sports
Wicemistrz swiata zosta na lodzie. Teraz wyjawia brutalna prawde
Krystian Pieszczek wicemistrz swiata juniorow z 2016 roku aktualnie nie ma zadnego klubu na sezon 2025. W okresie transferowym podpisa tylko umowe warszawska bez ustalonych warunkow finansowych ze Stala Rzeszow. Zosta tez bez mechanikow. - Z jednym byem dogadany ale zostaem na lodzie - mowi nam Pieszczek w wywiadzie dementujac plotki sugerujace ze to on sam zwolni swoich pracownikow. 29-latek wyjawia takze caa prawde o kontuzjach ktorych nabawi sie w ostatnich miesiacach. - Byy zatuszowane. Nikt o nich nie wiedzia - dodaje.
Krystian Pieszczek, wicemistrz świata juniorów z 2016 roku, aktualnie nie ma żadnego klubu na sezon 2025. W okresie transferowym podpisał tylko umowę warszawską (bez ustalonych warunków finansowych) ze Stalą Rzeszów. Został też bez mechaników. - Z jednym byłem dogadany, ale zostałem na lodzie - mówi nam Pieszczek w wywiadzie, dementując plotki sugerujące, że to on sam zwolnił swoich pracowników. 29-latek wyjawia także całą prawdę o kontuzjach, których nabawił się w ostatnich miesiącach. - Były zatuszowane. Nikt o nich nie wiedział - dodaje. Sebastian Zwiewka, Interia: Zakończył się okres transferowy. Jak rysuje się pańska przyszłość w polskim żużlu? Krystian Pieszczek, były żużlowiec Texom Stali Rzeszów : Związałem się kontraktem warszawskim z klubem z Rzeszowa. Jest to taka dżentelmeńska umowa między nami, kupiłem sobie czas na znalezienie nowego miejsca. Tak to wygląda. W międzyczasie będę szukać dla siebie nowego klubu, aby mieć regularne starty, ale oczywiście czas pokaże, jak będzie. Walka o skład wchodzi w grę? - W ogóle nie rozmawialiśmy na ten temat. Ja też nie chciałem ingerować w kwestię składu, bo wiem, że byłoby to niekomfortowe dla innych zawodników. Nie byłem brany pod uwagę przy budowie składu na sezon 2025, więc niech tak już pozostanie. Raz byłem w sytuacji, kiedy przed sezonem do drużyny dołączył kolejny zawodnik. Mam zatem świadomość, jak negatywnie może odbić się to na całokształcie drużyny. Pojawiły się plotki, że kończy pan karierę, bo zwolnił pan mechaników i wystawił busa na sprzedaż. - To nie tak, nie kończę kariery. Z jednym mechanikiem byłem w sumie dogadany na przyszły sezon, ale zostałem na lodzie. Dostałem od niego wiadomość telefoniczną, że kończymy współpracę. Myślę, że po tylu latach troszeczkę więcej mi się należy niż dogadanie się, a później nagła rezygnacja telefoniczna. Wcześniej dochodziły mnie słuchy, że jest już z kimś innym dogadany. W mojej ocenie jest to trochę nie w porządku w stosunku do mnie. Co do drugiego mechanika, to wiedziałem wcześniej, że Michał odchodzi. Po prostu dostał propozycję powrotu do taty. Zachował się w porządku, dał mi dwa miesiące na zakończenie sezonu i ułożenie wszystkich spraw. Rozstaliśmy się w zgodzie. A bus? - Był plan sprzedaży, nie mówię, że nie. Chodziło raczej o wymianę na inny egzemplarz. Ogłoszenie było widoczne przez 24 godziny na Instastories na Instagramie. Skoro ustaliliśmy, że nie kończy pan kariery, to zapytam o poszukiwania klubu i nowych mechaników. - Będę działać dwutorowo. W tym momencie są jednak różne perturbacje klubowe, zawodników jest więcej niż miejsc. Nie chciałem wiązać się z klubem, który mógłby mieć problemy. Żaden z zawodników tego nie chce. Uważam, że nie mam noża na gardle, aby podejmować jakąś pochopną decyzję. Kontrakt warszawski był najrozsądniejszą decyzją. Kontaktował się pan z innymi klubami? - Było oczywiście kilka propozycji z mojej strony, były też telefony od niektórych działaczy. Pierwotnie im odmówiłem, a później, gdy chciałem wrócić do rozmów, to niestety było już za późno. To jednak z mojej winy, w pewnym momencie zostałem sam i nie wiedziałem, co mam robić. Spotkało mnie w tym sezonie kilka ciężkich zdarzeń, niektórych rzeczy nie da się cofnąć. Był temat powrotu do Wybrzeża Gdańsk? - Tematu Wybrzeża w ogóle nie było, to żadna tajemnica. Ani jedna, ani druga strona nie dążyła do kontaktu. W jakich relacjach rozstaliście się trzy lata temu? - Tak, to już trzy lata. Szmat czasu. Rozstaliśmy się w dobrych relacjach. Porozmawiałem z ówczesnym menedżerem Erykiem Jóźwiakiem i przekazałem mu, że jeżeli znajdę nowy klub, to będę chciał zmienić środowisko. Uznałem, że potrzebuję takiej zmiany. Szczerze przedstawiłem swoją propozycję, bo tak było fair wobec klubu, w którym się wychowałem. Gdybym nie znalazł innej opcji, wtedy wrócilibyśmy do rozmów. Takie było moje stanowisko. Znalazłem jednak ROW Rybnik i moja współpraca z Wybrzeżem się zakończyła. Pokazali im drzwi, a teraz jeszcze to. Zdradziło ich zdjęcie, co za kontrowersja Nie został pan poinformowany zbyt późno o tym, że zabraknie dla pana miejsca w składzie Texom Stali Rzeszów? Zdradził pan wcześniej, że odmawiał pan innym klubom, a później było już za późno na powrót do rozmów. - W Rzeszowie czułem się bardzo dobrze, byłem jedną z pierwszych osób w kolejce, które klub informował o ruchach kadrowych. Została mi przekazana taka informacja, a ja ją uszanowałem. Każdy ma aspiracje sportowe i chce się piąć w górę. Dziękuję Stali Rzeszów, bo spędziłem półtora roku w fajnym klubie, w fajnej atmosferze. Trzymam za nich kciuki, bo im się to po prostu należy. Słyszałem takie opinie, że ma pan już swoją firmę i żużel dla pana jest już tylko takim dodatkiem. Skonfrontowałem to niedawno w rozmowie z prezesem Stali, Michałem Drymajło, który stwierdził, że to nieprawda. Podobno jest pan aż za bardzo ambitny. - Wiele osób będzie przypisywało mi to, że mam inny biznes, w którym w jakimś stopniu się spełniam. Inni zawodnicy też posiadają pozasportowe zajęcia, tylko nie są one tak medialnie rozdmuchane, nie wszyscy o nich wiemy. Uważam, że jest to szukanie dziury w całym. Zgodzę się ze słowami prezesa. Bardzo emocjonalnie podchodzę do tematów sportowych, czasem trochę aż za bardzo. Może warto byłoby czasem wyluzować i ten wynik byłby dużo lepszy? Zapytam o pańskie zdrowie, bo już w trakcie sezonu dochodziły do mnie informacje o poważnej kontuzji kręgosłupa. Była to prawda? - Po wypadku z Adrianem Gałą w Gdańsku złamałem rękę. W domowym meczu z Wybrzeżem wystartowałem ze złamaną prawą dłonią. Nie wszyscy o tym wiedzieli. Czy było to dobre posunięcie? Nie wiem, może warto było odpocząć. Później zanotowałem kolejny upadek w Poznaniu. Złamałem odcinki w kręgosłupie L1 i L2. Kontuzje były zatuszowane. Nikt o nich nie wiedział, oprócz sztabu szkoleniowego Stali Rzeszów. Miałem nawet problemy z ubieraniem się i przebieraniem. Raz jeszcze podjąłby pan decyzję o tak szybkim powrocie na tor? - Nie wiem. Być może trzeba było odpuścić jeden lub dwa mecze i wrócić do jazdy mocniejszym. Pewnie dlatego prezes powiedział panu, że aż za bardzo chciałem. Możliwe, że ten przykład chciał przytoczyć. Przez cały sezon odczuwał pan skutki tego poważnego urazu? - Przez ten kręgosłup w domu nie potrafiłem sam się ubrać. Z ręką jakoś sobie radziłem, choć też mocno mi doskwierała. Po wypadku w Gdańsku doszło jeszcze wstrząśnienie mózgu, więc nie pamiętam, co się wydarzyło. Każdy zawodnik ma ambicje, chce jechać jak najwięcej i jak najlepiej, by nie zawieść swoich oczekiwań, klubu, sponsorów i kibiców. Kontuzja doskwierała i nadal doskwiera. Jestem w trakcie rehabilitacji. Jest już zdecydowanie lepiej. Można powiedzieć, że na 80 proc. jestem gotowy do działań. Transferowy dylemat gwiazdy ligi. Grozi mu bezrobocie Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu . Prywatność . Copyright by INTERIA.PL 1999 - 2024 . Wszystkie prawa zastrzeżone.
PREV NEWSZuzel. Start ogosi kolejne wzmocnienie. Pozyskali czoowego zawodnika ligi
NEXT NEWSMessi kompletnie odlecia. Niewiarygodne co zrobi
Dotaro do Niemiec. Pisza o Adamie Mayszu
Ostatnia aktywnosc Adama Maysza wzbudzia zainteresowanie nie tylko w Polsce ale takze w Niemczech. Portal sport1.de podkresli bowiem ze legendarny skoczek nie dotrzyma obietnicy.
Piec goli i niezwyka dramaturgia w meczu Urugwaj - Kolumbia
W najciekawszym meczu 11. kolejki eliminacji mistrzostw swiata w Ameryce Poudniowej Urugwaj w dramatycznych okolicznosciach pokona Kolumbie 32 strzelajac gola w jedenastej minucie doliczonego czasu gry.
Stao sie. Legenda zakonczya kariere
Wielka kariera Marka Cavendisha oficjalnie dobiega konca. Brytyjczyk w swoim ostatnim wyscigu ktory mia miejsce w Singapurze okaza sie najlepszy. W ten sposob 39-latek pozegna sie z ukochana dyscyplina.
Najwyzsi i najnizsi siatkarze na swiecie. Sa jak The Rock i Kevin Hart
Choc wzrost odgrywa wazna role w siatkowce to jednak sport ten nie jest zarezerwowany tylko dla wysokich osob. Z powodzeniem sprawdzaja sie w nim rowniez nizsi sportowcy. Oto najwyzsi i najnizsi siatkarze swiata ktorzy obok siebie wygladaja jak The Rock i Kevin Hart.
Bya pewna ze nic ja juz nie zaskoczy. Wtedy dostaa list
Swego czasu Wendy Holdener myslaa ze juz nic nie jest w stanie ja zaskoczyc. Jednak pojawi sie fan ktory mia do niej mocno nietypowa prosbe.
10. zwyciestw i koniec. Polacy sensacyjnie zatrzymani
Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski nie wygraja trzeciego z rzedu turnieju rangi ATP Challenger. Polski duet w pofinale zmagan w Montevideo niespodziewanie musia uznac wyzszosc Mariano Kestelboima i Franco Roncadelliego.