Skandal w ukrainskim wojsku. Masowe dezercje w "brygadzie zombie"

Ukraińskie Państwowe Biuro Śledcze (DBR) bada sprawę 155. Brygady Zmechanizowanej im. Anny Kijowskiej, która szkoliła się we Francji — informuje AFP. Jednostka powstała w zeszłym roku, miała składać się z 4500 żołnierzy, a Francja miała wyszkolić około połowę z nich i zapewnić im sprzęt. "Maksymalne uszkodzenia". Rosja używa zakazanej amunicji do atakowania ukraińskiego systemu energetycznego Z kolei "The Telegraph" opisuje, że brygada miała liczyć ponad 5800 żołnierzy i była jedną z nielicznych, która obsługiwała czołgi Leopard 2. Czytamy też, że spędziła dziewięć miesięcy na szkoleniu na zachodzie Ukrainy, w Polsce i Francji. Nie trafili jeszcze na front. 1700 żołnierzy miało zdezerterować Agencja AFP powołuje się na doniesienia ukraińskiego dziennikarza Jurija Butusowa, który w mediach społecznościowych pisze o znacznych stratach w ludziach, do których doszło ze względu na złe zarządzanie i brak szkoleń. Według jego informacji z jednostki uciekło 1700 żołnierzy, którzy jeszcze nie trafili na front, 50 osób miało zdezerterować już podczas szkolenia we Francji. Kiedy ostatecznie zostali wysłani do Pokrowska, państwo nie wyposażyło ich w drony. Ich dowódca pułkownik Dmytro Riumszyn został zwolniony kilka dni po wysłaniu na linię frontu. "Śledztwo jest w toku. Jest zbyt wcześnie, aby mówić o jakichkolwiek wstępnych wynikach" — powiedziała AFP rzeczniczka Ukraińskiego Państwowego Biura Śledczego (DBR) Tatiana Sapian. Ukraińscy naukowcy: północnokoreańskie pociski są "na poziomie początkującego rzemieślnika" "Nawet francuskie wysiłki mające na celu wyspecjalizowanie brygady nie mogły jej uratować przed złymi decyzjami naszych generałów, które ostatecznie doprowadziły do likwidacji jednostki" — mówiła wcześniej ukraińska parlamentarzystka Mariana Bezugła. Użyła też sformułowania "brygada zombie". W połowie grudnia serwis Ukraińska Prawda informował o nadużyciach w 211. brygadzie Mostowo-Pontonowej Sił Zbrojnych Ukrainy. Świadkowie i ofiary opowiadali o wymuszeniach, przemocy i nepotyzmie. Jeden z żołnierzy powiedział, że został przywiązany do krzyża. Głównym sprawcą nadużyć ma być syn szefa sztabu Władysław Pastuch.