Blogs
Home/sports/Wygarna caa prawde ws. Lewandowskiego. "Zaprzepaszczenie pokoleniowej szansy"

sports

Wygarna caa prawde ws. Lewandowskiego. "Zaprzepaszczenie pokoleniowej szansy"

- Mamy w kraju siedem uczelni typu AWF a zaden ze studentow nie pisze pracy magisterskiej o fenomenie Roberta Lewandowskiego na podstawie obserwacji jego udziaow w zgrupowaniach reprezentacji Polski. Dla mnie to zaprzepaszczenie pokoleniowej szansy ktora sie szybko nie powtorzy alarmuje w rozmowie z Polsatem Sport legendarny selekcjoner Antoni Piechniczek srebrny medalista MS 1982 r.

November 12, 2024 | sports

Michał Białoński, Polsat Sport: Bezsprzecznie Michał Probierz ożywił ofensywę reprezentacji Polski, ale podziurawił też jej defensywę. W meczu z Chorwacją po raz pierwszy w historii Polska straciła trzy bramki w siedem minut. Antoni Piechniczek: Nie robiłbym z tego wielkiego hałasu. Takie wpadki, jakie miewa nasza reprezentacja zdarzają się każdemu. Wystarczy spojrzeć na ostatnie porażki w Lidze Mistrzów Manchesteru City wielkiego, najlepszego trenera Pepa Guardioli, który przegrał w Lizbonie 1:4. Proszę spojrzeć na Real Madryt, który po porażce z Barceloną zaliczył kolejną, z Milanem, i to u siebie. ZOBACZ TAKŻE: Dosadne słowa Zielińskiego! Chodzi o Lewandowskiego Czyli pan rozgrzesza trenera Probierza? Należy się wczuć w aktualną sytuację w piłce i powiedzieć, że to nie tylko u nas się przytrafia. My możemy się z tym nie zgadzać, podkreślać, że straciliśmy szybkie trzy bramki, ale ktoś zadał mądre pytanie: „Co pan woli, remis 0:0 czy 3:3?”. Bo ja wolę 3:3, bo jak gram na 0:0, to w ataku nie byłem dobry, miałem jedynie solidną obronę. Ale w wypadku meczu z Chorwacją, jak strzeliłem trzy bramki, potrafiłem odrobić od 1:3, to chwała i cześć! Dzisiaj wszyscy zbyt łatwo nastawieni są krytycznie do wielu rzeczy. A może warto spojrzeć na to przez trochę inny pryzmat? Przecież piłka poszła bardzo do przodu. Gdy reprezentacja Polski pana Kazimierza Górskiego grała na MŚ 1974 r., to rywalizowała z trzema mocnymi zespołami. I zajęła trzecie miejsce. Gdy ja prowadziłem Polskę osiem lat później, to też zajął trzecie miejsce, ale rywalizowałem z dwoma dobrymi zespołami. Przeciwko nam była przede wszystkim drużyna Włoch i Francji, z którą wygraliśmy mecz o trzecie miejsce. Z Włochami graliśmy dwa razy, raz remisując, a w półfinale porażka zadecydowała, że nie graliśmy w finale MŚ. Od naszego medalu na MŚ minęło 40 lat i nawet nie zbliżyliśmy się do tego osiągnięcia. Dlaczego? Nie dlatego, że gorzej gramy, tylko teraz jest znacznie większa konkurencja! Ja miałem w kadrze piłkarzy wyłącznie z polskich klubów. W późniejszym okresie powoływałem Jana Tomaszewskiego, który grał w Hiszpanii i Grzegorza Latę z Belgii. I na tym koniec. Pozostali grali w polskich klubach, miałem ich w zasięgu wzroku, obserwowałem co tydzień itd. Byłem tym trenerem, który protestował, gdy zorganizowano pierwsze zgrupowanie reprezentacji za granicą. To było pod Frankfurtem, a potem polecieli do Londynu na mecz z Anglikami. Dzisiaj w tej sprawie nawet nikt nie protestuje. Taki jest wybór trenera Probierza, cześć, do widzenia, odjazd! Sęk w tym, że z okazji Euro 2012 stworzono w Polsce wspaniałe bazy, stacjonowały u nas najlepsze zespoły, jak Hiszpania w Gniewinie, Holandia, Włochy, Anglia, które postawiły na Kraków. Ale trener Probierz miał prawo, dla zaoszczędzenia czasu, jednostek treningowych, wybrać Portugalię. Dzisiaj czasem na kadrę wybrzydzamy, ale podejrzewam, że za parę lat jej grę i wyniki będziemy oceniać znacznie lepiej. Powiemy, że nie było tak źle, jak się nam wydawało. Jak pan wytłumaczy to, że - wbrew ofensywnemu ustawieniu zespołu - będący w życiowej formie Robert Lewandowski strzelił u Probierza tylko trzy bramki w 13 miesięcy, z czego dwie z rzutów karnych, a z gry tylko jedną, w towarzyskim meczu z Łotwą? Na domiar złego, z powodu urazu pleców, zabraknie go podczas meczów z Portugalią i Szkocją. To bardzo ważny temat. Udział Lewandowskiego w zgrupowaniach reprezentacji, to jest sygnał dla selekcjonera: podczas każdego ze zgrupowań robię jedną albo dwie lekcje na temat: „Lewandowski, jak ty to robisz? Który klub cię więcej nauczył? Który trener był dla ciebie lepszy, spośród tych wielkich tuzów, z jakimi pracowałeś? Dlaczego ty w klubie strzelasz, a u nas trochę rzadziej? Co trzeba zrobić, żeby ci pomóc w tym, abyś i u nas strzelał?”. Albo inaczej: „Powiedz mi, jak wygląda trening taktyczny u trenerów, których poznałeś, że osiągają tak wielkie sukcesy?”. Panie, to jest kopalnia tematów i wielka radocha kogoś takiego mieć w kadrze! To wielka szansa, którą trzeba wykorzystać. Dziwię się też jednemu. Mianowicie? Mamy siedem uczelni typu AWF w naszym kraju. I nikt nie pisze pracy magisterskiej, a już nie mówię o doktoracie, na temat: „Fenomen Lewandowskiego”. Nikt spośród studentów, czy doktorantów nie zadał sobie trudu, żeby wszystkie zgrupowania z Lewandowskim za kadencji Michała Probierza obserwować z bliska, notować każdy szczegół, od przyjazdu do hotelu, przez każdy trening, aż do rozruchu przedmeczowego. I później, na podstawie tych obserwacji, zrobić magisterium. No panie, dla mnie to jest zaprzepaszczenie szansy, która stoi przed obecnym pokoleniem studentów, nauczycieli akademickich. Taka szansa może się już nigdy więcej nie powtórzyć! To prawda, na takiego asa jak Robert Lewandowski możemy czekać całe dekady. Powiem panu więcej. Gdybym ja był Lewandowskim, to bym kolegów z szatni uczył: „Panowie, kur zapiał, ja wam powiem dlaczego ja nie strzelam. Bo wy mi takich piłek nie rzucacie, jakie dostaję w Barcelonie”. Kto ma te piłki adresować, skoro najlepszy nasz rozgrywający Piotr Zieliński często jest zmuszony do gry w roli defensywnego pomocnika? Co do Piotra, powiem tyle – z wiekiem, gdy zawodnik staje się bardziej dojrzały, ale jednocześnie ciut, ciut wolniejszy, to co robi trener? Nie rezygnuje z niego, tylko wycofuje go na boisku. Weźmy przykład wybitnego piłkarza Grzesia Laty. U pana Kazimierza Górskiego był klasycznym skrzydłowym, ofensywnie grającym. A u mnie był zawodnikiem wszechstronnym i gdy trzeba było, to wracał do obrony. I w ten sposób lepiej go wykorzystałem, bo gdybym go dał do ataku, to nie miałby kto pracować w obronie. Grałem dwójką napastników Boniek – Smolarek. Obaj mieli nad Latą jedną przewagę, w szybkości, bo byli dużo młodsi. Natomiast Lato miał nad nimi taką przewagę, że był królem strzelców MŚ, a Smolarek i Boniek nigdy się do takiego tytułu nie zbliżyli. Ale potrafiłem tego Latę wykorzystać, grał bardziej z tyłu. I mobilizował kolegów do pracy w defensywie. Powiem panu, że Boniek narzekał, iż ja za wcześnie odszedłem z reprezentacji. Wie pan dlaczego? On wiedział, a nieraz na ten temat z nim rozmawiałem, że gdybym nadal był trenerem reprezentacji, to wie pan, na jakiej Zbyszek by grał pozycji? Stopera, zaliczył na niej nawet dwa mecze. Dokładnie tak. I tu ma pan odpowiedź na pytanie, dlaczego Zieliński jest wycofywany do roli defensywnego pomocnika. Na stopera nie, ale na „ósemkę” śmiało można go wstawiać. Choć sam akcentuje, że najlepiej się czuje w roli środkowego, półlewego. Trafia do pana pomysł trenera Probierza, który upiera się do taktyki z trójką stoperów, choć ze znalezieniem trzech grających w klubach, będących w wysokiej formie od dawna mamy problem? Jakub Kiwior to talent, jaki rzadko się trafia w polskiej piłce, ale w Arsenalu ma tyle rozegranych minut, co kto napłakał. Oczywiście, można przejść na klasyczne ustawienie czwórką obrońców, ale posłuchajmy Probierza. On może powiedzieć: „To ja mam ich wszystkich na krótkich, bo krótkich, ale jednak zgrupowaniach. Widzę ich w treningu. Po drugie, rozmawiam z nimi i zdaję im pytanie, czy wolą bronić w trójkę, czy w czwórkę.” Michał Probierz ma więcej argumentów. My widzimy tylko końcowe dzieło, pod tytułem gra w trójkę i sposób, w jaki są tracone bramki. Trener Probierz ma swoje argumenty i wszystkie karty są w jego dłoniach. Gdy oglądamy Ligę Mistrzów, to widzimy, że inaczej broni Barcelona, inaczej Real, a jeszcze inaczej Manchester City. Piłka to na tyle uniwersalna gra, trenerzy dobierają taktykę i ustawienie, jakie według nich jest najlepsze dla składu. Trener Probierz tłumaczy swój upór m.in. brakiem klasycznych skrzydłowych, jakich mieliśmy w czasach Błaszczykowskiego, czy Grosickiego. Dodatkowo uważa, że nie mamy tak mocnego defensywnego pomocnika, jakim był Grzegorz Krychowiak. Znowu wracamy do tego, że piłka poszła niesamowicie do przodu. Ja nabrałem szacunku do roli trenera reprezentacji, bo sam tego doświadczyłem i to dwukrotnie. I sam miałem odwagę grać 1-4-4-2, a nie 1-4-3-3, tak jak grał pan Kazimierz Górski. Obaj zajęliśmy trzecie miejsce na świecie, choć inaczej ustawialiśmy zespół. On na MŚ zdobył 16 bramek, a ja – tylko 11. U niego w tych 16 bramkach partycypowało czterech piłkarzy, a u mnie – w 11 strzelonych golach uczestniczyło ośmiu piłkarzy: Boniek strzelił cztery bramki, a Lato, Smolarek, Buncol, Ciołek, Szarmach, Majewski, Kupcewicz po jednej. Ja nie byłem tym, który mówi, że gramy ofensywnie, tylko powiedziałem: "Panowie, gramy dobrze w tyłach, ale w grze ofensywnej, teoretycznie ujmując, każdy z was może się znaleźć w sytuacji strzeleckiej i strzelić bramkę”. I tak było! Śp. Janusz Kupcewicz powiedział mi: „Trenerze, bramkę, którą ja strzeliłem w meczu z Francją o trzecie miejsce, to tak, jakbym grając w NBA zdobył 40 punktów w jednym meczu”. Co może być większym komplementem dla trenera?

SOURCE : polsatsport
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS