył tylko 4 punkty w pięciu startach. Niedzielny mecz będzie dla niego świetną okazją do rehabilitacji i uspokojenia kibiców. Pod znakiem zapytania stoi również forma Daniela Bewleya. Brytyjczyk nie zachwycił na Motoarenie i po trzech bezbarwnych biegach nie pojawił się już więcej na torze. Dodatkowo z poniedziałkowego spotkania ligi angielskiej wycofał się po swoim pierwszym wyścigu ze względu na uraz pleców. Sparta na swoich profilach w mediach społecznościowych zapewniła, że Bewley weźmie udział w meczu z Falubazem, ale tak naprawdę nie dowiedzieliśmy się, co dokładnie mu dolega. Martwić się za to nie trzeba o Artioma Łagutę . Najlepszy zawodnik PGE Ekstraligi z ubiegłego sezonu wciąż zmaga się z dolegliwościami po złamaniu palca dłoni, ale nie ma to wpływu na jego postawę na torze. Już w pierwszej kolejce pokazał ogromną prędkość i zapewnił kibicom świetne widowisko. Średnia Łaguty na Stadionie Olimpijskim w 2024 roku wyniosła aż 2,792 pkt i nic nie zapowiada, aby w obecnych rozgrywkach miało być inaczej. Sporo zmartwień z pewnością miał po pierwszej kolejce sztab drużyny z Grodu Bachusa. Przegrana 31:59 z Motorem Lublin była ich najwyższą domową porażką od 30 maja 2021 roku. Wówczas przy Wrocławskiej 69 ulegli aż 27:63... Sparcie Wrocław. Przeciwko aktualnym mistrzom Polski zawiedli praktycznie wszyscy poza Jarosławem Hampelem . Najwięcej pretensji można mieć do Duńczyków - Rasmus Jensen nie pokonał ani jednego rywala, a Leon Madsen wygrał zaledwie jeden z sześciu biegów. Słabo wypadli także zielonogórscy juniorzy. Damian Ratajczak i Oskar Hurysz zdobyli łącznie tylko dwa "oczka". Co prawda mierzyli się z mocnymi rywalami, ale tym razem o punkty wcale nie będzie łatwiej. Piotr Protasiewicz ma więc twardy orzech do zgryzienia, co zrobić, by jego zespół zmazał plamę z poprzedniego tygodnia. Awizowane składy: Betard Sparta Wrocław 9. Artiom Łaguta 10. Brady Kurtz 11. Bartłomiej Kowalski 12. Daniel Bewley 13. Maciej Janowski 14. Marcel Kowolik 15. Jakub Krawczyk Stelmet Falubaz Zielona Góra 1. Przemysław Pawlicki 2. Michał Curzytek 3. Rasmus Jensen 4. Jarosław Hampel 5. Leon Madsen 6. Oskar Hurysz 7. Damian Ratajczak Początek meczu: 20 kwietnia (niedziela), godz. 19:30 Sędzia: Arkadiusz Kalwasiński Komisarz toru: Łukasz Izak Przewidywana prognozowana pogoda (za yr.no) : Temperatura: 20°C Wiatr: 10 km/h Opady: 0 mm Aktualne składy drużyn: PGE Ekstraliga -> | Metalkas 2. Ekstraliga -> | Krajowa Liga Żużlowa -> KUP BILET na 2025 PZM FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową! Nie przegap startu nowego sezonu żużlowego – włącz Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Zarówno Betard Sparta Wrocław, jak i Falubaz Zielona Góra nie mogą być zadowolone po pierwszej rundzie PGE Ekstraligi i liczą na odbudowę w drugiej serii spotkań. Kto z nich będzie miał powody do radości w niedzielę wielkanocną?

Żużel. Falubaz chce zmazać plamę z ubiegłego tygodnia. Sprawi niespodziankę we Wrocławiu?

Pogoń przegrała w ubiegłej kolejce z Piastem Gliwice 0:1, co praktycznie przekreśliło jej szanse na podium PKO BP Ekstraklasy. Strata do trzeciego miejsca wzrosła do ośmiu punktów, więc celem "Portowców" staje się obrona czwartej lokaty i walka o Puchar Polski. Triumf nad Legią Warszawa w finale dałby historyczne trofeum i awans do europejskich pucharów. ZOBACZ TAKŻE: Futbol "made in Poland". Tak grały Legia i Jagiellonia! Zobacz najlepsze akcje w LK Raków tydzień temu ograł Radomiaka Radom 2:1. To był ważny komplet punktów, bo konkurenci w walce o tytuł - Lech i Jagiellonia - również wygrali swoje spotkania. Zespół Marka Papszuna nie przegrał w tym sezonie na wyjeździe i może pochwalić się tylko sześcioma straconymi bramkami w 14 meczach poza swoim stadionem. Jesienią "Medaliki" pokonały Pogoń 1:0 po bramce Mateja Rodina w doliczonym czasie gry. Relacja live i wynik na żywo meczu Pogoń Szczecin - Raków Częstochowa na Polsatsport.pl. Początek o godzinie 20:15.

Pogoń Szczecin - Raków Częstochowa to mecz w ramach 29. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Relacja live i wynik na żywo meczu Pogoń Szczecin - Raków Częstochowa na Polsatsport.pl. Początek o godzinie 20:15.

PKO BP Ekstraklasa: Pogoń Szczecin - Raków Częstochowa. Relacja live i wynik na żywo

Zmiany dotkną latem Legię Warszawa. Przesądzony jest już los szefa działu skautingowego Radosława Mozyrki, który opuści Łazienkowską - zapewnia portal Legionisci.com. Przed startem kampanii wydawało się, że Legia jest gotowa na rywalizację na kilku frontach. Przede wszystkim spodziewano się po niej, że będzie mocnym kandydatem do zgarnięcia po kilkuletniej przerwie mistrzostwa kraju. Dzisiaj jest już jasne, że upragniony tytuł na Łazienkowską nie powędruje. Na sześć kolejek przed końcem rozgrywek stołeczna ekipa traci piętnaście punktów do liderującego Rakowa Częstochowa. Na zarząd Legii spada zatem spora krytyka. Mocno obrywa szef skautingu Radosław Mozyrko, który współpracował ściśle z Jackiem Zielińskim. Popularne Previous Rozmawiali. Jan Urban dostał ofertę Michał Skóraś zdecydował. Tam chce grać w przyszłym sezonie Michał Skóraś z opcją szokującego powrotu do Ekstraklasy! Wcale nie do Lecha Poznań Jagiellonia Białystok już finalizuje transfer! Łukasz Masłowski poleci po następcę gwiazdora Po latach w Bundeslidze pomoże Legii Warszawa?! Znowu pojawił się na trybunach Michał Żewłakow pozbędzie się tego piłkarza. To jego koniec w Legii Warszawa Mateusz Borek: To przyszły selekcjoner reprezentacji Polski Karol Linetty z hitowym powrotem do Ekstraklasy?! „Nie można tego wykluczyć” Next Legia nadal nie opublikowała żadnych wieści dotyczących przyszłości pracownika odpowiedzialnego za wyszukiwanie jakościowych zawodników. Kibice mogli zatem zastanawiać się, czy faktycznie dojdzie do rozstania. Portal Legionisci.com informuje, że los Mozyrki jest przesądzony. Już niebawem pożegna się definitywnie z Łazienkowską. Klub rozpoczął poszukiwania nowego szefa skautingu. Z kilkoma kandydatami doszło nawet do rozmów. „Z klubu odejdzie natomiast Radosław Mozyrko. Aktualny szef skautingu obecny był na meczu w Londynie. Równocześnie trwają rozmowy z kandydatami na to stanowisko” - czytamy we wspomnianym źródle. Można więc zakładać, że Legia chce znaleźć już teraz odpowiedniego człowieka. Gdy to się stanie, pojawi się stosowny komunikat dotyczący kluczowych zmian w strukturach. Mozyrko zajmuje aktualne stanowisko od marca 2022 roku.

Zmiany dotkną latem Legię Warszawa. Przesądzony jest już los szefa działu skautingowego Radosława Mozyrki, który opuści Łazienkowską - zapewnia portal Legionisci.com.

Przesądzone! On odejdzie z Legii Warszawa

Podlesianka Katowice zdobyła bramkę już w 11. sekundzie meczu z Odrą Bytom Odrzański, wygrywając ostatecznie 5:0. Przegrani pozostają bez zwycięstwa w rundzie wiosennej. W tym artykule dowiesz się o: Odra Bytom Odrzański przeżywa trudne chwile w trzeciej lidze. W piątkowym meczu z Podlesianką Katowice drużyna z województwa lubuskiego przegrała aż 0:5. Już w 11. sekundzie spotkania goście zdobyli pierwszą bramkę, wymieniając zaledwie pięć podań. Warto także zaznaczyć, że był to niezwykle wyjątkowej urody gol. Zawodnik ekipy gości przyjął piłkę, nie wahał się długo i posłał ją w kierunku bramki rywala. Golkiper tylko patrzył, jak futbolówka wpada do siatki. ZOBACZ WIDEO: Stadiony świata. Na tego gola można patrzeć i patrzeć - Zaczynamy rywalizację od razu trafieniem gości! Co tu się wydarzyło?! Już w 11. sekundzie bramkę zdobywa gracz gości - emocjonował się komentator Lubuski Sport TVP (wideo możesz zobaczyć na końcu artykułu). Odra Bytom Odrzański nie wygrała żadnego meczu wiosną, co skutkowało zmianą trenera. Maciej Górecki został zastąpiony przez Michała Kowbela, jednak nowy szkoleniowiec również nie zdołał odmienić losów drużyny. W swoim debiutanckim meczu przegrał 0:5. Po 26. kolejkach Odra zajmuje 15. miejsce w tabeli z 25 punktami. Z ligi spadają co najmniej cztery drużyny, ale sytuacja jest dynamiczna. Z trzeciej grupy trzeciej ligi może spaść aż siedem zespołów, co dodatkowo komplikuje sytuację ekipy z Bytomia Odrzańskiego.

Podlesianka Katowice zdobyła bramkę już w 11. sekundzie meczu z Odrą Bytom Odrzański, wygrywając ostatecznie 5:0. Przegrani pozostają bez zwycięstwa w rundzie wiosennej.

sports

LATEST INSIGHTS