Ponad cwierc miliona studentow strajkowao na ulicach w Argentynie. "Kryzys systemu nauki"

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu "Uniwersytet publiczny, podstawa demokracji i rozwoju społecznego, walczy o przetrwanie" – to tytuł liczącego trzy strony apelu odczytanego na zakończenie głównej demonstracji na placu przed siedzibą Kongresu. W dokumencie zwrócono uwagę na zmniejszenie realnych budżetów uczelni i wynagrodzeń ich pracowników, brak funduszy na badania naukowe i pogorszenie warunków życia studentów. Wezwano prezydenta, aby nie wetował przyjętej przez Kongres ustawy o finansowaniu uniwersytetów. Zażądano również rewizji obecnych planów i podniesienia budżetów uczelni na 2025 r. "Kryzys, jaki przechodzi obecnie system nauki, jest głębszy i będzie śmiertelny, jeśli nie zostaną podjęte pilne środki" – oceniono w dokumencie, odczytanym przed budynkiem Kongresu. Zobacz też: Protest emerytów w Argentynie. Ponad 30 osób rannych po starciach z policją Ponad ćwierć miliona demonstrantów Według szacunków dziennika "La Nacion" w szczytowym momencie demonstracji w Buenos Aires uczestniczyło w niej 270 tys. osób. Mniejsze studenckie protesty odbywały się w środę także w innych miastach kraju. Po marszu kancelaria Mileia potwierdziła, że prezydent zawetuje "nieodpowiedzialny projekt" ustawy o finansowaniu uniwersytetów, który "zagraża równowadze fiskalnej". Z kolei ministerstwo kapitału ludzkiego — które przejęło obowiązki kilku zlikwidowanych przez Mileia resortów, w tym edukacji — zapewniło, że "nigdy nie odebrano finansowania publicznym uczelniom wyższym". Według Uniwersytetu Buenos Aires (UBA) w wyniku wysokiej inflacji i decyzji rządu wykładowcy i inni pracownicy uczelni stracili od grudnia około 40 proc. wynagrodzeń w ujęciu realnym.