Blogs
Home/world/Co dalej z Kamala Harris Ekspert wskazuje na kluczowy aspekt

world

Co dalej z Kamala Harris Ekspert wskazuje na kluczowy aspekt

Jaka jest przyszosc Kamali Harris po jej wyborczej porazce z Donaldem Trumpem Prof. Pawe Laidler amerykanista z Uniwersytetu Jagiellonskiego zastrzega ze "formalnie nie ma przeszkod aby do wyscigu o prezydenture wrocia" jednak u Demokratow po klesce zapewne pojawia sie kandydaci na nowych liderow takze z wielkimi ambicjami. Hilary Clinton zesza z wielkiej sceny politycznej po porazce 2016 r. ale to byo zwienczenie jej kariery trwajacej od lat dziewiecdziesiatych przypomina rozmowca Onetu. W przypadku Harris jest potencja zeby odgrywaa wazna role w partii dodaje.

November 06, 2024 | world

Prof. Paweł Laidler zwraca też uwagę na skutek nocy wyborczej w Stanach Zjednoczonych, który pozostaje w cieniu wyboru Donalda Trumpa na prezydenta. Chodzi o przejęcie Senatu przez Republikanów Rozmówca Onetu podkreśla znaczenie wyższej izby Kongresu między innymi przy ratyfikacji umów międzynarodowych i w zatwierdzaniu obsady amerykańskiego sądownictwa, przez co jego oblicze może stać się jeszcze bardziej konserwatywne Amerykanista z Uniwersytetu Jagiellońskiego zastanawia się nad rolą, którą zechce teraz odgrywać sama Harris. – Ale ma to związek z większym pytaniem do jej partii: na kogo teraz postawią Demokraci, biorąc pod uwagę demografię, biorąc pod uwagę potrzeby wyborców amerykańskich, które zostały wyrażone ostatniej nocy? – Pamiętam, jak kilka lat temu mówiliśmy, że Marco Rubio czy później Ron DeSantis zdeterminują przyszłość Republikanów. A w 2024 r. wygrywa Trump. Po raz kolejny pokazuje, że w jego przypadku wiek nie ma znaczenia. Znaczenie ma rozpoznawalność i sposób prowadzenia kampanii – wskazuje ekspert Więcej takich komentarzy znajdziesz na stronie głównej Onetu – To jest taki hat-trick: już po raz trzeci mamy sytuację, w której pewna grupa wyborców, jak w 2016 r. i 2020 r., okazuje się niedoszacowana, którzy w przedwyborczych sondażach nie przyznają się oficjalnie, że będą popierać Donalda Trumpa . To zaskoczyło mnie przed ośmioma laty, teraz już nie – mówi Onetowi prof. Paweł Laidler, amerykanista z Uniwersytetu Jagiellońskiego (UJ) w Krakowie. POLECAMY Wybory w USA. Wymarzona noc dla Donalda Trumpa. "Cichy wyborca" pojawił się przy urnie [ANALIZA] Prof. Laidler dostrzega, że Donald Trump umiejętnie prowadzi kampanię, co prawda, zwracając się wyborców w języku, który może sprawiać, że dystansują się oni od Trumpa w sondażu, ale w prawdziwym głosowaniu ten język nie okazuje się kwestią rozstrzygającą. – Te wyniki trzeba rozpatrywać w szerszym kontekście zdobycia przez Republikanów także Kongresu, czyli Izby Reprezentantów i Senatu, co pokazuje, że Ameryka zagłosowała nie tylko na Trumpa, ale na pewien sposób myślenia, w którym polityka zagraniczna waży mniej. Ponadto w tym myśleniu większe znaczenie mają poszczególne stany niż władza federalna – mówi prof. Laidler. Amerykanista o kluczowym znaczeniu przejęcia Senatu – Przede wszystkim zwróciłbym uwagę na zwycięstwo Republikanów w Senacie. On pełni istotną funkcję nie tylko w procesie legislacyjnym, ale również w procesie ratyfikacji umów międzynarodowych. Oraz, co moim zdaniem wydaje się najistotniejsze, w procesie zatwierdzania wysokich rangą urzędników federalnych, nie tyle współpracowników prezydenta, ile we władzy sądowniczej — wskazuje. — Kiedy Trump po wyborach 2016 r. obejmował urząd prezydenta, pewnie nie wiedział, czy nie spodziewał się, że zyska gigantyczny wpływ na to, kto zajmie stanowiska sędziowskie w niższych sądach federalnych i w Sądzie Najwyższym – opowiada prof. Laidler. – Ale Trump wymienił trzech sędziów Sądu Najwyższego i również ponad 300 sędziów sądów federalnych. Dlatego dzisiaj sądownictwo na ogół na szczeblu federalnym jest dzisiaj bardziej konserwatywne niż liberalne. Zwycięstwo w Senacie sprawi, że Trump będzie mógł wypełnić wakaty pojawiające się w amerykańskim sądownictwie – jak mówi prof. Laidler – "w taki sposób, który ideologicznie jest zbliżony właśnie do konserwatywnego myślenia" . Przypomina przy tym, że dzięki obecnej przewadze konserwatystów w Sądzie Najwyższym w 2022 r. zapadł wyrok sprowadzający się do sentencji, że w Ameryce nie ma czegoś takiego jak konstytucyjne prawo do aborcji – bo decydują poszczególne stany. PRZECZYTAJ: Więcej o roli amerykańskiego Senatu: "wymarzony scenariusz dla Donalda Trumpa" – Z drugiej strony w dziesięciu stanach razem z wyborami przeprowadzono referenda dotyczące liberalizacji praw aborcyjnych. Jestem ciekaw ich wyników, bo paradoksalnie może się okazać, że mimo ogólnej porażki, a może nawet klęski Demokratów, w części Ameryki te prawa zostaną wzmocnione. W tej sferze mamy obecnie mniej więcej połowę stanów o bardziej zaostrzonym podejściu, a połowę o bardziej liberalnym – mówi prof. Laidler. – W zależności od wyników wspomnianych referendów zobaczymy, w jakim kierunku pójdzie trend, ale okazuje się, że aborcja nie była kluczową sprawą, która spowodowała, że wyborcy czy wyborczynie nie poszli do urn. Wracając do sądownictwa, prof. Laidler zaznacza, że może się okazać, że w najbliższym czasie konserwatywny Sąd Najwyższy stanie przed zadaniem weryfikacji innych konstytucyjnych praw. – Wchodzących w zakres tzw. szerokiego prawa do prywatności, choćby praw mniejszości seksualnych. Nie sądzę, żeby tak się stało, ale po stronie liberałów istnieje taka obawa – mówi amerykanista z UJ. Co z przyszłością Harris? "Jest choćby Tim Walz" Co z Kamalą Harris po jej porażce? – Nie jest to łatwe do stwierdzenia, ponieważ jej kariera na szczeblu federalnym jest stosunkowo krótka. Mieliśmy już przypadki kobiet, które pojawiały się w amerykańskiej polityce na pewien czas, a po przegranych wyborach ich znaczenie zmalało. Oczywiście to nie odnosi się akurat do kobiet. Po prostu, kto przegrywa wybory, ponosi nie tylko porażkę indywidualną, ale jest to porażka partii, która musi rozglądać się za kimś innym – mówi prof. Laidler. – Błąd Demokratów nie polegał na tym, że wybrali w pewnym momencie Harris, bo ona zapewne osiągnęła wyższy rezultat, niż mógłby osiągnąć Joe Biden. Ten błąd polegał na tym, teraz łatwo to powiedzieć, że gdy Biden objął funkcję prezydenta, w partii nie doszło do głębszego namysłu na temat tego, kto ewentualnie mógłby go zastąpić w kampanii w 2024 r. ZOBACZ: Były prezydent Polski o Donaldzie Trumpie: jest się czego obawiać Prof. Laidler zastanawia się nad rolą, którą zechce teraz odgrywać sama Harris. – Hilary Clinton zeszła z wielkiej sceny politycznej po porażce w 2016 r., ale to było zwieńczenie jej kariery, trwającej od lat dziewięćdziesiątych. W przypadku Harris jest potencjał, żeby odgrywała ważną rolę w partii. Ale ma to związek z większym pytaniem do jej partii: na kogo teraz postawią Demokraci, biorąc pod uwagę demografię, biorąc pod uwagę potrzeby wyborców amerykańskich, które zostały wyrażone ostatniej nocy? – mówi prof. Laidler. Gdy dopytujemy wprost, czy Harris może jeszcze kiedyś wrócić do wyścigu prezydenckiego, czy stanie się raczej kimś w rodzaju działaczki partyjnej wierchuszki – jak Nancy Pelosi (była spikerka Izby Reprezentantów) – amerykanista z UJ zastrzega, że dla Harris "formalnie nie ma przeszkód, aby do wyścigu o prezydenturę wróciła – ale u Demokratów po porażce pewnie pojawią się kandydaci na nowych liderów, także z wielkimi ambicjami". – I jest choćby Tim Walz, który cieszył się dużą sympatią już na etapie, kiedy był kandydatem na wiceprezydenta u Harris. On też może odgrywać bardzo ważną rolę – przewiduje prof. Laidler. – Ale te wszystkie predykcje, które my czynimy w tym momencie, mogą zupełnie nie znaleźć potwierdzenia w rzeczywistości. Pamiętam, jak kilka lat temu mówiliśmy, że Marco Rubio czy później Ron DeSantis zdeterminują przyszłość Republikanów. A w 2024 r. wygrywa Trump. Po raz kolejny pokazuje, że w jego przypadku wiek nie ma znaczenia. Znaczenie ma rozpoznawalność i sposób prowadzenia kampanii.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS