Niepokoj w Korei Ponocnej. Rodzice zonierzy nie wiedza co dzieje sie z ich dziecmi

Rodzice żołnierzy z Korei Północnej są pełni obaw. Chodzi o docierające do nich informacje o rozlokowaniu ich sił w Rosji. W kraju Kim Dzong Una próżno szukać oficjalnych doniesień na ten temat. Jednak wiadomość dotarła do mieszkańców przygranicznego miasta Hyesan, korzystających z chińskich telefonów. Żołnierze Kim Dzong Una chcieli ukraść żołędzie i jagody. Pobili ich cywile Jak informuje Daily NK, wielu rodziców północnokoreańskich żołnierzy nie wie nawet, czy ich dzieci są wśród wysłanych do Rosji. "Nie mogąc skontaktować się ze swoimi dziećmi w okresie wzmożonego napięcia, rodzice nie śpią po nocach" — opisuje portal. Rodzice żołnierzy z Korei Północnej boją się o dzieci. "Mój umysł oszalał" "W chwili, gdy usłyszałam o rozlokowaniu żołnierzy, mój umysł oszalał. Tak się martwię, że mam ochotę udać się prosto do bazy mojego syna. [...] takie wizyty są zabronione" – opowiada Daily NK 40-letnia mieszkanka Hyesan. Inna kobieta ocenia, że to absurd, że ich żołnierze są wysyłani do Rosji. "Nikt nie wie, ilu z nich wróci żywych" — mówi. "Święta wojna" i krwawy biznes. Taki "rachunek" Kim Dzong Un wystawił Putinowi za swoją pomoc Niepokój odczuwają też rodzice z przygranicznej prowincji Hamgyong Północny. "Osoby mające dzieci w wojsku przeżywają udrękę. [...] robią wszystko, co w ich mocy, aby dowiedzieć się, gdzie przebywają ich dzieci. Niektórzy rodzice składali niezapowiedziane wizyty w oddziałach, inni konsultowali się z wróżkami" – podaje źródło. Inny rozmówca Daily NK tłumaczy, że rodzice wojskowych "zwykle starają się wmawiać sobie, że brak wiadomości to dobra wiadomość". Teraz jednak desperacko próbują się dowiedzieć, czy ich dzieci są bezpieczne. W poniedziałek 4 listopada przedstawiciel władz w Kijowie Andrij Kowałenko poinformował , że pierwsi żołnierze sił północnokoreańskich, którzy stacjonują w częściowo zajętym przez Ukraińców obwodzie kurskim w Rosji, trafili pod ostrzał ukraińskich wojsk.