Home/world/"Nie wiadomo co wydarzy sie za godzine. To bedzie katastrofa". Uciekli przed ludobojstwem szykuja sie na wielka wojne REPORTAZ

world

"Nie wiadomo co wydarzy sie za godzine. To bedzie katastrofa". Uciekli przed ludobojstwem szykuja sie na wielka wojne REPORTAZ

Jesli wybuchnie wojna to bedzie katastrofa mowi Wiktor siedzac za lada swojego sklepu miesnego. Jego rodzina podobnie jak tysiace Ormian przed 100 laty musiaa uciekac z Armenii przed ludobojstwem ze strony tureckich wadz. Udao im sie przezyc ale demony przeszosci wrociy nad Libanem wisi widmo kolejnej wojny miedzy Hezbollahem a Izraelem. Ormianie wiedza ze moze ona wybuchnac w kazdej minucie. Nie maja jednak pieniedzy i srodkow by kolejny raz uciekac. Siedza wiec w Bejrucie i zyja swoim zyciem. Z rozdzierajaca bezradnoscia czekaja na najgorsze.

September 18, 2024 | world

Burdż Hammud, ormiańska dzielnica w stolicy Libanu, istnieje od ponad 100 lat. To właśnie tam udała się część Ormian, którzy uciekli ze swojej ojczyzny przed ludobójstwem ze strony tureckich władz w trakcie I wojny światowej . Kiedy Ormianie wyemigrowali do Bejrutu, schronili się w Burdż Hammud i uczynili z niego swój dom . Wybudowali tam ormiańskie teatry i warsztaty, otworzyli sklepy i podjęli szereg innych działań mających podtrzymać ich rodzimą kulturę. Dziś znów ich spokój został zmącony. Wiele osób ucieka z Libanu w obawie przed zbliżającą się wojną . To sprawia, że ta niegdyś tętniąca życiem dzielnica traci swoje ormiańskie dziedzictwo. Niektórzy wracają do ojczyzny, inni szukają schronienia dalej, przykładowo w Stanach Zjednoczonych. Zachód to przyszłość dla młodych Ormian. Rosja już nie jest ich marzeniem "Wszystko jest walką" Ormianie z Bejrutu wierzyli kiedyś, że w Libanie będą bezpieczni. Wielu z nich czuje, że nie ma dokąd pójść: nie mają pieniędzy na przeprowadzkę za granicę ani krewnych, którzy mogliby udzielić im schronienia w jakimkolwiek innym kraju, nawet w Armenii. Niektórzy mieszkańcy Bejrutu sugerują, że zbliżająca się wojna wkrótce uczyni życie w kraju niebezpiecznym , zwłaszcza gdy dojdzie do wymiany ognia między Hezbollahem i izraelskim wojskiem. Wiktor ma 49 lat i siedzi sam w swoim małym sklepie mięsnym. Jego ojciec otworzył go w 1958 r. Sklepik przetrwał wiele konfliktów w Libanie, w tym wojnę domową, która trwała 15 lat od 1975 do 1990 r. Ormianie masowo opuszczają Górski Karabach. "Los naszego biednego ludu przejdzie do historii" Wiktor urodził się w Libanie, podobnie jak jego ojciec. Wspomina, że przed wojną domową społeczność ormiańska w Bejrucie była większa i silniejsza niż obecnie. — Sprawy wyglądały inaczej niż teraz — mówi. — Zaczęliśmy budować sklepy, domy i żyć własnym życiem. Wcześniej wszyscy tutaj byli Ormianami. Teraz żyjemy w mieszance kulturowej — zauważa. W ciągu następnych kilku dekad populacja Ormian zmniejszyła się , zwłaszcza po kolejnej rundzie wojny między Izraelem a Hezbollahem, do której doszło w lipcu i sierpniu 2006 r. Kolejnym czynnikiem, który skłonił Ormian do opuszczenia Bejrutu, był upadek krajowej waluty w 2019 r. Wiktor nazywa późniejsze wydarzenia "wojną gospodarczą". Pagery członków Hezbollahu niespodziewanie eksplodowały. Panika na libańskich ulicach — Znajdujemy się w bardzo trudnej sytuacji. Jeśli wybuchnie wojna, to będzie katastrofa. Tu wszystko jest walką. Życie tutaj nie jest łatwe, ale walczymy. Nie mamy innego wyjścia — podsumowuje. W przypadku wybuchu wojny libańscy cywile planują ewakuować się z kraju na własną rękę . Niektórzy, pomimo niebezpieczeństwa, myślą o ucieczce przez inne kraje, w tym Syrię. Tzw. Państwo Islamskie to nie relikt przeszłości. ISIS jest coraz większym zagrożeniem w Europie [ANALIZA] Wiktora nie zdecydował jeszcze, gdzie zamieszka, jeśli będzie musiał uciekać. Ma dwoje dzieci w wieku 22 i 12 lat. — Wszyscy się boją, nie tylko dzieci. Wojna nie jest zabawą , grą ani niczym podobnym — mówi. Na pierwszy rzut oka tego strachu w Burdż Hammud jednak nie widać. Ulice tętnią życiem , wszędzie biegają dzieci, a mężczyźni pędzą po drogach na skuterach. Gdzieś nieopodal odbywa się czyjeś wesele. Zaproszenia na nie gości wesoło pozdrawiają się, tańcząc na chodniku obok swoich samochodów. Niektórzy siedzą na balkonach i obserwują przechodniów. Pagery członków Hezbollahu niespodziewanie eksplodowały. Panika na libańskich ulicach Nieco mniej optymistyczne są hasła wymalowane na ścianach budynków. "Zatrzymać turecki produkt", "oskarżać Azerbejdżan" i "razem przeciwko terroryzmowi" — to tylko niektóre z nich. Inne mówią wprost o "terroryzmie sponsorowanym przez Turcję". Na schodach obok stoi starsza kobieta. — Jezus przyjdzie bardzo szybko — mówi. "Nie wiadomo, co wydarzy się za godzinę" Jesteśmy w warsztacie naprawczym należącym do starszego mężczyzny o nazwisku Nikolas Nagameh. Razem ze swoim przyjacielem, Garo Seropianem, siedzą na małych stołkach obok. — Nikt nie lubi wojny. Jest ona bardzo trudna dla Ormian, także tych mieszkających w Ameryce. Oni wiedzą o Libanie — mówi Garo. Nikolas powtarza słowa swojego przyjaciela i dodaje: Straciliśmy wszystko, co znaliśmy. Musimy żyć. W pobliżu znajduje się mały sklep z płytami winylowymi z muzyką ormiańską i libańską. Daniel Sahakian, 86-letni właściciel, siedzi na krześle. Na co dzień mieszka w Los Angeles, ale raz w roku przyjeżdża na kilka miesięcy do Bejrutu. Sahakian potwierdza, że ludzie boją się zbliżającej się wojny . — Niektórzy są biedni, nie mają dokąd pójść — mówi. O tym nikt nie myśli. Przykład tych krajów pokazuje, co może czekać Rosję i Ukrainę po zakończeniu wojny. "Wiele bolesnych dekad" Sahakian, który jest właścicielem sklepu muzycznego od 1956 roku, stał się już lokalną gwiazdą, przynajmniej wśród osób kupujących stare winyle. Nazywany jest niemal żywą legendą . W witrynie jego sklepu można zobaczyć płyty Elvisa Presleya i Michaela Jacksona, albumy z ormiańską muzyką ludową, a nawet niektórych artystów, których Daniel wypromował we własnej wytwórni Voice of the Stars. Jego życie zawsze było przepełnione muzyką. Według ambasady Armenii w Libanie przed wojną domową liczba Ormian w Libanie wynosiła od 250 do 300 tys. Obecnie mieszka ich tam ok. 150 tys. — Sytuacja nie jest jasna, dlatego nie można niczego planować. Nie wiadomo, co wydarzy się za godzinę — zauważa Sahakian.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS