Home/world/Powodz spustoszya Polske. "Przerwane tamy i podtopienia ochroniy Niemcy"

world

Powodz spustoszya Polske. "Przerwane tamy i podtopienia ochroniy Niemcy"

Przerwane tamy i powodz w Polsce najprawdopodobniej chronia Brandenburgie przed katastrofa twierdzi "Berliner Zeitung". Gdyby caa ta woda dosza do Niemiec nie wiadomo czy brandenburskie way przeciwpowodziowe wytrzymayby zaznaczy w rozmowie z dziennikiem Axel Kruschat z brandenburskiej organizacji ochrony srodowiska BUND.

September 25, 2024 | world

Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu Od poniedziałku na niemieckim odcinku Odry obowiązuje trzeci stopień alarmowy. To ponad 75 km. We wtorek w powiecie Odra-Szprewa obowiązywał już czwarty – najwyższy. W Ratzdorfie, gdzie Nysa wpada do Odry, i w miejscowości Eisenhüttenstadt zalane są ogrody i ulice. Minister środowiska Brandenburgii Axel Vogel zakłada, że powodzi tym razem nie będzie, bo Brandenburgia jest lepiej przygotowana niż podczas powodzi w 1997 i 2010 r. — Sytuacja wyjściowa jest teraz korzystniejsza, chociażby ze względu na suche gleby. Ponadto od ostatnich powodzi wdrożono skuteczne środki ochrony, wydając 360 mln euro (ok. 1,5 mld zł) i odnawiając 90 proc. wałów – powiedział polityk Zielonych. Przeczytaj także: Tak żerowali na powodzi. 28— i 25-latek wpadli w ręce policji "Nie wiadomo czy wały w Niemczech by wytrzymały" Ekolodzy podkreślają jednak, że nie tylko wysokie wały odgrywają decydującą rolę, tylko sytuacja w Polsce. — Wiele zapór pękło w Polsce, w wyniku czego duże obszary wzdłuż Odry zostały zalane w sąsiednim kraju – zwrócił uwagę w rozmowie z "Berliner Zeitung" Axel Kruschat z brandenburskiej organizacji ochrony środowiska BUND. W ten sposób z fali powodziowej uszło dużo wody, co stanowi znaczną ulgę dla Brandenburgii. Gdyby cała ta woda doszła do Niemiec, nie wiadomo, czy brandenburskie wały przeciwpowodziowe wytrzymałyby – zaznaczył. Niemieccy ekolodzy alarmują: najgorsze przed nami Organizacje ekologiczne krytykują też, że nie na wszystkich odcinkach umieszczono od razu maty ochronne przeciwko bobrom i dzikom. I wskazują też na główny problem wielu rzek, które dziś nie płyną swobodnie, nie meandrują, tylko są prostymi "wodnymi autostradami", wciśniętymi między tamami po lewej i prawej stronie. W Polsce środki ochronne nie wystarczają, bo jest za mało terenów zalewowych. Przy funkcjonującym systemie nie trzeba czekać, aż gdzieś pękną tamy i woda w niekontrolowany sposób zalewa miasta. Śluzy byłyby otwierane w odpowiednim czasie, a masa wody kierowana na pola, gdzie spowodowałaby mniejsze szkody – tłumaczy aktywista ekologiczny. Natomiast ta letnia powódź wywołana przez ulewne deszcze wyrządziła nie tylko miliardowe szkody, ale kosztowała też życie ponad 20 osób. Według ekspertów przyczyną ulew były zmiany klimatyczne. Obecnie pędzimy w kierunku granicy dwóch stopni globalnego ocieplenia. Jeśli nie uda się zapobiec przekroczeniu tego punktu, prawdziwie katastrofalna część zmian klimatycznych dopiero się rozpocznie. Nikt nie jest w stanie przewidzieć późniejszych konsekwencji i nikt nie wie, jak wysokie będą fale powodziowe na Odrze – ostrzega na łamach "Berliner Zeitung" aktywista z BUND. Przeczytaj także: Marcin Wyrwał: Powódź. W Kotlinie Kłodzkiej polskiego państwa nie było

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS